Dzięki za ten film i cały kanał! Dobra robota! A swoją drogą nie przypadkiem akurat w Starożytnym Efezie, który był centrum kultu bogini płodności i urodzaju, zwanej w prehistorycznej Anatolii (od czasów paleolitu) Kybele (Bogini-Matka). W Grecji utożsamiano ją z Reą i Demeter, w Egipcie z Izis, a w Rzymie z Dianą i czczono jako Magna Mater. Z czasem pod wpływem cywilizacji jońskiej Kybele przeistoczyła się w Artemidę Polimaste (czyli „o wielu piersiach”), że właśnie tam zamieniono tylko osobę a kult pozostał i otrzymał demokratyczne błogosławieństwo dominującego chrześcijaństwa. A to była przepustka do poźniejszych kolejnych odstępstw tzn kultu obrazów i figur itd itd. Kochać i czcić Matkę Najświętszą to nie znaczy klękać pod figurą, która na giełdzie dewocjonaliów jest wystawiona w tym samym wzorze dla KYBELE czy Artemidy. Czczenie i kochanie Matki Najświętszej nie jest też suchym klękaniem przed jakimkolwiek wizerunkiem takiej czy innej madonny. To Chrystus zmienia nasze serca tak więc jeśli Maria doprowadzi Cię do Chrystusa i taka jest wola Boża to trzymaj się tego. Ale nie jest to droga dla każdego i przymuszanie kogoś do ślubowania i oddania swojej duszy Maryji jest dalekim nadużyciem i ryzykiem nie spełnienia woli Boga. Moje doświadczenie spotkania z Panem Jezusem odbyło się po 29 dni modlitwy na różańcu i nie mam zamiaru przekreślać żadnej modlitwy prowadzącej do Boga. Jeśli odmawia ktoś różaniec niech to robi ale kiedyś trzeba się spotkać z Panem i żyć z Nim w relacji bezpośredniej. Jeżeli modlitwy nie przynoszą spotkania z Panem Jezusem to znaczy że coś nie gra. Tak czy siak Maryja zawsze prowadzi do Jezusa i doprowadza i zostawia z Nim sam na Sam. Natomiast chory kult obrazów i figur który może nigdy nie doprowadzić do Jezusa jest po prostu podróbką prawdziwej relacji. Jan Apostoł ani słowem nie wspomniał o kulcie do Maryji a przecież opiekował się nią, napisał ewangelię najpóźniej (czyli już był wtajemniczony w 100% w praktyki kościoła), mieszkał z Maryją w Efezie. Gdyby ta czy inna forma kultu czy modlitwy była nadrzędna nad inną to Jezus by o tym powiedział. Miał na to 3,5 roku oraz wielu proroków a On wręcz zaprzeczał praktykom kultu Maryjnego. Skąd więc przekonanie że jeżeli Jezus mówił odwrotnie albo nic nie mówił to my mamy prawo zmienić Jego słowa lub wymyślić nowe ? Kto dał prawo kościołowi Rzymsko-Katolickiemu do zmieniania i wypaczania słów Boga ? To mega dziwna sprawa ale psychologia tłumu i tzw demokracji przechyla szalę na korzyść większości. Nie koniecznie tej co spotkała Żywego Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym.