Paneliści zupełnie prawidłowo diagnozują, że my - z tego młodego pokolenia - nie chcemy czytać Kołakowskiego. Idą sobie oni jednak na skróty stwierdzając łatwo, że profesora należy czytać i że to oczywiste, że jest aktualny. Czytany pod pewnymi kątami może nadal być aktualny, ale brany w szerszym kontekście, całościowo, jako pozycja i styl, jest dla nas chyba aktualny dużo mniej. Myśl pokolenia urodzonego około '89 poszła zupełnie innym torem niż to, gdzie Leszek Kołakowski się okopał i może lepiej spróbować znaleźć do panelu dyskusyjnego jakiegoś krytycznie nastawionego młodego pracownika i ustalić w debacie, w jaką stronę ta myśl poszła, niż zapraszać trzech apologetów i wysyłać przekaz, że "jak dorosną, to będą Kołakowskiego czytać". Taka formuła nie jest zbyt dobra na panel dyskusyjny.