Mam to szczęście, że mieszkam na takim osiedlu wielkiego miasta, że widok z każdego okna jest widokiem na zieleń, rano budzi mnie śpiew ptaków, na spacerze spotykam jeże, a czasami gdzieś przemknie kuna. Ale też widzę, gdy oddalę się parę kilometrów od mojego miejsca przeklętą betonozę, co szczególnie latem jest nie do zniesienia. A jednak książka mnie nie porwała. Doceniam zachęcanie do uważnego patrzenia i wskazywanie na nasze delikatnie mówiąc przywary w traktowaniu miejsc, w których żyjemy. Jednak coś jest w stylu pisania Książka, który powoduje, że po jakimś czasie czułam znużenie taką ilością nazw roślin, świat ptaków średnio mnie interesuje, a koncentracja na Warszawie oddala mnie od tych czułych spacerów. Może, gdyby to była opowieść o moim mieście pewnie bardziej bym się zaangażowała. Jednocześnie z pewną satysfakcją odkryłam, że jestem orędowniczką dzikarium w moim przydomowym ogródku - porośniętym chwastami, "pełnym nieładu i zaniechania, który owadom i ssakom wychodzi na dobre".
@Orbita_Literacka3 ай бұрын
@@bozenas.6830 dziękuję za komentarz! pozdrów ode mnie jeże i kunę 💖