Przybylskiemu do końca kariery została spokojna jazda bez wdawania się w niepotrzebne pojedynki. Pomimo że już w Karkonoszach miał sprzęt do nawiązania równorzędnej walki z Bublewiczem, zdecydował się dobrze go poznać. Gdyby nie tragedia na Zimowym, sezon zapowiadał się naprawdę bardzo ciekawie i nie jest powiedziane że Bublewicz byłby mistrzem po raz siódmy. Zwłaszcza że w Toyocie był nieco zbyt "narwany" Gieruszczak, który kilka OS-ów na własnym terenie urwał Bublewiczowi w równej walce (przy okazji mocno obijając auto).