Sikorski: Szczyt w Berlinie bez Tuska, ale UE przyjęła naszą strategię migracyjną jako swoją

Subskrybuj kanał TVN24 i bądź na bieżąco:
/ @tvn24
Nie we wszystkich formułach jesteśmy obecni, lepiej by było, gdyby Polska była zaproszona - tak o spotkaniu przywódców czterech krajów w Berlinie w sprawie między innymi Ukrainy mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jednocześnie stwierdził, że to "było spotkanie zorganizowane na chybcika" i "nie zapadły tam żadne decyzje".
Przywódcy USA - Joe Biden, Niemiec - Olaf Scholz, Wielkiej Brytanii - Keir Starmer i Francji - Emmanuel Macron odbyli w piątek w Berlinie czterostronne spotkanie, na którym omawiali możliwość zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie oraz rozmawiali o sytuacji na Bliskim Wschodzie. Przedstawiciel Polski nie został zaproszony do tych rozmów.
Tam nie zapadły żadne decyzje. Opublikowano komunikat. Z tego, co słyszę, i tak Bliski Wschód zdominował (podejmowane tam - red.) decyzje. Proszę pamiętać, że to było spotkanie zorganizowane na chybcika w zastępstwie tego spotkania, na którym miał być prezydent Andrzej Duda w Ramstein. Nie przykładałbym do tego aż tak dużej wagi - mówił dalej Sikorski.
Sikorski dodał w tym kontekście, że ostatnio (17-18 października) "ważniejsza była Rada Europejska, na której cała Europa poparła strategię migracyjną". Chodzi o unijny szczyt, który się odbył 17 października.
Piotr Kraśko pytał Radosława Sikorskiego również o jego ocenę prezydenckiego orędzia w sejmie, w którym ten skrytykował polską politykę zagraniczną i proponowaną przez rząd strategię migracyjną. Sikorski przypomniał, że Andrzej Duda od miesięcy odmawia podpisania przedłożonych mu kilkudziesięciu nominacji dla ambasadorów, co sprawia, że kluczowe placówki dyplomatyczne nadal pozostają nieobsadzone. Na przytoczony przez Piotra Kraśkę argument prezydenta, że nominacja dla typowanego na ambasadora w USA Bogdana Klicha jest nie do zaakceptowania, bo w dniu katastrofy smoleńskiej był on szefem MON, Sikorski zauważył, że w tym dniu Andrzej Duda był ministrem w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, odpowiedzialnej za organizację lotu do Smoleńska.