Ania Wibig - Fotografka Miesiąca - Szeroki Kadr

Ania Wibig to prekursorka fotografowania narodzin w Polsce.
Fotografuje narodziny od kilku lat - te w szpitalu, domach narodzin, ale też te w domowej łazience czy w basenie w dużym pokoju. Poprzez fotografie pokazuje, że poród to nie jest tylko fizjologia - ból i krew, ale przede wszystkim to spotkanie swojego dziecka po raz pierwszy.
Skupia się na emocjach towarzyszących rodzicom w porodzie oraz relacji między rodzicami. Mówi, że swoimi zdjęciami chce zmienić obraz porodu w głowach Polaków, tak aby słowo „poród” przestało boleć. Aktywnie działa na rzecz promowania dobrego porodu - wspiera Fundację Rodzić po ludzku i Stowarzyszenie Dobrze Urodzeni.
Jej zdjęcia są publikowane w polskiej prasie m.in. w Wysokich Obcasach oraz Vouge Polska. Fotografie Ani są również wyróżniane w międzynarodowych konkursach fotografii porodowej m.in. Birth Becomes Her, Birth Photography Image Competition, Birth & Beyond Photography Awards, Child Photo Competition czy Birth Photographer of the Year. Jest pierwszą fotografką z Polski nagrodzoną przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Profesjonalnych Fotografów Porodowych (The International Association of Professional Birth Photographers) - w 2024 r. zdobyła pierwsze miejsce w kategorii „Birth Details Black&White” w dorocznych konkursie na najlepsze zdjęcia porodowe na świecie.
Założyła Obiektywnie Najpiękniejsze, która jest pierwszą polską marką dedykowaną fotoreportażom z narodzin. Prowadzi też grupę na Fb dla profesjonalnych fotografek/fotografów, którzy chcą poszerzyć swoje usługi o reportaże z narodzin (Społeczność Zaufanych Fotografek Porodowych).
Prywatnie żona, mama trzech córek. Poza byciem fotografką pracuje jako doradczyni podatkowa i międzynarodowa biegła rewidentka.

[@elira1230]

Piękne, wzruszające momenty, których nie da się powtórzyć 😅 Cudnie fotografujesz! To wyzwanie towarzyszyć w takim momencie! ❤

[@nhart-cm4xc]

Nawet nie przypuszczałem ze jest zapotrzebowanie na tego typu zdjęcia.

[@beholder2012]

Fotograf miesiąca, jeśli już, a nie jakaś „fotografka” - choćby i dlatego, że to brzmi jak „agrafka”. W polszczyźnie nie tworzymy feminatywów na siłę od wszystkiego „jak leci” - zresztą, bardzo politycznie poprawni Anglosasi RÓWNIEŻ nie tworzą feminatywów w swoim języku, chociaż tam byłoby to nawet łatwiejsze (i lepiej by brzmiało, niż jakaś „fotografka” czy „żołnierka”). Przecież po angielsku też mówi się o kobiecie „photographer” - a nie np. „photographress” czy jakoś tak.

[@purin3650]

Dzecko ledwo wyjdzie z brzucha i już ma zdjęcie na mediach społecznościowych, w dodatku conajmniej niesmaczne, co się dzieje z ludźmi? Widocznie wszystko da się spieniężyć.