1. Pole elektromagnetyczne generowane przy ładowaniu akumulatorów prądem stałym jest pomijalne 2. Przebywanie wtedy w kabinie pojazdu jest najbezpieczniajszą możliwą opcją, bo akumulatory znajdują się poza kabiną, która jest (w pewnym uproszczeniu) klatką Faradaya, generujące pole elektromagnetyczne inwertery znajdują się w szczelnie ekranowanej i uziemionej obudowie ładowarki.

Z perspektywy kierowcy - owszem, jest, bo czynności obsługowe trwają pół minuty, a sam proces się odbywa gdy kierowca i tak z pojazdu nie korzysta. Na stację paliw trzeba specjalnie pojechać, tankować kilka minut, później zapłacić etc. Ładowarkę stawiasz na bazie, podłączasz kabelek i idziesz do domu, rano odłączasz i auto gotowe do drogi.

@@piker-pl nie przekonuje mnie to ani trochę

@@Piotr-Piotr To nieistotne, ale taka jest po prostu prawda. Kierowca nie traci czasu na wizyty na stacji, bo te dostawcze ciężarówki po prostu zostawia się na noc pod ładowarką. To samo na autobusach - u nas w mieście mimo, że diesle są tankowane na zajezdni to kierowcy i tak sobie chwalą elektryki, że się wyrabiają w czasie przewidzianym na wieczorne OC, co w dieslu jest niemożliwe - diesla trzeba przed myjnią zatankować, a elektryka podłączasz po myjni do ładowarki i siup do domu. Niby tankowanie trwa krócej, ale kierowca musi przy tym być, więc traci więcej czasu. Ot, taki paradoks. Mnie nie interesuje ile czasu węglowodory będą się lały do zbiornika czy elektrony wchodziły do baterii. Mnie interesuje ile JA stracę na tym czasu.

Laduje sie je 1.5h, normalna ciezarowke 15min 😅 zasieg realny w trasie (volvo) do 280km a normalna no duzo wiecej 😂