Рет қаралды 120,750
Na początku grudnia facet po 15.30 decyduje się na wspinaczkę na Świnicę w Tatrach po świeżym opadzie śniegu. Zdecydowanie ryzykowna myśl, zostaje urzeczywistniona w pokonywaniu ścian Świnicy przy gasnącym słońcu. Obrywające się kawały śniegu na trawersie bez ubezpieczenia powodują dodatkowe zagrożenie.
Dopisane 13.01.2022: w obliczu wydarzeń na Gerlachu i na Kopach (4 tragiczne ofiary 2 tygodni stycznia) niniejszy film powinien być dla wszystkich przestrogą, jak nie należy postępować w Tatrach. Jak nie powinno się podejmować zbędnego ryzyka. Jak w prostych sytuacjach brak partnera, liny i pewnego stanowiska z ubezpieczeniem może spowodować niepotrzebne zagrożenie. Jak niewinny trawers bez ubezpieczenia w przypadku poślizgnięcia może zakończyć się upadkiem do podstawy masywu górskiego. Dla krytyków, którzy uważają, że nie powinno się filmować osoby podejmującej ryzyko, oświadczam że względy słuszności i zasady współżycia społecznego pozwalały na takie czynności. Faktycznie bowiem zabezpieczałem z kolegami podejście turysty w ten sposób, że gdyby doszło do osunięcia lub lawiny, moglibyśmy niezwłocznie wezwać ratowników lub podjąć akcję ratunkową w zakresie nam pozwalającym i wiedzielibyśmy, gdzie nastąpił upadek. Dzięki temu, delikwent miałby szanse na przeżycie. Niestety z uwagi na trudne warunki, nie mogliśmy zawrócić go ze szlaku i nie podejmowaliśmy prób podążania jego śladem. Śnieg nie był związany z gruntem czego dowodzi materiał i ryzyko obsuwu było duże.
Jednocześnie nie przeczę, że ten turysta był świetnie przygotowany kondycyjnie i prawdopodobnie 80% społeczeństwa nie byłaby w stanie nawet wejść w tych warunkach w trasę. W tym dniu prosty szlak zamieniał się w walkę z wiatrem, zamarzającymi dłońmi po zdjęciu rękawiczek na choćby 2 minuty i zmęczeniem wynikającym z przewyższenia. Wydaje się, że bohater zszedł ze szczytu, ale pomogły warunki, gdyż po ok. 2 h pogoda znacznie się polepszyła a w nocy było bezchmurne niebo, widać było gwiazdy i księżyc. Wiem bo schodziłem Zawratem i dalej przez Boczań do Kuźnic by ok. 21ej dotrzeć do ronda. Dodam, że kilka dni później podchodziłem tą samą trasą w kompletnej mgle, tracąc orientację na szlaku znanym mi od lat. Widzialność sięgała chwilami aż 10 metrów. Schodząc do 5ciu Stawów myliłem ścieżki. Kilka dni później para turystów nie była w stanie bez pomocy ratowników zejść z Orlej, co wiemy z mediów. Nie podejmujcie zbędnego ryzyka i bądźcie zawsze przygotowani na załamanie pogody. Góry w tym rejonie pochłonęły już wiele ofiar, a to co wam się wydaje prostą ścieżką może zmienić się w wielogodzinny wysiłek, któremu trudno sprostać bez wielomiesięcznego przygotowania i profesjonalnego ekwipunku, a przede wszystkim zdrowego rozsądku. Ten film dedykuję ratownikom górskim, którzy nam pomagają, ale też entuzjastom, którzy przesadzili z entuzjazmem i zostali w górach na zawsze. Te kilka dolin dają nam radość, ale korzystajmy z nich z umiarem. Zima jest już ostatnim sezonem, w którym entuzjaści mogą zmierzyć się z surowością przyrody, ryzykiem i własnymi słabościami. Korzystajmy z piękna gór i natury i uczmy się jak z nich korzystać. W górach bywam "od zawsze". Miałem szczęście uczyć się od najlepszych i nie zaryzykowałem wejścia w tym dniu ani na Świnicę ani na Kozi Wierch, choć mogłem. Ten śnieg nie był pewny pod kątem oceny ryzyka zejścia lawiny, możecie mi wierzyć. Szukałem dobrego tytułu dla filmu, trudno go było znaleźć. Czy ten będzie ostatni, zobaczymy.
Zdecydowałem się opublikować ten film "ku przestrodze", gdy Tatry przeżywają swoisty boom turystyczny, a nasze społeczeństwo ponosi koszty zabezpieczenia takich wypraw. W montażu starałem się oddać warunki dnia oraz opublikowałem niemal surowy materiał bez niepotrzebnych upiększeń. Cieszę się, jeśli ten film może spełnić rolę edukacyjną. Nie zarobiłem na nim. Może kiedyś zarobię. Kupię pewnie za to nowy aparat. Ale cieszę się przede wszystkim filmowaniem i byciem w górach. Już nie ma Tatr Witkacego i górali, którzy bajali turystom za dukata. Nie ma kopalni ani nart wystruganych ręcznie z deski świerku. Nie ma już starego Coctail-Baru na Krupówkach. Znikają ostatnie drewniane domy z wszystkimi ich wadami i zaletami, a przede wszystkim malowniczością, niepospolitą architekturą malowaną rękami drwali i zamysłem właścicieli. Na ich miejsce powstają betonowe "apartamenty" na doby, z niskim kosztem ogrzewania. Może to lepiej, bo żyje się w nich przytulniej i prościej. Ulice zmieniają się w hotelowe skwery. Ale nie pozwólmy by nasz rodzime Courchevel zmieniło się w dzielnice 15-sto piętrowych bloków. Góry na trudno ujarzmić, zwłaszcza zimą. Czy mimo tego człowiek je ujarzmi? Pewnie tak. Ale o tym jak bardzo, zdecydujemy my sami. Czy to mój najlepszy film? - z pewnością tak. Choć lubię też inne.
Produkcja, zdjęcia, montaż: JAM Studio.
Dostępna jest wersja angielska filmu z tłumaczeniem.