Tragedia na Przełęczy Diatłowa. Alice Lugen. Audiobook PL

  Рет қаралды 32,128

Publio.pl

Publio.pl

Күн бұрын

Cały audiobook do kupienia na smarturl.it/Tr...
Cały ebook do kupienia na smarturl.it/Tr...
„Książka Alice Lugen to rewelacja! Czyta się ją jak horror. I jak w horrorze ma się ochotę krzyczeć do bohaterów: «Nie idźcie tam!». Ale przecież autorka pisze o tym, co naprawdę wydarzyło się na Przełęczy Diatłowa…” - Marta Guzowska
Pod koniec stycznia 1959 roku grupa turystów, głównie studentów i absolwentów Politechniki Uralskiej, postanowiła uczcić kolejny zjazd KPZR zdobyciem góry Otorten w Uralu Północnym. Wyprawa zakończyła się tragicznie i w wyjątkowo zdumiewających okolicznościach. Obozujący na zboczu turyści rozcięli swój namiot, wybiegli w uralską noc, rozpalili ognisko. Nikt nie przeżył nocy - niektórzy zmarli z powodu hipotermii, u innych znaleziono liczne urazy, ślady krwotoku z nosa, sporych rozmiarów sińce na twarzy, złamania. Do dziś nikt nie wyjaśnił tej sprawy, a samo śledztwo z 1959 roku było równie zagadkowe, jak tragedia. Prokurator zamknął je nagle, a w sprawozdaniu napisał, że przyczyną śmierci turystów była „potężna siła”.
Dziś w Rosji badaniem tej sprawy zajmuje się kilkanaście tysięcy osób, w tym Fundacja Pamięci Grupy Diatłowa. Napisano na ten temat kilkanaście książek, nakręcono filmy dokumentalne, opublikowano tysiące artykułów. Co roku w rocznicę wydarzenia na Uniwersytecie Uralskim odbywa się konferencja poświęcona pamięci ofiar.
Tajemnicza śmierć dziewięciorga turystów i niespodziewanie zakończone dochodzenie to idealny punkt wyjścia do snucia teorii spiskowych. Ale Alice Lugen poszła w zupełnie inną stronę. Historia wyprawy służy jej do opowiedzenia o biurokratycznym chaosie, zimnowojennej histerii i zakulisowych politycznych rozgrywkach. Zamiast horroru z paranormalnym tłem dostajemy biurokratyczny thriller, który nie przypadkiem przywołuje na myśl głośny serial o tragedii w Czarnobylu.
Czyta Marcin Popczyński (lektor)
Zobacz co słychać na naszym instagramie bit.ly/Publio-I...
#publiopl #publioaudiobooki

Пікірлер: 47
@Publiusz_z_Publio
@Publiusz_z_Publio 4 жыл бұрын
Cały audiobook do kupienia na smarturl.it/TragediaNaAudiobook Cały ebook do kupienia na smarturl.it/TragediaNaEbook
@danutamariadomaradzka2046
@danutamariadomaradzka2046 4 жыл бұрын
Intrygująca historia i bardzo tajemnicza. Autorka opisu wydarzeń z przed laty odzwierciedla relacje jakie panowały w służbach specjalnych komunistycznej Rosji.
@magorzatahermenegildajanas4498
@magorzatahermenegildajanas4498 2 жыл бұрын
Super,że mogę posłuchać,wiem o tej ksiazce z Wyborczej 8,10.z chęcią posłucham.
@lulutezlulu2784
@lulutezlulu2784 4 жыл бұрын
Polecam! Nie można się oderwać
@Dwakilo
@Dwakilo 3 жыл бұрын
Dobra książka. Dwa wieczory i wciągniętal
@wg5976
@wg5976 3 жыл бұрын
Obszerny matrial taki 3godzinny publikuje ArPiwum..bardzo konkretnie ciekawie przedstawiony ciąg wydarzeń..
@violettabennich1028
@violettabennich1028 3 жыл бұрын
tam jest duzo bledow
@ARISTO2204
@ARISTO2204 3 жыл бұрын
@@violettabennich1028 mianowicie?
@Jaskrachan
@Jaskrachan 3 жыл бұрын
Autor filmu w dużej mierze opierał się na informacjach ze strony internetowej autorki tej książki - Alice Lugen ;)
@wg5976
@wg5976 3 жыл бұрын
@@Jaskrachan nieprawda autor przedstawil źródła ( bo bylo ich wiele) zebranego materiału. Nie wspomina o tej książce..poza tym" Lügen" znaczy kłamać po niemiecku. Autorka nazywa się Alice Lugen (kropki często się pomija) więc może źródło watpliwie prawdziwe..
@Jaskrachan
@Jaskrachan 3 жыл бұрын
@@wg5976 bo jak on robił materiał to ta książka jeszcze nie istniała ;) a jej strona wtedy inaczej wyglądała i jest podana w linkach pod filmem czyli diatlow.pl . Stronę znałam sporo wcześniej, więc doskonale pamiętam co się na niej znajdowało m.in. zdjęcia akt, szczegółowe życiorysy, masa zdjęć ofiar czy cała sprawa z badaniami DNA. Na książce i stronie internetowej prawa autorskie należą do Alice Lugen. Bez kropek. Autorka chyba najlepiej wie jak ma na nazwisko, jak nazwisko jest "stare" to po prostu mogły się "zgubić" na przestrzeni lat. Jednak nie ma to żadnego znaczenia w tej sprawie.
@inaviol9500
@inaviol9500 Жыл бұрын
Za szybkie czytanie.
@AthleticVademecum
@AthleticVademecum 4 жыл бұрын
Mega materiał 🍻
@zielonysmok3856
@zielonysmok3856 3 жыл бұрын
Super
@marcinwicinski7137
@marcinwicinski7137 3 жыл бұрын
Przeczytałem. Ciekawa ale czym bliżej końca tym bardziej irytuje nachalne wciskanie czytelnikowi tezy o "awarii rakiety" lub "wypadku przy operacji wojskowej" z jednoczesnym odrzucaniem wszystkich innych hipotez, przy czym ani razu autorka nie podaje jak takie zdarzenie miałoby wyglądać (rekonstrukcja zdarzeń) A już komicznie brzmiało to wychwalanie pod niebiosa intelektu władców ówczesnego zsrr, którzy zdaniem autorki chyba sami prowadzili to śledztwo, w połączeniu z jego rychłym zamknięciem, jako dowód na hipotezę rakietowowojskową czy też narzucanie wrażenia jakoby ofiary były "mrozoodporne". Fakt że przełęcz znajduje się na trasie Kosmodrom bajkonur a poligon na Nowej ziemi, ale jakoś hipoteza "deski śnieżnej" Bujanowa mnie nadal bardziej przekonuje.
@Koghut
@Koghut 3 жыл бұрын
A co Cię w teorii Bujanowa przekonuje ? Przecież w tej teorii nic się nie klei . podam tylko jeden mały przykład. Nikołaj T-B . Ma najcięższe obrażenia . Nie był w stanie iśc samodzielnie . Ale równoczesnie jest jedyną kompletnie ubraną osobą i jako jedyny ma ubrane buty . Ma buty ale przecież z takimi obtażeniami nie mógł iśc samodzielnie a przede wszystkim nie mógł ubrać sobie butów. Ktoś ubiera buty osobie nieprzytomnej a swoich nie ma czasu szukać ? T-B nie mógł iśc samodzielnie ale przecież jedne ślady biegnące od namiotu w kierunku cedru sa osoby idącej w butach. Ktoś najpierw ubiera buty T-B idzie w nich pod cedr a później zdejmuje buty i ubiera je osobie nieprzytomnej ? Jedene wytłumaczenie to takie że T-B nie odniósł obrażeń w namiocie tylko juz w okolicy cedru. Kolejny przykład to namiot. Nie widać na nim śladów akcjii ratunkowej. Nie widać żeby osoby niezasypane próbowały się dostać do osób zasypanych. Namiot został rozcięty w chwili gdy jeszcze stał. Autorka bynajmniej nie jest nachalna. Nie narzuca swoich teorii tylko skupia się na tym co jest w aktach i na zeznanich osób w jakis sposób związanych z tragedią.
@marcinwicinski7137
@marcinwicinski7137 3 жыл бұрын
@@Koghut Trudno odpowiedzieć w kilku zdaniach bo tego właśnie nie sposób w kilku zdaniach streścić. Sprawa jest trudna, ja kategorycznie za żadną teorią nie stoję - zasadniczo każdy może mieć rację. Na poparcie każdej tezy można cos znaleźć i jednocześnie coś przeciw. Sprawę dla mnie komplikują w dodatku: 1- nieznajomość rosyjskiego (to znaczy ja rosyjski znam, ale nie rozumiem) a więc konieczność opierania się na tłumaczeniach i weź tu ogarnij co jest faktem a co narosłą legendą, przeinaczeniem, wyolbrzymieniem lub błędem, to taki materiał z trzeciej ręki. 2 - prozaicznie: to że nikt mi za takie drobiazgowe "śledztwo" nie zapłaci, niczego osobiście z takiej analizy mieć nie będę a komfortu stałego dopływu szmalu na życie tak bym 'ot tak' mógł sobie poświęcić czas na rozbijanie tej sprawy na "cząstki elementarne" nie mam, więc sprawę śledzę i analizuję "tyle o ile" dla (pewnie koszmarnie to zabrzmi) relaksu, ale też i z naturalnej ciekawości świata. 3- tak na prawdę na miejscu tragedii nie znaleźli się "ratownicy", tam nie było profesjonalnych ratowników ale "pospolite ruszenie": głównie studenci i żołnierze. Jedynym którego można by w tej grupie nazwać ratownikiem był strażak ale dam głowę ze miał blade pojęcie o zagrożeniach w dziczy, także związanych ze śniegiem. "Detektywi" zjawili się później, jaka jest tego konsekwencja?? taka że niewiele z miejsca tragedii i twierdzeń poszukiwaczy można brać za pewnik, za stan pierwotny i za właściwa ocenę czy wniosek a i czy ów prokurator miał pojęcie o glacjologii i tropach na śniegu??? Ale odpowiem tak pokrótce: 1 kwestia- co mnie u Bujanowa przekonuje? A właśnie to że zasadniczo mu się wszystko klei!! (i tu pytanie do Ciebie: podajesz "tylko jeden mały przykład" - podaj więcej - może Bujanow się myli i ja za nim też, nie wykluczam ale na razie B. mnie przekonuje) Nawet taki zupełnie "bezdowodowy" już fakt jak "prostota" tej tragedii - tajemniczość narosła wokół tej sprawy jest tak wielka że banalność osunięcia się na część namiotu warstwy ciężkiego zmrożonego śniegu wydaje się być nie do przyjęcia "jak to??? 9 ofiar, pół wieku tajemnicy a koniec końców wszystkiemu winna jakaś deska śnieżna do spółki z dziadkiem mrozem??? Nie może być!! Toż to pachnie tylko jakimś pozaziemskim spiskiem!!" 2- Kwestia tropów i butów na stopach TB: wyjaśnień może być kilka. Najpierw jednak w ogóle dwie kwestie: A- rozpoznawalności tropów - czy po tylu dniach dzielących moment tragedii do czasu wizyty poszukiwaczy (podczas których działały na nie: wiatr, śnieg i słońce) na bank można było rozpoznać czy dany trop to bose stopy czy obute??? Może tak, nie wykluczam, ale wolałby je sam zobaczyć bo z tych z dostępnych zdjęć nie sposób na 100 procent czegokolwiek wyczytać. B- no właśnie kwestia co jest prawdą a co nie, Słobodin miał założony jeden but, pytanie teraz czy: tropy zidentyfikowane jako obute nie były faktycznie tropami jednobosego Słobodina? Ot po prostu w kilku miejscach wyraźnie rzucał się w oczy trop podeszwy buta więc z automatu przypisano trop jako "w butach" gdy tymczasem był to w istocie trop jednobutowego Słobodina a TB nieprzytomny/martwy (ale w obu butach) był niesiony??? tym samym TB mógł mieć na sobie buty a jednocześnie nie jego butów tropy zidentyfikowano jako te obute. A dlaczego je miał? równie dobrze owej nocy TB mogło być na tyle zimno że spał w swej odzieży i butach, bądź odwrotnie, kładąc się spać było mu na tyle ciepło ze postanowić się właśnie z nich nie rozbierać, równie dobrze mógł się jednak do snu rozebrać jednak nocą zachciało mu się sikać, ubrał się, wyszedł w zamieć parę kroków, zrobił swoje, po powrocie spojrzał na zegarek (może już wtedy miał dwa? :-) ) i stwierdził ze nie opłaca już mu się rozbierać bo do świtu już blisko i może zamieć osłabnie na tyle by wyruszyć. Więc bez rozbierania już się położył. Tak zastała go "deska". To wszystko moje przypuszczenia naturalnie ale opisuję je aby pokazać że nie musi ten jeden fakt zaraz obalać tezy Bujanowa. 3- Kwestia namiotu - co rozumiesz jako ślady akcji ratunkowej? Jakie to konkretnie? Jakie ślady nosiłby na skutek "prób dostania się do osób zasypanych"? Namiot był rozcięty, czy tego faktu nie można uznać za ślad akcji ratunkowej? (jej części w postaci szybkiego wyjścia na zewnątrz) Jest ciemno, wyje wiatr, ale smacznie śpią, nagle jakiś rumor, krzyki, jęki! Co się, suka, stało!!??? Odpowiadają tylko jęki ale na część namiotu, na towarzyszy, obalone czymś i przygniecione płótno. Szybko na zewnątrz, coś się stało, cos ich przygniata. Rozcinają ten cholerny namiot, śnieżyca tnie w oczy ale już widzą masy śniegu na części namiotu. Szybko odwalać to, oni się duszą!!! (kto tu by myślał o włożeniu butów i kurtek?? tym bardziej ze przerażenie i zaskoczenie tłumią odczuwanie na tym etapie mrozu, teraz liczy się tylko uwolnić ich spod ciężaru) Wiec odwalają ten zmrożony śnieg, a jak już odwalili to z wnętrza ostrożnie wyjęli ofiary. Jakie tu ślady akcji ratunkowej, prób dostania się do zasypanych, można zostawić?? Jakie mogłyby przetrwać dobrych kilkanaście dni wiatrów, śnieżyc i promieni słonecznych? TB nieprzytomny, bierzemy go w ręce, a teraz do składu w lesie, chyżo, bo za chwilę jeszcze znowu się na nas zwali. Była to decyzja tragiczna. Gdzieś tak w połowie drogi zaczęli odczuwać że stanowczo nie są odpowiednio na tę podróż wyekwipowani ale do składu już niedaleko. Ale pomylili kierunki i do składu nie trafili. Padł już na nich wyrok. Dla mnie brzmi przekonywująco. Choć faktycznie mało spektakularnie. A teraz wersja z wybuchem rakiety nad głowami studentów. ZSRR był krajem psychicznie ciężko chorym na punkcie tzw. tajemnicy wojskowej. Jakiekolwiek rozwalenie się rakiety skutkowałoby jednym: intensywnymi poszukiwaniami a następnie zbieraniem szczątków przez masę wojska (aby: - ustalić przyczynę wybuchu, - zapobiec dostaniu się szczątków w ręce krwiożerczych zachodnich imperialistów) W rezultacie poszukiwacze studentów musieliby znaleźć albo mnóstwo tropów szukających i zbierających szczątki żołnierzy albo sami znaleźć kupę takich szczątków. Jedno z dwojga. Rakieta nie wybucha nie zostawiając masy szczątków na dużym obszarze. A to tylko jeden aspekt hipotezy wybuchu. No niech ktoś nakreśli "rekonstrukcję" jak zdarzenia miałyby według niego wyglądać z wersją "rakietowo-wojskową".
@Koghut
@Koghut 3 жыл бұрын
@@marcinwicinski7137 Jakie ślady akcji ratunkowej ? Drugie rozcięcie namiotu , a raczej kolejne ale tym razem od zewnątrz żeby się dostać do osób zasypanych . Zamiast tego widać rozcięcie od środka nawet w tym miejscu który powinien być przysypany śniegiem . Na YT jest film który pokazuje jak cięzko jest rozciąć taki namiot nawet gdy materiał jest mocno naprężony . Gdyby namiot był zasypany nie możnaby zrobić tak czystych cięć . Osoby które znalazły namiot zeznały że wokół namiotu były wbite kijki narciarskie . Dlaczego kijki nie spłynęły razem z deską snieżną ? Rzeczy znalezione w namiocie powinny odpowiadać miejscom osób śpiących w namiocie . W miejscu które miało być zasypane znaleziono rzeczy Diatłowa i innych osób które nie odniosły obrażeń . To można wytłumaczyć zachowaniem ratowników . T-B był kompletnie ubrany więc raczej spał/znajdował się przy wejściu (wartownik ? ) W namiocie było ciasno i przechodzenie w butach po osobach śpiących raczej nie wchodzi w rachubę . Proces zachowania śladów Diatłowców jest dokładnie opisany w książce. Dawniej gdy i u nas padał śnieg ślady pozostawione na świeżym śniegu zostawały najdłużej, nawet gdy cały snieg stopniał. Od namiotu biegnie 8 lub 9 śladów. Jest to udokumentowane na zdjęciach. Osoby te najpierw rozbiegły się a po kilkudziesięciu metrach już całą grupą idą w kierunku cedru. Conajmniej dwie osoby mają tak poważne obrażenia że nie mogły iśc samodzielnie .
@marcinwicinski7137
@marcinwicinski7137 3 жыл бұрын
@@Koghut W dwóch postach odpowiem bo chyba ze względu na długość jutub mi komentarza zapisać nie chce. Więc tutaj część pierwsza. Jak już napisałem - sprawa bardzo trudna i dlatego wystrzegam się kategoryczności - zbyt dużo tu możliwości, zmiennych i niewiadomych. Zasadniczo każdy może tu mieć rację. Jednakże... To co osobiście uważam jest najważniejsze w takiej sprawie to jest właśnie to: odrzucenie kategoryczności: "musieli", "to by zrobili", "powinno", itd. Zachowania ludzkie dla danej sytuacji to całe spektrum od nonsensownych po możliwie najsłuszniejsze (i tych też może być więcej niż jedna możliwość) dla każdego zdarzenia można próbować działać na różne sposoby i jeśli dodać do tego czynniki które bez wątpienia na nich wówczas działały: zaskoczenia (we śnie!) przerażenia/szoku, ciemności w połączeniu z zamiecią/zawieją śnieżną plus to że owa sytuacja krytyczna (jaka by ona wówczas nie była, czy to "deska śnieżna" czy to wybuch rakiety nad głowami czy cokolwiek innego) jak sądzę, spotkała każdego z nich po raz pierwszy w życiu (i jednocześnie ostatni) to wszystko razem według mnie nie pozwala na podejście że coś "musieli" lub "musiało" tak a nie inaczej. Nawet taka banalna rzecz: czasem pod amatorskimi filmami z jakichś wypadków, akcji ratunkowych w komentarzach można wyczytać ratowników którzy wytykają błędy tym na nagranym filmie - to świadczy ze nawet "profesjonalni" ratownicy nie zawsze działają tak jak powinni a cóż dopiero oczekiwać po jakby nie patrzeć studentach w wieku dwudziestu wiosen z hakiem? (bynajmniej nie twierdzę że zaraz działali źle, zostali postawieni przed z pewnością sytuacją dramatyczna i nieoczekiwaną i w niej starali się działać jak najlepiej) To samo dotyczy się czynników "martwych": lawin, pożarów, zawaleń, wybuchów, czegokolwiek, nie muszą "zachowywać się", oddziaływać i pozostawiać dokładnie takich samych skutków w każdym miejscu w którym wystąpią. Dobra, tyle tytułem wstępu teraz konkretnie: Co do "drugiego" cięcia namiotu - No właśnie to o czym pisałem, nie można kategorycznie zakładać ze aby wydobyć przygniecionych deską śnieżną musieliby wykonać jakieś drugie cięcie od zewnątrz. Być może w tej danej sytuacji taka konieczność nie istniała a może przeciwnie: była to najlepsza opcja ratunku ale studenci pierwszy raz w tej sytuacji zwyczajnie na to nie wpadli. A może wpadli ale w zamieszaniu podczas odrzucania śniegu już nie wiedzieli kto teraz ma ten nóż i gdzie go schował??? I zaniechali. A za chwilę, po odwaleniu "deski" i wejściu do namiotu na podłodze go znaleźli i od środka w miejscu które "powinno" być przysypane (i chwilę wcześniej jeszcze było) to ciecie wykonali by ułatwić wyciąganie zasypanych? Możliwości jest zbyt dużo na kategoryczność, na jeden i tylko jeden możliwy schemat działania i "deski" i ofiar. Dalej, kwestia tego filmu z rozcinaniem namiotu plus "czystości" cięć. Nie widziałem takowego (podrzuć linka) ale zapytam: 1-czy materiał na filmie był dokładnie taki sam jak namiotu diatłowców? 2-czy nóż którym cięto był dokładnie takim samym jaki oni mieli i 3-czy był w identycznym stopniu naostrzony? W ogóle kwestia "czystości" cięć to kwestia subiektywna (ktoś na ich widok powie: "co za burdel!" i osądź tu kto ma rację) ale cięcia równoległe z włóknami zawsze będą stosunkowo czyste (i takie też są na namiocie D - to te pionowe) a ciecia prostopadłe do włókien bardziej "szarpane" i takie tez są na namiocie D (poziome) Tutaj jednak należy dodać to co autorka napisała w książce na stronie 128: "studenci [mowa o poszukujących: Slobcowie i Szarawinie] postanowili zajrzeć do środka. W trakcie oględzin podziurawili namiot czekanem do lodu. Rozerwali fragment materiału na ścianie od strony zbocza." Jeśli tak było to teraz pytanie co tam zostało rozcięte przez ofiary a co przez poszukiwaczy?? Dalej sprawa wbitych kijków. Tak na prawdę widziałem tylko jedno zdjęcie tego namiotu na zboczu i na nim widać wbite wyłącznie dwie narty, więc pytanie gdzie dokładnie były owe kijki wbite i ile bo twierdzenie "wokół" namiotu to twierdzenie nieprecyzyjne, niewiele mówiące. Żadnego precyzyjnego zdjęcia ani choćby rysunku, szkicu "sytuacyjnego" namiotu z tymi kijkami nie widziałem. Deska zmrożonego śniegu mogła zsunąć się na szerokości od krawędzi namiotu (tym samym wkopania namiotu w śnieg) do powiedzmy 1/3 jego długości i zwyczajnie ominąć jakiekolwiek wbite kijki. Natomiast to co na owym zdjęciu zauważyć można ponad wszelką wątpliwość to obalenie namiotu za wyjątkiem obu krańców. Widać ze działało na jego płótno obciążenie (zresztą leży na nim śnieg) Dalej sprawa rozmieszczenia znalezionych w namiocie rzeczy. Tutaj trzeba wziąć pod uwagę dwa czynniki: 1-Działania wewnątrz związane z mniej lub bardziej "paniczną" ucieczka na zewnątrz a następnie działanie związane w wyciąganie z wnętrza odkopanych już ofiar (w tym i być może nieprzytomnego już TB, oraz 2-To co autorka opisuje na stronach 128: "Dotykali [Slobcow i Szarawin] wielu przedmiotów, przekładali je w inne miejsca lub wyrzucali na zewnątrz. Przejrzeli kieszenie kurtek turystów. (...) Chcieli przywrócić miejsce do pierwotnego stanu ale było to niemożliwe, ponieważ zapomnieli gdzie leżały poszczególne przedmioty..." str. 141: "...ekipa poszukiwawcza (...) zadeptała ślady w pobliżu namiotu i wyjęła wiele przedmiotów na zewnątrz. Później zawinęła je w kołdry i ponownie schowała do środka, umieszczając w przypadkowych miejscach." Tym samym rozmieszczenia rzeczy we wnętrzu namiotu nie można brać pod uwagę próbując dotrzeć do prawdy.
@marcinwicinski7137
@marcinwicinski7137 3 жыл бұрын
@@Koghut CD: Kwestia ubrania TB i przechodzenia w butach "po śpiących" Najpierw to przechodzenie, no właśnie ale dlaczego nie wchodzi w rachubę? W zachowaniach ludzkich wszystko wchodzi w rachubę. Przecież zaraz po ciałach im chodzić nie musiał, mogło to nie być (łażenie w butach w namiocie) w ich zwyczaju ale równie dobrze zaspany TB ten jeden jedyny raz mógł na przykład pomyśleć: "a ch..., nie chce mi się ich już zdejmować bo niedługo i tak wstajemy a ci śpią to i tak nikt się nie będzie burzył" No i przelazł w tych butach. Kwestia ubrania TB jest niby dziwna ale sama autorka tej książki jest w tej materii mocno rozbieżna. Zobaczmy co pisze na stronie 84: "W oddalonej od ognia [piecyka D] części namiotu nie dało się spać bez kurtek. Natomiast z piecyka buchał tak niesamowity żar, że w jego pobliżu nie sposób było wytrzymać" A pisze to przy okazji 28 stycznia gdy grupa nocowała w lesie, ze znacznie wyższą temperaturą zewnętrzną (niż w noc tragedii) i prawdopodobnie przy bezwietrzności. Na str. 86: "Turyści zdecydowali nie palić w kłopotliwym piecyku nocą". A tymczasem na stronie 131 pisze (o sytuacji po znalezieniu namiotu): "W piecyku nie napalono ale przygotowano drwa. Kurtka R.S. wisiała przy wejściu. Pozostałe, rozłożone płasko, pełniły funkcję materaców pod posłaniami". No właśnie i bądź tu mądry, 28 przy wyższej temperaturze, bezwietrzności i ogniu w piecyku, w oddalonym od niego miejscu jest tak zimno że "nie dało się spać bez kurtek", a cztery noce później, bez palenia w piecyku, na odkrytym stoku, przy śnieżycy i silnym mrozie 7 na 9 ma już tak ciepło ze kurtki ściągają i wyścielają nimi sobie pod posłaniami, a jeden ją wiesza przy wyjściu? Więc jak w końcu było?? Ale równie dobrze można dedukować to tak: nocą 28 wszyscy w tych kurtkach spali bo im było zimno, dwie noce później połowa stwierdziła ze może jednak spróbować bez, tak zrobili a potem stwierdzili że da się spać i zimno im nie było, więc w noc tragedii większość tak już zrobiła ale TB stwierdził ze jemu tak było jednak zimno i wolał już w tej kurtce na sobie nocować?? Natomiast jest tutaj pewna sprawa, opisana na stronie 150: mianowicie sprawa rękawiczek znalezionych w kieszeni kurtki właśnie TB. Uważam że są one mocną przesłanką za hipotezą zejścia na namiot deski śnieżnej. A to dlatego ze mogły one tam być (w kieszeni zamiast na dłoniach) właśnie dlatego iż TB odniesiąwszy najcięższe obrażenia (głowy) po zsunięciu się deski, był od tego momentu nieprzytomny/martwy i stąd rękawiczek owych już nie wydobył (do snu je mógł zdjąć), był do lasu niesiony przez towarzyszy. Sądzę ze gdyby było inaczej, to znaczy gdyby nie było żadnej "deski śnieżnej" a odniósł te obrażenia z innego powodu dopiero przy cedrze, to raczej do tego czasu i ze względu na coraz silniejsze odczuwanie mrozu i ze względu na pracę przy zdobywaniu drewna na ognisko, mógłby sobie o ich istnieniu przypomnieć i je założyć. Nie musiał oczywiście ale mógł, zważywszy na to ze wiedziałby ze ma na sobie swoją kurtkę i do jej kieszeni wkłada rękawiczki (co każdy chyba zresztą robi). Bujanow dobrze opisał możliwość działania grupy po uwolnieniu ofiar - po ich wydobyciu pada mniej lub bardziej spontaniczna decyzja o zejściu do lasu ("bo nie wiadomo czy zaraz się na nas znów nie obali", "bo tam składzik", "tam rozpalimy ogień a jak osłabnie śnieżyca to wrócimy" itp, odczuwanie zimna na tym etapie {szok, obrażenia, rozgrzanie odkopywaniem ofiar} mogło być jeszcze nawet żadne, to nie była sytuacja porannego wyjścia do roboty , kilkadziesiąt metrów dalej ktoś się orientuje że w chaosie za bardzo rozbiegli się i zaraz pogubią się w śnieżycy, zwołują się i od tego momentu idą zwartą grupą) TB jest niesiony, Dubinina i Zolotariow prowadzeni pod ręce, pod koniec, jeśli już umierali i od pewnego miejsca nie byli już w stanie iść, tez mogli być niesieni (strona 132: "Od namiotu, w dół zbocza, w kierunku ściany pobliskiego lasu biegły ślady stóp. Były widoczne tylko na niektórych odcinkach zaśnieżonego stoku. Prokurator iwanow oszacował, że pozostawiło je osiem lub dziewięć osób wywierających na podłoże podobny nacisk. Na podstawie tej przesłanki wywnioskował że wszyscy turyści szli samodzielnie, a żadna osoba nie była niesiona przez pozostałych. Założył ze po zboczu poruszało się dziewięć osób, z czego jedna stawiała stopy w miejscach wydeptanych przez idącego przed nią towarzysza") No właśnie, on założył tak i tylko tak. A przecież równie dobrze "podwójny" trop mógł należeć do tych którzy nieśli TB - ten z przodu za nogi, ten z tyłu pod pachy. I na jakich dokładnie odcinkach widać a na jakich nie te tropy (bo nogi/łapy pozostawiają tropy, nie ślady, tak dla ścisłości) Z początku poza TB może wszyscy byli w stanie iść, stopniowo pozostali ranni też "odpadali" i też musieli być niesieni (tym samym zmniejszyła się ilość tropów, ale na tamtym odcinku owe tropy już nie były widoczne???
@yogipl75
@yogipl75 3 жыл бұрын
Śmierć tych studentów jest wręcz podręcznikowym przykładem jak tworzą się mity. Wszystkie poważne badania wskazywały na lawinę płytową. Każdy z poważnych naukowców o tym mówi i nawet wiadomo, ze Diatlow i spółka sami nieświadomie wydali na siebie wyrok, wybierając to miejsce na obóz i wkopujac namiot naruszyli równowagę leżącego sniegu. W tej tragedii nie ma nawet namiastki tajemnicy...
@wiolak.9629
@wiolak.9629 3 жыл бұрын
Ta...śnieg ich przysypał a oni zaczęli uciekać od namiotu, zamiast go odkopać...jasne
@yogipl75
@yogipl75 3 жыл бұрын
@@wiolak.9629 Myślę, ze przed pisaniem komentarza, warto było sprawdzić czym jest lawina plytowa...Pozdrawiam
@magdalenaciesielska1282
@magdalenaciesielska1282 3 жыл бұрын
Ok, czyli jak to miało wyglądać? Wielka płyta zmiażdzyła 3-4 osoby na śmierć, ale byli w stanie wyciągnąć te osoby spod śniegu, wyciągnąć je z namiotu, po czym te osoby SAME doszły do lasku (ślady w stronę lasku, ślady stóp, a nie ciągnięcia kogoś). Hmmm...
@yogipl75
@yogipl75 3 жыл бұрын
@@magdalenaciesielska1282 Alez w samym namiocie nikt nie zginal! Pare osob odnioslo natomiast okropne obrazenia. Chyba to jest oczywiste, ze zaczeli uciekac i nikt z nich nie zamierzal jeszcze czekac "na poprawke" w namiocie. Pomijam fakt, ze grupa nie znala zagrozenia lawiny plytowej. Obecnie takie grupy ekspedycyjne, przed rozbiciem obozu, sprawdzaja strukture sniegu i lodu pod nim. Pozdrawiam
@magdalenaciesielska1282
@magdalenaciesielska1282 3 жыл бұрын
@@yogipl75 Jak wygląda poruszanie się osób z okropnymi obrażeniami po śniegu w trudnym terenie? Czy są one w stanie iść samodzielnie, zostawiają ślady stóp? Czy może są transportowane, ciągnięte, podtrzymywane? Jak 5 osób mogłoby przetransportować 4 ranne osoby? Jak taka operacja nie pozostawiłaby specyficznych śladów - np szyk 2 osoby podtrzymują trzecią w środku? Odnośnie "uciekania na kilometr" od przysypanego śniegiem namiotu to powiem tyle: od lawin nikt nie ucieka "w dół" - a lawiny nie są jakimś nowym zjawiskiem nieznanym dla wędrowców. Logicznie: uciekali wiedząc, że nie przeżyją kilku godzin na tym mrozie w takim stroju. Lawina ich tak przeraziła? Naprawdę? Dodatkowo, jeśli osoby były uderzone taką ciężką deską śnieżną to nie byłoby tak łatwo je uwolnić spod tego śniegu. Musieliby ich literalnie odkopać. To nie mógłby być kawałek zaspy. Spędziliby tam jakiś czas. Nie ma takich śladów, wygląda jakby po prostu w popłochu wszyscy po prostu wydostali się z namiotu.
Łowca nastolatek. Mikołaj Podolski. Audiobook PL
44:02
Publio.pl
Рет қаралды 131 М.
Creepypasta - Wypadek na Przełęczy Dyatlov'a
40:01
Demonicskyers
Рет қаралды 38 М.
😜 #aminkavitaminka #aminokka #аминкавитаминка
00:14
Аминка Витаминка
Рет қаралды 1,2 МЛН
This mother's baby is too unreliable.
00:13
FUNNY XIAOTING 666
Рет қаралды 39 МЛН
龟兔赛跑:好可爱的小乌龟#short #angel #clown
01:00
Super Beauty team
Рет қаралды 20 МЛН
Tajemnica Przełęczy Diatłowa
34:59
SEKIELSKI BROTHERS STUDIO
Рет қаралды 176 М.
Sekret Herberta Klose
24:47
wykopalisKarkonoskie
Рет қаралды 74 М.
RODZINA ZABÓJCÓW - ZAKRZEWSCY Z RZEPINA
42:39
Opowiem Ci historię
Рет қаралды 664 М.
TAJEMNICA WAŁU POMORSKIEGO
24:09
Krzysztof Augustynowicz
Рет қаралды 1,2 МЛН
Kredyt zaufania | Słuchowisko Radiowe
45:58
Radio Channel
Рет қаралды 4,6 М.
Kto zabił studentów na Przełęczy Diatłowa?
1:22:27
SEKIELSKI BROTHERS STUDIO
Рет қаралды 189 М.
😜 #aminkavitaminka #aminokka #аминкавитаминка
00:14
Аминка Витаминка
Рет қаралды 1,2 МЛН