Nie ważne ile dawałem od siebie, Nie było to mało wychodziłem w plecy, Mówię do zioma by wiedział na starość, Że gdy coś nie leży to może się zwierzyć, Pakuj mi w torbę spakuje na gacie, Jak skujesz się grassem, To módl się na zaś, Czekam na moment az jebnie nas tak, gały jak obcy pozwiedzamy kraj Składam linijki na raz ey, Składam te wersy jak pojeb, Mam swoje zdanie nie boje co powiesz Postronne opinie od zawsze pierdole sam jestem w tym wszystkim, Mam garstkę ziomali i każdy rozpala ten dym jak dynamit, Toksycznych ludzi nie trzymam przy sobię, Ja chce byc na topie, A ich mamy za nic Chciałeś powiedzieć cos skurwielu zamilcz jak typy z miasta jazda z kurwami, Lamusy chcieli świecić cenkinami, A my aż tak bardzo wyjebane na nich Ey sam już nie wiem co jest prawdą a co fikcją, Znów zmarnowałem kolejne wakacje, Wyraźnie wolałem się jebać z tą dziwką, Musisz ogarnąć se życie, Żeby mieć spokojną przyszłość Ja przepalając tyle hajsu dziennie, w miesiąc mógłbym jeździć bryczką Wiem że to pyknie, Chłopcy we mnie wierzą, U ciebie jedyne co w składzie się liczy to pieniądz, Zobaczysz ofermo jak będziesz bez niego, Nie umoralniam nikogo, Bo łeb mam do manian, I stale pociąga do złego, Ale wyjebać się na swego brata, Od tego już nie ma niczego gorszego serio Jeden to pali, Tu drugi wypije A trzeci wjebany w mefedron, czuje się tak jak bym płynął na fali, Nie przyklejaj łatki przednio, Chociaż zwiedziłem te klatki, To zabawa świetna była dla mnie lekcją, Dzisiaj je wolę omijać bo z psychą rok na rok, Jest całkiem kiepsko, Z ziomami się bawię jak dziecko lets go