Рет қаралды 64,152
Seryjni zabójcy w Polsce? Przypomina mi się sprawa „mordercy z ogłoszeń”, która zakończyła się skazaniem tego mężczyzny na dożywotnie więzienie - opowiada w nowym odcinku programu „Gry Uliczne” Jana Gołębiowski, profiler kryminalny. W rozmowie z Mateuszem Baczyńskim i Januszem Schwertnerem ujawnia szczegóły tamtego śledztwa. Przyznaje też, że profiler może - w przypadku szczególnie trudnego śledztwa - zatracić się w swojej pracy. - Przy okazji jednej ze spraw chciałem bardzo głęboko poznać życie denata. Słuchałem tej samej muzyki co on, nawet grałem w te same gry komputerowe - wspomina.
„Morderca z ogłoszeń” był dojrzałym panem po 50-tce. Dzwonił do osób, które wystawiały mieszkania na sprzedaż, umawiał się, by obejrzeć lokal i na pierwszym spotkaniu zawsze robił dobre wrażenie. Był inteligentnym, elokwentnym i wygadanym człowiekiem… - opowiada Jan Gołębiowski.
Następnie umawiał się na kolejne spotkanie, żeby rzekomo doprowadzić umowę do końca - i wtedy zabijał. Działał w taki sposób, aby to pierwsze zetknięcie z ofiarą miało charakter rozpoznawczy. Dużo kalkulował, zachowywał się bardzo ostrożnie - mówi profiler.
Zabójstw dokonywał w równych odstępach półrocznych, a w międzyczasie poszukiwał kolejnych ofiar. Cały czas miał zamiar zabijać dalej - wspomina Gołębiewski. W „Grach Ulicznych” ujawnia także inne szczegóły, dotąd nieznane opinii publicznej.
„Zbliżyłem się trochę do momentu zatracenia”
Czy kiedykolwiek zabrnął pan w swojej pracy za daleko, za mocno wczuł się w sprawę? - pytają prowadzący Jana Gołębowskiego.
Nieraz jest tak, że człowiek jeśli pracuje intensywnie, to troszkę zapomina się w swoim zaangażowaniu - przyznaje Gołębiowski. - Pamiętam, była taka sprawa śmierci młodego chłopaka, którego znaleźliśmy nad brzegiem Wisły. I faktycznie intensywnie wszedłem w życie tego denata. Jeździłem jego szlakami, próbowałem odtworzyć jego ostatnią trasę przed śmiercią. Chłopak dużo żył w internecie, więc ja próbowałem sam to chłonąć: zacząłem oglądać te same filmy, co on, słuchałem takiej samej muzyki, grałem w te same gry. Potem czułem się zmęczony… Zbliżyłem się trochę do momentu zatracenia w tej analizie wiktymologicznej - przyznaje profiler.
„Idąc na spacer z psem, zastanawiam się czasem, czy nie znajdziemy jakichś zwłok”
Pracując w policji, mieliśmy różne doświadczenia mocno obciążające psychikę. Choćby sprawy dotyczące śmierci dziecka - mówi też Gołębiowski. - Niestety nie mieliśmy żadnych narzędzi do
odreagowania. Mówili nam: musicie być twardzi, nie pracujecie w poradni zdrowia psychicznego. Robiliśmy więc między sobą, wśród psychologów policyjnych, rodzaj koleżeńskiego odreagowania - opowiada.
Przy okazji każdy profiler powinien też sam wypracować swój sposób na odreagowanie. Niektórzy biegają, uprawiają jakieś sporty, sam miałem taki etap. Teraz lubię odreagować podczas wielogodzinnych spacerów z psem. Chodzimy na 3-godzinne spacer, kontakt ze zwierzęciem i przyrodą bardzo pomaga… - mówi gość „Gier Ulicznych”.
Często idąc nad Wisłą, zastanawiam się, czy po drodze nie znajdziemy jakichś zwłok. Cóż, skrzywienie zawodowe jednak jest… - przyznaje.
Więcej w nowym odcinku #GryUliczne