Peugeot e-2008 test 2022 | Jak się żyje z elektrykiem?

[@Kapitan-u9g]

Super odcinek pozdrawiam

[@AutoMotoVlog]

Pozdrowienia Krzysztof 👍

[@tomek108]

do tych rozważań warto uwzględnić nowy podatek od posiadania aut spalinowych jaki ma wejść od końca 2025 (nie ustalono jeszcze kwot ale na przykładzie innych krajów UE to są spore kwoty rzędu 5-10 tys rocznie)

[@Dedis87]

Idealny żonowóz. Bez sensu jest liczyć koszt przejechania 100km na ładowarce, bo to 3x drożej niż z domowego gniazdka. Jak nie masz gdzie tego ładować w domu lub garażu to nie patrz w stronę elektryka.

[@waldemarslowik2231]

👍

[@AutoMotoVlog]

👍

[@DeQUK]

Elektryki, czyli typ auta, gdzie płacąc więcej dostajesz mniej: - zasięgu, - wyposażenia. Mówi się o elektrykach, że to jest auto na drugie czy trzecie albo uwaga... czwarte auto w rodzinie. Czy kogoś za przeproszeniem nie pogrzało? Zwykły Kowalski ma sobie kupić elektryka za 150 tysięcy złotych jako trzecie auto w rodzinie... To co on miałby mieć jako pierwsze? Porsche? Mercedesa za 300 tysięcy złotych? No przepraszam bardzo, ale jak można usprawiedliwiać elektryki, że to są auta tylko do miasta albo kolejne auto w rodzinie. Ale nie, jak ktoś hejtuje elektryki to jest debilem i jak to mówią na grupach dla samochodów elektrycznych - jeśli ktoś jeździ samochodem spalinowym jeździ "sadzomiotem". Jak takie coś czytam to mam wrażenie, że spotykam się z de**lem albo osobą niemyślącą. Już nawet nie chodzi mi o "ekologie". Jednak śmieszy mnie to, nawet bardzo.

[@DeQUK]

Rozwijając jeszcze moją wypowiedź z dnia wczorajszego - robi się takie błędne koło też trochę. "Kup sobie elektryka jako drugie auto w rodzinie, aby nim jeździć po mieście i aby "generowało" na kolejnych pokonanych kilometrach tą "oszczędność". Gdybym miał prowadzić taki tryb życia i pokonywać elektrykiem po mieście 40-50 km dziennie, a drugim autem spalinowym na trasach kolejne 100 km to ja bym chyba nie wychodził z samochodu w ciągu dnia. Po co generować nadmierne koszty kupując dwa auta albo jeździć bez sensu wokół komina dla idei? Jeśli ktoś używa auta typowo do pracy i dużo jeździ, dodając, że faktycznie nie chce używać swojego "rodzinnego" auta to kupuje auto używane albo coś pokroju auto za 70 tysięcy złotych i montuje w nim instalacje LPG. Tak jest własnie w Polsce, można sobie wymyślać, że tak może być w innych krajach, może i ktoś zastanawia się nad e-2008 na świecie jako czwarte auto w rodzinie, ale raczej ma bardzo liczną i majętną rodzinę to raz, dwa jeździ tylko po mieście albo mieszka w Norwegii :) Na pewno nie w Polsce. Patrząc tylko na rynek w Polsce, raz nie mamy ładowarek, dwa nie mamy pieniędzy na tego typu auta. W Polsce wiek samochodu to średnio 15 lat, 20% aut na polskich drogach to auta powyżej 20 lat. Auta do 4 lat stanowią 12% rynku, od 5 do 10 % kolejne 16%. Hipotecznie jeśli konsumentem ma być klient, który zmienia auta na nowe do 7 lat, czyli na potrzeby przedstawienia danych to będzie 20% samochodów w Polsce to auta do 7 lat. Jednak tutaj znów powstaje problem. Ile aut z tej puli to auta powyżej 100 tysięcy złotych, bo dopiero od tej puli możemy rozważać elektryki? Nawet jeśli bardzo optymistycznie założymy, że z tych aut połowa przekracza kwotę 100 tysięcy złotych (przy zakupie auta z salonu, wiadomo te auta mogą mieć już drugich właścicieli, ale tego nie można sprawdzić) to dosłownie daje nam znów bardzo małą pulę aut. Wiele osób także odrzucili elektryki, bo im się to nie opłaci albo nie ma takiego zasięgu. I tutaj znów się kręcimy cały czas w kółko i jesteśmy w punkcie wyjścia. Znów zostanie mała pula osób, która pewnie będzie wymieniać elektryka na elektryka, lecz powodzenia z sprzedażą :) Może ta pula będzie się minimalnie powiększać z każdego roku, jednak jeśli nie będzie ładowarek, nie będzie dobrych zasięgów, nie będzie tych aut w dobrych cenach akceptowalnych dla klasy średniej to tych aut nie będzie na drogach. Ludzie będą naprawiać i jeździć swoimi starymi, poczciwymi autami spalinowymi do momentu aż im tego nie zakażą.

[@AutoMotoVlog]

W dużej mierze się zgadzam ale rozwinę trochę kwestię drugiego i kolejnego auta. Chociażby wśród moich znajomych często jest tak, że pierwszym samochodem jest... auto służbowe :) I jeździ nim mąż. Żona dostała to jedyne auto prywatne i śmiga nim tylko do roboty. Jest jeszcze syn, który też chciałby już samochód. I wtedy taka rodzina może zrobić tak, że swój samochód dają dziecku, a dla żony elektryk ma wtedy sens. Oczywiście to tylko przykład, jest miliard sytuacji, co by nie było może się zrobić problem, jeśli elektryk stanie się nie alternatywą, a koniecznością...

[@DeQUK]

@@AutoMotoVlog To tak, zgodzę się. Jednak trzeba się zastanowić czy w takich rozrachunkach auto służbowe się liczy :) Przecież nie płacimy z własnej kieszeni za jego użytkowanie. Kwestia bardzo indywidualna. Np w moim wypadku za rok mają zaczynać ogromne budowy drogi i zastanawiam się czy się zainwestować w rower elektryczny na dojazdy 5 km do firmy. Jednak tutaj już nie chodzi o koszty, ale o czas dojazdu, bo będzie pewnie powyżej godziny :)

[@lukaszd1020]

A ja myślę nad autem elektrycznym,pokonując dziennie odcinki nie większe niż 60km , a w skali miesiąca robiąc tysiąc km na paliwo wydaje 4700, a przy elektryku lądując go w domu tylko 720zl(w skali roku) i widzę że ma to sens.

[@DeQUK]

@@lukaszd1020 Okej, różnica 4000 zł. Jednak różnica miedzy spalinówką, a elektrykiem to 40 tys zł. Czyli 10 lat jazdy :) Próbuj obraniać dalej elektryki... Jestem ciekaw Twoich argumentów. Może w czymś mnie zaskoczysz :)