Miło zobaczyć materiały popularyzujące jedną z moich ulubionych powieści, ale nie mogę zdzierżyć kilku mniejszych lub większych bzdur w streszczeniu fabuły: - cylinder nie był gładki, tylko pokryty czymś na kształt wykładziny z prostokątnych płyt - trójnóg trafiony przez działa nie "zachwiał się na chwilę"; pociski zabiły Marsjanina w środku, a trójnóg po wykonaniu kilku kroków upadł, z tego co pamiętam rozbijając się o wieżę kościelną; gdy reszta Marsjan niszczy działa, z użyciem macek trójnogów podnoszą resztki zabitego towarzysza i zabierają je (w książce było kilka momentów zadziwiająco upodabniających Marsjan zachowaniem do ludzi) - z tego co pamiętam nie było żadnych wzmianek o łatwopalności czarnego dymu czy zmianie w szlam; faktycznie był toksyczny, ale rozpadał się na proszek po potraktowaniu przez gorącą parę (co Marsjanie wykorzystywali by usunąć dym po uśmierceniu okolicy) - narrator nie ogłusza pastora (nie księdza!) i nie wiąże go w piwnicy, tylko w panice uderza go w głowę, gdy ten wybiega do Marsjan, niechcący go zabijając; wówczas Marsjanin faktycznie przychodzi to sprawdzić, ale nie w trójnogu, tylko osobnej Maszynie Roboczej w formie pięcionogiego pająka z mackami

Po pierwsze: dziękuję za fajną robotę w doborze tematu i obróbki materiału. Doceniam. Sama książka wydaje się być niezwykle doskonale przemyślana jak na tamte czasy. Skąd jednak wiadomo, że to byli akurat Marsjanie, jak miał na imię Narrator no i morał z tej książki, że warto żyć w zasranej Anglii :) Pozdro z UK.

Dziękuję za ciekawie streszczoną książkę :)

Ckliwe słowa 😊😊

Gowno , wszystko sprowadza sie do oszczedzania pieniedzy

Chłop żył 4000 lat temu więc nieaktualne