Пікірлер
@prawdydotyk1515
@prawdydotyk1515 4 сағат бұрын
Bóg nie istnieje to wymyślił człowiek, w każdym rejonie świata innych bogów, prawda jest taka że Bóg to fizyka chemia czy biomechanika, szkoda waszego czasu a religie nie różnią się niczym od sekt
@ahmadeuszszatan1732
@ahmadeuszszatan1732 4 күн бұрын
Zastanawia mnie, dlaczego świadomi kłamstwa naukowcy a zwłaszcza chrześcijanie kłamią używając bluźnierczych dat tak zwanej 'naszej ery' odnoszących się do zmyślonego dnia narodzin Chrystusa?
@estariee
@estariee 7 күн бұрын
Bardzo fajny kanał. Dużo się dowiedziałam dzięki tym filmikom :)
@tak-czynie
@tak-czynie 7 күн бұрын
@@estariee bardzo dziękujemy za miłe słowa!
@jankan4979
@jankan4979 10 күн бұрын
A co jeśli Bóg czyni dobro a wy katole odbieracie to jak zło ? Ciekawe prawda ?
@dorab4732
@dorab4732 17 күн бұрын
Wielkie dzięki 🤗
@ewamariamajdan6200
@ewamariamajdan6200 22 күн бұрын
Może przyczyną myślenia religijnego jest nasz wysoko ukształtowany układ nerwowy? A co za tym idzie samoświadomość, poczucie przemijania, lęk egzystencjalny? Pytanie następne, czy nasz mózg rozwinął się na drodze ewolucji i nasze myślenie religijne jest tego konsekwencją? Czy został stworzony w taki sposób, że naturalnie szuka Boga?
@tak-czynie
@tak-czynie 20 күн бұрын
Dziękujemy za ciekawy komentarz. Gdyby jednak przyjąć, że świadomość jest jedynie produktem ubocznym i nie odsłania ona rzeczywistości, tak podmiotu, jak i prezentującego się poprzez nią świata, to czy nie moglibyśmy śmiało uznać, że sama ta teoria - jako utrzymywana w świadomości, również nie jest w żadnym sensie *prawdziwa*, a więc można ją spokojnie zignorować?
@ewamariamajdan6200
@ewamariamajdan6200 20 күн бұрын
@tak-czynie Dziękuję. Zgadzam się, że można ją odrzucić. Ale czy tak samo nie można odrzucić teorii, że Bóg istnieje, bo z natury Jego pragniemy? Przepraszam, może czegoś nie zrozumiałam.
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 29 күн бұрын
Jeżeli mówimy o powinnościach człowieka i o tym, czy człowiek w ogóle cokolwiek powinien, to najpierw, i nade wszystko, należałoby się zastanowić dlaczego słowo "powinność" budzi w człowieku tyle emocji i taki niepokój. Bo zobaczmy, że np. takie słowa jak "możność", "mogę coś zrobić" nie są dyskusyjne - jest dla nas tak naturalne i oczywiste to, że człowiek MOŻE różne rzeczy robić, że nie musimy w ogóle nad tym się zastanawiać, ani o tym dyskutować ;) Według mnie słowo "powinność" jest dlatego tak niepokojące, że z zasady określa relację człowieka do Boga. Dlatego porusza serce człowieka i skłania go do namysłu nad sobą. Gdyby Boga nie było - człowiek nie miałby żadnych powinności. Jeżeli Boga nie ma - wolność człowieka faktycznie jest samowolą, człowiek może robić wszystko, co tylko mu się aktualnie "zachce". Gdyby Boga nie było - człowiek nie musiałby w ogóle zastanawiać się, czy cokolwiek "powinien". Ale jeśli człowiek faktycznie coś POWINIEN, to otwiera to dla nas całkiem nową perspektywę: oto jest Ktoś ode mnie mądrzejszy, większy, mocniejszy, ze względu na Kogo POWINIENEM coś robić, lub czegoś robić NIE POWINIENEM. Są jakieś uniwersalne zasady, które podpowiadają mi co jest dla mnie - jako człowieka - dobre, a co dobre nie jest, co człowiek robić powinien, a czego powinien unikać - ze względu na swoje człowieczeństwo tj. ze względu na to coś, co wyróżnia go ze świata zwierząt. Mamy różne powinności w odniesieniu do różnych osób - do męża/żony, rodziców, dzieci, rodziny w ogóle, wychowawców, do pracodawcy itd. itp. Te powinności zawsze są względem osoby ważniejszej ode mnie, albo względem osoby, którą po prostu kocham. A ponieważ intuicyjnie czujemy, że każdy człowiek coś "powinien" - prowadzi to do konkluzji, że ostatecznie na końcu (a jednocześnie - na początku, rzeczywiście - Alfa i Omega) tego "łańcuszka powinności" jest Osoba która sama jest Miłością, Osoba ważniejsza od wszystkich innych i mocniejsza od wszystkich innych. Stąd te emocje i ten niepokój, bo przyznanie, że coś "powinienem"/"powinnam" to zgoda na pewien uniwersalny porządek świata, a ostatecznie - zgoda na to, że to nie ja jestem pępkiem świata ;) A wyjście ze swojego egoizmu i własnej pychy to pierwszy krok w stronę Boga. Pięknie o tych rozterkach pisze św. Paweł: "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę" (1 Kor 6, 12). Więc tak - wszystko mi wolno, ale ponieważ jest Ktoś ode mnie większy, Ktoś, kogo kocham - właśnie ze względu na Niego wiele rzeczy POWINNAM, bo On uczy mnie jak powinnam żyć, żeby niczemu nie oddać się w niewolę i w efekcie - żeby żyć prawdziwą wolnością. Przepraszam za - może - przydługi komentarz i pozdrawiam +
@karolszostek8997
@karolszostek8997 Ай бұрын
uważam, że powninność - w pewnych kontekstach - może zostać w pewnym sensie mierzalna (t.j. na przykład można powiedzieć w niektórych sytacjach, gdzie mamy wybrać między opcją A i B, że mamy wybrać A z prawdopodobieństwem 80%). Myśląc o powinności jako rodzajem kontraktu między dwiema osobami, możemy rozważyć powtórzony dylemat więźnia. Rozpatrzmy sytuację, gdzie mamy do wyboru kooperację, lub jej brak między osobami A i B. Jeśli A chce współpracować z B i wzajemnie to obie osoby dostają po 3 punkty. Jeśli A chce współpracować, a B nie, wtedy B dostaje 5 punktów, a A 0. Jeśli żadna stron nie chce współpracować to obie osoby dostają po 1 punkcie. W tej wersji problemu jeśli gramy tylko raz to dominującą strategią jest brak współpracy. Jednak jeśli mamy grać wiele razy i nie wiemy ile partii zostało do końca to okazuje się, że współpraca staje się bardziej opłacalna. Myślę, że podobnie jest z "prawem naturalnym" i powinnością. Jeśli spojrzymy jakie strategie dominują w powtórzonym dylemacie więźnia to okazuje się, że dominująca strategia zależy od strategii reszty graczy, ale "ząb za ząb" z elementem przebaczanie bardzo często wygrywa, lub kończy wysoko. Możemy tutaj myśleć o interpretacji powinności jako wybranie odpowiedniej strategii. Ale to nie oznacza, że nie możemy pójść krok dalej. Na przykład możemy zmienić nagrody w odpowiednich sytuacjach, tak, żeby współpraca była strategią dominującą. I szczególnie trzeba rozważyć sytuację pojedynczej gry - przykład z tramwaju się tutaj wlicza, ponieważ szansa na spotkanie tej samej osoby, która Cię podsiadła jest niska, więc ta osoba nie ma za bardzo poczucia potrzeby współpracy. Myślę, że religia w pewnym sensie może spełniać rolę mediatora - na przykład podążając słowami "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" zamieniamy wyizolowaną grę z losową osobą z tramwaju na powtórzoną grę z samym sobą.
@tak-czynie
@tak-czynie Ай бұрын
Bardzo ciekawy komentarz, dzięki! Jeśli dobrze rozumiem, to "powinność" traktowałbyś w teoriogrowych kategoriach użyteczności, dopuszczając modyfikacje w funkcji nagrody dokonywane przez "zewnętrzny" (dla samej gry) organ (np. zmysł religijny, lub realizująca go instancja społeczna), który mógłby mieć na uwadze na łączną użyteczność wszystkich ludzi. Myślę, że za Lewisem zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że "powinność" nie należy do tej kategorii pojęciowej, co kalkulacje użyteczności. Inczej, można byłoby zapytać: czemu *powinniśmy* maksymalizować łączną użyteczność wszysktich ludzi? Wydaje się, że nie można na to odpowiedzieć na samej płaszczyźnie użyteczności. Można też zapytać: czy kłamstwo, kradzież, zdrada są takimi samymi "błędami" jak błąd rachunkowy - tzn. wiążą się ze złym obliczeniem (w tym przypadku użyteczności)? Wydaje się, że chcielibyśmy jednak powiedzieć, że błędy rachunkowe nie pozostawiają śladów na "duszy" człowieka, natomiast wymienione czyny owszem - podjęte jako decyzje wpływają na strukturę duchowo-psychiczną człowieka.
@karolszostek8997
@karolszostek8997 Ай бұрын
@tak-czynie @tak-czynie Jeśli chodzi o pierwszą część Waszego komentarza, to tak, o coś takiego mi chodzi. Myślę, że zależy tu wiele od definicji użyteczność, bo sądzę, że są rzeczy, które dosyć uniwersalnie są pożądane do zminimalizowania/zmaksymalizowania w niektórych kontekstach - może to na przykład być dystans do Boga, czy liczba osób, które zostaną zbawione czy niezgodność z własnym sumieniem (dla chrześcijan). Myślę, że przy odpowiednim doborze funkcji "użyteczności" powinno być możliwe do dojścia do podobnych wniosków, które znajdujemy poprzez czytanie Biblii
@danielawalkowska176
@danielawalkowska176 Ай бұрын
Dziękuję. Po prostu. Pozdro z DA Winnica, z Gdańska
@tak-czynie
@tak-czynie Ай бұрын
Dziękujemy i zachęcamy do podawania dalej :)
@jestemreality560
@jestemreality560 Ай бұрын
Nie trzeba niczego godzić. Wystarczy być ateistą i być dumną osobą o orientacji homoseksualnej - żyć w społeczeństwie, mieć przyjaciół, chodzić na randki, mieć pracę i szczęśliwie żyć. Religie to jeden wielki biznes i element kontroli społeczeństwa. Dlaczego twoja religia jest ta prawdziwa? To zwyczajny narcyzm - my znamy prawdę, my mamy rację, wyznawcy wielu innych religii są w błędzie i trafią do piekła - straszenie innych.
@adrian201pl
@adrian201pl Ай бұрын
@@jestemreality560 o tak! Podpisuję się pod tym 😇🌈
@tak-czynie
@tak-czynie Ай бұрын
Ateizm uznaje, że nie tyle "wyznawcy wielu innych religii są w błędzie", co "wyznawcy wszystkich religii w historii ludzkości byli i są w błędzie". Dopóki pozostajemy w obszarze opinii, Twoja (której, żeby nie popaść w hipokryzję, nie możesz nadać statusu prawdy) jest tak dobra jak nasza, aczkolwiek nasza jest bardziej tolerancyjna wobec całej historii ludzkości :)
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 Ай бұрын
Ale zdaje pan sobie sprawę z tego, że jeżeli chce pan być konsekwentny w swoich poglądach, nie może pan być pewnym słuszności również swoich przekonań? Pan ich co prawda nie nazywa religią, ale jest to zbiór jakichś wierzeń, gdzie fundamentem jest poczucie, że to pan zna prawdę, pan ma rację, a wyznawcy religii są w błędzie.
@adrian201pl
@adrian201pl Ай бұрын
@@muliercantatinecclesia5 tu się mylisz. Robisz podstawowy błąd logiczny i przerzucasz ciężar dowodu:) To nie ktoś ma udowodnić, że nie ma czegoś, czego nie doświadcza się zmysłami, ale to wierzący muszą udowodnić swoje chmury i bóstwa. Zwykły czajniczek Russella. Osoba w tym komentarzu odnosi się do rzeczywistości, a ty do wyobrażeń 🤷
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 Ай бұрын
@@adrian201pl Bardzo wygodna to postawa, w której pan nie musi udowadniać swoich chmur i bóstw, wszyscy inni - tak.
@adrian201pl
@adrian201pl Ай бұрын
Problemem jest, że to, co autorka uważa za obiektywną moralność wyprowadza z aktu wiary w Boga. Tymczasem pierw powinna dowieść i uzasadnić swoje przekonanie na temat Boga --> z tego przekonania powinna pójść do drugiego przekonania i uzasadnić, że ten Bóg, o którym mówi, jest dawcą tego konkretnego objawienia --> z tego konkretnego objawienia, musi uzasadnić, że ta religia, w którą wierzy, jest objawiona przez Boga --> później musi uzasadnić, że autorytety tej religii dobrze interpretują to, co ma być Słowem Boga i ich czynnik ludzki nie popełnia tu błędu --> to dopiero uzasadni prawo moralne danej sekty chrześcijańskiej. W chwili obecnej jednak, jej religijne przekonania (które ona traktuje jako obiektywne) są moralnie krzywdzące wobec osób LGBTQ+. Co można wyprowadzić i uzasadnić w gruncie rzeczy na samej już hobbsowskiej moralności i powstania prawa/etyki, nie wspominając o bardziej współczesnych koncepcjach. Jej religijne prawa, niby dane przez Boga, nie są na drodze rozumowej uzasadnialne - można je tylko uzasadnić aktem wiary. Co z tego wynika --> ta kobieta nie powinna mieć takich przekonań, bo są one krzywdzące i nie ma prawa do ich wyrażania, a wyrażając je, ponosi pełną odpowiedzialność za krzywdy, które przyniosą.
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 Ай бұрын
Interesujące, że w dzisiejszym świecie, który rzekomo tak kocha i promuje wolność (w tym wolność słowa) są ludzie, którzy są święcie przekonani (na jakiej podstawie?), że ktoś (cyt.) "nie powinien mieć takich przekonań" i "nie ma prawa do ich wyrażania".
@adrian201pl
@adrian201pl Ай бұрын
@@muliercantatinecclesia5 tak, a to wynika z bardzo chrześcijańskiej interpretacji - zakładam tu bowiem pewien woluntaryzm przekonaniowy. Choć osobiście bliżej mi do pewnego kompatybilizmu w tym podejściu (wydaje się, że uwzględnienie "łaski" jako koniecznej do działania, też by uwzględniało pewien kompatybilizm - blisko mi zatem tutaj do Henriego De Lubacka). Odpowiadamy moralnie za swoje przekonania, a skoro niektóre z nich są dla innych krzywdzące, to musimy nad nimi pracować, aby je zmienić. Bądź, jeśli nie chcemy ich zmienić, to musimy racjonalnie uzasadnić dlaczego one są odpowiednie, dlaczego się nimi kierujemy i uważamy za obowiązujące. Jeśli zaś brakuje nam uzasadnienia, to nie powinniśmy ich wypowiadać. Prawo zaś powinno je kontrolować. Wolność słowa zabija cenzura, która obejmuje racjonalne uzasadnienie pewnych przekonań wyprowadzonych na drodze wnioskowania, niewygodnych dla rządzących. Wolności słowa nie zabija jednak ograniczanie szkodliwych, nienawistnych przekonań - tez - które nie posiadają swego rzeczywistego umocnienia (są tylko wynikiem zinterpretowanego przez religijne instytucje i autorytety objawienia).
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 Ай бұрын
@@adrian201pl Zechce pan rozwinąć myśl o woluntaryzmie przekonaniowym w tym kontekście, bo nie jestem pewna, czy dobrze pana rozumiem?
@adrian201pl
@adrian201pl Ай бұрын
@@muliercantatinecclesia5 z chęcią rozwinę. W swoim woluntaryźmie przekonaniowy stoję za krytyką woluntaryzmu zaproponowaną przez Bernarda Williamsa - krytyką wobec koncepcji woluntaryzmu zaproponowanego przez Williama Jamesa. Bernard jednak uważał, że kompletnie nie odpowiadamy za przekonania i nie mamy woli. Mi bliżej do chrześcijańskiej ascezy. Jaki jest więc dla mnie najbliższy opis woluntaryzmu? Taki: Przekonania podlegają moralnej ocenie, gdyż to na ich podstawie decydujemy o naszych działaniach. Przekonania człowiek nabywa nieświadomie na drodze rozwoju. W późniejszej fazie człowiek jest w stanie podjąć się refleksji na temat swych przekonań i zacząć je formować (poprzez pewną ascezę). Jednakże to formowanie powinno odbywać się na próbie znalezienia racjonalnych powodów dla uzasadnienia przekonania, które się posiada. Przekonania winny być zatem odpowiedzią na dowody i muszą być zgodne z tym, co uznajemy za racjonalnie uzasadnione. Wolność wyboru przekonań jest zatem ograniczona przez standardy racjonalności, które zmuszają nas do uznania tylko tych przekonań, które są zgodne z rzeczywistością i dowodami. W gruncie rzeczy chodzi zatem o pewną ascezę. Uświadomienie sobie posiadanych wewnątrz przekonań (skąd one pochodzą i dlaczego przyjmuje je za właściwe?) - pewnych "pożądań" - i próba ich uzasadnienia, albo korekty, przez „praktyki siebie” (temin z Foucaulta) - dążenie do zmiany tego, co nie ma zakorzenienia w rzeczywistości i racjonalnej podstawy.
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 Ай бұрын
@@adrian201pl O ile dobrze rozumiem - ocenił pan przekonania Kim Zember jako moralnie szkodliwe i na podstawie tej własnej, subiektywnej oceny, odbiera jej pan właśnie prawo do ich wyrażania, a nawet - posiadania? Rodzi się zatem pytanie, jakie są racjonalne powody dla uzasadnienia przekonania, które pan posiada?
@halinaoles1369
@halinaoles1369 Ай бұрын
No to już musi być zakłamanie do kwadratu żeby to pogodzić😃
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 Ай бұрын
Ten komentarz został napisany przed czy po wysłuchaniu rozmowy?
@halinaoles1369
@halinaoles1369 Ай бұрын
@@muliercantatinecclesia5 w trakcie😊
@tak-czynie
@tak-czynie Ай бұрын
Z chęcią podyskutujemy z jakąś merytorycznie konkretną krytyką, jeśli chciał(a)byś ją podać
@adrian201pl
@adrian201pl Ай бұрын
@@tak-czynie jakoś do mojego komentarza nikt się nie odniósł - to iluzja, że chcecie rozmawiać merytorycznie. Ten materiał wideo jest świadectwem "merytoryki".
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 Ай бұрын
@@halinaoles1369 I na podstawie jakich konkretnie słów, które padły w tej rozmowie, stwierdziła pani, że jest to "zakłamanie do kwadratu"?
@teresaterczynska4315
@teresaterczynska4315 2 ай бұрын
Świetna rozmowa. Jedna z najlepszych, jakich słuchałam. Tak dobra, że pewnie przesłucham jeszcze raz za pewien czas. Wielkie dzięki! Przekażę znajomym. Serdecznie pozdrawiam.
@ewablonska
@ewablonska 2 ай бұрын
Super rozmowa! :)
@_siberian_husky
@_siberian_husky 2 ай бұрын
Świetna rozmowa. Dziękuję.
@SamolykTomasz
@SamolykTomasz 3 ай бұрын
Ale fajnie, że zrobiliście ten wywiad. Dzięki!
@elquesito6797
@elquesito6797 3 ай бұрын
Wartościowa rozmowa, czekamy na więcej odcinków :)
@elquesito6797
@elquesito6797 3 ай бұрын
Super, czekamy na więcej odcinków :)
@mjwachowski
@mjwachowski 5 ай бұрын
Brawo Janek! Dziękujemy ks Wojtkowi ❤
@MaciejGnyszka
@MaciejGnyszka 5 ай бұрын
Melduję się na kanale 😊
@merybiernackaofficial
@merybiernackaofficial 5 ай бұрын
suuper pomysł na kanał!
@PiotrCooper
@PiotrCooper 7 ай бұрын
Dzięki za bardzo ciekawe spotkanie i wywiad. Wiele ciekawych wątków i myśli. Warto pogłębić odniesienie do Mszy św. jako nośnika pamięci zdarzeń zbawczych, uobecnieniu męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Szkoda, że nie było więcej o postawie ad orientem i zakorzenieniu Mszy św. w Starym Testamencie (mówią o tym czasem konwertyci z judaizmu na katolicyzm) . Kiedy Ojciec Grabowski mówi o modlitwie psalmami warto podjąć trud, aby niektóre wezwania z psalmów przyswoić, zapamiętać i modlić się nimi. Budować tożsamość przez pamięć Słowa Bożego. A propos tego tematu pamięci to przytoczę wypowiedź biskupa Erika Vardena w jednym z wywiadów: W tym kontekście kwestia przekazu wiary wydaje się fundamentalna. Natychmiast pojawiają się dwie pokusy: szybkie dostosowanie się do świata w bezkrytycznym aggiornamento lub zdecydowane odrzucenie nowoczesności. Czy przetrwanie przez wieki narodu żydowskiego w diasporze może być wzorem dla chrześcijaństwa, które również przeżywa swoją szczególną diasporę, przynajmniej na Zachodzie? Ekik Varden: Myślę, że tak. Myślę o eseju rabina Sacksa na temat przetrwania wiary żydowskiej wbrew wszelkim przeciwnościom. Pyta on: „Czy udałoby się to bez rytuałów, 613 przykazań, które wypełniają nasze dni przypomnieniami o Bożej obecności?”. Myślę, że nie. Ilekroć Żydzi porzucali życie zgodne z przykazaniami, w ciągu kilku pokoleń tracili swoją tożsamość. Bez rytuałów miłość w końcu umiera. Z nimi żarzący się żar pozostaje i wciąż ma moc, by wybuchnąć płomieniem”. Jest w tym przesłanie dla nas. Nie chodzi o odrzucenie nowoczesności. Nowoczesność to powietrze, którym oddychamy. Powinniśmy być wdzięczni, że możemy oddychać! Liczy się znalezienie sensu w nowoczesności. Aby tak się stało, nasze korzenie muszą sięgać głęboko. żródło: www.catholicworldreport.com/2024/02/15/the-one-thing-worth-fearing-is-separation-from-him-who-is-a-conversation-with-bishop-varden/ Podzielam też opinię @muliercantatinecclesia5, że Ojciec Grabowski zbyt łatwo i pobieżnie uważa, że homilia/kazanie nie pasuje do Mszy św. Kazanie nie było i nie jest przerywnikiem w liturgii, jak sugerują niektórzy badacze i niektórzy współcześni liturgiści. Kazanie było integralną częścią liturgii. Nie było ono jedynie przekazywaniem wiedzy i idei, ale stanowiło część liturgii kultu. I nie miało jak to ujmuje o. Grabowski - status zbliżony do ogłoszeń parafialnych. We Kościele pierwszych wieków i później kazanie było integralną częścią liturgii. Na przykład takie źródło jakim jest opis podany przez św. Justyna Męczennika (100-165) - podaje on dokładny opis liturgii chrześcijańskiej w swojej Pierwszej Apologii (ok. 150). Przedstawia on porządek nabożeństw, w tym celebrację eucharystyczną, modlitwy, czytania z Pisma Świętego i kazanie. Ta wczesna liturgia przebiegała według określonego schematu, który rozwinął się w ciągu dziesięcioleci po śmierci Jezusa i trwał przez cały I wiek. Kazania we wczesnym Kościele: • Wczesnochrześcijańskie liturgie obejmowały kazania, które były zazwyczaj wygłaszane przez biskupów, kapłanów lub diakonów. • Kazania te koncentrowały się na interpretacji Pisma Świętego, nauczaniu doktryny i zachęcaniu wiernych do życia zgodnie z zasadami chrześcijańskimi. • Na format kazań wpłynęła liturgia żydowska, w której modlitwa, czytanie pism świętych i homilie były już częścią nabożeństw synagogalnych.
@elquesito6797
@elquesito6797 7 ай бұрын
Wartościowa rozmowa, prosimy o więcej odcinków! :)
@muliercantatinecclesia5
@muliercantatinecclesia5 7 ай бұрын
Dziękuję za tę ciekawą i wartościową rozmowę + Jednocześnie chciałabym odnieść się do słów o. Grabowskiego (cyt.): „kazanie jest słabym pomysłem - tj. pomysł, żeby kazanie wmontować w Mszę św., co jest nowym pomysłem, bo to jest przerwa w celebracji” (17:30). Otóż wydaje mi się, że ksiądz patrzy tutaj z perspektywy osoby, która - z racji swoich obowiązków stanu - zanurzona jest głęboko w życie Kościoła, zapominając o tym, że w kościele na Mszy św. - pośród Ludu Bożego - obecne są osoby na wszystkich etapach życia duchowego. I że te osoby przychodzą tam czerpać ze Źródła, którym jest Chrystus, najpierw poprzez Sakrament Eucharystii, ale i słuchanie Słowa Bożego. Kazanie jest niezwykle potrzebne podczas tej godziny, „w której Jezus Chrystus (…) gromadzi nas na świętej wieczerzy” kiedy to „wyjaśnia nam Pisma i łamie dla nas chleb” (V modlitwa eucharystyczna). Potrzebujemy (i sądzę, iż mówię to w imieniu wielu wiernych) wyjaśniania Pisma, nawet jeżeli czasem wydaje się nam, że już wszystko bardzo dobrze rozumiemy. A we współczesnym zagonionym świecie (ale chyba i dawniej było podobnie) Msza św. jest właśnie bardzo dobrym czasem na to - nie chwila „po Mszy”, czy wieczorem, w salce katechetycznej, bo widzimy ilu wiernych przychodzi na takie dodatkowe wydarzenia, a ilu wychodzi z kościoła zaraz po ostatnim „Amen”. Sądzę też, że objaśnianie Pisma właśnie podczas Mszy św. jest wielką mądrością Kościoła również dlatego, iż jest to chyba jedyny taki czas w życiu współczesnego człowieka, kiedy może on jedynie słuchać, ale nie - polemizować. My dziś wszyscy tak cenimy - każdy swój - intelekt, że ciągle wdajemy się w dyskusje, jak i ja teraz to czynię ;) Ale podczas Mszy św. jest ten właśnie czas, kiedy mam słuchać Najlepszego Nauczyciela :) A potem - rozważać w sercu to, co usłyszałam. Osobiście jestem niewymownie wdzięczna kapłanom z mojej parafii, którzy od wielu lat codziennie, także w tygodniu, na Mszach św. o 7:00, głoszą kazania - czasem bardzo krótkie, czasem jest to jedna myśl, ale zawsze jest to bardzo cenne i serio ubogacające. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem +