Рет қаралды 349
Politycy straszą nas tym, że będziemy musieli jeść owady. To okropność!
Czy na pewno?
W niektórych regionach Polski jada się czerninę, czyli zupę z krwi kaczki. Dla jednych jest pyszna, inni nie wezmą tego do ust. Jedni lubią krewetki lub małże, a inni nawet nie spojrzą na takie potrawy.
250 lat temu nie jadano ziemniaków, pomidory były dość rzadkie i ponoć jedzone tylko na gorącą.
Na świecie jada się np. szarańczę, a w Wietnamie larwy, które żyją w pędach bambusa. Pewnie znaleźlibyśmy więcej takich przykładów.
Czy zatem będziemy jedli owady? Czy daje się je jeść?
Na ten temat rozmawiam z dr hab. Stanisławem Czachorowskim, prof. Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego. Profesor już parę razy zorganizował swoim studentom wyprawy do kuchni w której przyrządzano owady. Od ciasteczek z owadami, przez sałatki do pizzy. Studenci zjedli i na ogół byli zadowoleni. Oczywiście, wszystko wymaga odpowiedniego przygotowania potrawy, przypraw, ale smak i wartość kaloryczna jest wówczas bez zarzutu.
Czy zatem w przyszłości będziemy jedli owady?
Obecnie na kuli ziemskiej żyje około 8 mld mieszkańców. Nie ma możliwości, by dla takiej liczby ludzi produkować na przykład wołowinę. Przede wszystkim zabraknie wody. Nie będzie także miejsca na uprawę odpowiedniej paszy. Owady wydają się obiecującą perspektywą. Są niezbyt wymagające. Mogą się żywić odpadkami. I to jest ich wielka zaleta.
Prawdopodobnie nikt nas nie będzie nakłaniał. Sami sięgniemy po owady jako znakomite źródło białka.