Dziękuję za film o innej tematyce, bardziej pozytywnej niż narcyzm. W którymś momencie trzeba ten temat odpuścić i zająć się sobą, czymś co mnie rozwinie na lepsze, odbuduje to, co w narcystycznej relacji zostało zepsute itp. Kiedy słucham o nacyzmie odnoszę przesilne wrażenie, że tam nie ma światła w tunelu, że z narcyzem nigdy nie będzie lepiej a odcięcie się to najlepsza (jeśli możliwa) opcja. Widzę z perspektywy czasu, że za dużo czasu spędziłam na analizowaniu narcyza i tego, co mnie spotkało, za dużo stresu, brania do siebie tego, co ona robi, brania na siebie całej odpowiedzialności za to, żeby ta relacja funkcjonowała, żeby nareszcie była w prawdzie i żeby narcyz wziął odpowiedzialność. I to całe staranie się okazało sie ostatecznie być dla człowieka, który od początku do końca miał mnie, mojego męża i nasze dzieci w dupie i do końca kłamie, do końca chodzi tylko o niego. Te analizy z drugiej strony były potrzebne dla mojego rozwoju, który rzutuje teraz na relacje z innymi ludźmi. Kosztowało to dużo cierpienia i miotania się ale już jestem po tym piekle, a Ramani jest w tym uświadamianiu naprawdę najlepsza. Ludzie mówią "nadzieją umiera ostatnia", u mnie umarła w końcu i narcyz jest dla mnie jak martwy. Musiałby się zdarzyć cud nizalezny od moich starań, coś poza mną zupełnie ale to już mnie nie obchodzi. Przez kilka lat ta nadzieja podtrzymywała mnie w myśleniu, że każdy zasługuje na kolejną szansę, i myśleniu, że każdy może się nawrócić. A ja teraz widzę, że piekło można po prostu wybrać, że narcyz tak nakręcony latami kłamstwa po prostu nie zna inaczej, nie umie i ostatecznie nie chce inaczej. Jakim wysiłkiem byłoby przyznanie się przed sobą i światem, że moje życie to porażka, rozwaliłam niejedna rodzinę i małżeństwo, nie mam przyjaciół, dzieci są ze mną nieszczere, ja nie mogę być szczera do własnego kolejnego męża, kilkoro dzieci nie chce mieć ze mną kontaktu, jeden co ma dalej nie potrafi poradzić sobie z depresja i lękiem i nie potrafi ułożyć sobie życia ani kariery ani rodziny ani samodzielności od leków, itd. i to wszystko owoce moich działań. Jak trudno byłoby się do tego przyznać ale jak uwalniające by to mogło być? Po 7 latach na pytanie "co masz nam do powiedzenia po 7 latach?" matka wykrzywia twarz w grymasie i nie mówi nic. Potem jednak dodaje "nie wiem, co mam powiedzieć, co chcesz żebym powiedziała?" syn "może przeprosić??", matka "jeśli zrobiłam coś złego, nigdy nie miałam intencji żeby skrzywdzić kogoś a w ogóle to (w domyśle: to zło, które zrobiłam) to jest kwestia interpretacji". To tak czuć jakby ktoś wbił ci nóż pod zebra i przekręcił, kolejny już raz. Potem w rozmowie z mężem dodaje, że jest za stara na zmiany. No to sorry, 7 lat i nic nie wymyśliłaś, nie widzisz zła które siejesz, znaczy jest usprawiedliwionym zakładać, że dalej bedziesz tak robić i psuć teraz wnuki. Na to nie ma naszej zgody.
@OkiemTaty Жыл бұрын
Nic dodać nic ująć. Tak właśnie wygląda narcystyczna relacja. Dziękuje za twój komentarz! Pozdrawiam
@jolanta777 Жыл бұрын
Wspaniałe treści 🤗
@konradyczak57347 ай бұрын
dziekuje za to tlumaczenie
@annaen75129 ай бұрын
dobrem prwdziwe..ja nie umiałam zabrać się do pisania pracy Magistersiej...więc gdy juz był ostatnio dzwonek zaczęłam od takiego kroku.. wyciągnąć notatki na biurko i to było zadanie na tydzień :D:D po ok roku napisałam prace o wiele lepsza niż sądziłam że będę zdolna. Nie potrzebowałam do tego J Petersona potrzebowałam Boga//dał mi tę wskazówkę to było ok. 20 lat temu