Рет қаралды 107,874
Ten monolog miałem nagrany na kasetę wideo, zdaje się na TVP3 puszczali nagranie z kabaretów, które odbyło się w Hali Olivia w maju lub czerwcu 1987 roku. Dobrowolski występował tam właśnie z tym monologiem był również Kabaret Elita.
!!!
Nagranie tu prezentowane pochodzi z innego występu, nie wiadomo gdzie się on odbył, musiał to być okres jesień 1986 - wiosna 1987. Poniżej piszę o innym występie w Hali Olivia w Gdańsku który miałem zarejestrowany na kasetę wideo i TVP posiada to nagranie.
Kasetę pożyczyłem jakiemuś koledze, bo miałem nagrany tam również skrót meczu Stoczniowca Gdańsk, gdzie była wielka bitwa i były wywiady z kibicami w tym ze mną i z Żabą to leciało na Tele Topie. Bardzo proszę tego kolegę o zwrot kasety.
W archiwach TVP 3 Gdańsk powinien być nagrany Jerzy Dobrowolski, być może był to jego ostatni występ, czytałem gdzieś że po tym występie Dobrowolski się załamał, bo była tam publika taka jak dzisiaj, publika idiotów a Pan Jerzy występował z czymś ambitnym i było tam o Związkach Zawodowych. Pamiętam, że jedna pani na widowni mocno biła brawo, była to jakaś miłośniczka, a Pan Jerzy był ubrany skromnie zamiast marynarki miał taki sweterek z wycięciem i pod tym krawat.
Nie ma tego nagrania na KZbin jak wiele rzeczy. W sezonie 1986 od jesieni do 1987 roku, być może do tego występu w Hali Oliwia Dobrowolski występował gościnnie razem Kabaretem Elita, wcześniej występował z Janem Pietrzakiem z Kabaretem pod Egidą.
@defekt123osobowosci •
Piotr Fronczewski:
„W drugiej połowie lat osiemdziesiątych z kilkoma kolegami brałem udział w imprezie pod tytułem Derby kabaretowe w Koninie. Wielki amfiteatr. Masa ludzi. I tam byłem świadkiem wydarzenia, które mną wstrząsnęło. Wyszedł na scenę Jurek Dobrowolski, mistrz gatunku, inteligentny, błyskotliwy, zabawny do bólu. To musiało być niedługo przed jego przedwczesną śmiercią (Jerzy Dobrowolski zmarł 17 lipca 1987 - dop. RO). Jurek wystąpił z fenomenalnym monologiem, to się bodaj nazywało Flecik, zresztą mniejsza z tym. Świetny tekst, pełen subtelnego dowcipu. Ale publika nie pozwoliła mu nawet dojść do końca skeczu. Wygwizdali go, bo ten jego monolog był zbyt mądry. Nie dość przaśny. Nic tam o dupie i pierdzeniu nie było, żadnej czytelnej do bólu aluzji seksualnej.
Te gwizdy mną wstrząsnęły. Do dziś boleśnie wwiercają mi się w mózgownicę. To było straszne. (...) Od tamtej pory w przedsięwzięcia kabaretowe nie angażuję się z zasady. Widocznie minął już dobry czas dla tej formy sztuki. Umarło w publiczności zapotrzebowanie na bliski mi rodzaj poczucia humoru. Ludziom potrzeba dziś czegoś innego. Czegoś, co mnie już zupełnie nie interesuje”.