Рет қаралды 487
Solidnie, Sudetami - dzień 1. (Świeradów-Zdrój - Schronisko PTTK na Hali Szrenickiej) - raport wieczorny 🫡😁:
(Misja poboczna - Korona Gór Polski - Wysoka Kopa, 1126 m npm, Góry Izerskie).
☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️
Zaczęło się. Tak wyczekiwane. Główny Szlak Sudecki... 🥰 I to znowu raportowanie, gdy już odpoczynku czas... 😊
Od wczorajszego wieczora melinowaliśmy sobie wesoło w Świeradowie - tam, gdzie czerwona kropa. Znaczy się, nie spaliśmy na dworcu 🤣 - trochę dalej. Kwatera schludna i przytulna, i jeszcze na jakiś mini-festiwal się załapaliśmy, w fajnej knajpce u Hindusa. Żarcie: „Cynamonowy Słoń” 🤤👍; spanie: „Flox”, 75 zeta na łeb. Fajnie.
Świeradów to nie jest miasteczko, z którego chce się uciekać. Przytulne takie. No, ale nie wpadliśmy tu siedzieć na bułach i chlać krynicznych wód 🤣.
Świeradowska noc była tak odpoczynkowa, jak od ładnych kilku dni nie miałem - jeszcze w piątek po południu byłem Ci ja w Holandii. Kocioł przejazdów; mało spania; trochę zagonienie, cztery miesiące bez przewyższeń i nowy plecak cięższy niż dotychczas - to dzisiaj wszystko wyszło na Szlaku 😊.
Adrenalina obudziła o trzeciej rano. Wczoraj wieczorem byłem jeszcze przy Kropce, ale nie dotykałem. Łeb już dawno był na Sudeckim, wczoraj nastąpiło już apogeum Górskiej manii. Nie będę z tym walczył 😊.
Z - i tak już, jak na mnie - ciężkiego plecaka wywaliłem karimatę - znowu paręset gramów luźniej. Ale i tak ponad 13 kilo do niesienia. Na zeszłorocznym GSB oscylowało mi pomiędzy 8 a 10 kg, więc obawy nie tak całkiem z dupy 😉.
Kropę klepnąłem o siódmej rano, w zacnej asyście Magdy i Rafała - Oni idą też, wyruszali parę godzin później.
Pierwsze 5 czy sześć kilometrów było mordęgą - lało się jak z młodej świni, odzwyczajone od Gór truchło nie chciało współpracować. Na szóstym kilometrze miałem już ugrane 600 metrów pod górę - tam, jakoś przy Stogu Izerskim, sytuacja się unormowała - wpadło kilkanaście kilometrów względnych wypłaszczeń. Przy Stogu byłem kwadrans przed dziewiątą, był plan wszamać szarlotę, ale tamtejszy schron odpalają dopiero o dziesiątej. To nic, idę...
Nie było wodotrysków. Ścieżka szutrowo-kamienista; prosta i płaska. To te chwile, gdy - po prostu - idziesz i słuchasz, co mają do powiedzenia ptaszki 😁. Dobrze się to szło. Na osiemnastym kilometrze podbiłem se pieczątkę z Wysokiej Kopy, co elementem składowym Korony Gór Polski jest. Bez napinki, to teraźniejszy quest poboczny - jak coś brakującego będę miał po blisku, to sobie będę stemplował. Jedna Korona i tak już skompletowana... 😊
☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️☮️
...a reszta relacji pisemnej jest tutaj, pod linkiem - bo się nie mieściło 🤭. Pozdrówka, dobrych Gór! ☮️😁♥️
/ fcngehlhghmmbnnh