Рет қаралды 763
Trolling z ręki w rzece, w tym przypadku rzeka Łyna. Daje całą masę przyjemności.
Poczujemy całą pracę przynęty, co by to nie było. Wobler, guma, wahadło itp. Poznamy wodę, bardziej dno. Utracimy też więcej przynęt :). Nauczymy się tak operować łódką i wędką, by poczuć uderzenia przynęty o dno.
A kiedy szczęście mieć będziemy, poczujemy branie drapieżnika. Ekscytujące uczucie kiedy, np. boleń, sum czy duży szczupak chwyci przynętę. Zdarzało się, że kółko łącznikowe lub kotwica zostało rozgięte, bo hamulec miałem za mocno dokręcony. Kilka razy, wobler się rozpadł na kawałki.... Gdy trzymałem słabo wędkę w ręku, mogłem ją stracić. Nie tylko przez branie okazałej ryby, po prostu przez zaczep. Przynętę i rybę mogłem też stracić przez śrubę pracującego silnika. Osobiście uważam, że samemu lepiej na rzece nie trolinngować.
Zapraszam do oglądania.