nic nie zacznę, gdy usłyszę rozkaz "zacznij" nie zakończę, jeśli skończyć rozkazali zrobię coś co zatrzęsie waszym gruntem pod nogami w ciszy i niewymuszonej chęci chcę postawić okręt większy od tej waszej papierowej barki se zbuduję na jej dachu basen dla noego arki, spuszczę się do filtra z chlorem zbiję pionę z moim ziomem a na końcu zgwałcę każde zwierzę szmaragdowym nożem okej, wleci teraz polityczna wyliczanka zwierzę to obywatele, nóż jest metaforą państwa te dwa ziomy to dwóch braci, którzy gdy ujrzeli księżyc, obiecali sobie, ze nie straci zaden z nich do wladzy checi teraz druga sprawa, poznasz co to konsternacja konkurencja cala to jak dla narcyza slowo racja rownie dobrym co dla mickiewicza okazala emigracja bynajmniej w cydzysłowiu jednak opozycja to abstrakcja wielka tak jak pierwsze słowa powyzszego zdania, spośród wszystkich uczestników wygraną zgarnia ta gromada gdzie liderem stada, zostal ziomek, i choć biega on codziennie - co ochoczo wciąż powtarza zjeb obciągnąć musiał przeciwnikom, by mu tchu starczyło podczas wyprzedzania karła