Uczę się do matury, jak na razie 8 przedmiotów. Nie wiem czy zdawać w tym roku 8 czy 6. Muszę się zastanowić. Chodzę na siłownię, sam także ćwiczę, chodzę na wolne słuchanie Fizyki na UW, poszukuję pracy, pracuję ochotniczo w radio. Chcę to wszystko pogodzić z innymi pasjami, zajęciami, rzeczami. Chciałbym znaleźć się w harcerstwie. Nie gram już w tenisa. To tyle z dobrych rzeczy, ja naprawdę chcę żyć. Najgorsze są te soboty, kiedy leżę i płaczę w nocy. Powinienem wychodzić co sobotę na imprezy do znajomych, niestety nie mam tyle szczęścia w życiu. U mnie w życiu nie było nawet tak, że koleżanka czy koleżanka przyjdą z prezentem na urodziny. Ja tylko raz w życiu przeżyłem satysfakcjonującego Sylwestra, a dwa razy satysfakcjonujące urodziny. Mam krosty i strupy na całym ciele po leczonym helicobacter, nie mam siły iść do dermatologa, mam łuoież niewyleczone przez 11 lat. Nie mam matury, nie mam pracy, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców, nie mam mieszkania. Boję się, że mimo wszystko tak mi zostanie w życiu. Marzę o całej masie znajomych którzy zabiorą mnie na wakacje zagranicę, kupionych przez siebie ubrań, kosmetyków, zrobionych obiadów, zagranych DJ setów, etc... Poszukuję nowej psychoterapii po jedenastu latach psychoterapii, interesuje mnie psychoterapia poznawczo - behawioralna na NFZ. Jestem osobą niepełnosprawną fizycznie oraz mam zaburzenia psychiczne od 11 lat. Znane przeze mnie młodsze osoby były w Cannes, na Berlinale, skończyli studia, pracują, żyją swoim życiem a ja nie mam nic. Nigdy nie czułem tego, że mogę samostanowić o sobie i przeklikałem życie. Czuję się jak zwykłe gówno, zero co zaczyna od zera. Uczę się jeszcze do egzaminu praktycznego zawodowego z Technika Administracji, za maturę i ten egzamin zapłaciłbym łącznie jakieś 700 zł. Znam chłopaka, który mając 23 lata był w Tajlandii, był 8 razy w Amsterdamie, był na Słowacji, na Litwie, w Rzymie, Włochy, Neapol, był w Mediolanie, w Maroko, w Belgii, w Luksemburgu, w wieku 26 lat na Malcie, niedawno był w Tokio, nie wiem jeszcze gdzie. Zjeździł masę krajów, jak miał 16 lat to mógł robić co chciał. Nigdy nie czułem się osobą sprawczą oraz odpowiedzialną za swoje życie, dopiero się tego uczę. To wszystko mnie tak potwornie boli. Ja nie mam po prostu nic. Mam 26 lat, nie mam matury, nie mam pracy, nie mam prawa jazdy i śpię u rodziców. Muszę zjeździć te wszystkie kraje i miejsca co ten chłopak. Nigdy nie uprawiałem seksu. Nigdy nie byłem na imprezie ani nigdy u nikogo nie nocowałem. mogłem zacząć w lipcu 2018, ale bałem się, że dziewczyna zobaczy w mnie zalęknione i zaryczane dziecko. Bałem się ogólnego odbioru przez dziewczynę. Od sierpnia 2021 przełamałem się i walczę co weekend, nie wychodzi i walczę dalej. W tym roku drugi rok z rzędu nie było mnie na Nowych Horyzontach a jeździłem od 2018 roku. Chcę nagrywać vlogi o najlepszych filmach z lat 2018,2019,2021,2022, marzę o tym sześć lat. Całe to gówno, które mam i zmarnowane życie zostanie z mną już do końca, ja muszę wziąć to wszystko za rękę. Boję się, że nigdy nie będę uprawiać seksu, przez całe życie będę nadrabiać masę zmarnowanych lat, przeklikałem i przepłakałem życie. Ja sam czuję się na szesnaście lat a na studiach będę dyskryminowany za wiek. Nigdy nie byłem w stałym związku, dopóki się nie wybawię 30 razy to chyba nie wejdę w stały związek, a potem zaraz zerwę z dziewczyną po to by mieć jakąś byłą. Nigdy nie byłem na randce. Miałem pięć wspaniałe konto na LinkedIn i coś sobą reprezentować. A może myślałem, że życie przeżyję się samo. Ja sobie nigdy na nic nie zapracowałem. Zmarnowałem swoje życie przy komputerze i telefonie. Nie wywalczyłem jeszcze swojej autonomii. Zawsze marzyłem o tym żeby chodzić w glanach i nosić się jak Depeche Mode. Nosiłem to co mama każe i to co mama wybierze i to co kupi. Dwa razy w życiu kupiłem sobie koszulę, mama mówiła, że nie znam swojego rozmiaru ubraniowego a znam. Dzieci od nastoletnich lat zaczynają wyrażać i manifestować siebie przez to co noszą, ja jeszcze nie zacząłem, nie walczyłem, mi rodzice nigdy nie dali wolnej ręki. Mam 26 lat i do tej pory kłócę się z mamą o to jak się ubiorę, marzę o tonie ciuchów i kosmetyków, zawsze interesowało mnie dbanie o siebie bo wychowywały mnie kobiety. Raz w życiu robiłem obiad bo bardzo bałem się rodziców, tego co powiedzą, nie pozwalali mi na nic. Marzę o napisaniu matury, pracy i wyprowadzce do pokoju na studia. Wypadają mi włosy, będę używać mionioxidilu. Bałem się buntu. Nigdy nie czułem samostanowienia o sobie, sprawczości oraz posiadania narzędzi do decydowania o swoim własnym życiu. Bardzo się boję, że nigdy nie zdam matury mimo ogromnego wysiłku. Chcę sobie ułożyć życie, iść na rehabilitację z własnej kieszeni. Nie będę grubo po trzydziestej patrzeć na moją mamę adresującą koperty do fundacji.