Рет қаралды 9,617
Posłuchaj utworu w ulubionym serwisie:
bfan.link/banan
Jacek Kleyff powraca z nowym singlem i wraz z muzykami Orkiestry Na Zdrowie, dzielą się piosenką “Banan”, będącą zapowiedzią kolejnego muzycznego wydawnictwa.
Utwór powstał we współpracy Jacka Kleyffa z Orkiestrą Na Zdrowie w składzie Jacek Mazurkiewicz, Jerzy „Słoma” Słomiński oraz Anna Patynek. Za produkcję utworu odpowiedzialny jest Jacek Mazurkiewicz.
Muzyka i słowa: Jacek Kleyff
Rośnie banan, rośnie
W liberyjskiej wiosce;
Jeszcze jest zielony;
Wioska go pilnuje,
Na skrzynie ładuje,
Rower ledwo stoi,
Bo kosztuje osprzęt.
Jedzie banan, jedzie
Na welocypedzie;
Pan ogrodnik ruszył
Do wiejskiego skupu
W liberyjskim buszu;
Póki rower jedzie
Cztery skrzynie wiezie.
Teraz banan w skrzyni
Ląduje na pace
Starego willisa,
Albo też peugeota;
Było wiele wojen
Gdy Jankes i Francuz
Zrobili, co swoje.
No więc banan w skrzyni
Już mniej zielony,
Skrzyń ze sześćdziesiąt,
Autko ledwo cyka,
No a koloniator
Leje do silnika
Ropę od Ajsisa.
Teraz banan w porcie;
Z aut na kontenery
Ładują go ludzie,
Co chcieli żyć w cudzie
A nie ma gdzie uciec,
Bo ich tu pilnują
Kompanije cztery.
Ach, jak banana
Miękki plusz
W ustach się zmienia
W słodki mus;
Ja muszem go mieć zaraz,
Hodował go asfalt,
Woził na rowerze;
Podjade beemką,
Pojem w pakamerze.
A sprzątanie śmiecia
Spoczywa na dzieciach;
Co znajdą, to w torbę,
Co szóste zjadają,
Głodne, sił nie mają
No i patrzy ojciec
Spod skrzyni na plecach.
Sprzątnięte nabrzeże,
Za stalowe linki
Kontenerów krocie
Ładują na okręt;
Zaś okręt na ropę
Nadmiar spuszcza w morze;
Ptaki w tłustym błocie
Okręt już wyrusza,
Senegal omija
Chociaż w ogniu suszy
Niejedna studzienka
Jeszcze przedwojenna
Na samym silniczku
Bez ropy nie ruszy.
Już Danię opływa,
Skagerrak, Kattegat;
Po drodze tankuje
Za dosłaną kasę
I już tylko Bałtyk
No, bo w Gdyni naszej
Okręt kończy trasę.
No a w naszej Gdyni
Znów portowe dźwigi;
Banan dojrzał w skrzyni
I portowcy właśnie
Protest zwyciężyli
W obronie czternastki;
Rozładują z łaski.
I z nabrzeża w paski
Banan w kontenerze
Wyrusza koleją
(Też na prąd i ropę)
Hen, w odległy rejon,
Na przykład w Mazowsze;
Wciąż tam i z powrotem.
Ach, jak banana
Miękki plusz
W ustach się zmienia
W słodki mus;
Ja muszem go mieć zaraz,
Dziecko wie, co dobre,
Zażera trzy na raz,
Jabłek już nie lubi
Chce trzy kilo kupić.
A z wielkiej bocznicy
Znów potężnym dźwigiem
Bananowa rzeka
Na tira za tirem;
Jadą do powiatu
Ryjąc świeży asfalt
Za pieniądze z Unii.
Fundusze unijne
Dają nowe drogi
I cywilizację
Od tych ludzi właśnie,
Co się na Afryce
Chrystusem podbitej
Jak wampiry spaśli.
Banan już żółciutki,
Pick-upów jest dosyć,
Wózkiem z kontenera
Banana przewożą
Na pakę transita;
Wszystkie rączki czyste,
Nikt nie musi nosić.
Teraz banan pędzi
Do bliskiej hurtowni,
Skąd do swego sklepu
Wiezie go ogrodnik,
A tam na straganie,
Panowie i panie
Toż to w głowie się nie mieści:
Od polskiego jabłka
Z pobliskiego Grójca
Tańszy jest ten banan,
W głowie się nie mieści,
Z pobliskiego Grójca
Jabłko 3,15
Banan 2,30.
Ach, jak banana
Miękki plusz
W ustach się zmienia
W słodki mus;
Ja muszem go mieć zaraz,
Zaraz się postaram,
W sklepe kupe taran
I rozjebe stragan,
Gdyż tego wymagam...
...Polska, biało-czerwoni !!!
Rośnie banan, rośnie
Znów w kongijskiej wiosce;
Jeszcze jest zielony,
Wioska go pilnuje,
Na skrzynie ładuje,
Rower ledwo stoi,
Bo kosztuje osprzęt.