Dzięki Ewa za podzielenie się. Mnie las też ocalał wielokrotnie. Kiedy jako 6-latek patrzyłem na las z mojego domu, (stok Maciejowej w Gorcach), wydawał się on ciemny i niepokojący. Pewnego dnia uciekłem z przedszkola i poszedłem do tego lasu. Z każdym krokiem las stawał się jaśniejszy, piękniejszy i pełen zapachów i odgłosów, o których nie miałem pojęcia. Z wiekiem spędzałem samotnie i noce przy ognisku w tym lesie z ekscytacją nasłuchując nieznanych dźwięków. Kiedy jako nastolatek kipiałem frustracją i złością, biegałem do lasu, łapałem za jakiś wielki drąg i waliłem nim w powalone konary, aż opadałem z sił. Potem przytulałem się do tych jodeł i świerków i wracałem do życia pełen ciszy i spokoju. Dziś mieszkam 30 m od lasu i wchodząc do niego, pytam potężne buki, Kazka, Franka i Józka: Chcecie być częścią mojego życia tam po drugiej stronie ? A one mruczą hmn, hmm