W szeroko rozumianym procesie legislacyjnym powinno się wyraźnie separować rolę polityków jako inicjatorów pewnych postulatów prawnych (w ramach polityki prawa) od roli legislatora jako specjalisty od technicznego przekuwania zlecanych konceptów społecznych w normy prawne kodowane następnie w tekście prawnym. W skrócie: polityk wskazuje ekspertowi "jaki ma być efekt prawny przepisów prawnych", zaś ekspert spisuje na tej podstawie (korzystając ze swojej wiedzy i doświadczenia) akt prawny po ówczesnej analizie stanu prawnego - wewnętrznego i międzynarodowego. Z kolei organ prawodawczy (sejm, senat, prezydent, lub organ wykonawczo-prawodawczy, jakim jest ciało upoważnione i zobowiązane (najczęściej) do wykonania prawotwórczej dyspozycji ustawowej) go akceptuje w trybie stanowienia prawa. Politycy nie mogą pisać ustaw, bo nie jest taka ich rola ani społeczna ani polityczna. Łatwo to zrozumieć, gdy ktoś zechce rozbudować dom: sam tego nie potrafi zrobić, więc zleca swoją ideę specjaliście - projektantowi, a dalej wykonawcy tego projektu. Polityk-poseł nie musi się "na niczym" znać, bo jest wybrańcem ludu, a społeczeństwo (ujęte przekrojowo jako zbiór jednostek) również się nie musi wykazywać jakichkolwiek kwalifikacji, w szczególności dotyczących zasad techniki (legislacyjnej) tworzenia prawa.