CZY TO MOGŁO SIĘ UDAĆ? | FOUNDATION/FUNDACJA (sezony 1-2) *RECENZJA*

[@hollov5822]

Mam bardzo podobne odczucia. Jakoś w połowie drugiego sezonu przekombinowanie zaczęło boleć. Przykro patrzeć jak coś zapowiadającego się tak dobrze traci na nowych wątkach które powinny historię pchać do przodu. Jak dla mnie drugi sezon odkrył zbyt wiele wątków i rozwiązał je w zbyt szybki, niesatysfakcjonujący sposób (wspomniany w filmie statek, wątek na planecie z psionikami, sekrety Demrezel zwłaszcza). Dobrze to podsumowałeś!

[@SimonSaid]

A to akurat Demerzel mi się podobała. Myślałem, że jej relacja z Cleonem była bardziej szczęśliwa, a tu takie coś :c Ale cieszę się, że nie jestem jedynym, który miał taki problem z drugim sezonem!

[@Redii420]

mam poważny problem, skasowały mi się wszystkie sejwy w Przeznaczeniu da się je jakoś odzyskać?@@SimonSaid

[@SimonSaid]

@@Redii420 bez szans

[@TheStavsky]

Też uważam że wątki Gaal i jej córki są daremne i miałem odczucie że reżyser oddelegował do tego jakiegoś podawcza kawy by nakręcił te wypełniacze (abstrahując od fatalnego scenariusza). Ale jakby ktoś postanowił zrobić serial tylko o historii imperium z wątkami Seldona (wątki w pierwszym sezonie były słabe i nudne, ale to chyba tylko dlatego że musieli skupić się na postaci Salvor, w drugim już ciekawsze postacie się pojawią na Terminusie), a wątek drugiej fundacji sobie darować... To byłoby to naprawdę genialny serial! Naprawdę chciało się oglądać to co się dzieje między Świtem, Dniem i Zmierzchem. Jak działa imperium itp. Jest to przypadek gdzie pomysł na historię był leciutko zaciągnięty z książek, świetnie zrealizowany w ramach serialu, ale ktoś postanowił że jednak to za mało i trzeba bardziej. Przez to mamy serial superbohaterski, pół genialny i pół daremny.

[@SimonSaid]

No to porównanie z serialami superbohaterskimi jest nadzwyczaj trafne. Może bym nie popierał całkowitego usunięcia wątku drugiej Fundacji, ale w moim odczuciu należałoby go znacząco przebudować i sprawić, że miałby większy wpływ na aktualną historię :P

[@Maneurt]

Słuchaj a próbowałeś pobawić się trochę z obróbką audio? Dodanie compressora i innych efektów pewnie usunęłoby to echo plus może mikrofon trochę bliżej. A poza tym materiał fajny, pokazujesz sporo plusów i minusów, co można na spokojnie nazwać recenzją

[@SimonSaid]

Generalnie przymierzam się do zakupu mikrofonu krawatowego, który powinien znacząco ograniczyć problemy, o których wspominasz. W sumie trafiłem na dość sensowną propozycję, więc będę ją musiał wypróbować :D Dobrze, że po tylu filmach ktoś potwierdza, że moje filmy są recenzjami. Byłoby mi bardzo przykro, gdyby jednak było inaczej :P

[@johntrudeu9756]

A teraz szybkie info jak było w książkach. Dynastia Cleonów nie była genetyczna i jeszcze przed tym jak fundacjoniści zostali wygnani na terminus wygasła gdyż ostatni z ich przedstawicieli został zabity przez ogrodnika. Doradcą ostatniego z Cleonów nie był Demerzel (swoją drogą mężczyzna wzorowany na jednym ze swoich twórców ale że to robot to powiedzmy że to bez różnicy) gdyż w tamtym czasie odszedł z urzędu i zniknął, a jego miejsce zajął (niespodzianka) Hari Seldon. Sama postać Seldona była wzorowana na samym Asimovie więc jego przedstawienie w serialu trochę się gryzie z prawdą. Imperium po tym jak wygnało fundacjonistów z Trantora na Terminus to nie miało powodu się nimi dalej interesować ( planeta Terminus to był kres gwiazd czyli najdalsze obrzeża Imperium do tego na planecie było żałośnie mało surowców). Do fundacji numer 1 został wysłany tylko jeden psychochistoryk który dbał by ludzie się nie połapali że są tam w innym celu niż stworzenie wielkiej encyklopedii galaktycznej i nikt z tam obecnych nie miał pojęcia o planie Seldona (żeby osiągnąć pożądany efekt to grupa której to dotyczy nie może wiedzieć o tym jak wygląda plan). I ja tak mogę wymieniać do upadłego bo książek jest sporo i wszystkie się ze sobą łączą już od cyklu roboty. Jednymi słowy ten serial to jedna wielka herezja.

[@SimonSaid]

Cóż, rozumiem rozczarowanie adaptacją, ale dla mnie osobiście, czyli dla osoby nieczytającej książek, samo (nie)trzymanie się oryginału nie ma dla mnie żadnej wartości, bo tytułu nie znam. Co więcej, należy też mieć na uwadze to, że książka/serial/gra/film to całkiem różne od siebie media, w związku z tym adaptowanie ich 1:1 jest czasami niemożliwe. Książka może sobie pozwolić na przykład na przedstawianie myśli głównego bohatera, kiedy takie rzeczy w formie ekranowej są praktycznie nie do zrealizowania. No i też przykłady, które przytoczyłeś w moim odczuciu brzmią ciekawiej, niż to co jest w książce. Pozdrawiam ^^

[@johntrudeu9756]

@@SimonSaid W takim razie jaki jest sens w nazywaniu tego adaptacją skoro nie mamy zamiaru trzymać się oryginału? To już nie jest adaptacja tylko inspiracja. Gdyby to się nie nazywało adaptacją fundacji i było ich własny wymysłem to nie miałbym żadnego problemu. Jednak chcesz coś adaptować to musisz trzymać się oryginału nawet jeśli nie całkowicie to w większym stopniu, a własne pomysły ograniczasz do minimum (najlepszym przykładem jest tu trylogia władcy pierścieni Jacksona). Zaś to "dzieło" to jest poziom pseudo wiedźmina od netflixa lub rings of pała od amazona czyli dno. I nawet jeśli ich pomysły brzmią dla ciebie ciekawiej to nie ma znaczenia bo mogli po prostu zrobić coś własnego i nie byłoby problemu zamiast szmacić tak okrutnie cykl Fundacja. Ps. To co ja przedstawiłem opiera się tylko na przypisach z "encyklopedii galaktycznej" i książce "Narodziny Fundacji" która ukazała się stosunkowo późno mimo że chronologicznie jest początkiem i to w wielkim skrócie. A jeszcze mniej z oryginału twórcy tego dna wpletli do serialu.

[@SimonSaid]

@@johntrudeu9756 no cóż, termin adaptacji jest traktowany dość szeroko. W moim odczuciu przeniesienie konceptu nawet przy daleko idących za tym zmianami w dalszym ciągu jest adaptacją. To, czy serial przez to zyskuje/traci jest kwestią drugorzędną, choć z pewnością w przypadku serialowego Wieśka z pewnością traci ;d

[@johntrudeu9756]

@@SimonSaid Nie, termin "adaptacja" nie jest traktowany wcale szeroko tylko jest jasno określony. Nawet w przypadku "luźnej adaptacji" wciąż oryginał jest wyczuwalny. Tu mamy zaś "inspiracje" czyli utwór nie powiązany z oryginałem a jedynie zapożyczający pojedyncze elementy więc nazywanie go adaptacją jest nieporozumieniem. Zaś co do tego czy serial traci czy nie to zależy od popularności oryginału. A dziś nie ma zbyt wiele osób która potrafiłaby czytać książki (niektórzy to w ogóle mają problem z czytaniem jako takim) dodatkowo ta seria czasy świetności ma już za sobą (już nie wspominam o tym że apple tv jest dość niszowe) i tylko dlatego ten serial nie oberwał tak jak wiedźmin.

[@SimonSaid]

@@johntrudeu9756 no cóż, możemy się w tym nie zgadzać, ale z inspiracją moim zdaniem byśmy się bardziej spotkali, gdyby stworzono serial osadzony w tym uniwersum po prostu, a nie korzystają jednak z bardzo konkretnych motywów i fabuły książki :P