gramy my wszyscy ,bo jestesmy aktorami ,tego nauczyla nas kultura.....
@axolotlismybeautystandard3 жыл бұрын
Nie jestem wybitna z angielskiego, a dałam radę przeczytać Rozmowy w oryginale, po tym jak nie mogłam się doczekać polskiego wydania po przeczytaniu Normalnych ludzi, także zachęcam :) Rooney kupiła mnie chyba właśnie tą pozorną prostą języka, którym posługuje się z wielką subtelnością. Od obu książek nie mogłam się oderwać, także super słyszeć, że powstaje coś nowego z jej pióra.
@eda96333 жыл бұрын
Ja mam właśnie bardzo mieszane uczucia co do Normalnych ludzi. Czytając ją, byłam dosyć obojętna. Nie rozumiałam zachwytów nad nią. Z czasem jednak zaczęłam o niej myśleć coraz więcej. Właściwie o samym zakończeniu i rozwiązaniu, na jakie zdecydowała się autorka. I nadal nie rozumiem zachwytów. Jednak trzeba przyznać, że autorka dobrze pisze o emocjach. Piszę komentarz w trakcie oglądania i co napiszę, to Natalia zaraz mówi 😁🤣😂 Po Rozmowy z przyjaciółmi zdecydowanie sięgnę. Dzięki dziewczyny za dobry materiał 😍
@jaworek7773 жыл бұрын
Dzięki za film. Obie książki za mną. Jednak bardziej prxypadly mi do gustu "Rozmowy z przyjaciółmi".
@katorga54323 жыл бұрын
Ech, wczoraj odebrałam swój egzemplarz "Rozmów z przyjaciółmi" i po wspaniałym doświadczeniu z "Normalnymi ludźmi" bardzo mnie kusi, by zrobić sobie weekend z Rooney. Niestety, mam zaczęte trzy inne książki i nie mogę ich zawieść. Rooney musi poczekać na swoją kolej.
@adriansajdak96122 жыл бұрын
Szkoda ze już nie nagrywacie :/
@pionaw52872 жыл бұрын
Hejka! ;)
@lilachojnacka69493 жыл бұрын
Moje Drogie, A kiedy zrobicie film o " Zimie" Ali Smith? Jestem po lekturze. Moim zadaniem genialne😊
@pionaw52872 жыл бұрын
Jest tam ktoś? :)
@melancholia2323 жыл бұрын
"Normalni ludzie" to taka dziwna książka: w trakcie czytania nie porwała mnie jakoś szczególnie, ale zostaje w głowie na długo. Nie da się o niej zapomnieć.
@hearbeat13543 жыл бұрын
Ja żyję w jakimś zupełnie innym świecie niż Wy, Drogie Panie. Pani z lewej (z mojej lewej, nie waszej) użyła sformułowania "wypalanie się uczuć". Co to, u licha, jest? Co to jest "wypalanie się uczuć"? Bo moje uczucia się nigdy nie "wypalają", ale parę razy zdarzyło się, że moje uczucia wypaliły dziurę w podłodze, a raz zajęła się firanka. Dalej - nie wiem co to są "niezręczności w seksie" (też użyła tego określenia Pani z lewej, z mojej lewej). Ja nigdy w życiu nie miałem żadnych "niezręczności w seksie" (jestem tak pod tym względem zręczny, że dosłownie każda niezręczność jest mi obca). Z kolei Pani z prawej wyraziła się na temat sformułowania "ja tego nie wiedziałam" bohaterki książki: "Każdy z nas tak miał". Dlaczego każdy - jak nie każdy? Obcując ze mną wie się o wszystkim. I, podobnie, obcując z kimś ja też wiem o wszystkim. No więc nie każdy z nas tak miał. Ja nie miałem. I, w dalszym ciągu Pani z prawej strony mówi, że rzekomo nie jesteśmy do końca szczerzy i gramy. Ja niczego nie gram i zawsze jestem zupełnie szczery. Inaczej po prostu bym nie mógł. Nie wytrzymałbym. Nawet mam takie przysłowie: "Lepiej sobie palnąć w łeb niż udawać" (do czego wszystkich zachęcam). Ale jednak największego klina zabiła mi Pani z lewej (wygrała Pani pojedynek Blondynki z Brunetką... tym razem). Użyła bowiem sformułowania - cytuję: "SPOSOBY RADZENIA SOBIE Z SEKSEM". A cóż to za cholerstwo to "RADZENIE SOBIE Z SEKSEM"!!!??? Bo mi na myśl przychodzi tylko historyczna postać Orygenesa. Ten to dopiero sobie "poradził z seksem"... Ciach - i już. Czy o to Pani chodziło? Bo jak nie o to - to o co? (Wdzięczny byłbym z jakieś wskazówki naprowadzające mnie, zupełnego laika w tych sprawach, na właściwy trop.) Nota bene, ja, osobiście zupełnie sobie "NIE RADZĘ" z seksem (w sposób orygenesowy). I, co więcej - DOBRZE MI Z TYM. Pani z prawej (Pani Brunetka) próbowała dogonić Panią z lewej (Panią Blondynkę) i zaczęła mówić o tym, że książki omawianej autorki "poruszają ważne problemy społeczne" (kolejne sformułowanie, które dla mnie jest kompletną Enigmą) ale nie dała jej rady. Ostatni "problem społeczny" to miałem jak na wiosnę tamtego roku zobaczyłem dziewczynę w miniówce i tak się zagapiłem, że wlazłem prosto w znak drogowy. Same Panie oceńcie na ile ten "problem" był "ważny". Znacie ważniejszy "problem społeczny" (a zwłaszcza Pani z prawej - zna Pani)? Powiedzcie - jeśli jesteście takie mądre.