@napisykoncowe8806 poświęcają sporo czasu w swoich materiałach na omówienie strajków i wszystkiego czego dotykają
@melissalilibeth8246 Жыл бұрын
Promo sm 😚
@michax772 жыл бұрын
5 sezon The Last Kingdom (będzie jeszcze filmowa kontynuacja/epilog serialu) na platformie canal+online od 4, 5 sierpnia co tydzień, po dwa odcinki. Choć 5 sezon jest już za granicą na Netflixie, m.in. w UK, od marca 2022 roku, a na polskim Netflixie pojawi się najwcześniej za pół roku. Tak samo było z 4 serią. Wpierw poleciała 4 s. na platformie canal+online a po chyba pół roku pojawił się na polskim Netflixie. Ma to związek z tym, że od 1 serii, gdy serial był produkcją BBC Canal+ puszczał TLK premierowo w Polsce, a od 4 serii TLK serial przejął Netflix od BBC, który skasował po 3 serii. Jest to (jedyna?) produkcja Netflixa, którą można oglądać premierowo w Polsce nie na Netflixie i dopiero po jakimś czasie od premiery na Canal+ są wrzucane sezony na polskiego Netflixa.
@michax772 жыл бұрын
Star Trek zniknął z Netflixa, bo to serial CBS, jak każdy serial z tego uniwersum, a nie Netflixa, więc pojawia się teraz w USA na platformie Paramount+. W Polsce podobno seriale z Paramount i CBS mają być na platformie SkyShowtime, która ma wyjść u nas jakoś pod koniec 2022 roku.
@michax772 жыл бұрын
THE HARDER THEY FALL to super film ze świetnymi rolami wszystkich. Szczególnie LaKeith mnie zaskoczył, to dobry aktor, ale za nic nie pasował mi do roli negatywnej, a gra najbardziej paskudnego typa z gangu Idrisa Elby. LaKeith kojarzy mi się z rolami facetów przymulonych i wyluzowanych gości, a sprawdził się w tak innej roli. Dziewczyny też są super i mają najlepszą scenę walki z całego filmu. Zaskoczeniem dla mnie jest też Jonathan Majors, którego ostatnio widzę coraz częściej w różnych produkcjach np. Kraina Lovecrafta, Loki, ale jakoś nie zrobił na mnie wrażenia w żadnej roli. Miałem o nim nie za dobre zdanie, że to średni aktor. Rola Nate Love’a to pierwszy występ aktora, który mi się podobał. Nie odstaje od reszty artystów. Jest to kino rozrywkowe, które mógłby nakręcić np. Tarantino. Udane kino rozrywkowe z niezłymi dialogami i tempem, które nie przynudza, mimo ponad dwóch godzin seansu. Świetną robotę odwalili specjaliści od scenografii i kostiumów, to jak bohaterowie są ubrani. Ogólnie film wizualnie prezentuje się znakomicie. Doskonała jest też muzyka, zarówno współczesne kawałki, jakie wykorzystano w filmie, i soundtrack napisany przez reżysera i scenarzystę filmu. Muzyka świetnie buduje klimat produkcji, która jest też listem miłosnym dla kina blaxploitation. Jeśli nie macie nic przeciwko temu, jak to jest wystylizowany film, nie mający nic wspólnego z faktami, mimo pojawiania się prawdziwych postaci i tego, że w 99.9% to jest film nakręcony przez czarnoskórych i zagrany przez czarnoskórych to będziecie się dobrze bawić.
@michax772 жыл бұрын
Zgadzam się w 100% z Randallem co do afery i plaskacza. Nie oglądałem Oscarów, tylko skróty najciekawszych momentów. Oscary 2022 byłyby zapamiętane, że kolejny mały film wygrał, jak rok temu, z pewniakami jak Psie Pazury, że w końcu Smith wywalczył Oscara (trochę podobna sytuacja jak z Di Caprio który dostał za wiadomą rolę, świetny aktor, ale ma lepsze, albo jak ze Scorsese, który dostał Oscara za średni film, do tego remake), ale właśnie Smith spowodował, że jeśli będzie się pamiętać o tej gali, to nie za to jaki film wygrał, ani że dostał wymarzoną statuetkę, tylko dlatego, że doczekaliśmy się bójki afromerykanów. Ja przyznam, że nawet nie wiem co się później działo, kogo nagrodzono chwilę po tej żenującej scenie. Początkowo myślałem że to ustawka, która za daleko poszła. Choć wydaje mi się, że były na niejednej ceremonii Oscarów, Globów i Emmy bardziej niesmaczne żarty, a to był niesmaczny żart z choroby aktorki (wyobrażacie sobie Eddiego Murphy'ego z lat 80 jakie by żarty cisnął albo innego komika z tamtych lat?). Wydaje mi się, że to było połączenie ustawki z sytuacją, która przerosła wszystkich, bo pewnie nikt nie spodziewał się, że Willowi nerwy puszczą. Może się mylę, ale wydaje mi się, że wszystkie żarty, przemówienia są konsultowane przed ceremonią z producentami. Nie wydaje mi się, że na ceremoniach prowadzący mówią wszystko co chcą, tylko to co dopuszcza producent. Suchar ostry, też bym się wnerwił jakby mi o chorej żonie ktoś tak powiedział, ale reakcja żony i Willa, teksty Smitha jak usiadł z fuckami i reakcje aktorki, która siedziała za Willem, chyba znam ją z Czarnej Pantery, te jej miny i rozbiegany wzrok, jej mowa ciała mówiła - ja chcę wyjść stąd, sugeruje, że to się stało naprawdę. No i widać, jak atmosfera siadła w tym momencie mocno, choć wcześniej było nudno. A też to przemówienie pięciominutowe, Willa, gdy płakał, z nosa mu się lało, przepraszał, mówił o byciu dobrym, o Bogu, obrońcy rodziny, o miłości, itd, to był taki bełkot. Było widać w tym przemówieniu, że gość ma problemy, jest na skraju wyczerpania psychicznego, facet potrzebuje terapii (albo jeszcze nie wyszedł z roli). Wiem, że wydał książkę o sobie, ale nie wiem czy w tej autobiografii jest o jego relacjach z żoną wspomniane, ale słyszałem coś, że w USA mówią Smithowie publicznie do ludzi o brudach w swoim małżeństwie. Jada podobno przyznała mu się publicznie do romansu z kolegą ich syna, popłakał się na wizji i jej wybaczył, a ludzie mają dość ich dramy (podobna sytuacja trochę jak pranie publiczne brudów Deppa i Heard). No i gość pękł na scenie. A można to było zrobić tak, w przerwie na reklamę, wychodzi za scenę i wtedy, a nie przy tylu świadkach, albo po ceremonii umówić się na walkę. A gdzieś słyszałem, że pytano Rocka, czy policje wzywać i nie chciał, a też po zachowaniu Rocka po plaskaczu było widać, że nieswojo się czuje, podobnie jak widownia, więc to na pewno nie ustawka. A co do Smitha to też przecież komik, więc chyba powinien mieć odporność większą na głupie żarty. Posłuchałem wypowiedzi z USA i może na takie trafiłem, ale są negatywne co do zachowania Smitha, też od afroamerykanów, że to kiepski okres w jego karierze.
@michax772 жыл бұрын
Na Disney+ czekałem nie z powodu MCU i Marvela, ale dla produkcji FX i Hulu, które będą dostępne w jednym miejscu (nie licząc seriali FX, które puszcza HBO Max) takie jak cudowna Pam i Tommy z Lily James, The Dropout z Seyfried, Dopesick z Michaelem Keatonem. Czekam też na inne produkcje FX i Hulu, które się wkrótce pojawią, jak Under the Banner of Heaven z Garfieldem, The Old Man z Bridgesem, Pistol Danny Boyle'a. No i fajnie, że klasyki są, np. XFiles, Lost, Buffy.
@michax772 жыл бұрын
X to dobra zabawa. Choć trochę szkodzi filmowi to, że to film od A24, bo jak ktoś zna horrory tego studia, to może pomyśleć, że to kolejny artystyczny, pełen metafor, ambitny horror w stylu np. produkcji Eggersa, Astera, a nie bezpretensjonalny hołd dla kina grozy z lat 70, 80, który mógłby powstać w tamtych latach i pewnie obrósł by kultem. Ale jak spojrzy się kto za film odpowiada, czyli Ti West, który nie kręci ambitnych filmów pełnych metafor, tylko proste horrory, to już takiego zaskoczenia nie ma. Choć to nie jest hołd tylko do Teksańskiej masakry i podobnych dzieł, ale też się znalazło miejsce dla inspiracji m.in. animal attack (świetna pierwsza scena z aligatorem). Nie nudził mnie film, mimo tego, że pierwszy trup pada po godzinie seansu, dzięki profesjonalnej robocie Westa i aktorom, którzy zrobili z bohaterów postacie, którym kibicowałem. A nawet antagoniści wywoływali we mnie emocje, nawet im współczułem, a przynajmniej rozumiałem ich, dlaczego zabijają. A co do sceny, która Cię zniesmaczyła, to chyba wiem o jaką chodzi, ale podobną widziałem, choć jeszcze bardziej pojechaną, w polskim hołdzie dla horrorów i SF klasy Z, czyli W lesie dziś nie zaśnie nikt 2.
@michax772 жыл бұрын
Finał bondowskiej serii z Danielem Craigiem to na pewno nie jest poziom rewelacyjnych Casino Royale i Skyfall, ale też nie poziom średniego Spectre i słabego Quantum of Solace. To jest porządny, miejscami dobry James Bond, ale też film mający swoje wady. Przede wszystkim Rami Malek w roli Lyutsifer (czyli Lucyfera) Safina mimo starań nie działa, jego motywacje są bardzo grubymi nićmi szyte, choć to bardziej wina scenariusza. To już lepiej wypada Waltz powracając w roli Blofelda, który przecież w poprzednim filmie zawiódł. Lea Seydoux w roli Madeleine też nie jest najlepszym elementem filmu, choć to świetna francuska aktorka. Stara się jak może, gra niby dobrze, ale ciągle jedną miną. Wątek Bonda i Madeleine jest miejscami za bardzo melodramatyczny. No i problemem jest brak chemii między aktorami. Ale za to Craigowi wierzy się w każde jego emocje, dlaczego robi to co robi, ale to bardziej zasługa wcześniejszych filmów z nim. A najlepsze że lepiej wypada we wspólnych scenach z każdym innym aktorem i aktorką, z cudowną Aną De Armas, czy nawet z Jeffreyem Wrightem, grającym Felixa Leitera, nie mówiąc o Benie Whishawie (Q) i Ralphie Fiennesu (M). Wprowadzenie, pierwszy i drugi akt, to jest dobre bondowskie kino z porządnymi scenami akcji i wątkiem (melo)dramatycznym, który jakoś tam działa, głownie dzięki Craigowi, a nie Lea Seydoux. No i mimo tego jak długi to film, to nie poczułem zmęczenia seansem. Ale coś się zaczyna psuć w ostatnim akcie, czyli wielkiej strzelaninie, która wyszła nijako. Też z powodów o których wspomniałem, czyli Malek się stara grać złola, jak potrafi, ale scenariusz mu nie za bardzo w tym pomaga. Inna sprawa, że czym więcej filmów widzialem z Malekiem to wydaje mi się, że to jeden z najbardziej przereklamowanych aktorów, nie zasługujących na Oscara. Widać też po wątku z Lucyferem Safinem, jak wiele scenarzyści pożyczają pomysłów z filmów z lat 60-90, bo główny zły ,to wygląda i jego miejscówka jakby żywcem przeniesiono ją z filmów z Seanem Connery albo Rogerem Moorem. A cały wątek z Leą Seydoux ogląda się trochę jak wątek z dziewczyną/żoną Bonda z filmu z Lazenby. Podobnie jak w tamtym filmie dużo miejsca mu się poświęca i jest piosenka Armstronga z tamtego filmu). Nie czas umierać tak jak poprzedni film próbuje przenieść pomysły z filmów z lat 60-80, czyli z Connery'ego, Lazenby'ego, i robi to z lepszym skutkiem jak Spectre. Jest trochę humoru, który działa i dobrych dialogów. No i bawienia się schematami i kliszami tej franczyzy, ale takie delikatne, by nikt nie poczuł się z fanów urażony, np. wydaje się, że laska leci na Bonda, bo go rozbiera, a rozbiera go, bo chce by założył garnitur, i nic więcej. Reżyser 1 serii Detektywa porządną robotę odwalił, ale też nic specjalnego. Jest to typowa robota jak w większości Bondów, czyli tak jak w serialach, przyszedł i zrobił swoje. Wizualnie też film się ładnie prezentuje. Ale jakbym nie wiedział kto zrobił film to bym nie poznał, że to Fukunaga. Od początku do końca widać, że to pożegnanie z Craigiem, w którym widać, że aktorowi i twórcom zależało by godnie pożegnać to wcielenie Bonda, mimo tego, że różnie z poziomem wcześniejszych filmów bywało. No i jest to dobre zakończenie tej wersji Bonda. Nie czas na śmierć to dobry film, choć bardzo długi, przydałoby się tak o 30 minut go skrócić, nie pozbawiony wad, o których napisałem, ale godnie pożegnał Daniela Craiga. Najlepsze z nim są Casino Royale, który uważany jest słusznie za jeden z najlepszych i najbardziej klasycznych bondów, w stylu Fleminga powieści i Skyfall, ale stawiam Nie czas umierać na trzecim miejscu, a za podium Spectre i Quantum of Solace (to ten film, który nazywany jest za bardzo bourne'owy), do których nie mam ochoty wracać. A co do zakończenia jego wątku to ciężko powiedzieć coś bez spoilerów. Ogólnie mówiąc to nie wiem co mam myśleć o zakończeniu, nie wiem czy jestem na tak, czy na NIE na to zaskakujące rozwiązanie. S P O I L E R Bond zginął, bo został zarażony - przyznam, że były emocje w tej scenie, która mnie zaskoczyła, choć od pewnego momentu, można było się spodziewać takiego rozwiązania. Ale mnie bardziej interesuje co innego, bo jeśli zostanie stara obsada, czyli Ralph Fiennes (M), Ben Whishaw (Q), Naomie Harris (Moneypenny), to jak wytłumaczą pojawienie się nowego Bonda.Mogą to zrobić, że 007 to tylko numer, który dostaje nowy agent, tak jak w tym filmie. Więc pewnie tak zrobią, jeśli obsadę zostawią, bo np. M grana przez Judi Dench była w filmach z Pierce Brosnanem i Craigiem) ale też ja bym zrobił, tak że jak agent dostanie numer 007, to też dostaje nowe imię i nazwisko, np. Jan Kowalski to od teraz James Bond, jako hołd dla pierwszego Bonda, craigowskiego. Wiem, że to bez sensu, ale innego wyjaśnienia nie znajduję, bo co mogą innego zrobić, jak uśmiercili? Nie będą wspominać o nim i jego rodzina się nie pojawi? I też w czasie śmierci Bonda pomyślałem, czy od teraz każdy kolejny Bond w swoim ostatnim filmie też będzie umierał?
@michax772 жыл бұрын
Najlepszym Bondem jest Twierdza Baya z Seanem Connery grającym agenta JKM na emeryturze:)
@michax772 жыл бұрын
Ja lubię każdego aktora w roli 007 tak samo, nawet Lazenby'ego. Każdy z aktorów coś innego i ciekawego wnosił do tej roli i każdy pasował idealnie do takiego Bonda, jakiego miał do zagrania i do czasów, w których te filmy się pojawiały. A co do samych filmów to najlepsze dla mnie są Pozdrowienia z Rosji, W tajnej służbie JKM, Szpieg który mnie kochał, Tylko dla twoich oczu (film zaczyna się żenująco od sceny z kominem i Blofeldem, ale czym dalej to jest coraz lepiej, choć powinien mieć tytuł Bond kontra sporty zimowe, bo chyba każdy zimowy sport mamy w tym filmie, plus wspinaczka za pomocą... sznurówki), Zabójczy widok (Moore był za stary, ale uwielbiam muzykę, piosenkę, Walkena, sceny akcji i pomocnika Bonda), W obliczu śmierci i Licencja na zabijanie. W obliczu śmierci i Licencja na zabijanie ze świetnym Daltonem są zapowiedzą tego co zrobiono w filmach z Cragiem, czyli poważniejsze podejście do franczyzy, ale przez to jak mieszany odbiór miały, zwłaszcza drugi, to przerwa była długa. Ciekawe jakby wyglądały te filmy z Brosnanem, który w nich nie zagrał, bo nie pozwolili mu twórcy serialu Remington Steele (dobrze sie stało, bo za młody wtedy był). Jak już jestem przy Brosnanie to świetny jest Jutro nie umiera nigdy, znakomity Świat to za mało, który cenię za wątek z Sophie Marceau, który był czymś nowym i zaskakującym w tej franczyzie (chodzi mi o twist z nią związany) i rozwinięcie relacji z M. Dobre są Goldfinger, Goldeneye, a porządne Operacja Piorun, Ośmiorniczka i Moonraker. Co do ostatniego co wymieniłem, to film, który został zrobiony tylko dlatego, bo w kinach pojawiły się Star Wars, więc wysłano Bonda w kosmos, ale kupuję tą pełną absurdów przygodę 007 w kosmosie, nawet jak na lata ery Moore'a, w której rządził kicz, camp i autoparodia. Średniaki to Dr No, Żyje się tylko dwa razy, Spectre, a najsłabsze są Brylanty są wieczne, Nigdy nie mów nigdy więcej (nieoficjalne), Żyj i pozwól umrzeć, Człowiek ze złotym pistoletem i Quantum of Solace. Problem mam z ostatnim Bondem z Brosnanem, który za premiery w kinie podobał mi się do połowy, za np. pomysł torturowanego agenta i podejrzewanego o zdradę, za Halle Berry, ale w drugiej połowie rządzą słabe efekty CGI i przegięte pomysły, które nawet za Moore'a byłyby uznane za przeskoczenie rekina, a po latach już tak dobrze tego filmu nie oceniam, który jest przesadzony i przegadżetowany. Ale to w sumie jedyny słabszy film z Brosnanem. Więc każdy z aktorów ma słabego i średniego Bonda na koncie, tylko Lazenby i Dalton mają dobre filmy, bo zagrali odpowiednio raz i dwa razy. Wielu widzów uważa że Bond Craiga to ten najlepszy, bo realistyczny i nowoczesny, w duchu dzisiejszego kina. Ja lubię komediowego i pastiszowego Bonda, ale też realistycznego i poważnego, ale to nic nowego, takie zmiany klimatu, z komedii, w powagę w Bondach. W tym cyklu tak już jest, że raz dostajemy poważniejszego Bonda, a potem komediowego, campowego, kiczowatego, więc pewnie teraz po poważnym podejściu wrócą do Bonda w stylu Moore'a czy Brosnana. Choć co do Bondów z Brosnanem to nie każdy jest tak przegadżetowany i przesadzony jak jego ostatni film. Miał też poważniejszą stronę Bond w wykonaniu Pierce Brosnana, np w Świat to za mało, ale nie pamięta się przez jego słaby ostatni film. Uczłowieczania Bonda i pokazywania innej strony 007 to takie próby były w filmach z Timothy Daltonem. Dwa świetne filmy z tym aktorem to tak naprawdę zapowiedź ery z Craigiem, podobnie jak W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości z George Lazenby, z którego najnowszy film z Craigiem sporo zapożycza. Podobnie jak w Tajnej służbie Jej Królewskiej Mości w No time To Die mamy mocno rozwinięty wątek romantyczny i pojawia się piosenka Louisa Armstronga, która była w filmie z Lazenby. No i zakończenie jest bardzo podobne do zakończenie filmu z Lazenby. Filmy z Brosnanem też próbowały coś takiego robić, tak jak filmy z George Lazenby, Timothy Daltonem i Danielem Craigiem, czyli pokazać inną stronę agenta. W Świat to za mało dostaliśmy wątek nietypowy i zaskakujący jak na ten cykl, z doskonałą Sophie Marceau, coś czego wcześniej nie zrobiono. A jak film wchodził do kin to nie zdradzano kogo gra Sophie Marceau. W wątku z francuską pięknością ciekawie rozwinięto postać Bonda i też w tym filmie rozwinięto mocno relacje 007 z M, co powtórzono później w "Skyfall" z Craigiem. W trzecim Bondzie z Danielem był też pomysł na pojedynek dwóch 00, który dostaliśmy też w pierwszym filmie z Brosnanem, gdzie walczył z byłym brytyjskim agentem granym przez Seana Beana. Też pamiętam scenę z Jutro nie umiera nigdy, gdy 007 w wersji Brosnana załatwia speca od tortur. Dosłownie wykonuje egzekucje z zimną krwią, strzela w głowę. No i ta scena pokazuje, że 007 to tak naprawdę morderca pracujący na zlecenie rządu Anglii. Bond Brosnana to była mieszanka pomysłów z filmów z Connery, Moorem, ale też poważniejszego podejścia jak z filmów Daltonem, plus dodawał sporo od siebie aktor. Realistyczny Bond w Craigach to tak naprawdę przetwarzanie starych motywów z tej franczyzy. Podobnie jest z dziewczynami Bonda, które były równoprawnymi partnerkami w scenach akcji, jak np. Michelle Yeoh w drugim filmie z Brosnanem, czy dziewczyna z Licencji na zabijanie, potrafiły kopać, strzelać, prać po pyskach, a nie tylko zakochiwać się w agencie, więc to co dostajemy w filmach Craiga nie jest wcale nic nowego, a jakoś widzowie o tym nie pamiętają, że wcześniej były takie same motywy. Wydaje mi się że ma to związek z tym, że głównymi scenarzystami każdego filmu są od końcówki lat 90 Neal Purvis i Robert Wade, którzy przerabiają swoje lub innych wcześniejszych scenarzystów pomysły, więc wydają się być czymś świeżym i nowym w cyklu, ale tak naprawdę są powrotem do tego co wcześniej już próbowano i też z dobrym skutkiem.
@michax772 жыл бұрын
Nie wierzyłem Craigowi, gdy mówił już wcześniej, że więcej nie zagra, bo aktorom nie wierzy się w to co mówią. Barbara Broccoli jest najważniejszą osobą w tym cyklu, a nie mówiła nic o jego odejściu, jak wygłaszał takie teksty. Gdyby ona potwierdziła jego słowa to bym uwierzył. Dla mnie to było raczej takie gadanie na zasadzie, że aktor był zmęczony produkcją ostatniego filmu. A niedawno obejrzałem na HBO GO dokument "Być Bondem", w którym o każdym filmie z Danielem opowiada Craig, Broccoli i Wilson. Wspominają też o hejcie jaki aktora spotkał i też tej jego wypowiedzi, gdy mówił, że prędzej sobie żyły podetnie jak wróci. Potwierdzili to co ja myślałem, czyli facet był tak zmęczony po "Spectre", że to tak jakby sportowca zapytać zaraz po wyczerpującym meczu/pojedynku/konkurencji i też by tak by odpowiedział. A przy okazji się dowiedziałem, dlaczego taki zmęczony był w "Spectre". Jeśli było o tym mowa w czasie premiery to zapomniałem, ale Craig cały film grał ze złamaną nogą, miał bioniczną nogę, co go rozpraszało. Pewnie podobnie gadali, tak jak Craig, po nakręceniu trzeciego, czwartego, czy któregoś tam Bonda Connery, Moore czy Brosnan, że więcej nie zagrają, że nie wrócą a jakoś wracali. Chyba Żyje się tylko dwa razy miał być ostatnim Bondem z Seanem Connery, a wrócił w Diamenty są wieczne, a potem nieoficjalnie w Nigdy nie mów nigdy więcej. Z Moorem ostatni miał być chyba Tylko dla twoich oczu albo Moonraker, a zagrał jeszcze w Ośmiorniczce i (znakomitym) Zabójczym widoku, choć już był za stary w tym ostatnim. Więc nie wierzyłem w odejście Craiga, bo ważne jest to co mówi Broccoli i tylko ona, jeśli chodzi o tą franczyzę. A nawet jeśli naprawdę mu się nie chciało grać wiecej razy to nie mógł pewnie odejść przez kontrakt. Co do tej franczyzy to wierzę, tylko rodzinie Broccoli, co oni mówią o przyszłości serii. Tak samo nigdy nie wierzyłem w plotki, że Bond będzie kobietą, zwłaszcza od momentu, gdy Barbara Broccoli, czyli kobieta która rządzi tym serialem potwierdziła i to całkiem niedawno, że Bond jest facetem i tak zostanie. Dopóki ona rządzi franczyzą nic takiego nie nastąpi. Liczą się tylko jej słowa i jej decyzje. Lepiej jest tworzyć inne postacie ciekawe i kobiece, jak np. ta agentka grana przez de Armas, która wypadła o wiele lepiej od tej czarnoskórej agentki. Widać że twórcy na przykładzie tej postaci, agentki 007, trollują widzów i jakby komentują jakie mają zdanie co do zmiany płci bohatera. Chodzi mi o to że twórcy nie pokazali mi jaka to jest postać. Mówi, że jest oddana pracy i ambitna, ale tego nie widzimy, bo jak jest wysyłana na akcje to nie jest pokazane jak sobie radzi w terenie, czemu jest dobrym agentem. Dopiero jak razem z Bondem lecą załatwić głównego złego, to widzimy ją w akcji, ale i tak większość roboty to Bond za nią odwala. Przez większość filmu widzimy ją jak idzie na akcje, wraca z akcji, a nie w czasie akcji. Uważam że to był taki żart i komentarz jednocześnie, by pokazać jak niepotrzebna jest ta zmiana, co innego tworzenie ciekawych nowych postaci kobiecych w tym uniwersum. Chętnie bym coś takiego obejrzał, jakiś spinoff z de Armas albo film, w którym współpracują więcej jak 20 minit. A nie sądzę też, że zagra Idris Elba, który kiedyś był moim ulubionym kandydatem, tak samo jak nie zagra Tom Hardy, czy inny znany Anglik, bo mówiąc wprost to są aktorzy za starzy do tej roli. W latach 60-80 kręcono co rok bondy, a teraz kręci się filmy z przerwą przynajmniej kilkuletnią (3-4 lata) między jednym a drugim Bondem, więc to musza być aktorzy młodzi, żeby zagrać przynajmniej w 3-5 filmach.
@michax772 жыл бұрын
To że trzeba szczegóły pamiętać w Better Call Saul to nic nowego. Z tego jest znane Breaking Bad i Better Call Saul, że ważne są szczegóły, a nawet drobne elementy w historii ,które pokazano wcześniej subtelnie i trzeba pamiętać wszystko, inaczej widz może się pogubić, nie zrozumieć decyzji bohaterów. Ja tak miałem przez chwilę po tym co pisząc bez spoilerów w finale 5 serii zrobiła Kim, w ostatniej scenie, zaskoczyła mnie ta scena, ALE pomyślałem że to serial Goulda i Gilligana (wymieniam Goulda jako pierwszego bo ekipa serialu w czasie emisji 4 serii przyznała, że to Gould jest showrunnerem, głównym scenarzystą, a Gilligan mniej się udziela w BCS), którzy znani są z tego, że jak coś w serialu się dzieje, to są wcześniej sugestie, dlaczego tak się zachowują bohaterowie. No i znajomy przypomniał mi kilka faktów dotyczących Kim z 1 i 2 serii po których zrozumiałem, dlaczego tak się zachowała w końcówce finału 5 serii. Uniwersum Breaking Bad znane jest z tego, że decyzje bohaterów są logiczne i wynikają z różnych rzeczy, które czasami są pokazana mimochodem i subtelnie, więc łatwo przegapić albo zapomnieć.
@michax772 жыл бұрын
King's Man Pierwsza Misja zebrał mieszane recenzje, więc miałem niskie oczekiwania, ale podobał mi się, nie tylko dlatego jak film miejscami zaskakuje. No i właśnie to pierwsze zaskoczenie jakie przeżyłem, bo duża część filmu, to jest klasyczne kino wojenne o I wojnie światowej, z antywojennym przekazem, kojarzące się z takimi filmami jak np. 1917 Mendesa. Mamy sceny dramatyczne, a dzieją się naprawdę okrutne rzeczy, które pokazywane są wprost, nic nie jest lukrowane, są przeplatane komiksowymi sekwencjami i komediowymi, znanymi z poprzednich Kingsmanów. Więc jak jest poważnie to jest poważnie, nie ma humoru, a jak ma być komediowo i szarżujące aktorstwo to tak jest, więc trochę się ogląda film, jakby Vaughn miał milion pomysłów i uznał, że pewnie i tak trójki nikt nie obejrzy, więc może w trzecim filmie zrobić wszystko co mu się podoba. No i nakręcił dwa różne filmy w jednym, które jakimś cudem, łączą się w jedną całość, przynajmniej dla mnie nic nie zgrzytało w tym połączeniu kina (anty) wojennego z komiksowym stylem i humorem znanym z jedynki i dwójki. Vaughn umie pisać i kręcić sceny, które wywołują odpowiednie emocje, kiedy trzeba film wzrusza, kiedy trzeba bawi, a kiedy trzeba szokuje i zaskakuje. Muszę napisać, bez zdradzenia co się stało w 80 minucie filmu, że to co się stało w tej jednej scenie to mnie tak zaszokowało, mimo tego, że wiedziałem, że mam do czynienia z produkcja antywojenną i (częściowo) zrobioną na poważnie, ale i tak nie spodziewałem się tego co się wydarzyło. Dawno mnie żaden film nie zaskoczył, jak to co się wydarzyło w ostatnim akcie. Oglądałem z tatą i jego komentarz to najlepiej oddaje - czy stało się to co widzę? The King’s Man też pokazuje, że Vaughn ma świetną rękę do tworzenia scen akcji i walk, które się zapamięta. Pewnie że film ma słabości, ale to taka produkcja, którą zapamiętam, nie tylko przez tą jedną szokującą scenę, ale też przez sceny akcji, które są jednymi z najlepszych jakie widziałem w ostatnim czasie, na czele z szaloną sceną walki/tańca z Rasputinem. Naprawdę to co w tej scenie aktorzy wyczyniają, ta choreografia, ale każda scena akcji jest świetna, np. walka na noże w okopach. Aktorsko film też jest super. Wszyscy mają co grać, nawet jak grają epizod, ale to w większości angielscy aktorzy, więc zero zaskoczenia. Najlepsi są Rhys Ifans, który szarżuje na całego w roli Rasputina; Charles Dance grający tą samą rolę co zawsze, gdy akurat nie gra złe charaktery, i Ralph Fiennes, który sprzedaje wszystkie sceny, w jakich się pojawia. Mam na myśli dramatyczne momenty, no i w scenach akcji daje radę, a to starszy aktor. Osobne słowa uznania należą się dla Toma Hollandera w rolach króla Jerzego V, Wilhelma II i cara Mikołaja II-go.Nie załapałem że gra trzy role, dopiero jak na napisach końcowych przy jego nazwisku była trójka to dotarło do mnie, że podobni do siebie są władcy. Młode pokolenie, np. aktor grający syna Orlando też wypada dobrze. Chwalę prequel, ale rozumiem dlaczego The King’s Man zbiera tak mieszane recenzje i poniósł klapę finansową. Pewnie chodzi o to pomieszanie poważnego wojennego kina (co do poważnej strony to wydaje mi się, że ma związek z tym, iż w Wielkiej Brytanii I wojna światowa jest uważana za jedną z największych traum i nie chciał reżyser zbyt lekko potraktować tematu tak ważnego dla UK). Widocznie Vaughn nie chciał urazić nikogo. ) z komiksową stylistyką, humorem i przegiętymi scenami akcji, ale jak przed seansem byłem na NIE na kolejne części, bo ile można wycisnąć z tej serii, to po seansie nie mam nic przeciwko kolejnemu prequelu z tymi samymi bohaterami. Choć pewnie nie powstanie, skoro film nic nie zarobił, mimo tego, że jest scena po napisach sugerująca kontynuację. Może to nie jest idealna produkcja, ale dobrze się bawiłem.
@michax772 жыл бұрын
Mam coraz więcej obaw do serialowego Władcy Pierścieni i wcale nie przez czarnoskórych elfów i krasnoludów (skoro to fantasy to czemu nie mogą być o różnej karnacji, z różnych światów, jak to wymyślony świat?). Jak serial ogłosili kilka lat temu to byłem podjarany, ale gdy przy każdym materiale dotyczącym serialu fani zaczęli na minus lajkować, aż Amazon zaczął usuwać komentarze negatywne, to sprawdziłem dlaczego i mój optymizm spadł mocno. Trailery wyglądają ładnie, ale to Amazon, mają dużo kasy, więc finansowo wiadomo że dowiezie. Okazało się, że po śmierci syna Tolkiena wywalili albo sami odeszli wszyscy scenarzyści, którymi serial reklamowano na początku, a to były nazwiska znane z dobrych produkcji, np. z Better Call Saul. Odszedł też z produkcji znany Tolkienista pilnujący zgodności z książkami z powodu różnic nie do pogodzenia, więc nowa ekipa tak naprawdę kręci. Byłem pewien, że tyle lat kręcili, bo chcieli zrobić jak najlepszą produkcję, ale widocznie przez to zamieszanie za kulisami tyle czekaliśmy. Bo musieli znaleźć nowych scenarzystów. Kilka lat temu ogłoszono za jak wielką kasę kupił Amazon prawa do całej twórczości Tolkiena, w tym do Silmariliona, ale okazało się to kłamstwem do czego showrunnerzy przyznali się niedawno. Nie będę narzekał że nie są z niczego znani, bo twórcy GoT przed serialem HBO byli głownie z filmów znani, nie z seriali. A teraz mówią, że za tyle kasy kupili prawa tylko do Władcy i Hobbita, ale chcą opowiedzieć historie z wcześniejszej ery, która się przewija w kilku zdaniach w Hobbicie i WP, a rozwinięta jest w książkach, do których praw nie mają. Uważają że stworzą coś lepszego co napisał Tolkien? To będzie alternatywna wersja historii z drugiej ery od początku do końca stworzona przez showrunnerów, ich fanfik. Nie mogą zahaczyć o wątki z innych książek. To brzmi koszmarnie dla scenarzystów, którzy musieli się pilnować tworząc scenariusze, żeby nikt do sądu o prawa nie podał ich, a to nic dobrego nie wróży jak scenarzysta jest ograniczany. Zwiastuny są spoko, wizualnie będzie ładne, ale przez właśnie te dziwne sytuacje za kulisami (plus wywiady z "fanami" Tolkiena, którzy pojęcia nie mają o tym świecie, które wszyscy już wyśmiali, jak to było ustawione). Każdym materiałem z Lotra Amazon się kompromituje coraz bardziej. O wiele bardziej się jaram serialem ze świata Gry o tron, który w sierpniu poleci.
@michax772 жыл бұрын
Adrian Lyne to najlepszy specjalista od thrillerów erotycznych, obok Paula Verhoevena. Nie tylko te filmy co wymieniliście, ale zrobił też Unfaithful z Diane Lane, Jacobs Ladder, Niemoralną propozycję, Flashdance.
@michax772 жыл бұрын
Nienawidzę takich filmów jak Space Jam 2 i Ready Player One (najgorszy film Spielberga), które nie są nawet filmami, zwłaszcza Space Jam 2, ale reklamą usługi streamingowej i produkcji, które można znaleźć na platformie streamingowej, w przypadku Space Jam 2, to dzieła WB, HBO, czyli HBO Max, więc na produkcje Disneya Chip 'n Dale: Rescue Rangers też nie czekałem, bo spodziewałem się milion postaci z animacji Disneya i pretekstowej fabuły dla zareklamowania Disney+. Ale przeżyłem pozytywne zaskoczenie, bo to dobra rozrywka. Choć pomysł ze światem, w którym ludzie żyją obok bohaterów filmów animowanych to nic oryginalnego, bo zaczerpnęli z jednego z najlepszych (i najbardziej niedocenianych) filmów Zemeckisa Kto wrobił królika Rogera? (jest Roger, więc można film Disneya uznać za kontynuację klasyka Zemeckisa). Ale nie jest to produkcja tylko dla fanów Brygady RR. W sumie dla nich to najmniej, bo Brygady RR to w filmie nie ma. Film się skupia na tytułowych wiewiórkach, które szukają swojego przyjaciela z Brygady RR, Rockforda, który zaginął. Jest to produkcja, w której też jest milion nawiązań na pierwszym, drugim i trzecim planie, tak jak w Space Jam 2 i Ready Player One, ale nie tylko do produkcji Disneya, bo też do dzieł i postaci z innych wytwórni filmowych. Ale tym razem nie jest to najważniejszy element filmu, bo jest też ciekawa fabuła ze świetnym złym charakterem (świetny meta komentarz do Hollywood w tej postaci). Ale jak ktoś lubi się bawić w detektywa to może wyszukiwać wszystkie nawiązania, ja jestem za stary na takie zabawy. Sympatyczny film z wieloma super scenami np. plastuś jako terminator, ale podobnie jak w Kto wrobił królika Rogera? są motywy dla dorosłych, np cały wątek z głównym złym, jego motywacje, dlaczego jest zły (choć nie dorównuje Christopherowi Lloydowi z filmu Zemeckisa), czy tak dziwne, jak to że Rockford jest tak naprawdę sero(narko)manem, padają takie takie teksty jak śmierć przychodzi po nas wszystkich, a Gadżet i Bzyczek czyli myszka i mucha są małżeństwem, mają 40 dzieci, które są hybrydami myszo-owadzimi (prawie jak u Cronenberga), operacje CGI, czy cały motyw z doliną niesamowitości, w której mieszkają animki z początku XXI wieku, z takich produkcji jak Ekspres polarny Zemeckisa, czyli niby realistyczne, ale na tyle dziwne z martwymi oczyma, że nikt nie chce z nimi pracować w Hollywood. Jest to produkcja, która komentuje, czym jest Hollywood, o ciemnych stronach showbiznesu w LA, np. o upadku dawnych gwiazd, których Hollywood nie chce, wyrzuciło na śmietnik i nie jest to dobry obraz. Może ta produkcja nie dorównuje filmowi Zemeckisa, np większość animków co się pojawia nie ma nic do roboty, przemykają w tle, nie ma takich scen jak np. pojedynek Duffy'ego i Donalda w filmie Zemeckisa, ale i tak dobrze się bawiłem.
@michax772 жыл бұрын
Nieznośny ciężar wielkiego talentu to udane połączenie bezpretensjonalnego buddy movie, kina akcji i metakomedii w której Cage bawi się swoim wizerunkiem. Szacunek dla aktora grającego samego siebie, który naśmiewa się trochę ze swojego wizerunku, z tych dobrych filmów i tych złych, z tego jakim aktorem był kiedyś (gra też Nica w wersji z lat 80 i 90, wygląda jakby się przeniósł z planu z Dzikości z serca, dość dobrze odmłodzony) i za jakiego aktora uważany jest dzisiaj. Aktor nie boi się pokazać jakie ma wady, jest mowa o jego długach, choć nie wierzę że filmowy Cage, to w 100 procentach prawdziwy Cage. Kolejnym plusem jest Pedro Pascal, w roli największego fana talentu aktorskiego Nicolasa. Między tymi aktorami jest tak fajna chemia, jest tyle ciepła między nimi, że szkoda, iż cały film nie skupia się na scenach tylko z nimi. Dostajemy też kino akcji, ale nie jest takie złe, jak niektórzy mówią. Dla mnie to był wątek, na którym też dobrze się bawiłem. Ale też traktuje wątek sensacyjny jako nawiązanie do kariery Cage'a, który był kiedyś bohaterem kina akcji i grał w takich filmach jak Con Air, Bez twarzy, Twierdza. Oczywiście jeśli znacie filmografię Cage'a i coś tam kojarzycie z jego życia to będziecie się super bawić na tym wątku meta. Ale nie jest to tylko prezent dla fanów aktora, bo film działa też jako bezpretensjonalna rozrywka, nawet jeśli nie widzieliście każdego filmu z Cagem. Ominą Was wszystkie nawiązania związane jego filmografią, ale oprócz tego elementu jest to też fajne kino akcji i cudowny bromance z Pedro Pascalem i Nicolasem Cagem, którzy mają zdecydowanie za mało wspólnych scen. Potwierdzam, że Paddington 2 to jeden z najlepszych filmów, piszę to bez złośliwości:)
@michax772 жыл бұрын
Prawda że aktor poszedł w słabe produkcje klasy B i C, co było spowodowane jego długami, ale między jednym słabym a drugim filmem czasami wystąpi w filmach dobrych, głównie w niszowych produkcjach. W ostatnich latach znalazł swoją niszę w produkcjach campowych, z gatunku SF i horroru. W ostatnich latach jest coraz więcej dobrych, ciekawych filmów z Cagem, np. Kolor z przestworzy (oparty na książce Lovecrafta), Mandy, Willy's Wonderland, Mama i tata. Ale nie tylko SF i horrory bo zagrał rewelacyjnie w filmie Herzoga Zły porucznik i w komedii opartej na faktach, o Amerykaninie, któremu Chrystus zlecił dorwanie Bin Ladena, bo ma dość nieudolności amerykańskiego rządu. Mówię serio, Army of One to historia prawdziwa:)
@michax772 жыл бұрын
Uwielbiam Twierdzę Baya, w której Cage zagrał u boku Connery'ego (gra agenta brytyjskiego na emeryturze, więc to w sumie nieoficjalna kontynuacja Bonda), Eda Harrisa, Biehna. W kinie byłem z 5 razy i cały czas to jest tak samo dobry film Baya jak w latach 90, to najlepszy film Baya. Z akcyjniaków bardzo lubię też Bez twarzy Woo. A oprócz tego to oczywiście kultową rolę w Dzikości serca Lyncha. Filmu nie oceniam aż tak wysoko, ale rozumiem dlaczego ta rola Cage'a obrosła takim kultem, jest tak uwielbiana. Uwielbiam też jego rolę w świetnym Arizona Junior braci Coen.
@michax772 жыл бұрын
Rafał, pewnie nie widziałeś zwiastuna "Pig" z Cagem, bo trailery pokazały, że to nie jest horror, jak powiedziałeś w podcaście. Trailer sugerował trochę taki film jak John Wick, czyli Nicolasowi porywają świnię, ale to nie jest kino zemsty jak film z Keanu, tylko dramat o samotności. Cage gra spokojnie, wyciszoną rolę i jest to rewelacyjna rola, w której nie szarżuje (choć takie role też lubię), jak i film to bardzo dobra rzecz.
@thecinek13012 жыл бұрын
NIE NAGRYWAJCE MACIE TYLKO 7 SUBUW I PO 1 MOŻE 3 WYSWIETLENIA
2 жыл бұрын
Kasiu, zgadzam się w całej rozciągłości z Twoimi spostrzeżeniami dot. Posiadłości. Pięknie opisałaś też Arkham. Garść drobnych komentarzy: 1:04:55 Kwestia tłumaczeń w Posiadłości: sam dużo na to narzekam, ale trzeba podkreślić, że błędy w tłumaczeniach pojawiają się bardzo sporadycznie i są związane tylko z zawartością dodatków do gry. Sama podstawka wygląda OK. Tym niemniej mimo, że podczas 4-5h sesji gry wywali nam takich baboli dosłownie kilka, to niesamowicie psuje to immersję. Z anegdot związanych z tłumaczeniami dwa razy mieliśmy sytuację, w której aplikacja poprosiła nas o znalezienie karty przedmiotu, a potem okazało się, że ten przedmiot na fizycznej karcie do gry ma inną nazwę. Także ten... 1:09:54 Gra nazywa się Pandemia / Pandemic. Tak, HwA po części mechanicznie bazuje na Pandemicu, ale dodaje sporo więcej - narrację, walkę z potworami. Czy więcej znaczy lepiej? To już kwestia dyskusyjna. Pandemica można rozegrać w 30 minut, a w Arkham w... minimum 3h. 1:10:05 No, w HwA akurat za dużo wyborów świadomych nie ma, raczej tok historii zależy od tego czy zdamy, czy nie zdamy testu z karty, lub czy uda nam się zrealizować obecny cel scenariusza, nim ten "zrealizuje swoje cele" :P Prawdziwie rewelacyjną grą z paragrafami i z multum historii jest planszowe "This War of Mine" (mam, mogę Ci któregoś razu pokazać, ale ostrzegam, że jest to mocne doświadczenie, zwłaszcza w sytuacji, gry wojna przestała być dla nas bytem abstrakcyjnym). W Horror w Arkham akurat tych paragrafów głównego wątku tak wiele nie ma: kart archiwum dla danego scenariusza jest 10 (karty archiwum, wyznaczają kolejne cele, nowe główne rozgałęzienia fabularne), ale za to jest też ok. 20-25 kart spotkań (każda ma 3 różne ustępy) unikalnych dla każdego scenariusza, które dodają losowe zdarzenia związane z tym konkretnym scenariuszem i nawiązujących do motywów w nim się pojawiających. Ogólnie jak na powtarzalną planszówkę jest na prawdę fajna różnorodność. Z paragrafówek książkowych, obecnych bardzo polecam komiksy paragrafowe "Rycerze" (zwłaszcza część pierwszą), lub "Wilkołak" od FoxGames. Co do książek paragrafowych jakoś nie potrafię niestety trafić na nic (dla mnie) dobrego. 1:18:00 Gra jest dostępna i raczej nie zniknie z rynku. Niewiele gier znika z rynku. Raczej są to pojedyncze przypadki, a wiele z nich po kilku latach wraca w nowej odsłonie. PZDR, Malash
@MadJedfox3 жыл бұрын
Skoro, wedle rachuby Kasi, dwa miesiące temu to dawno, to rok temu to już zupełnie inna epoka xD
@MadJedfox3 жыл бұрын
YT chyba mnie nie lubi. Ten licznik komentarzy widmo to moja sprawka xD Próbowałem dodać jeszcze jeden komentarz, ale ciągle był wycofywany. Nie mam pojęcia dlaczego. Nie było żadnych linków, ani wulgaryzmów - nic podejrzanego.
@MadJedfox3 жыл бұрын
1:02:32 Xbox One S, czy Xbox Series S? Btw. Microsoft mógł lepsze nazwy wymyśleć. Idzie się pogubić xD
@MadJedfox3 жыл бұрын
Skyrim Anniversary Edition to tak na prawdę Special Edition z małym fixem i dodatkami. Moim zdaniem to słabe zagranie ze strony Bethesdy, bo praktycznie nie dali nic od siebie. A te mody, przynajmniej w przypadku PC, można dostać w większości za darmo. Tutaj trzeba dodatkowo zapłacić.
@MadJedfox3 жыл бұрын
W soulsy zacząłem grać jakieś trzy lata temu. Znudziły mnie już RPG-i hi fantasy, gdzie w pewnym momencie postać staje się półbogiem. Tutaj nawet z najlepszym sprzętem byle npc jest wstanie cię zaciukać, jeśli się go zlekceważy.