Kiedy byłem nastolatkiem, to straszono mnie, że szkoła się skończy, pójdę do pracy i wtedy zobaczę, co to jest prawdziwe życie. Teraz pracuję i za żadne skarby nie wróciłbym do nauki. Polskie szkoły i uczelnie to jest państwo w państwie. Studenci niby mają jakieś prawa, niby jest kodeks ucznia, ale to wszystko pic na wodę. W przypadku dowolnego konfliktu z nauczycielem lub wykładowcą jesteś z wejścia skazany na łaskę i niełaskę wielmożnego pana profesora. Mógłbym tutaj przytoczyć dziesiątki przykładów znęcania i historii zaniedbań, sytuacji, gdzie nauczyciel wprost dawał uczniowi do zrozumienia, że on nie przejdzie do następnej klasy... Wiem już na pewno, że jeśli poślę dziecko do szkoły, to zawsze będę brał stronę swojego dziecka.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
W życiu i za żadne pieniądze nie wróciłbym ani do szkoły, ani na studia, ani na studia doktoranckie. Mimo że mówiono mi również, że za tym zatęsknię.
@megawonszrzeczny92 жыл бұрын
Jeszcze niestety nie skończyłam nauki, ale mogę potwierdzić że dorośli ciągle mówią mi jak to potem dopiero sie dowiem jak jest ciężko być dorosłym ...po czym idę do szkoły i pani na historii mówi dosłownie "to jest niezgodne że statutem, ale mnie to nie obchodzi" na temat tego ze poprawić można tylko 1
@dynatic43842 жыл бұрын
28:52 - jako osoba, która przez 18 lat grała na pianinie, zgadzam się absolutnie. Szkoła Muzyczna ( im. Zygmunta Noskowskiego w Gdynii, żeby było wiadomo która ) była dla mnie najbardziej traumatycznym doświadczeniem, jakie w życiu przeżyłem ( i z jakiego wychodzę do dziś - będzie to już 12 lat ). Była ona powodem, dla którego w wieku 12 lat prawie udało mi się popełnić samobójstwo ( brakowało bardzo niewiele ), z powodu przesłuchania końcowego, przy którym zdenerwowałem się tak mocno, że przez te 5 - 6 minut, w trakcie których grałem utwory, nie mogłem oddychać. Dostałem najgorszą ocenę ze wszystkich osób, czego skutkiem był atak histerii, wrzeszczenie na mojego ojca tekstów w stylu " po co marnowałeś na mnie nasienie ", albo " nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję, że mama mnie nie poroniła " itp. a na końcu mentalne zrezygnowanie z jakichkolwiek praw człowieka i cielesnych ( czyli innymi słowy, byłem w stanie, w którym każdy, kto chciał mi cokolwiek zrobić, mógł to zrobić i ja bym nic nie powiedział ), co przełożyło się później na masowe samookaleczenia ( przez które mam trwale zdeformowaną twarzoczaszkę, bo biłem się tak mocno, że złamałem kość policzkową ), ekstremalny sadomasochizm, urojenia i inne rzeczy. Nie chcę już do tego wracać. Teraz jest dużo lepiej. Co ciekawe - nadal fascynuje mnie muzyka ( SZCZEGÓLNIE z gier wideo ) i chciałbym, jako przyszły badacz ssaków morskich ( jestem na Oceanografii ), wykorzystać moje doświadczenie w badaniach naukowych na temat wpływu muzyki na zębowce ( delfiny, orki, wieloryby itp. ). Panie Krzysztofie. Zwracam się teraz do Pana. Nawet Pan nie wyobraża jak duży impakt ma na mnie każde Pana słowo. Nie wiem, co napisać, poza jedną rzeczą - mam nadzieję, że zobaczę się kiedyś z Panem, jak badacz z badaczem i wymienię swoim doświadczeniem. Bo Pan swe doświadczenie właśnie ukazuje. Teraz przyszła kolej na mnie. Moje życie, Królu, za Twe wieczne rządy. Maks
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Jak tylko będzie okazja, chętnie skrzyżuję szklanice i wzniosę toast za odwagę wszystkich, którzy nie dali się złamać i zniszczyć w sobie pasji. Moja Mama przeżywała coś podobnego, tylko że ja dręczyli szkolni nauczyciele za to, że... chodziła równolegle do szkoły muzycznej. Od prania linijką po rękach po odpytywanie przy tablicy cała godzinę dzień po koncercie w szkole muzycznej...
😔 Dziwi mnie, bardzo dziwi, dlaczego rodzice Tobie/Panu nie pomogli? Skoro tak źle czułeś się w tej szkole muzycznej, dlaczego zostawili Cię z tym samemu. Takie traumy, samookaleczenia, jej ... straszne. Ranią nas obcy, ale jak ranią bliscy to jest najboleśniejsze, bo gdzie i jaka pomoc, wsparcie, gdy bliscy nie ratują w potrzebie. Może masz zbyt ambitnych (tzw. ślepa ambicja) rodziców? Tacy rodzice nie wiele różnią się od oprawców. Nie oceniam Twoich rodziców, bo nie znam ich, ale czy byli wsparciem dla Ciebie? Bo z tego co piszesz, to jakby tego zabrakło, a miłość i wsparcie od rodziców są najważniejsze. Rodzic owszem, ma motywować dziecko, zachęcać, ale nie za wszelką cenę, gdy widać , że dziecko ma psychicznie dosyć. Brawo za ciekawy kierunek studiów 👏
@vivia.62242 жыл бұрын
@@monikaw8028 Rodzice mogli się nie spodziewać jak to będzie się odbijać na psychice, poza tym myślę, że niewiele mogli zrobić - tu działał element "aspiracji" i tego, ile oczekuje się od siebie... Mam tu na myśli, że zabrany ze szkoły muzycznej Maks miałby siebie za przegrywa, a to nie rozwiązywało sprawy. Jeśli zaś chodzi o zmianę szkoły nie jest to takie łatwe, bo... no właśnie... też kończyłam muzyczną (ale tylko pierwszy stopień, szkołą im. Chopina w Będzinie) .. Mam wrażenie, ze one wszystkie takie są. Moja córka wykazuje olbrzymie zainteresowanie muzyką i chciałam na początku, żeby chociaż spróbowała w szkole muzycznej , tej co ja.. ale gdy poszłyśmy na egzaminy wstępne zorientowałam się, ze pomimo, że od mojego ukończenia tejże szkoły minęło dobre 20 lat nie zmieniło się nic na lepsze, a powiedziałabym że jeśli zaszły zmiany to.. na gorsze... Bo ja pamiętam, że mój horror ze skrzypcami zaczął się w okolicach 3 klasy, a tutaj córka lat 6 poszła na egzamin wstępny, gdzie przez drzwi słyszałam, że zrobiono jej przesłuchanie, którego nie powstydziłby się uczeń gimnazjum : trzy dorosłe osoby w pokoju, miała powtarzać utwór, znać zasady rytmiki itp.... No chyba coś nie tak... Mam ciotkę emerytowaną nauczycielkę fortepianu, gadałam z nią o tym i... poza tym, ze uczy mi dziecko to przyznała, że szkoły muzyczne to teraz są obozy dla dzieciaków. Że bez traumy nie da się skończyć... Jestem stanowczo przeciwna wychowywaniu "płatków śniegu"... z drugiej jednak strony mam dwa okresy w życiu które wspominam jako koszmar i staram się do nich nie wracać jak nie trzeba: pierwsze, krótkie małżeństwo z psychopatą i właśnie okres szkoły muzycznej....
@MoneciarzYT2 жыл бұрын
Słuchając tego, widzę jakie miałem szczęście trafiając na swój kierunek studiów. Na jednym z egzaminów profesor, gdy dowiedział się, że przyszedłem zdawać po całej nocy pracy, najpierw sugerował, że egzamin możemy przełożyć na czas, gdy będę wyspany, a jak odmówiłem, uparł się, że zrobi mi chociaż kawę. W innym przypadku, po zaliczeniu egzaminu pisemnego, inny profesor poinformował, że na ustny możemy do niego przyjść kiedy chcemy. Oczywiście zwlekałem 3 miesiące i poszedłem ostatniego dnia, przed momentem, w którym trzeba było zdawać indeksy. Gdy zdałem, profesor zapytał jaką datę egzaminu wpisać mi do indeksu obok oceny, bo bał się, że mogę mieć jakieś nieprzyjemności z powodu opóźnienia.
@MichaRabiej Жыл бұрын
Ano, ale teraz porobili systemy informatyczne i juz się nie da daty optymalizować, tzn profesor musiałby pójść na "zapomniałem wpisać, przepraszam" za co może potencjalnie mieć jakieśtam problemy.
@caspardawidfriedrisch8672 жыл бұрын
Chciałbym opowiedź o moim doświadczeniu, które pokazuje że ten beton jest do rozbicia i że jest promyk nadziei. Co prawda sytuacja nie miała miejsca a UJ ale na UP, które swoją drogą też swoje na sumieniu ma. Otóż na 1 roku prawa miałem przedmiot "historia ustroju i prawa polskiego" z jednym z najbardziej szanowanych profesorów uczelni. Według plotek miał kiedyś problemy za molestowanie i inne odchyły ale jakimś cudem wciąż uczył (all of us know the case). Był de facto prawą ręką rektora i kierownikiem katedry. Ćwiczenia z nim były koszmarem. Ciagky mobbing. Nazywanie porażkami życiowymi i odradzanie daleszego studiowania było normą. Upatrywał sobie ofiary które męczył ciągłymi pytaniami, które kończyły się minusami, uniemożliwiającymi podejście do egzaminu. A jeżeli ktoś radizl sobie dobrze, to zadawał pytania które były kompletnie z kosmosu, jak np. jaka była średnia odległość między parafiami w XIV wieku. Niestety dochodziło również do obrzydliwych komentarzy w stronę dziewczyn i równie obrzydliwych propozycji. Co zrobiliśmy? Wsm wytoczyliśmy mu wojnę. Wspólnymi siłami skontaktowaliśmy się z dyrekcja instytutu a później dziekanem. Cały semestr trwała krucjata wręcz z całym tym systemem, aż w końcu uczelnia musiała się nad nami pochylić. I tak wysoko postawiony "profesor" stracił katedrę i już nikogo nie skrzywdzi. Mimo że kosztowało to wiele strachu, stresu i czasu to warto było zakończyć tą farsę. Piszę to by dać nadzieję, że zmiana w tym chorym systemie może nadejść przy wspólnym głośnym sprzeciwie.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Brawa!!! Głośny, solidarny sprzeciw studentów, całej grupy, całego roku, to jest właśnie sposób na zwycięstwo z taką patologia. Wielkie propsy dla Was
@wscamel2262 жыл бұрын
cóż za wspaniała historia... oby pojawiało się takich więcej
@joannakowalska92472 жыл бұрын
Teraz w dobie kamer bardzo latwo jest zarejestrowac patologie, przemoc.
@kate81552 жыл бұрын
Smutno widzieć na samej górze komentarzy uniwersytet na który uczęszczam. Ale w ciągu 1 roku zdążyłam już usłyszeć 3 afery na UP. Na szczęście na moim kierunku jest spokojnie.
@joannamazurkiewicz73519 ай бұрын
Matko kochana miałam z nim wykłady .lata temu . Nawet 5 dostałam...ale on miał jobla totalnego . Terrorysta .
@karolkarol34402 жыл бұрын
Bardzo podoba mi się termin profesorów korytarzowych ;)
@tyalangand2 жыл бұрын
To ja dodam jeszcze coś od siebie - UJ, polonistyka. Obrona mojej magisterki to była jakaś farsa. Ponieważ na ostatni rok studiów musiałem wyjechać za granicę, zrobiłem wszystko, żeby wcześniej obgadać ze wszystkimi indywidualny tok studiów. Trzeba przyznać, absolutna większość prowadzących nie miała z tym żadnego problemu - w tym, rzekomo, moja promotorka. Nawet specjalnie napisałem 90% magisterki wcześniej, praktycznie nawet przez rozpoczęciem ostatniego roku, żeby mieć okazję z nią to obgadać 1:1. Nie miała żadnych zastrzeżeń do mojej pracy. W grudniu wysłałem jej całość na maila. Otrzymałem odpowiedź: "ja nie czytam prac na komputerze". Musiałem prosić koleżankę, żeby tę moją pracę wydrukowała i jej zaniosła na dyżur, bo najwyraźniej żyjemy w XIX w. xDDD Pracę otrzymałem z powrotem (oczywiście zeskanowaną przez tę samą koleżankę z wersji papierowej) praktycznie bez żadnych poprawek. Uznałem w swej naiwności, że promotorka dalej nie ma żadnych zastrzeżeń. Jakież było moje zdziwienie w czerwcu, kiedy przyleciałem do Polski na obronę! Przez przypadek (!!!) wpadłem na swojego recenzenta na korytarzu, który ze zdziwieniem orzekł że "no ale ta twoja praca to słabiutka", cały zdziwiony, że jak to tak, skoro ja się tak dobrze uczę. Opisałem jak wyglądała sytuacja, na co recenzent stwierdził, że "no cóż, ona [promotorka] to już tak ma". LOL. Skończyło się tym, że mimo średniej ocen gdzieś ok. 4.83, miałem 3 z pracy i 3 z obrony, bo nie byłem w stanie nic wydukać na obronie ze stresu. Całe gremium patrzyło na mnie z politowaniem. Do dzisiaj mnie skręca jak o tym myślę, i wolę o tym nie myśleć - ale minęło już kilka lat, przeszedłem przez wypalenie i stan depresyjny, jestem za granicą i mam ten grajdół w dupie, więc w sumie dobrze o tym w końcu napisać. (Ch)UJ nie pozdrawiam.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Praca magisterska jeno gęsim piórem, na papierze czerpanym pisana i nasieniem Karola Estreichera zroszona. Nie wiem, jak można było przegapić tę ważną wytyczną w regulaminie studiów 🙄 Znałem tam też takiego profesora korytarzowego, który odmawiał używania komputera i pisał recenzje i wszystkie dokumenty na maszynie do pisania. Ten wydział to jest wylęgarnia absurdów i patologii.
@carmelita98252 жыл бұрын
Zgaduję: Zarębianka?
@tyalangand2 жыл бұрын
@@carmelita9825 Korytowska
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Och, cudowne indywiduum, próbowało mi obniżyć ocenę za zły charakter pisma XDDD
@tyalangand2 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj xDDDD Dlaczego mnie to kompletnie nie dziwi
@lordregent25812 жыл бұрын
Krzysztof w 2008 roku był jak: "Może UJ jest kontrowersyjny, ale liczy się program edukacji" "Nie ma dowodów że pan rektor wiedział" "Na Ujocie uczą się stu- stu- stu- studenci. I oni sobie tak zdają od milionów lat"
@stachuuchats78012 жыл бұрын
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Niestety
@sesawter49992 жыл бұрын
krzysztof był jak wyborca konfederacji? 😳niemogło być aż tak źle
@TuskaDogLover2 жыл бұрын
JE dziekan
@wiktormadziar97582 жыл бұрын
Zawsze sie troche oblewa
@pandeu25212 жыл бұрын
47:08 Krzysztof - mój ulubiony złoczyńca z Disneya 🖤 Nawet piosenki mu świetne napisali, moja ulubiona to "Podstawa Programowa"
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
@agnieszkaypacewicz48342 жыл бұрын
Po krakosku mówiąc: „pioseńki”… 🌻
@adamwisniewski58982 жыл бұрын
kogo jak kogo, ale pana Krzysztofa cudownie się słucha, kiedy śpiewa
@zdarzamsie52582 жыл бұрын
„Podstawa programowa” jest dobra ale wszyscy się chyba zgodzimy, że „W ogniu płoń...” to prawdziwy banger
@TuskaDogLover2 жыл бұрын
Dzięki, Krzysztofie, siedząc kilka lat w środowisku akademickim w tzw. Europie zachodniej przyzwyczaiłam się do bycia traktowaną jak człowiek i zaczęłam powoli zapominać, jak wyglądały moje studia w Polsce i jakim szokiem był dla mnie moment, gdy podczas Erasmusa w Niemczech w trakcie kolacji pokonferencyjnej jeden profesor ze Szwajcarii rozmawiał ze mną jak równy z równym. Oczywiście cały ten czas czułam, że nie jestem tego godna i uznałam, że ów profesor to zapewne ekscentryk - dopiero z czasem przekonałam się, że to w zasadzie norma.
@KlaraKluczykowska2 жыл бұрын
Chiałabym móc cofnąć się w czasie i usłyszeć te słowa podczas studiów. Fragment o kupowaniu pomarańczy jest wspaniały, a najlepsze combo to nie dostać pomarańczy i dostać w ryj. Dzięki za Twoja robotę i naglaśnianie patologii.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
To ja dziękuję za nieustające wsparcie i dobre słowa!
@arbuzel48232 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj Krzysztofie jeśli utrzymasz poziom swojej serii to będziesz na takie słowa zasługiwać :>
@magdakowalska87512 жыл бұрын
Podzielę się swoją historią co do "profesorów", nie z UJ. Zapisałam się do Studenckiego Koła Naukowego żeby pisać prace naukowe do czasopism. Napisałam ze znajomymi pracę, wysłaliśmy ją do sprawdzenia Dr, przyszła odpowiedź "wszystko ok" (nawet jej nie przeczytała, ponieważ po recenzji z czasopisma musieliśmy pozmieniać kilka oczywistych błędów). Zadowoleni chcieliśmy wysyłać pracę, gdy zostaliśmy nagle poinformowani, że musimy wpisać Doktor i Profesora jako współautorów. Mój kolega zapytał dlaczego, skoro Profesor to nawet na oczy pracy nie widział. Usłyszeliśmy "albo nas wpiszecie, albo nie możecie opublikować pracy". Jest to dla mnie żenujące, że doktorzy i profesorowie wyrabiają sobie pkt na pracach studentów, a im blokują rozwój. Od tamtego czasu jak tyle widzę nagłówki "zrobił doktorat podczas studiów" itd. to wchodzę w publikacje tej osoby. Zawsze są tam pracę gdzie jest po kilkunastu autorów, a praca ma np. 4 strony lub są to dzieci profesorów, którzy nakazują studentom/doktorantom wpisywać dzieciaki jako współautorów. A student nie może odmówić, bo się zwyczajnie boi konsekwencji
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
O, to jest znany proceder, w stu procentach przestępczy (plagiat i przywłaszczenie autorstwa jest przestępstwem) i również zamiatany pod dywan przez środowisko. Ilekroć próbuje coś o tym mówić, zagłusza mnie chór pseudoargumentów
@MichaRabiej Жыл бұрын
Co to znaczy "nie możecie opublikować pracy"? Żadne czasopismo nie wymaga by autor publikacji był pracownikiem naukowym lub wyraził zgodę na publikację, normalnie podaje się afiliację uczelniana. I przy zgłaszaniu manuskryptu podaje się tego dr i prof jako wykluczonych recenzenów z uwagi na konflikt interesów. Oczywiście gdyby się dowiedzieli byłaby afera. Jak chodziło o takie coś to zgoda. Poza tym gdzie w Studenckich Kołach Naukowych prowadzi się jakiekolwiek badania? Jakieś spotkania organizują, jakiś projekt typu "robimy robota na konkurs", ale badania nie prowadzi się w kole tylko albo samemu/z kolegą albo we współpracy z jakimś naukowcem.
@lootownica2 жыл бұрын
Odnośnie doktorskiego obiadku - dać im coś typowo studenckiego, zupkę chińską, bułkę z chlebem, może nawet najtańsze parówki, w końcu to jest gruba impreza xD
@CiotkaOgg2 жыл бұрын
wódkę na skitelsach i paluszki. Tylko, że na imprezę każdy przynosi swoją flaszkę.
@lootownica2 жыл бұрын
@@CiotkaOgg Nie szkoda ci skitelsów na tych pompatycznych buców?
@CiotkaOgg2 жыл бұрын
@@lootownica w sumie gdybym miała ich zapraszać na łobiad to bym nie przyszła bo przede wszystkim szkoda byłoby mi czasu zatem skitelsow też by nie zobaczyli xD
@oliwia_podstolina452 жыл бұрын
Może być też chleb posmarowany nożem XD
@makeomengreatagain2 жыл бұрын
barmańska, beczkowe, romperek
@ML-rl8ne2 жыл бұрын
Po liceum miałam fantazję, że będę studiować dwa kierunki historie sztuki i archeologię na UJ. Od razu zauważyłam różnicę w podejściu wykładowców kiedy próbowałam dograć zajęcia z dwóch kierunków, na archeologii nie mieli problemu z tym że nie będzie na wszystkich wykładach, ale na historii sztuki dowiedziałam się, że "niektóre kierunki są ważniejsze niż inne i absolutnie nie mogę pomijać ani jednych wykładów tu, bo są zbyt ważne i że muszę poświęcić zajęcia z archeologii". Wytrzymałam na historii sztuki miesiąc i stwierdziłam, że to nie jest tego warte i obroniłam magisterkę tylko z archeologii. Nie żałuje ani trochę i współczuje wszystkim, którzy kończą studia z traumą i depresją, a nie z wachlarzem niesamowitych wspomnień, które ja wynoszę po latach studiów i wykopalisk.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Dobrze zrobiłaś, uciekając stamtąd.
@luni8767 Жыл бұрын
Może pytanie nie na temat ale jak wyglądają studia archeologiczne, praca itp?
@MichaRabiej9 ай бұрын
@@luni8767 Studia archeologiczne nie są studiami zawodowymi (jak większość kierunków). Więc o ile nie pracuje się na uczelni, to raczej to jest podstawa pod dalszy rozwój, a nie kurs do korpo. Celowo nie piszę o muzeum, bo na tych studiach nie uczą pracy w muzeum, choć oczywiście to co uczą się przydaje.
@lovelypolishperson55662 жыл бұрын
Moim zdaniem w obecnych czasach każdy student powinien mieć przy sobie zawsze włączony dyktafon, a nawet mikrokamerę. Polska to toksyczny kraj, gdzie mobbing i bullying są powszechne, więc trzeba zbierać dowody i walczyć o swoje.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Absolutnie popieram. Zawsze powtarzam wszystkim koleżankom i kolegom ze środowiska akademickiego, że ja nie mam nic do ukrycia i mógłbym transmitować 24/7 wszystkie spotkania ze studentami, zajęcia, wykłady, dyżury i egzaminy. Panika, jaka pojawia się na niektórych twarzach, jak o tym mówię, jest bezcenna.
@Eziuu2 жыл бұрын
Nie spodziewałem się tak długiego odcinka dziękuję za prezent na ciężki tydzień a dopiero środa
@stachuuchats78012 жыл бұрын
Bez kitu co jest. Ale nie narzekam , bedzie rant na (H)UJ.
@kivi82132 жыл бұрын
środa dzień loda XD
@ryszch16162 жыл бұрын
Pogoda nas w tym roku nie rozpieszcza, aż się nie chce wychodzić z łóżka
@aurorka7772 жыл бұрын
tez mam tragiczny tydzien:(( trzymajcie się słoneczka
@zuzanka4554 Жыл бұрын
Kontent który nagrywasz jest mega ważny i dzięki że to robisz. Mądrze mówisz i nagłaśniasz wiele problemów z którymi system nic nie robi, a powinien. Takich odważnych ludzi trzeba więcej, bo niestety aby coś zmienić potrzeba ogromnej siły przebicia
@KrzysztofMMaj Жыл бұрын
Dziękuję Ci! Zwłaszcza że za ten materiał spotkało mnie sporo nieprzyjemności, bo dla niektórych wzięcie strony studentów jest nie do pomyślenia
@kacperczeszejko4801 Жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj Nieprzyjemności wynikające z pękających dupsk pseudoprofesorów z UJ można uznać za pierdnięcie pchły, ciekaw jestem kto miał do Ciebie problem w związku z tym materiałem. Mam do Ciebie ogromny szacunek, obyś kontynuował to co robisz
@marzena73652 жыл бұрын
Bardzo poruszył mnie ten temat. Coś mnie w nim zaniepokoiło. Dzisiaj mnie oświeciło. Jestem tylko po szkole średniej i lubię Gombrowicza. Przyznaję się do tego pierwszy raz od trzydziestu lat. Dlaczego? W mojej pierwszej pracy, miałam dwie polonistki po UJ. Dowiedziałam się, że jestem za głupia, by mówić że go lubię, że obrażam taką ikonę spłaszczając do swego poziomu jego dzieła. Dziękuję za "Dla każdego coś przykrego" - tak dużo odkrywam i często podróżuję w czasie.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Bogowie... tak, to brzmi dokładnie jak coś, co ludzie z tego Wydziału lubią mówić. Niestety dotyczy to też części absolwentów.
@chysza49922 жыл бұрын
widać gigantyczny wkład emocjonalny i duże przygotowanie, dzięki za gruntowne omówienie i popularyzację
@mariaj.8312 жыл бұрын
Widać, że autor w życiu nie rozmawiał z żadnym studentem historii sztuki o tym kierunku i nie ma pojęcia, o czym mówi. Traktować historię sztuki jako kierunek artystyczny to tak, jakby powiedzieć, że historyk wojskowości wybrał ciężką dziedzinę, bo wiecie, te pompki, marszobiegi czy co tam się robi na poligonach, plus fala przemocy w koszarach... oh wait, mówimy o historyku, nie żołnierzu?.. no właśnie
@rafawardynski58602 жыл бұрын
to się nazywa zagrywanie, nie wkład emocjonalny - sprawa poważna, ale Pan niestety pajacuje i tym samym lekceważy temat :(
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
@Rafał Wardyński Jakie zagrywanie? O czym Ty mówisz, człowieku? Ja nagrywam zawsze bez scenariusza longiem na żywo, to jest vlog o edukacji, grach i kulturze, a nie prowadzony pod algorytm z kanał z wideoesejami czytanymi z promptera. Co do kierunków artystycznych, mówiłem o szerszym kontekście, ponieważ w szkołach muzycznych i akademiach sztuk pięknych jakimś cudem również piętnuje się za gust, dokładnie tak samo jak na polonistyce, filmoznawstwie czy właśnie historii sztuki.
@mariaj.8312 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj poruszasz poważny temat, masz duże zasięgi, a zamiast zrobić minimum researchu wylewasz swoje frustracje wyniesione z innego kierunku. Nie, na historii sztuki nie krytykuje się ludzi za "gusta artystyczne" (może w gronie zainteresowanym badawczo sztuką najnowszą, tego nie wiem). Raczej wpycha się do głów metodologię i aparat naukowy (i na IHS UJ robi się to od pierwszego roku, więc cały rant o tym, że profesorowie wymagają umiejętności pisania prac na seminariach dyplomowych i jej nie uczą jest kompletnie nie na temat), więc jak ktoś nie chce być historykiem, z siedzeniem w archiwach i dłubaniem w przypisach, to faktycznie historia sztuki "zabija miłość do sztuki". Co nie zmienia faktu, że wiele z opisanych przez studentów IHS UJ sytuacji jest nieakceptowalna i wymaga wyjaśnienia itd. Ale naprawdę, mogłeś albo zapoznać się ze specyfiką tych studiów przed nagraniem filmu, albo po prostu zrobić film o swoich doświadczeniach z polonistyki. Wtedy zapewne krytyka byłaby w punkt, a tu jest kulą w płot - i w efekcie przeplatasz świadectwa osób, które czują się pokrzywdzone z totalnymi głupotami
@szawelnievi2 жыл бұрын
Pewien pan na UwB na wydziale filologii powiedział naszej grupie słowa całkowicie zaprzeczające wydziałowi *UJ. Mianowicie, wykładowcy, prowadzący zajęcia są po prostu starszymi kolegami, którzy mają studentów pokierować ku przyszłości. Panie Kubiak. Dziękuję za te słowa.
@kier_q2 жыл бұрын
Odnośnie sprawdzania obecności na wykładach to z własnej obserwacji powiem, że: Sprawdzanie obecności na wykładach nie ma sensu. Tak naprawdę to frekwencja na danym wykładzie świadczy o jego jakości i użyteczności. Na wykłady z przedmiotów, z których dało się sporo wynieść studenci sami z siebie bardzo chętnie przychodzili. W rozmowach z kolegami dało się zauważyć, że nawet jak nie musieli być na danym wykładzie, ale prowadzący dobrze tłumaczył to bardzo chętnie sami z siebie przychodzili. Natomiast wykłady, z których niewiele dało się wynieść i mimo obecności samemu było trzeba nadrabiać, tak naprawdę jedyne co robiły to marnowały czas, który można było przeznaczyć na naukę do najbliższego kolokwium. Na takich wykładach studenci i tak nie uważali zwykle, a nawet jak się bardzo starali to po 15 minutach nie rozumieli o czym mówi prowadzący, a w takim tłumie osób nikt się nie wychylał, żeby zapytać. I po prostu siedząc na takim wykładzie studenci albo uczyli się do innych przedmiotów albo robili coś w telefonach/laptopach. Obecność obowiązkowa na laboratoriach jak najbardziej ma sens (studiuję elektronikę na PG), bo tam trzeba przerobić ćwiczenie na urządzeniach, zdobyć umiejętności praktyczne, zaliczyć takie zajęcia. Wtedy jak najbardziej. Ale na wykładach? Bezsens.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Otóż to. Brak frekwencji na wykładzie jest dobitną informacją zwrotną dla prowadzącego. Jeśli przekazuje się suchą wiedzę, którą łatwo pozyskać innymi kanałami, tylko idiota marnowałby czas na przychodzenie na takie wykłady.
@n.l.w.h.61882 жыл бұрын
Cóż, u mnie na uczelni rozwiązano problem wykładów i obecności. Otóż w poprzednim semestrze miałam tylko dwoje zajęć określonych jako wykład, w tym semestrze nie mam żadnych, więc obecność jest radośnie sprawdzana zawsze i wszędzie 🙃.
@magdalaptas73862 жыл бұрын
Wszystko zależy od kontekstu. Nie neguję wypowiedzi zamieszczonych na tej stronie, są one wstrząsające. Niemniej, w okrese pandemii Covid sprawdzanie obecności było obowiążkiem. Chodziło o to, że gdyby osoba uczestnicząca w zajęciach zachorowała na Covid, należało podać do Sanepidu listę studentów, którzy mieli z nią kontakt.
@monikamajdak12352 жыл бұрын
22:45 @Krzysztof M. Maj jak powiedziałeś, że rolą prowadzącego jest dać 40 lat doświadczeń, aby student na nich mógł zbudować 20 lat i to mi się bardzo spodobało i skojarzyło z sentencją z google scholar ''stań na ramionach olbrzymów'', czyż nie jest to to samo? Uczniowie powinni móc się podeprzeć o wiedzę swoich prowadzących
@monikamajdak12352 жыл бұрын
a tak przy okazji masz wspaniałego dziadka, a raczej, Twój dziadek był wspaniałym profesoerm
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Dokładnie o to mi chodziło! Tak to powinno wyglądać... Dziadek by się załamał, widząc to, co się dzieje.
@sztygar192 жыл бұрын
"Nigdy nie będzie wam dawał poznać się po sobie, po swoich działaniach, po swoich tekstach. po swoim sposobie zachowania i prowadzenia wykładów że ma gigantyczne osiągnięcia" Słowem wstępu przygotowuję się do obrony inżynierki na kierunku informatycznym w Legnicy. Słysząc twoją wypowiedź to pierwszą osobą która przyszła mi na myśl był mój wykładowca z grafiki który na wstępie opowiedział nam o wszystkich swoich dokonaniach. O tym że pracował jako grafik dla Disneya albo że przygotował zwycięską kampanię promocyjną dla burmistrza Londynu. A nas tylko ciekawiło dlaczego z takim portfolio przyjechał do Legnicy prowadzić wykłady.
@whothehellisalandaill2 жыл бұрын
Krzysztofie drogi, właśnie jestem w trakcie oglądania tego filmu i autentycznie czuję, jak krew się we mnie gotuje. Ja mogę się cieszyć, że studiuję w miejscu, w którym jest atmosfera wsparcia (Instytut Filologii Angielskiej UWr) i nie ma takiej kasty (albo jest słabo widoczna i ma mało do powiedzenia, jeśli jest). Mam nadzieję, że nie "zawracam Ci gitary" i ogromnie dziękuję, że poruszasz takie tematy, Arcymagu! Jako przyszły dydaktyk i nauczyciel bardzo przejmuję się polską edukacją - zarówno tą podstawową, ponadpodstawową, jak i wyższą i nie ukrywam, że cały ten system sprawia, że trafia mnie szlag. Merci beaucoup.
@panbeingontime48042 жыл бұрын
Problem z ankietami na uczelniach jest taki że są po prostu nieefektywne. Cóż z tego, że pewna patologia zostanie zgłoszona władzom, skoro nie zostaną wyciągnięte żadne konsekwencje. A potem zdziwienie, że studenci są prześladowani przez jaśnie wielmożnego profesora w akcie zemsty. Jak zatem można oczekiwać zaufania studentów do instytucji?
@aleksandram61572 жыл бұрын
Dopiero zaczęłam oglądać, ale też chciałam się podzielić swoim doświadczeniem z (ch)UJ, żeby dodać trochę optymizmu. Z instytutu historii sztuki zwiałam rok temu, bo po pierwsze to był nietrafiony dla mnie kierunek (studiowałam ochronę dóbr kultury), a po drugie po jednym z ustnych egzaminów byłam na skraju załamania nerwowego, gdy prowadząca łaskawie dała mi 3.0 (tego pogardliwego tonu nigdy nie zapomnę). Ale nie o tym miało być XD Przebranżowiłam się na filologię klasyczną i to jest niebo a ziemia, zarówno w przypadku organizacji instytutu jak i wykładowców, z którymi mamy zajęcia. Nie było żadnego problemu z przepisaniem BHK, z kierunku, z którego uciekłam, panie w sekretariacie są bardzo pomocne, a prowadzący mając świadomość, że większość ludzi ma jakieś drugie kierunki, nie robią żadnych problemów z zaliczeniem przedmiotów, na które ktoś nie może chodzić stacjonarnie. No i właśnie, ciągle mamy zajęcia w trybie hybrydowym, m.in. wykłady z historii literatury są zdalnie. Nie wiem czy to zasługa kameralnego kierunku (jest nas 20 osób na roku), ale naprawdę czuję, że mam ogromne szczęście. Przykro się patrzy na to, że nie wszyscy na tej samej uczelni są traktowani tak, jak powinien być traktowany każdy student, w niektórych przypadkach to nawet brakuje słów... Trzymajcie się wszyscy i nie bójcie się walczyć o swoje ❤️
@agnieszkaypacewicz48342 жыл бұрын
💚❗️
@elentari_222 жыл бұрын
Jeśli to dobrze zrozumiałam i mowa jest o filologii klasycznej na UJ to chciałam napisać, że bardzo miło czytało mi się ten komentarz, bo filolodzy klasyczni zawsze dobrze mi się kojarzyli. Co prawda miałam tam tylko jedne zajęcia w pierwszym semestrze, ale miałam z niektórymi do czynienia jeszcze wcześniej, w liceum i na olimpiadzie. I mam same dobre wspomnienia, więc cieszy mnie, że faktycznie tak to mniej więcej tam wygląda.
@thinredhead2 жыл бұрын
Studiowałam na dziennych na UJ tylko rok ;) Poszłam tam OCZYWIŚCIE z miłości do literatury i do wspólnego interpretowania i dyskutowania o dziełach, co zaszczepił mi licealny polonista. Na UJ dostaliśmy na dzień dobry pałą w łeb :D Oczekiwano, że dzieci po maturze będą pisały po pierwszym semestrze pełnoprawne prace naukowe na zaliczenie. Nie miałam bladego pojęcia, co się dzieje: jak się uczyć, skąd brać źródła, jak się pisze te prace naukowe, dlaczego do cholery wkuwam starocerkiewnosłowiański, O CO W OGÓLE CHODZI XD na koniec roku miałam same pały i szmyrgla z nerwów i rozczarowania. Potem poszłam na inną uczelnię, gdzie (w moim odczuciu) wykładali po prostu sympatyczni pasjonaci i już po pierwszym roku miałam stypendium naukowe xD
@spartavis8904 Жыл бұрын
A co to za uczelnia na którą przeszłaś?
@thinredhead Жыл бұрын
@@spartavis8904 Akademia Teatralna, wydział wiedzy o teatrze
@caroxvladek2 жыл бұрын
Sam zrezygnowałem ze studiów lekarskich po tym jak po powtarzaniu roku (za równowartość rocznych przeciętnych zarobków), nota bene za sprawą oblanego egzaminu który po wglądzie do pracy, co też było mi bardzo utrudniane, okazało się że był napisany na 90%. Sytuacja powtarzała się kilkukrotnie na innych przedmiotach - patrzę na wynik 2, sprawdzam pracę 4, tłumaczenie jak jakiegoś idioty, że niedopatrzenie, pomyłka. W sytuacji gdy były przypadki gdzie ktoś zdawał ten sam egzamin na hasło "tatuś pozdrawia". Na rozmowie z dziekanem zwyczajnie nie chciałem dać w łapę, co też mi wprost zasugerował - do dziś żałuję, że nie nagrałem tej rozmowy. Jaką miałem satysfakcję parę lat później jak go spotkałem kilka lat później na konferencji naukowej, gdzie jak mnie rozpoznał to strzelił buraka i uciekał z podkulonym ogonem w pierwszą godzinę dwudniowej konferencji. Przez cały okres moich pierwszych studiów zaobserwowałem całą masę patologii jak m.in. trójstopniowe egzaminy by uwalić jak najwięcej osób, egzaminy gdzie na 2 terminie zdawało 15 osób na 200 podchodzących, molestowania, dwuznaczne jak i bezpośrednie sugestie seksualne wobec moich koleżanek, znęcanie się psychiczne, wyzywanie od debili i nieuków, które nic nie osiągną. Nie wspomnę nawet o takich cudach organizacyjnych jak na indywidualnym toku studiów wyznaczano mi egzaminy z dwóch różnych przedmiotów o tej samej godzinie, tego samego dnia w dwóch różnych budynkach, przy czym niestawienie się traktuje się jako niezaliczenie, a żadna katedra nie chciała pójść na ustępstwa jak przesunięcie godziny, czy dnia - moje rozwiązanie - "zachorowałem" na jeden z nich (tak zwolnienie lekarskie). By było śmieszniej na egzaminie komisyjnym nawet nie dostałem żadnego pytania - było tylko pan już nie zdał do widzenia. Do wszystkich studentów mam życiową radę, nauczcie się mieć dużo rzeczy w przysłowiowej dupie, bo szkoda waszego zdrowia (ja swojego trochę straciłem), a do sukcesu czy to zawodowego, rodzinnego, naukowego czy finansowego dochodzi się wolą ich osiągnięcia, a nie 5 w indeksie.
@zoarium42892 жыл бұрын
na którym roku zrezygnowałeś i co robiłeś dalej, jeśli miałbyś ochotę rozwinąć wypowiedź? rozważałam dłuższą chwilę lekarski/farmację na uj i poluję na wypowiedzi z pierwszej ręki. :')
@kamilnowak43292 жыл бұрын
I później się dziwić że brakuje lekarzy w Polsce. Sam się trochę nasłuchałem, zwłaszcza o tym ostatnim ostatnim egzaminie. Z tego co słyszałem odpowiedź a to 24h, odpowiedź b - jedna doba. I teraz zgaduj
@caroxvladek2 жыл бұрын
@@zoarium4289 Pod koniec 3 roku. Musiałem się pozbierać, podreperować zdrowie, powalczyć z fobiami, spróbować jak wygląda życie bez braku snu i ciągłego zakuwania. Rok spędziłem podróżując i pracując w kilku krajach. Wróciłem do Polski, skończyłem pokrewną do wcześniejszego kierunku fizjoterapię jednocześnie pracując. Narzuciłem sobie reżim pracując po 400+ godzin w miesiącu przez ostatnie 8 lat, dziś już trochę hamuję. Mam 2 gabinety, prowadzę szkolenia, w międzyczasie dłubie w doktoracie ktory w najbliższym czasie mam zamiar obronić. I muszę przyznać że jest zarówno satysfakcja, dobra kasa, możliwość realizacji celów. Tyle że jaki ogrom pracy został włożony by być gdzie jestem to tylko ja wiem.
@21yarpen2 жыл бұрын
Ja dodam trochę z innej branży, ale tej samej uczelni. Jestem rocznik 88 więc studia jak podejrzewam robiłem w podobnym okresie co Ty Krzysztofie. UJ, Informatyka na Wydziale Matematyki i Informatyki. 1 rok to organizacyjny burdel. Zajęcia w gównie na Nawojki, warunki dosłownie żenujące. Potem otwiera się Kampus 600 lecia i pojawia się genialny pomysł by wykłady były na nim a ćwiczenia (bo oczywiście budenek był jedynie "gotowy" a nie gotowy) dalej na zasranych Nawojkach. Do tego plan, który jak to na 1 roku było, ustalony arbitralnie, z okienkami po 4 godziny. No można było oszaleć, jak mając formalnie 2 zajęcia w danym dniu, wychodził człowiek i tak rano i wracał o 20 w między czasie siedząc na okienkach i jeździł autobusami po całym mieście. Kto Krakowa nie zna niech sobie uzmysłowi że to jest 10 km miastem. Autobusem do tego. Koszmar. Ten cyrk na szczęście się skończył, ale to też świadczy o tym jak się traktuje studenta. Co do kadry. Różny przekrój. Od matematycznych przedmiotów prowadzonych jak dla uczniaków z podstawówki, gdzie trzeba było zbierać "plusiki" albo oczywiście "minusiki", i przerabiać zadania w domu. Bo kurna zadania mają być opracowane z jakiegoś powodu w domu, samodzielnie, jeszcze kurna nawet bez pomocy wykładu, i potem pokazane przez studenta na ćwiczeniach. Taka to była karkołomna forma ćwiczeń. Do dziś nie wiem na co tam był ćwiczeniowiec. Chyba żeby te minisiki wpisywać. Oczywiście, studiuje człowiek z różnymi ludźmi. Zawsze, szczególnie jak rok ma 150 ludzi, trafią się i tacy co naprawdę są niesamowici i łapią wszystko w locie. Ci ludzie zresztą obecnie to pracownicy googla, facebooka i innych firm z doliny krzemowej, także tak żeby "określić" potencjał. Większość z nich od 2 roku cisnęła i wygrywała konkursy różne, po to w ogóle był mocny rocznik. I oczywiste było że tacy ludzie robią te zadania i są dla nich one proste. I oczywiste też, że robili je przy tych tablicach, jak nikt nie chciał, bo w ten sposób ratowali innych od gównianych minusików. Spoko chłopaki, każdy z nich świetny gość. Uczyliśmy się potem wspólnie przez studia. Ale ten system oceny był jaki był. I potem kurna zdziwienie, szok, że na grupę, 20-30 osób jeden czy dwóch ma po 10 plusików a połowa nawet jednego nie ma. No nic tylko wstać i powiedzieć "no co kurna powiesz Sherlocku". Byli też, i co gorsza pracuje to towarzystwo nadal, ludzie totalnie beznadziejni. Pojęcie na temat komputerów zerowe, jakieś dziwaczne poglądy w stylu "kurła za komputera Warta to było prawdziwe życie" (to taki komputer wielkości mieszkania). I uczą te ludzie, tu i teraz, po tylu latał ludzi programowania, gdzie uczą języka c++ w tej samej formie co mnie (a było to dobre 15 lat temu) i już wtedy to było uczenie skamielin. I nie wytlumaczysz że ma tyle samu sensu obecnie co nauka pisania na glinianych tabliczkach, bo on wie lepiej i "dawniej to było". Dla porównania ja akurat wtedy miałem od programowania świetnego profesora, prawdziwego profesora z mega dorobkiem, który mimo tego że był mega zajętym człowiekiem, bo wiele jeździł po konferencjach i w wielu grantach pracował, tak zawsze na wykład przychodził przygotowany. Materiały zawsze były. I mówił świetnie. Wykład pamiętam był o jakiejś totalnie chorej godzinie, to było coś pokroju 16 w piątek, gdzie większość pierwszaków to już dawno po słoiki wracali do domów, tak zawsze sam chodziłem, zawsze było tam jednak dużo ludzi i każdy sobie chwalił. Wykład płynny, pełen fajnych anegdod, ciekawostek a do tego dalej mocny merytorycznie i co oczywiste z głowy, swobodnie, otwiarcie na dyskusje z nami. Nie prowadził ćwiczeń, bo jak mówię, "kruca bomba mało czasu", ale nawet egzamin i niego był światowa klasa. Owszem miał renomę kilera, ale był sprawiedliwy i twórczy. Na 3 tygodnie przed dostawało się 4-5 napisanych krótkich programów (źródła) z języków które były w programie. Na egzamin można było brać wszystko co "nie ma procesora", więc notatki, książki -> norma. Zadania były i w kontekście toerytycznych pytań, ale większość była do programów i były one z gatunku co się stanie jak coś np. zmienimy, albo coś dodamy/wykasujemy. Świetny test myślenia. Cały rok siedział na tymi programami przez ten okres przed egzaminem i wspólnie, w grupach przy pizzy kombinowało się na zasadzie "a co się stanie jak tak zrobimy". Super to wspominam.
@Katzberg-Damk2 жыл бұрын
Mam bardzo podobne doświadczenia z AGH oraz Politechniki Krakowskiej. (Pewnie po pracy napiszę dłuższy komentarz) Ogólnie to zero szacunku do studenta. Najgorsze według mnie to to że jeśli zgłosisz cokolwiek to zostaniesz ukarany, albo profesor dostanie listę osób od dziekanatu, albo unieważnią przedmiot więc zdawaj jeszcze raz, albo profesor zrobi egzamin z części materiału którego nie poruszał a w przypadku kręcenia nosem przez studentów to lecimy komisa z sylabusa nie z tego co profesor uczył. Często te braki są z kilku przedmiotów i wychodzą po N przedmiotach (braki z Analizy matematycznej I i II wychodzi na Metodach elementów skończonych). Więc po pierwszych 2 semestrach gdzie są najcięższe przedmioty i dla większości studiowanie jest całkowicie nowym przeżyciem stajesz się zakładnikiem tego że tak naprawdę masz braki w wiedzy która często nie jest ci potrzebna do wykonywania zawodu ale jest ci niezbędna żeby dostać dyplom.
@grzybolevsky2 жыл бұрын
Strzelałbym że prof Marek Z? PS. Ja też z WMII (oraz FAISu) i w sumie na obydwóch wydziałach przyjemnie mi się studiowało.
@coney_man2 жыл бұрын
'Uczeń/student to nie człowiek' Dwie sytuacje. 1. Przypomniał mi się moment gdy w zeszłym roku na zdalnych mój nauczyciel niemieckiego był tak nieufny wobec nas, że gdy wyczytywał kogoś z dziennika do wypowiedzi to wystarczyło że ktoś musiał chwilę pomyśleć nad zadaniem/odpowiedzią, albo że się zgubił przy zadaniach i nie był pewny przy którym zadaniu/podpunkcie jesteśmy aby nauczyciel wystawił mu jedynkę za aktywność, skrytykował za nie wiedzę i stwierdzał że 'Nawet jeśli się na chwilę zamyśliłeś to cóż, twój problem, masz uważać'. Zero podpowiedzi, chociaż próby naprowadzenia kogoś, pomóc komuś zrozumieć, nie. Rezultat: przed lekcjami miałam ataki paniki (jestem słaba z niemieckiego, już nawet nie wspomnę że jestem rok w plecy), a gdy wróciliśmy do szkoły to bałam się poruszyć na lekcji żeby przypadkiem mnie nie zauważył 2. (Kontekst - jestem w 8 klasie, za miesiąc piszę egzaminy) Co chwilę słyszę, że egzaminatorzy to też ludzie, mogą mieć zły humor, mogą być zmęczeni po kilku godzinach sprawdzania itp itd. Zrozumiałe, ale oczekują jednocześnie od nas żebyśmy przychodzili na 7.45 (przynajmniej na próbne, nie wiem jak będzie na prawdziwych), napisać taki polski czy matematykę na tym samym poziomie co gdybyśmy to pisali w warunkach domowych, bez stresu. Rozumiem że egzaminator to też człowiek i mamy być wyrozumiali, ale jednocześnie my mamy presję czasu, jesteśmy niewyspani, zmęczeni, często głodni i zestresowani, a oczekuje się od nas że wystrzelimy się w klucz na polskim oraz że napiszemy rozbudowane rozprawki lub opowiadania, a na matematyce że będziemy rozwiązywać wszystkie zadania. Uczniowie to nie ludzie, tylko kolejne bezimienne cegiełki w murze odznaczone kodem i peselem. Mam nadzieję że moja paplanina miała sens, sorry, ale musiałam się wygadać, bo nie mam z kim o tym rozmawiać, bo rodzice zbywają, a znajomi w większości albo ignorują albo przytakują.
@kubilaj28532 жыл бұрын
Zgadzam się - cały świat to jeden wielki mur: "All in all we're just another brick in the wall"
@mmgs11482 жыл бұрын
Jednak żaden nauczyciel nie będzie mógł tak bezkarnie cie jechać, jak profesor na studiach.
@mmgs11482 жыл бұрын
Na moich zajęciach też byś miała ataki paniki, niektóre dziewczyny płakały. Za brak odpowiedzi było niezaliczenie zajęć (przy których jedynka to nic) które trzeba było jakoś odrobić inaczej niedopuszczenie do egzaminu. Na szczęście udało mi się nie zostać wytypowana z listy i nie musiałam niczego zdawać, ale dziewczyny które zdawały nie miały zbyt miłych doświadczeń. Uwaga na zadawanie pytań, bo musi być mądre. Uwaga też na drobne błędy, bo okazuje się, że dysponujesz małą inteligencją jeśli się pomylisz.
@juliagorna26842 жыл бұрын
Ja egzaminy pisałam rok temu i cieszę się, że mam to za sobą, w pewnym momencie też byłam strasznie spanikowana. Cieszę się, że mam to za sobą, ale z całego serca współczuję. Zapewniam, że rozwiązywanie arkuszy z poprzednich lat oraz ogarnianie Kamieni na szaniec, Małego księcia i Pana Tadeusza w zupełności wystarczy, żeby osiągnąć nienajgorszy wynik.
@zalasaza93852 жыл бұрын
W tym momencie cieszę się, że wybrałem nieprestiżowe studia w filii jednego z Uniwersytetów Ekonomicznych. U nas zdażają się wykładowcy, którzy czasem kogoś wyśmieją (raz, czy 2 razy na semestr i jest to bardziej na zasadzie rozluźnienia atmosfery, np. koleżanka w zadaniu obliczyła podatek od straty, a profesor się roześmiał i powiedział, że złupili tego człowieka, bo nie dość, że stracił na giełdzie, to jeszcze podatek zapłacił), ale też jest jeden pseudowykładowca angielskiego, który ma tytuł magistra i uwielbia się czasem wyżywać na studentach, np. raz mnie wyśmiał, kiedy na jego pytanie powiedziałem, że nie zrozumiałem, bo byłem w toalecie. A jego nauczanie polega na tłumaczeniu frazy polskiej na angielską, tak jak on podał, bez żadnych zmian. Nie można nawet zmienić słów bliskoznacznych typu: kadra i pracownicy, bo to już jest inne tłumaczenie- 0 punktów, co jest moim zdaniem bezsensowne. Ale to i tak nic w porównaniu z sytuacją na UJ.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Pierwsze male zwycięstwo: dyrektor ds studenckich Instytutu Historii Sztuki UJ zrezygnowała ze stanowiska: krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,28667927,uj.html
@magdalenazak85052 жыл бұрын
Krzysztof,ani kt Cię nie mobbingował erotycznie jeszcze?! To będę pierwsza..
@magdalenazak85052 жыл бұрын
Na studiach doznałam objawienia i zapaści od tego momentu jestem medium
@agnieszkamusiel18562 жыл бұрын
Hej. Też byłam mobbingowana na innej uczelni przez promotorkę która jest ordynatorem szpitala nawet...chętnie bym to nagłośniła ale boję się sprawy w sądzie o pomówienie. Co o tym myślisz?
@joannakusak6498 Жыл бұрын
Ciekawa jestem czy coś się jeszcze w tej sprawie ruszyło. Akurat ja miałam świetną uczelnię i dobrze wspominam czas studiów choć bywały trudne momenty, natomiast wiem że wśród pracowników były niesnaski. Między innymi dlatego nie mogłam zrobić doktoratu- moja promotorka nie dostała doktoranta, sama zresztą w następnym roku odeszła z uczelni. Warto byłoby może poruszyć temat mobbingu na niższych szczeblach edukacji. To co się działo w X LO w Krakowie kiedy tam chodziłam mogę nazwać tylko piekłem. Takie rzeczy nie powinny się dziać i tacy nauczyciele nie powinni dostawać nagród od kuratorium.
@KrzysztofMMaj Жыл бұрын
Gaslighting się uruchomił, poza tym o ile wiem była komisja dyscyplinarna, która zebrała zeznania absolwentów, w tym Instagramerki Miasto Tłumaczę
@staszeks.24022 жыл бұрын
Uczę się w szkole średniej (technikum), nauczyciele podczas dni otwartych straszą uczniów jedynkami i uwagami za wyrażenie negatywnej opinii na temat placówki, a twórców opinii w Internecie, które nie są po myśli dyrekcji, potrafią namierzyć, zmuszać do jej usunięcia i straszyć policją. W kolejnym roku szkolnym nowi uczniowie przychodzą zafascynowani wykreowaną podczas dni otwartych szkołą, która rzeczywiście nie istnieje, połowa z nich zostaje, połowa ucieka. Pozdrawiam
@alewis5142 жыл бұрын
LOL. Panie Policjancie, prosze przyjechać do szkoły, Maciek z 3C napisał brzydką opinię w ankiecie!
@dominogooralsky2 жыл бұрын
No to piszcie negatywne opinie z fejk kont zamiast z oficjalnych kont
@behawiorystka982 жыл бұрын
Na naszych dniach otwartych przebraliśmy się w łachmany i na lekcjach rżnęliśmy w makao, biedne dzieci, które trafiły do naszej klasy na lekcję otwartą, były zmuszone odśpiewać hymn unii, a po wszystkim podszedł do nich kolega i sępił na piwo, zwracając się do nich per "kierowniku".
@Kiara-zx6xt2 жыл бұрын
Jak pracowałam w technikum przez rok jako psycholog, któregoś dnia dostaliśmy maila od dyrektorki ze screenami negatywnych opinii w google na temat szkoły i informacją, że zamierza je zgłosić za "naruszenie dóbr osobistych". Najśmieszniejsze jest to że na drugi dzień po otrzymaniu maila rozmawiałam sobie z kilkoma wychowawcami, którzy zgodnie stwierdzili że to jakiś absurd, bo te opinie są jak najbardziej uzasadnione :D może o tych samych szkołach piszemy?
@maksymilianlentka88612 жыл бұрын
Powiem tak, moja mama pracuje w dziekanacie, gdybym miał powiedzieć, co zrobiłaby z studentem zgłaszającym problemy z treścią wykładu(np. czegoś nie było w sylabusie), to sądząc po tym co słyszę w domu, to sprawa została by niestety szybko zlana i skwitowana krótkim ,,nie narzekaj, profesor wie lepiej, nie dyskutuj, teraz to wszyscy studenci tacy leserzy, a tak w ogóle to kiedyś było lepiej, a wy tylko myślicie jak wymigać się od pracy". Muszę z przykrością stwierdzić, że nie tylko na UJ stosunek pracowników uczelni do studentów nie jest dobry.
@dominogooralsky2 жыл бұрын
Tylko, że panie z dziekanatu to pionki i nic nie mogą i tylko denerwuje je takie gadanie. Jeśli ktoś ma jakieś prawo głosu to dziekan.
@SimMess2 жыл бұрын
@@dominogooralsky no nie wiem, za moich czasów PANI Z DZIEKANATU to była najważniejsza osoba na uczelni. Może coś się zmieniło od tamtych czasów XD.
@januszlepionko2 жыл бұрын
@@dominogooralsky To zależy. Byłem (mimowolnym) świadkiem zdarzenia, gdy pani z dziekanatu podała dziekanowi pismo, a on ją zapytał: „Czy wyrażam zgodę?”. Ona powiedziała: „Tak.” I wtedy on podpisał to pismo. Nie wiem, o czym pismo było, ale to dziekan pytał panią z dziekanatu o to, czy ON wyraża zgodę.
@gretchentruscott42742 жыл бұрын
@@SimMess mam dokładnie takie same wspomnienia (ula/ug/pdk); dziekanat to był dla studenta bufor między zimnymi przepisami; wykładowcami, którzy czasem odjeżdżali z peronem; a "górą"
@Cimaaa2 жыл бұрын
Pierwsza sprawa: Krzysztof, dziękuję za ten odcinek, bo dzięki niemu wiem, że ścieżka dydaktyczna to jedna z tych ścieżek, którymi chcę podążać. Czy w Polsce? Zobaczymy za 4 lata, kiedy będzie czas na podjęcie decyzji. Sprawa druga: Jestem na pierwszym roku prawa i fakt, ja trafiłam na świetnych ćwiczeniowców (oprócz jednej osoby, o której później), ale moi znajomi (a raczej znajome) już tak dobrze nie trafiły. Z jednego z przedmiotów, dosyć trudnego jest właśnie taki profesor korytarzowy. Oblech jak ich mało, zajęcia w 99% nie były merytoryczne, on po prostu opowiadał gdzie to on nie pił, gdzie nie zamknął prostytutki. I nikt z tym nic nie zrobi, bo przecież on jest taki hehe bekowy. No bardzo, beka jak rzeka, żarty o gwałceniu naprawdę są niesamowite dla każdego. Ale nikt nic z tym nie zrobi, bo samorząd to jedno wielkie kółko wzajemnej masturbacji, a studenci (głównie faceci) nie widzą problemu, bo przecież jest śmiesznie. Zgłoszenie to jakiegoś rzecznika czy innej instytucji? No cóż, osoby, które miały z nim zajęcia są ich członkami. I nic z ty nie robią. :) Ja chciałam zgłosić swoją prowadzącą, bo na ćwiczeniach naprawdę przeginała - darła się na nas, w stylu pań z przedszkola, śmiała się, nie pozwalała zadawać pytań, bo przecież PaNi PoWiNnA wIeDzIeĆ. Jedna z osób na zajęciach miała łzy w oczach. Chciałam ją zgłosić do dziekana, ale po konsultacji z grupą wyszło, że jestem jedyną osobą, która zauważyła problem. Uznali, że przecież na wyższych latach spotkamy jeszcze gorszych profesorów. Spuszczę na to zasłonę milczenia, bo naprawdę brak mi słów. Jedyne co, to nasmarowałam jej w ankiecie, bez podpisu niestety, bo obawiałam się, że odbije się to na moim egzaminie. Tyle w temacie zgłaszania :)
@Quiyanca2 жыл бұрын
Te relacje udostępniała moja koleżanka z roku i szczerze, to niestety muszę się zgodzić z tym wszystkim. Za moich studiów 10 lat temu było to samo. Niektórzy wykładowcy byli super, niektórzy kompletnie nie szanowali studentów, a studentkom mówili wprost, że kobiety nie są potrzebne na uczelni. Bardzo długo miałam do siebie bardzo dużo żalu, że tych studiów nie skończyłam, poczucie porażki życiowej i jakiegoś wybrakowania, ale po latach do mnie dotarło, że to zupełnie nie tędy droga. edit: dla statystyk, z 60 osób na 1. roku licencjat zrobiło może 15, z czego chyba 5 bez powtarzania roku. edit 2: do tych prac bardzo często nie ma materiałów w sieci, bo to by było poniżej godności czasopism w których się ukazują, żeby zdigitalizować swoje szacowne wydawnictwo :) tylko godziny spędzone na fotografowaniu jedynego dostępnego w Krakowie egzemplarza jakiejś książki sprzed 50 lat to "prawdziwe pisanie stanu badań" :)
@axolotlismybeautystandard2 жыл бұрын
Ja też czuję żal do siebie, że rzuciłam moje studia, ale mimo prób psychicznie ich nie uciągnęłam. A jednocześnie żałuję, że nie rzuciłam ich po pierwszym semestrze, bo po każdym wmawiałam sobie, że teraz to już na pewno „będzie lepiej”
@Quiyanca2 жыл бұрын
@@axolotlismybeautystandard ja żałuję tylko dlatego, że mogłabym teraz robić podyplomowe studia. Ale poza tym nie żałuję zupełnie że nie wróciłam bo oblanej kobyle.
@timbercrow23452 жыл бұрын
Nie ma w sieci? 20 lat temu babka uwaliła mi seminarium z rzeźby gotyckiej tylko dlatego ze nie zajrzałem do ksiażki która znajdowała się wtedy jedynie we Wiedniu bo w Polsce biblioteka akurat miała konserwację zbiorów. Teraz studiowanie HS jest znacznie łatwiejsze niz kiedyś.
@justynacieslik30412 жыл бұрын
Dobra, w tym momencie cieszę się, że trafiłam na mój UŚ zamiast na UJ, a jak wiadomo, pierwszy wywodzi się z drugiego i nie ma między nimi zbyt dużej różnicy lokalizacyjnej. W sumie mimo że skończyłam kierunek kilka dobrych lat temu, a drugi finalnie rzuciłam, nie udało mi się dorobić depresji czy stanów lękowych. Chociaż w murach uczelni dalej krążą wspomnienia o jednej z uczących tam pań profesor. Całe szczęście obecnie odeszła z uczelni i teraz upupia całe roczniki na humanie w UJ. Do tej pory pamiętam sytuacje z właśnie wspomnianymi ankietami na UŚ. Było to jakoś w 2018/2019 roku. U nas chodzili i rozdawali ankiety o wykładowcach na koniec zajęć. Tu graty dla dyrekcji kierunku za dbałość o anonimizacje. Jednak wielka nagana dla być może reszty kadry administracyjnej. Jak się okazało potem rok niżej jeden z kolegów lub koleżanek dał najniższą możliwą ocenę profce z literatury. Babsztyl, bo po latach nie umiem jej inaczej nazywać, dowiedziała się jaki kierunek. Wszystklie trzy roczniki miały przewalone na zajęciach w następnym semestrze. Niestety na celownik wybrała sobie głównie nasz rocznik, ale dalej to nic w porównaniu z tym co przechodzą studenci UJ. Oczywiście sprawa zgłoszona była do dziekana wydziału i rozwiązana pozytywnie dla studentów ;) Ps. dr Makles do tej pory jest przeze mnie ciepło wspominany
@Mateusz_Szczukiewicz2 жыл бұрын
Ja trochę z innej beczki, bo jako niespełna dwudziestolatek nie doświadczyłem jeszcze uroku studiów, ale gdy słyszę Twój głos na temat UJ, to przypominam sobie swoje przeżycia z "elitarnego" liceum, do którego miałem nieprzyjemność chodzić, a który doprowadził mnie do depresji. Całe swoje życie słyszałem od nauczycieli/rodziców, że liczą jedynie się oceny, wszystko prowadzi do egzaminów, a one dają studia, dzięki którym pozyskamy wysoko płatną pracę. Wszystko, poza tym to marnowanie czasu, który mógłby być poświęcony na naukę. Prowadziłem boje, by pójść na profil humanistyczny, bo czytanie, pisanie, chłonięcie kultury to moja życiowa pasja, ale human to nie biolchem, który daje możliwość zostania lekarzem i zarabiania fortuny. Ale jak human, to tylko prawo. W liceum wstając o 5:30 i wracając do domu o 18 (40km dojazdu w jedną stronę), dostawałem regularne opieprze, bo za słabe oceny, bo z 3 z historii nie mam szansy na prawo. W szkole nie uczyłem się zupełnie nic. Wszystkie lekcje opierały się na sprawdzeniu obecności, sprawdzeniu pracy domowej, wstęp do lekcji i kolejna praca domowa. Nieraz kilkanaście zadań z matmy na drugi dzień. Starałem się wysypiać, mając za standard 7h snu, ale i to było obiektem szykan, bo inni uczą się po nocach, żeby wyjść na ludzi ciężką pracą. Gdyby nie pandemia, która sprawiła, że mogłem prowadzić normalny tryb życia, nie wiem czy dałbym sobie z tym wszystkim radę. Na studia ostatecznie się nie dostałem, bo nauka oparta na strachu nie przyniosła odpowiedniego plonu w postaci procencików na maturze. Zamiast tego postanowiłem poświęcić rok, by nauczyć się w końcu angielskiego, żeby nauczyć się programowania. Dla innych straciłem rok, ja czuję, że w końcu nie marnuję życia. Niedługo zacznę pracę programisty, gdyż kariera w gamedevie jest moim marzeniem, bo czuję potrzebę tworzenia czegoś, co było dla mnie zbawieniem w ciężkich chwilach. I dzięki Tobie wiem, też że chcę iść na kulturoznawstwo na WH AGH, bo dogłębne zrozumienie współczesnej kultury jest moim celem. Mam nadzieję, że uda mi się połączyć to z pracą, by zdobywać jakże cenne w IT doświadczenie. Dziękuję Krzysztofie, za bycie moim mentorem ostatnie kilka miesięcy, bo Twoje filmy i odpowiedzi na q&a nieraz poprawiały mi samopoczucie. Do zobaczenia na zajęciach Arcymagosie
@Pearllharbor2 жыл бұрын
Około 30:40 Uświadomiłeś mi coś bardzo ważnego. Jeśli chodzi o zainteresowania nie ma lepszych i gorszych, one nie potrzebują czyjegoś uznania żeby być wartościowe. Dziękuję, potrzebowałam takich słów. Żyję czując przymus krycia się z tym co kocham robić czy też gustem estetycznym i muzyczbym w obawie o wyśmianie i nazwanie "dziwnym". Twoja mowa nie zmieni wiele na ten moment ale potrafię już nazwać mój lęk
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Cieszę się, że mogłem choć tak pomóc. To jest bardzo powszechny lęk. Niestety.
@swietoslawprozak2 жыл бұрын
Dziękuję Ci Krzysztofie, że swoim kanałem zapewniasz mi zarówno rozrywkę, jak i przysłowiowy "pokarm dla myśli". Pozdrawiam serdecznie ^^
@michawojcik85972 жыл бұрын
Stracone marzenia, pasja, zdrowie i najpiękniejsze lata życia. Serce się kraja i ręce opadają.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
wiem, że ja głównie ironizuję i operuję sarkazmem, ale gdzieś w głębi mi też jest po prostu i po ludzku przykro. Bardzo przykro. Chciałbym, by moja alma mater nie była alma macocher
@Goldenka2 жыл бұрын
UJ coś bierze pod uwagę? Kiedy KRD opublikowało raport na temat depresji wśród doktorantów z porażająco wysokim odsetkiem osób, które borykają się z problemami w związku doktoratem, prezes TD UJ otrzymał naganny list od władz uczelni sugerujący mu celowe pomawianie UJ i szarganie dobrego imienia uczelni.
@halleysh Жыл бұрын
Już trochę stary ten film, ale wreszcie czuję się na tyle z sobą okej, żeby to napisać. Oglądać cię zaczęłam jakieś parę miesięcy temu, nie pamiętam dokładnie czy to było jeszcze w trakcie mojej przygody z UJ, czy już po. W każdym razie: przez niecały semestr studiowałam na tej sławetnej, "prestiżowej" uczelni. Tak, niecały semestr. Nie podeszłam nawet do sesji, bo nie wytrzymałam psychicznie. Studiowałam tam filologię chińską. I mimo, że prowadzący wydawali się mili, przynajmniej w większości, to i tak czułam tam ogromny stres. Kolokwia co tydzień, próg zaliczenia nawet takiej drobnostki to 70-80%, bo przecież UJ, więc czułam ciągłą presję uczenia się, a niestety nie nadążałam za materiałem, z którym według mnie popierdalali i to nieźle. Ledwo jadłam i nie spałam po nocach, próbując się cokolwiek uczyć, a i tak czując, że nie daję rady. Na zajęciach byłam jak zombie, ledwo patrzyłam na to, co się dzieje z ostatniej ławki. Wykorzystałam chyba wszystkie dozwolone nieobecności, bo czasami dosłownie bałam się przekroczyć progi Collegium Paderevianum. Nie jest to może historia tak przerażająca jak te z IHS, ale to było moje personalne piekło. W szczególności nienawidziłam gramatyki opisowej, prowadzonej wtedy w formie zdalnej z tej racji, iż był to wykład. Prowadząca ten przedmiot jest jednym z bardziej rozpoznawalnych nazwisk polskiej sinologii, ale szczerze nie potrafię myśleć o tym nazwisku bez wzdrygnięcia się, więc go nie przytoczę, kto wie ten wie. Już na starcie zostaliśmy przemiło poinformowani o tym, że połowa z nas odpadnie po 1 semestrze. Nie wiem czy taki był zamiar, czy nie, ale odebrałam to jako jakąś taką samopochwałę, że udało jej się ujebać tylu studentów. Jej wykłady... No cóż, to po prostu były nagrane rok temu wykłady, które odtwarzała podczas zajęć, oczywiście z całkowitym zakazem nagrania tego (jak w przypadku wszystkich zajęć na UJ). Nie wiem czy nie miała nawet problemów z tym, by nagrywał je nasz niewidomy kolega, ciężko mi teraz to przywołać. Swoją drogą, to nie moja historia, ale później chyba wspomnę jedno zdanie o tym koledze, bo jego ta uczelnia przeorała gorzej niż mnie, that's for sure. W zasadzie jedynym warunkiem bycia dopuszczonym do zaliczenia było zdanie 3 wejściówek, o których powiedziała na samym początku. Także byłam na to przygotowana. Na co nie byłam przygotowana to koszmarny sposób ich przygotowania, który znacznie utrudniał mi pracę nad nimi. Dostawaliśmy 15 minut na jakieś... 20 zadań? Chyba? Z czego wydają się bardzo proste, bo ułóż z rozsypanki zdania, wstaw odpowiedni znak, zaznacz klasyfikator... Co prawda byłam wtedy nieco w tyle z materiałem, więc i tak miałabym trudno, ale najgorszym był ten limit czasu i program, w którym dostawaliśmy te wejściówki. Nie wiem jak to się nazywa, ale jest na pewno częścią Teams, więc coś stamtąd. Z jakiegoś powodu wszystkie te zadania to były przesuwanki, bierzesz jedną rubrykę i przesuwasz w odpowiednie miejsce. Co było z jakiegoś powodu niezwykle trudne. Okropna była też czcionka, w której napisane były wszystkie te znaki, chyba połowę czasu zajmowało mi w ogóle odczytanie tego wszystkiego, a potem nie wyrabiałam ze zrobieniem tych zadań, zwłaszcza że, tak jak mówiłam, zadań było więcej niż czasu. I niby proste, ale jeśli tak trudno jest odczytać w ogóle treść to te "proste" zadania stają się nagle 3x trudniejsze. Też nie było możliwości poprawy czegokolwiek, przy pierwszej wejściówce wyjebało mi całkowicie internet i nie mogłam jej już ponownie wypełnić, prowadząca powiedziała mi praktycznie, że no, sorry ale nie, to nie mój problem. I tak oto najłatwiejszej wejściówki nie zdałam. A potem było gorzej. Nie zostałam dopuszczona do egzaminu, jak można się domyślić. Cotygodniowe kolokwia i te wejściówki mnie wyniszczały psychicznie, po raz pierwszy w życiu potrzebowałam jakichś ziół na uspokojenie i korepetycji. Nigdy wcześniej nie musiałam chodzić na korepetycje, ale wtedy ich potrzebowałam, choć na wiele mi się wtedy zdały. Na przerwę świąteczną przyjechałam roztrzaskana, z myślą, że już tam więcej nie wrócę. I nie wróciłam już na tę uczelnię ani razu. Do Krakowa przyjechałam z powrotem zabrać tylko rzeczy z akademika. Nie jest to jakaś wielce dramatyczna historia, bo jest dość krótka, ale mimo wszystko ciężko mi było ją przegryźć, zwłaszcza że wszyscy patrzyli na mnie z takim zawodem, że kolejne dziecko w rodzinie poszło na UJ i nie zdało. Moje starsze rodzeństwo również tam uczęszczało, na inne kierunki. Żadne z nas nie wytrzymało tam nawet roku. Wracając na chwilę do mojego kolegi z kierunku, warto zaznaczyć, że kadra tego kierunku też jest nieprzyjemna dla osób niepełnosprawnych. Ze względu na to, iż nie widział, nie był w stanie fizycznie pisać znaków, mógł je tylko zapisywać na swoim, dostosowanym do własnych potrzeb, laptopie. Ale trzeba przyznać, miał ogromne predyspocyzje do tego języka. Jego wymowa była naprawdę świetna i radził sobie dobrze przez cały czas. Jedyne czego nie mógł robić to pisanie ręcznie. I z tego względu powiedziano mu, że po pierwszym semestrze nie będzie mógł kontynuować tych studiów. Kiedy się zapisywał na kierunek, nie mieli z tym żadnego problemu, ale pod koniec semestru dowiedział się, że może pakować manatki. Jest to według mnie naprawdę oburzające, bo to był naprawdę fajny człowiek i widać, że go to interesowało. Mam tylko nadzieję, że teraz ma się lepiej na innej uczelni. Ja sama teraz studiuję w innym mieście. Ten sam kierunek, inna uczelnia i wow, jest tutaj zupełnie inaczej. Wreszcie nie mam załamania nerwowego co tydzień, jestem w stanie spać i normalnie funkcjonować, wszystkie moje testy idą mi gładko, tym razem nawet podchodzę do sesji i mam za sobą kilka egzaminów, które już wiem, że zaliczyłam i to z całkiem dobrym wynikiem. Nigdy więcej nie chcę wracać na UJ, nawet na studia magisterskie, których moja uczelnia nie oferuje. Po prostu wiem, że to nie jest warte mojego zdrowia psychicznego i fizycznego. Trochę spóźnione, ale dziękuję ci za ten filmik, który naprawdę pokazuje jaka potrafi być ta uczelnia. Oczywiście o wszystkich kierunkach się nie chcę i nie mogę wypowiedzieć, ale w większości słyszałam rzeczy, których nie określiłabym pozytywnymi.
@mrlipinsky63162 жыл бұрын
Krzysztof: seminarium to czytanie prac dyplomowych, ocenianie ich, itp., a powinno polegać na nauczaniu pisania prac naukowych. Seminarium na polibudzie: pokażcie prezentacje z postępu opracowania pracy dyplomowej. XD
@Ieaser2 жыл бұрын
To samo u nas, kurwa mać, wyniki mamy przedstawiać już od semestru do końca pracy, gdzie większość nawet nie zdążyła zacząć laboratoriów xD
@Mish8442 жыл бұрын
w sylabusie polibudowym jest że to ma motywować do robienia regularnych postępów pracy. Kurtyna
@jfkfdfasdfv252 жыл бұрын
To wam przychodzą na seminaria? Ja dostałem tylko terminy
@Ieaser2 жыл бұрын
@@jfkfdfasdfv25 my online to mamy, chociaż tyle
@anulflow20562 жыл бұрын
Na UPWR seminaria do inżynierki dokładnie tak samo. Na pierwsze seminaria wybieranie kilka osób i macie pokazać wstęp do pracy xd prowadzący/a nie wiedziała co to są menadżery bibliografii ;) Ocenianie cię przez pryzmat tego jak zaawansowaną już masz swoja pracę gdzie na ostatnich zajęciach oczekiwano prawie skończonej pracy (3 miesiące przed terminem "obrony") gdzie ja nie mogłam napisać do końca pracy ponieważ potrzebowałam wykonać oznaczenia w laboratorium na badanym materiale więc sorry z d*py nie wezmę tych wyników.
@pisacnawodzie15402 жыл бұрын
Dorzucę kilka swoich obserwacji. Studiując matematykę na UJ, angażowałam się też w życie całej uczelni i miałam okazje poznawać ludzi z różnych wydziałów i zobaczyłam, że UJ jest ogromny i właściwie każdy wydział należałoby traktować jak autonomiczną jednostkę. U nas na roku utarło się wiele powiedzeń w tym "sprzyjać jak atmosfera u Cygan" - to były trudne egzaminy, od których zależało zaliczenie roku, ale każdy nawet Ci co nie zdali, wychodzili spokojni, świadomi siebie, swojej wiedzy i często uśmiechnięci; takich chwil było naprawdę wiele. Z doktorami, doktorantami, profesorami nie raz zdarzało się spotkać w górach na rajdach, wspólnie organizować i brać udział w wielu ciekawych wydarzeniach. Przykre sytuacje się zdarzały, ale zawsze miałam do kogo pójść, nasz prodziekan - wspaniały człowiek. Z wieloma profesorami wciąż witam się uśmiechem na ulicy, a z innymi mam kontakt i nawet lata po studiach wciąż mogę zadawać mailem pytania, na które dostaje odpowiedzi i ich notatki. To były genialne lata i chwile, które tam spędziłam. Czasem, gdy znajdę moment wracam, bo jest do kogo, czasem jest możliwość współpracy, zawsze się na nią cieszę. Żeby nie było, że tylko kolorowo. Na doktorat nie wybrałam się, ze względów administracyjnych. Moim ulubionych kuriozum było, mam nadzieję, że upadło, "biuro do odbiurokratyzowania UJ". Gdy chciałyśmy z koleżanką grant zdobyć, łatwiej było zapisać się do PTM i z nimi wnioskować, niż przejść przez podania do biura od odbiurokratyzowania. Pamiętam moje zdziwienie, że aby dostać stypendium naukowe studenta trzeba składać wniosek, te dane wydrukowane z usosa, które oni mają pod ręką i znają lepiej niż sami studenci; ale cóż dostaną tylko Ci co dobrze wnioski poskładali. (Dodatek! Pamiętam profesora, który zobaczywszy źle złożony wniosek przez zdolnego studenta, cierpiał i szukał wyjścia jak mu pomóc.) Przez ogrom biurokracji, nie bardzo są chętni ludzie (przynajmniej na WMiI) do obejmowani stanowisk typu dyrektor dydaktyczny, opiekun roku, co niestety kończy się tym, że są tam Ci, co nie powinni, choć nie brakuje tych, którzy byliby genialni. Niestety starcie z profesorami korytarzowymi też miałam (WFAIS), ale jako osoba postronna. Wtedy osoba, która wyszła z egzaminu (po nieprzyjęciu na studia doktoranckie) usłyszała przypadkiem, gdy drzwi się jeszcze nie zamknęły do końca, świetny, ciekawe jak się potoczy jego kariera. Jednocześnie w tym samym czasie widziałam, jak przyjmowano naprawdę na doktorat studentów bez większych planów i perspektyw, którymi łatwo się steruje, także będzie miał kto robić nudne obliczenia. Zawiść i strach przed młodymi zdolnymi studentami jest ogromny i obrzydliwy, ale mam obawy, że to zjawisko jest baaardzo szerokie, obejmuje więcej niż edukację i uniwersytety, ale wszystkie dziedziny i sfery naszego życia.
@szczerbcowarekojesc33132 жыл бұрын
Z ciekawości - w którym roku zaczynałaś studia? Ja właśnie dziś zdałem egzamin licencjacki (na matematyce) :).
@pisacnawodzie15402 жыл бұрын
W takim razie nie mieliśmy okazji do spotkania na korytarzu jako studenci, Dobrej magisterki i miłego dnia :)
@ritaxbx91472 жыл бұрын
Przykre jest to, że tak jak u mnie (mała miejscowość na peryferiach małopolski) każdy lgnie do UJ. Pytając starszych kolegów (tegorocznych maturzystów) na jaką uczelnie się wybierają w 90% słyszę UJ na to i to, UJ na to i to.
@justynasmagala10122 жыл бұрын
Niestety ja również mam na koncie doświadczenia patologii UJotu. Co zabawne - jestem studentką właśnie Wydziału Pololnistyki, ale od Twoich czasów musiało się tutaj nieco zmienić, bo polonistyka antropologiczno-kulturowa (którą studiuję) nie jawi się już raczej jako specjalizacja wyższej kasty i zastąpiła ją chyba w tej funkcji komparatystyka. Na swojej specjalności nie doświadczyłam niczego złego ze strony prowadzących - byli lepsi i gorsi, ale nie mobbingowali. Dodatkowo realizuję blok pedagogiczny, co wiąże się z kontaktem z kierunkiem nauczycielskim i to właśnie tam pojawiło się najwięcej absurdów. Wśród prowadzących z Katedry Edukacji Polonistycznej, z którymi miałam do czynienia tylko jedna osoba okazała się wybitnym pedagogiem i dydaktykiem (a mówimy tutaj o katedrze EDUKACJI), swoją drogą również ta osoba jako jedyna z prowadzących zrozumiała moje problemy ze zdrowiem psychicznym... Kierunek nauczycielski to niestety błędne koło patologii - prowadzący robią ze studentami co im się żywnie podoba, bo studenci im na to przyzwalają, wśród nich najwidoczniej panuje kult ludzi z milionem tytułów przed nazwiskiem. I nie są to puste słowa ani moje teorie, bo kiedy chciałam zareagować na łamanie regulaminu studiów przez jedną z prowadzących i powiadomiłam o tym swoich kolegów i koleżanki ze specjalizacji nauczycielskiej oni donieśli na mnie do owej prowadzącej mimo że sami byli przez nią źle traktowani. No ale jak wiadomo - jak jest szansa podreperować swój wizerunek i rozłożyć przed sobą czerwony dywan egzaminu zdanego na piąteczkę, to dlaczego nie? To jest właśnie solidarność studencka na kierunku nauczycielskim. Doszły do mnie także informacje, że życzą mi zmiany uczelni, bo już nie mam czego na niej szukać. Ale nie tylko w tej kwestii mieliśmy ze sobą nie po drodze. Moja wizja postępowej edukacji kłuła ich w oczy, bo przecież oni to by chcieli na swoich lekcjach wykładać ex cathedra (i to w dosłownym znaczeniu)! Przypominam, że mówimy tutaj o roczniku studentów urodzonych ok. 2000/2001 roku. Pomimo identycznych niektórych przedmiotów w programie studiów ich egzaminy wyglądały dużo gorzej od naszych, notorycznie byli oblewani, co u nas zdarzało się bardzo rzadko. To chyba taka zmowa Wydziału Pololnistyki na nauczycielską. Wszyscy wiemy na kim w swoim przyszłym zawodzie będą odreagowywać swoje uczelniane frustracje. Bo reagowanie na patologię? A po co? Skoro można padać do stóp profesorom korytarzowym. Kolejna jednostka UJ - Jagiellońskie Centrum Językowe. Chodzę tam na obowiązkowy lektorat z angielskiego i z całego serca tych zajęć nienawidzę. W szkole nie miałam zbyt dobrych nauczycieli tego przedmiotu, więc radzę sobie dużo gorzej niż reszta grupy. Na domiar złego choruję na depresję i fobię społeczną, co pogłębia moją blokadę językową. Postanowiłam poinformować o tym prowadzącą, oczywiście załączając przy tym dokumenty od psychiatry. Nie chciałam, żeby naciskała na mnie za bardzo na tych zajęciach, bo po prostu nie radzę sobie z takim stresem. Wszystko to zignorowała, twierdząc, że byłoby to niesprawiedliwe wobec innych i że nie można nauczyć się języka bez mówienia, w związku z czym przyczepiła się do mnie jeszcze bardziej i pytała jeszcze częściej przy okazji posyłając mi wzrok politowania. Do tego wieczne problemy z moimi nieobecnościami, które systematycznie usprawiedliwiałam, ale u niej było ich jakoś więcej niż u mnie (odnotowuję swoje wszystkie nieobecności). Po niemal każdych zajęciach w JCJ mam myśli samobójcze, bo czuję się tak upokorzona. Na szczęście jestem w terapii i to mnie ratuje, chociaż czerwcowy egzamin widzę u siebie słabo, z racji tego, że to ona będzie mnie egzaminować na ustnym i myślę, że przyjemność sprawi jej oblanie mnie. Za poprzedni semestr dostałam NZAL, bo nie zaliczyłam jednej części, która na owe zaliczenie się składa. Tak jakby między 2 a 5 nie było 3 i 4... Liczyłam na zrozumienie i empatię, bo w depresji każdy przeżyty dzień jest dla mnie sukcesem, ale zamiast tego otrzymałam próby udowodnienia mi jakim śmieciem jestem na tym śmiesznym lektoracie.
@SzamanSzampana2 жыл бұрын
Dopiero od niedawna zaczynam sobie uświadamiać, jak wielu aktów mobbingu doznałem w czasie swojej edukacji w szkole i na studiach. Ten odcinek i wszystkie trudne historie są dla mnie katalizatorem do podzielenia się z tym, jak zostałem potraktowany na jednym z egzaminów na WPiA UW (zaznaczę, że był to akurat wyjątek, ponieważ wszystkie inne egzaminy przebiegały dla mnie i współegzaminowanych w przyjaznej lub przynajmniej poprawnej atmosferze). Pani doktor (teraz już habilitowana) znana była z faworyzowania swoich studentów. Niestety, nie miałem o tym wiedzy podczas rejestracji na egzamin. Zostałem też zapewniony przez prowadzącą ćwiczenia, że "To dobry wybór na egzamin". Ostatecznie w mojej grupie egzaminacyjnej znalazła się jedna osoba z ćwiczeń pani dr i dwie spoza niej. Po powyższej zapowiedzi można się już domyślić, że pierwsza osoba dostawała pytania wymagające krótkiej odpowiedzi i o podstawowym poziomie trudności. Ja dostałem pytanie przekrojowe, odpowiedziałem zgodnie z poglądami zaprezentowanymi w podręczniku. Odpowiedziałem, w pokoju zaległa cisza. Przerwała ją pani doktor, mówiąc "Ja wiem, że już jest późno (na egzamin czekałem 8 godzin), ale co pan za androny opowiada". Potem zaczęła się długa tyrada poniżeń i zadawaniu pytań, które w zamyśle pani doktor miały unaocznić wszystkim w pokoju, jak bardzo nieprzygotowany jestem do egzaminu. Za pierwsze pytanie dostałem 3- -. Przy drugim pytaniu pani doktor przestała na mnie patrzeć, wyciągnęła telefon, odpaliła kalkulator i ostentacyjnie przerwała mi wpół słowa, mówiąc "Pan wie, że jak bym się postarała, to mogę panu jeszcze dwóję postawić?". Stało się tak pomimo udzielenia dobrej odpowiedzi na drugie, a potem na trzecie pytanie. Na koniec, kiedy zaproponowała nam wszystkim oceny (5, 4, 4), nie obyło się bez zapytania drugiej osoby spoza grupy pani doktor "Czy nie będzie się pani czuła pokrzywdzona, że stawiam mu (mi) taką ocenę, jak pani?" Koleżanka nieśmiało zgodziła się na moją czwórkę, po czym tuż przy wychodzeniu z pokoju dr zatrzymała nas jeszcze i powiedziała do mnie "Wie pan, gdyby pan dostał inne pytania, to i ocena byłaby lepsza". Pani doktor skutecznie zraziła mnie do wykładanej przez siebie gałęzi prawa, a sam stres związany z tym egzaminem przeżywałem jeszcze długo. Wciąż jeszcze we mnie to siedzi. Jedynym pozytywnym aspektem tej historii jest dla mnie osobiście fakt, że w miesiąc później byłem świadkiem przewrócenia się rzeczonej pani doktor na oblodzonym chodniku i nieomal złamania przez nią ręki. Wątpliwa to jednak pociecha, skoro pani doktor habilitowana jest obecnie jedną z twarzy wydziału.
@mikoajjaniec68722 жыл бұрын
Aż człowiek boi się iść na studia po wakacjach
@fernerrie2 жыл бұрын
56:32 - na mojej uczelni sprawdzają obecności i na ćwiczeniach, i na wykładach (aktualnie zdalnych, więc pobierają zawsze listę obecnych na teamsie:)). Limity nieobecności, więc jak ktoś, jak ja, ma problemy ze zdrowiem, to nie dość, że musi się nieźle gimnastykować, by zdobyć zwolnienia (ofc tylko lekarskie, albo od opiekuna roku), to jeszcze wpada w pętlę choruję -> stresuję się przez nieobecności -> choruję jeszcze bardziej. Nie polecam :)
@purplekitty40262 жыл бұрын
Mam dokładnie tak samo. U mnie na większości wykładów można mieć tylko jedną nieobecność, później nie można już mieć nawet usprawiedliwionych. Miałam przez to straszne problemy w tym roku (^:
@purplekitty40262 жыл бұрын
W ramach odrabiania jednej nieobecności na wykładzie musiałam przeczytać 400 stron książki w jeden dzień
@fernerrie2 жыл бұрын
@@purplekitty4026 o, masakra. nawet usprawiedliwionych! przecież to jakiś koszmar, strasznie współczuję - ja bym się chyba rozpadła ze stresu w takiej sytuacji :/
@purplekitty40262 жыл бұрын
@@fernerrie trochę się rozpadłam, ale w końcu dałam radę wszystko zaliczyć 🙏
@fernerrie2 жыл бұрын
@@purplekitty4026 super! ❤️❤️
@agnieszkaypacewicz48342 жыл бұрын
Dzięki, Krzysztofie. Dwa razy do roku prowadzę zajęcia (dwudniowe, 18 godzin, tak to jest zorganizowane!) na pewnych studiach podyplomowych i, choć dostaję znakomite informacje zwrotne od Studentów, nigdy chyba nie zdarzyło się, żeby udało mi się poprowadzić dwa takie same zajęcia, choć za każdym razem przekazuję te sama porcję hmmm… wiedzy, ale przede wszystkim - zaciekawienia tą dziedzina. Dzięki temu te dwa dni zawsze są ciekawe DLA MNIE i mam wrażenie, że Studenci bardzo z tego korzystają. Pozdrawiam Was!
@purpurowyjamnik60612 жыл бұрын
Moim zdaniem problem kadry uniwersyteckiej, zwłaszcza na kierunkach humanistycznych, polega na tym, że ci ludzie czasem całe życie nic nie robią poza uczelnią, przez to ich odrywa od rzeczywistości. A snobizm w tych kręgach to jest w ogóle osobny temat. U nas się na przykład często powtarzało, że mamy w Polsce trzy polonistyki: największą, najstarszą i najlepszą. Najwięksi ani najstarsi oczywiście nie byliśmy, resztę sobie każdy może dopowiedzieć :)
@rafapalinski1432 жыл бұрын
Czyli rozumiem UW, UJ i co trzecie?
@purpurowyjamnik60612 жыл бұрын
@@rafapalinski143 UAM :P chociaż muszę powiedzieć, że mam akurat bardzo dobre wrażenia ze studiów. To raczej taka ciekawostka środowiskowa.
@miami37432 жыл бұрын
Ja jednocześnie czuję niesamowity podziw do ciebię , i wszystkich ludzi którzy walczą o reformę tego ******** systemu. I bardzo mocno zastanawiam się jak jesteś dalej w stanie to robic, wiedząc że te chuje z ministerstwa nic z tym nie zrobią 😮💨.Szanuje
@pink_soap2 жыл бұрын
trzeba myśleć, że coś z tym zrobią, a nie z góry zakładać negatywną ścieżkę
@malgorzatamarta2 жыл бұрын
Chuje z ministerstwa, te 50+, muszą przejść na emeryturę, bo leśne dziadki są niereformowalne
@trashpanda2822 жыл бұрын
Najdłuższy odc dla każdego coś przykrego 😌
@jeydx2 жыл бұрын
Jezu straszne. Sam miałem iść na UJ na filozofię, po pewnych prywatnych zdarzeniach wylądowałem na moim lokalnym Uniwersytecie Śląskim i jak słyszę rzeczy z UJ to nie żałuję. Jeszcze nie miałem żadnej nieprzyjemnej sytuacji, wykładowcy są mnie lub bardziej otwarci, ale żadnych chuj**. No i jako że to mały instytut i lokalny to nikomu nie wydaje się że jest gwiazdą światowej klasy, zamiast tego mają swoje fascynujące tematy i lubią je przekazywać studentom. Na piwie z żadnym z wykładowców nie byłem, ale podejrzewam że ponad połowa by się zgodziła gdyby im zaproponować.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Trzymaj się UŚu, tam dużo dobrych dusz jest na humanistyce. Co interesujące, jak chciałem na Wydziale Polonistyki zrobić konferencję we współpracy z Wydziałem Filologicznym UŚ, usłyszałem wyniosłe "my z TAMTYMI nie współpracujemy"
@jeydx2 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj W sumie ciekawe czemu. Jakby nie było UŚ powstał jako siedziba UJ na Śląsku na początku (i to nie tak dawno).
@666bebok2 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj To samo. Miałam iść na UJ na historię sztuki, ale się nie dostałam. Teraz dziękuję za to losowi. Wzięłam UŚ, bo od wielu lat zakochana byłam w Katowicach jako mieście. Mieliśmy tylko licencjat, więc po obronie stałam znowu przed wyborem - co dalej. Zobaczyłam zagadnienia do egzaminu wstępnego i stwierdziłam, że to chromolę. W kolejce na egzamin wstępny na UAM spotkałam chłopaka, który właśnie uciekł z UJ (to był rok 2013). Mówił mi to, co jest w tym filmie. Wszystko układa mi się teraz w całość. Na mgr ostatecznie wybrałam Wrocław, ale w ogóle nie dziwi mnie to, co tu omawiane. Jako historia sztuki z UŚ często jeździliśmy do Krakowa na wykłady z WAŻNYMI profesorami, bo nasz zakład na UŚ był maleńki. Kilka razy nas niektórzy z nich wyśmiali i otwarcie nami gardzili. Już nie mówiąc o pracownikach Muzeum Narodowego w Krakowie i archidiecezjalnego, którzy nie wierzyli, że w Katowicach jest historia sztuki. UJ to jest po prostu stan umysłu, mówię to od początku swoich studiów. A świat sztuki w tym mieście to zaropiała i przeżarta patologia. Teraz gdy zawodowo muszę tam jechać, to dalej mam jakiś kompleks niższości, chociaż jestem ekspertką w swojej dziedzinie...
@666bebok2 жыл бұрын
Notabene na UAMie na tym egzaminie też trójka profesorów obśmiała UŚ, że nie wiedzieli nawet, że w Katowicach jest historia sztuki...
@jankochanowskikozieagu23052 жыл бұрын
Nie wiedziałem, że na wydziałach humana jest tak źle. Na ruczaju zwykle mamy bardzo pozytywne interakcje z prowadzącymi. Możemy przynosić misie na egzaminy
@xiguu46462 жыл бұрын
Film z potężnym ładunkiem emocjonalnym. Naprawdę życzę tym wszystkim byłym i obecnym studentom UJ wszystkiego najlepszego i silnej psychiki, a wszystkim "profesorom korytarzowym" (swoją drogą świetny termin) żeby kiedyś zostali wrzuceni do takiej sytuacji jak studenci i popatrzyli z drugiej strony lustra
@smoczyca32642 жыл бұрын
Wydaje mi się, że niektórzy z nich byli po drugiej stronie, byli takimi gnojonymi studentami, a jak już wypłynęli na wierzch szamba to odreagowują własnych studentach i doktorantach. Trochę jak fala w wojsku. To oczywiście niczego nie usprawiedliwia, ale trochę wyjaśnia.
@marioyntek99352 жыл бұрын
Ja również przeszedłem coś podobnego. Studiowałem Matematykę Stosowaną na AGH - a raczej Matematykę, bo tylko wydział ma pełną nazwę - i szło mi naprawdę dobrze, po wykładach nieraz to ja byłem ta osobą, która innym tłumaczyła abstrakcyjne zagadnienia, bo je po prostu rozumiem. Egzaminy pisemne zdałem oba na 4,5 z algebry i analizy, jednakże po nich są egzaminy ustne. Egzamin ustny z algebry liniowej u Pana Lecha Adamusa wyglądał tak, że w trakcie roku, całych 2 semestrów, trzeba było wkuć na pamięć dosłownie kilkaset dowodów. Dowodów, które nie były nigdzie tłumaczone, jeśli chcielibyśmy sami je zrozumieć i potrafić wyprowadzać, to musielibyśmy spędzić nad nimi więcej czasu, niż mieliśmy wolnego. Mi wkuwanie ich zajęło jakieś 150 godzin w ciągu 2 tygodni, bo jednak w trakcie semestru było sporo ważniejszych rzeczy. Tutaj przechodzimy do sedna, wykładowca z uśmiechem na ustach oblewał jednego studenta za drugim. Nawet najwięksi kujoni uczący się dzień i noc zdawali ledwo na 3 albo nie zdawali. Jak wszedłem dostałem 3 dowody - 1 duży i 2 małe. Duży umiałem słowo w słowo napisać, jeden z małych umiałem cały, drugi mały jedynie zacząć. Wykładowca przyczepił się do nazwy definicji, z której korzystałem i nie pozwolił mi iść dalej. DO NAZWY DEFINICJI. Definicji, którą umiałem wyrecytować. Konkretnie "charakteryzacja wektorów głównych n-tego rzędu". Oczywiście były przycinki, że nie chodziłem na wykład, wyśmiewanie, że się nie nadaję i z ironicznym uśmieszkiem "może się na kolejnym uda". Za zapomnienie słowa "charakteryzacja" zostałem oblany na pierwszym terminie. Na drugim terminie już mnie całkowicie zjadł stres i zabrakło mi siły, nie dałem rady. Do trzeciego nie podszedłem, bo już miałem załamanie nerwowe - wszystkie moje plany zostały zakwestionowane przez jednego wykładowcę, który z uśmiechem na ustach zbierał sobie warunki. Moim najgorszym błędem było zmienienie kierunku, ale wciąż na AGHu. Tam sytuacja była podobna, jednak już po przygodzie z Matematyką, nie dałem rady. Teraz studiuję na PWSZ w Nowym Sączu. Przez jakiś czas źle się czułem z tym, bo przecież podrzędna uczelnia, ale prowadzący mają tu podejście do studenta, jak do człowieka i można rzeczywiście nauczyć się praktycznych rzeczy. Za pół roku będę bronił inżyniera i praktycznie się tym nie stresuję, znam egzaminujących, wiem, że sobie dam radę, jak się tylko postaram. Oczywiście chodzę na terapię od ponad roku, próbuję się wyleczyć z depresji, zaburzeń lękowych i nerwicy serca. Przez jakiś czas nie potrafiłem funkcjonować i jedyne o czym myślałem to samobójstwo. Cieszę się, że Pan nagłaśnia za pośrednictwem tego filmu takie przypadki. Musi się coś zmienić. Żałuję jedynie, że nie poszedłem z dyktafonem na egzamin.
@annakowalska11932 жыл бұрын
Dzięki wielkie za ten filmik, podziałał na mnie "oczyszczająco". Zaczęłam studia magisterskie na UJ na kierunku edytorstwo, przyszłam z innej uczelni. Oprócz mnie było jeszcze kilka takich osób. Na każdym kroku byliśmy gnojeni (przepraszam za wyrażenie) tylko z tego powodu. Że przyszliśmy z innej uczelni, profesorowie na każdym kroku dawali nam odczuć, że jesteśmy gorsi tylko dlatego, że przyszliśmy studiować na święty UJ na magisterkę, a nie wcześniej. Ciężko pracowałam, żeby nadrobić swoje braki i chodziłam nawet na zajęcia komputerowe z młodszymi rocznikami (za zgodą wykładowcy), to była tylko i wyłącznie moja inicjatywa. Koleżanka z innej grupy powiedziała mi, że prowadząca te zajęcia kpi ze mnie na innych zajęciach, że mało umiem, że widać, że wcześniej nie studiowałam na UJ. Na zajęciach ze mną też zaczęła rzucać złośliwe uwagi. Ciężko to zniosłam, siedziałam po nocach i sama próbowałam to ogarnąć. Bałam się odzywać na tych zajęciach, żeby nie kpiła bardziej. A wystarczyłoby, by wskazała mi kierunke, powiedziała, co konretnie powinnam doczytać, wskazała literaturę. Niczego takiego nigdy się nie doczekałam. Studia skończyłam, pracę obroniłam, ale moje poczucie własnej wartości musiałam odbudowywać przez kilka lat. W zawodzie pracowałam jedynie dorywczo obok innej pracy, bo uważalam, że nie zasługuję na nic więcej i nic nie umiem, jestem beznadziejna.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Niestety częste są tam takie teksty. A równocześnie poziom wcale nie jest najwyższy, sporo błędnych praktyk jest, później w wydawnictwach się je prostuje... Bardzo mi przykro, że Cię to spotkało na mojej alma macocher
@martupiotrowska2 жыл бұрын
Wielokrotnie miałam ochotę dodać ten komentarz, a im dłużej śledzę Twój kanał tym bardziej. Człowiek czasem z ciekawością popatruje gdzie wylądowali jego znajomi z liceum i czasem dziwi się jak układają się historie. Po naszym "pięknym" lo gdzie zetknął nas los byłam przekonana, że skończysz jak jeden z tych profesorów o których mówisz (może niekoniecznie korytarzowych, zawsze ceniłam Twój umysł) ze względu na sposób mówienia i traktowania ludzi. I muszę przyznać, że się pomyliłam. Najpierw zaskoczyłeś mnie wpisami na Facebooku, które zdradzały zainteresowanie fantastyką i autorami o których, miałam poczucie, większość moich znajomych nie kojarzyła (Kay, Dukaj), a przynajmniej nie rozmawiała, a których ja uwielbiałam i uwielbiam. A odkąd założyłeś kanał na youtube (śledzę prawie od początku) i zacząłeś publikować świetne treści, to, kurka, mam ochotę wrócić na studia i posłuchać Cię w bardziej naukowych okolicznościach przyrody. Gratulacje! Na prawdę cenię Twoje komentarze i z przyjemnością tu zaglądam (nawet jeśli ta przyjemność zakrawa o masochizm gdy przykre jest bardziej niż przykre). Muszę w końcu się zaopiekować tym przyciskiem "wesprzyj" koło Twojego nazwiska ;).
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
O rany, jak mi miło, autentycznie. I nawet pojęcia nie miałem, że czytujesz fantastykę! ja czasy szkolne wspominam jak przez mgłę, miałem strategię przetrwania i przemęczenia się, ale na studiach wpadłem jak śliwka w kompot. W życiu w każdym razie wtedy bym nie sądził, że będę tu gdzie jestem, a już na pewno że będę uczyć, nie mówiąc już o czerpaniu z tego energii do życia i przyjemności. Wpadnij czasem na stream, dzieją się tam rzeczy 😆
@martupiotrowska2 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj a czytuję, na dodatek dużo i dobre ;). Taka rodzinna tradycja, którą z radością kultywuję, zaczęło się dawno temu, jeszcze przed podstawówką jak tata (sam wychowany na "Fantastykach", których zresztą kilka numerów miałam później w źródłach na naszej lolmaturze ustnej) do poduszki czytał mi Hobbita, a mama Narnię. Mieliśmy podobne strategię na czasy szkolne, więc się zupełnie nie dziwię, że nie wiedzieliśmy wzajemnie o swoich pasjach literackich. Fajnie widzieć, że się spełniasz w tym co robisz, widać, że robisz to co lubisz i lubisz to co robisz ;). Może wpadnę, jak akurat zdarzy się kawałek wolnego wieczoru.
@DuDiiC2 жыл бұрын
W szoku jestem, że byłeś w stanie się tak opanować. Mnie skręca od samego słuchania, nie byłbym w stanie wytrzymać czytania tego przez godzinę.
@subskrybent05932 жыл бұрын
Wow nawet nie wiem co napisać. To jest straszne, że można tak traktować drugiego człowieka, w miejscu, w którym powinien dominować szacunek do wiedzy i ludzi, którzy te wiedzę posiadają, bo nikt z nas nie jest wszechwiedzący i powinniśmy uczyć się od siebie nawzajem, a nie szydzić z tego, że ktoś czegoś nie wie. Ciężko się oglądało ten materiał, ale jest on niezwykle ważny. Niech coś w obrębie edukacji się zmieni bo nie wytrzymamy tego, ba już nie wytrzymujemy i mieliśmy to pięknie zobrazowane. OBUDŹCIE SIĘ! Ile jeszcze potrzeba cierpienia, ile krwi potu i łez musi się przelać? Szanujmy wiedze i ludzi, ponieważ to oni mogą chcieć ją nam przekazać, uczmy się od sobie zamiast patrzeć na drugiego człowieka jak na cyferke w systemie dajmy coś od siebie, szanujmy innych a sami będziemy szanowani i w ten sposób ten świat, po którym wszyscy stąpamy stanie się lepszym miejscem. Mógłbym tu napisać elaborat, na który zapewne niektórzy "korytarzowi wykładowcy" spojrzeliby i wyśmiali wytykając mi co najwyżej błędy i stawiając cyferke w dzienniczku. Ehh chciałem się wygadać, bo się nie dało tak po prostu wyjść z tego notabene jakże ważnego materiału. Pozdrawiam cię Krzysztof i pozdrawiam was wszystkich, którzy to czytacie, niezależnie od tego, czy studiowaliście, studiujecie, myślicie czy iść na studia, czy też np. po ukończeniu szkoły średniej tak jak ja poszliście do pracy. Wszystkim wam należy się szacunek. Pamiętajcie o tym i nie patrzcie obojętnie, kiedy widzicie, takie sytuacje, jak te opisane przez studentów UJ. Wszystkim życzę miłego dnia/wieczoru/nocy, smacznego posiłku i uśmiechu na twarzy. Pozdrawiam.
@black_metal_unicorn2 жыл бұрын
Dziękuję Ci za ten film. Wprawdzie jestem dopiero w połowie, bo co kilka minut muszę robić przerwę na przetrawienie tego co mówisz. Ale to chyba dobry krok w stronę przepracowania traumy po sześciu latach na CMUJ. Robisz doskonałą robotę, tak trzymaj!
@natik83422 жыл бұрын
Niezwykle przyjemnie się Pana słucha, nawet w tak nieprzyjemnych tematach! Jestem dopiero w 1 klasie liceum, więc dla mnie do studiów jeszcze chwila, jednak powiem szczerze, że po tym odcinku uzmysłowiłam sobie, że przy wyborze uczelni zdecydowanie nie powinnam kierować się jej prestiżem. Jeśli chodzi o odległość, Kraków jest mi najbliższym dużym miastem, z tego właśnie powodu do tej pory planowałam pójście na UJ, chociaż z tego co widzę powinnam to jeszcze przemyśleć. Kto wie, może będę miała kiedyś okazję poznać Pana na AGH :)
@MadziTe2 жыл бұрын
Jestem w drugiej klasie liceum i jestem szczerze przerażona wizją studiów w tym chorym kraju. Planuję wyjechać do Niemiec ale rodzice mówią mi że jak się nie dostanę to mam iść na studia w Polsce bo "jesteś za głupia żeby nie iść na studia". Jak to ma tak wyglądać to naprawdę wolę wybrać jakąś szkołę zawodową policealną i kursy.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Kieruj się swoją pasją i intuicją. To Twoje życie, nie Twoich rodziców, i współczesne realia, w których jest coraz więcej takich dziedzin i miejsc pracy, w których dyplom studiów wyższych nie ma już takiego znaczenia jak kiedyś. A jeśli ma, lepiej studiować na uczelni z pozytywną atmosferą lub za granicą.
@agnieszkaypacewicz48342 жыл бұрын
Madziu, to Twoje studia, nie ich.
@Kiara-zx6xt2 жыл бұрын
Popieram przedmówców, od siebie dodam że nie wiem w jakim kierunku chcesz iść, ale ja obecnie siedzę w korpo i jest tu dużo ludzi bez wyższego wykształcenia którzy niejednokrotnie radzą sobie lepiej niż ci, co wykształcenie mają ;) studia możesz zresztą zrobić w każdym momencie tak naprawdę gdy poczujesz taką potrzebę, np moja koleżanka z pracy jest po 30 i dopiero teraz zaocznie zrobiła licencjat z finansów, bo stwierdziła że przyda jej się w pracy :) kieruj się tym co sama uważasz za słuszne!
@MadziTe2 жыл бұрын
@@Kiara-zx6xt dziękuję bardzo za odpowiedź. Bardzo chciałabym studiować fizykę bo to jest ciekawe, ale interesuje się też cukiernictwem. Więc no tak nie wiem co robić bo to są zupełnie dwie różne rzeczy, ale naprawdę chciałabym studiować.
@dol6722 жыл бұрын
Nie musisz teraz wyjeżdżać z kraju by studiować na dobrej zagranicznej uczelni, większość dobrych uczelni ma spoko kierunki które można studiować online.
@azwiel2 жыл бұрын
Byłem w szoku jak mój profesor z Podstaw Socjologii podszedł do naszego kółeczka i palił z nami szlugi tuż przed egzaminem. To był jedyny sympatyczny profesor jakiego poznałem na UAMie
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Też miałem taką jedną profesor na studiach, Anna Burzyńska, przesympatyczna. Zawsze robiła przerwę na papierosa i wtedy toczyło się z nią najciekawsze rozmowy.
@JuliaOpaczewska2 жыл бұрын
Okej, czy możemy teraz wszyscy zacząć mówić o KAŻDEJ *patologii* występującej na uczelniach? To jest naprawdę dobry moment, by stanąć ramię w ramię i w końcu temu przeciwdziałać. Razem. Nie bójmy się mówić o tym, że gdzieś dzieje się źle, bo inaczej... nigdy nie będzie dobrze. "Zawsze jest lepiej, żeby ten, kto wzbudza w nas strach, bał się nas bardziej"- Umberto Eco *#niemobbingUJ*
@faara6632 жыл бұрын
Ja studiowałam polonistykę na UJ i o dziwo trafiłam tylko na kilku postrzelonych psorów, co straszyli studentów. Głównie ciepło wspominam doktorantów i doktorów pedagogiki, bo to byli złoci ludzie, a doktor Jakub Czernik z Katedry Komparatystyki jest najcudowniejszym wykładowcą na świecie! Każdy Uniwersytet, ba - każdy wydział powinien mieć swojego doktora Czernika, który pożartuje i ponarzeka ze studentami na programy studiów i mobbing naukowy, bo wtedy człowiek zdaje sobie sprawę, że to nie tylko kwestia ludzkiego podejścia do pracy, ale też j opresyjnego systemu szkolnictwa wyższego. Życzę więc wszystkim studentom, zarówno tym przyszłym jak i tegorocznym, żebyście trafiali na dobrych, wyrozumiałych ludzi! ❤️
@KubaCzernik2 жыл бұрын
O, dzień dobry :)
@faara6632 жыл бұрын
@@KubaCzernik O! Pan też tutaj! W takim razie pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za cudowny wykład z literatury amerykańskiej, dzięki Panu odkryłam literaturę na nowo! 💪🏼
@KubaCzernik2 жыл бұрын
@@faara663 cieszę się, że tak to zadziałało :) Proszę się trzymać w świecie poza UJ - czyli tym prawdziwym! Fight the power!
@rafapalinski1432 жыл бұрын
Przyjemnie oglądało się tak długi filmik, zresztą poruszający ważny i trudny temat. Jeśli jest tak dużo głosów na temat jednego tylko instytutu, to zastanawiam się ile byłoby o tej polonistyce czy po prostu innych kierunkach lub innych uczelniach, na których też nieraz nie dzieje się dobrze. Ja studiuję w zupełnie innej części kraju i mam w większości dobre skojarzenia ze studiami, ale postanowiłem podzielić się garścią przemyśleń i wspomnień. Jestem na wydziale filologicznym, obecnie studiuję inny kierunek niż na licencjacie (ale dalej ten sam wydział, tylko, że zupełnie inna kadra) i mam spore pole do porównania. Stary kierunek był mały, kameralny i przyjemny, choć były jednostki, które próbowaly nam tę przyjemność odebrać. Przykładowo, miałem wykładowczynię od historii literatury (co ważne dla dalszego ciągu, była jedyną wśród kadry absolwentką UJ), która była postrachem mojego kierunku od 1 do 5 semestru, miałem z nią w sumie dwa ustne egzaminy. Zawsze wychodziłem z piątką, ale po dość ciężkiej walce. Inne osoby miały mniej szczęścia, przykładowo moja dziewczyna usłyszała od niej na zajęciach, gdy wg niej zbyt długo zastanawiała się nad odpowiedzią (tzn. 10-15 sekund), że jest w lesie i ona czarno widzi jej egzamin (to było jakoś krótko przed sesją). Z drugiej strony, to była jednostka, więcej było tych dobrych. Przykładowo miałem problemy z kierunkowym lektoratem, głównie przez naukę zdalną. Przez sytuację w domu byłem w słabym stanie psychicznym, dość biernie uczestniczyłem w zajęciach, które w gruncie rzeczy lubiłem, do tego w ciągu semestru nie zrobiłem prawie żadnej pracy domowej (co składało się na zaliczenie). Podczas egzaminu ustnego, dość wymagający wykładowca (nota bene obcokrajowiec) powiedział, że jak najbardziej rozumie, że mogłem mieć trudną sytuację i nie ma mi tego za złe, odpowiedziąłem na swoje pytania, potem porozmawialiśmy trochę o literaturze i fantastyce, do tego powiedział mi, że widzi we mnie duży potencjał, który został po prostu trochę stłamszony i z dużą radością wyszedłem z 4,5. Można? Można. Obecnie czasem go odwiedzam i pomógł mi mocno przy zbieraniu materiałów do magisterki, mimo, że już nie jestem jego studentem. Do tego rzadko chwalił się swoimi osiągnięciami, a ma ich sporo (chociażby szukając materiałów, znalazłem ponad 10 jego artykułów w temacie). Z kolei inna wykładowczyni, wykładająca naprawdę trudny przedmiot zrobiła wszystko, żeby egzamin ustny był u niej jak najprzyjemniejszy i możliwie najmniej stresujący (co ciekawe gabinet miala tuż obok tej od historii literatury, o której pisałem wyżej), więc przygotowała dla nas termosy z kawą, herbatą, sok i karton rogalików. I z każdym ucinała jeszcze pogawędkę, co dawało więcej czasu osobie, która się przygotowywała do odpowiedzi. Na obecnym kierunku jest znacznie więcej betonu wśród wykładowców, ale są też wspaniałe jednostki. Przykładowo, jeden ''tylko'' doktor, z którym nie mam zajęć, ale zdążyłem go poznać jest bardzo w porządku gościem, zawsze jak nie jest zajęty, to można wpaść do jego gabinetu (zdarzało się, że zostawia klucze i idzie na swoje zajęcia, a my w tym czasie możemy po prostu u niego posiedzieć w ciszy i spokoju, ma sporo starej fantastyki na półkach plus kawa/herbata do częstowania się). Jest też po prostu w porządku człowiekiem, potrafi szybko dostrzec, że student ma jakiś problem i stara się pomóc. Przed moją pierwszą konferencją, udzielał mi i koleżance obszernych rad, odnośnie przyjmowania i odpowiadania na ewentualną krytykę. Tylko, że tutaj, tacy jak on to mniejszość. Jeszcze jedno, co do obecności na zajęciach - u mnie wszystkie zajęcia są obowiązkowe (dwie nieobecności przy zajęciach co tydzień, jak są co dwa tygodnie to jedna), choć nie wszyscy wykładowcy rzeczywiście rozliczają z tej obecności, ale niemal na każdych zajęciach jest lista i potem trzeba odrabiać na konsultacjach (tu identycznie na obu kierunkach), dla mnie to już się stało czymś normalnym.
@aleksandrawojtowicz60692 жыл бұрын
Krzysztof, jestem absolutnie wstrząsnięta relacjami Z UJ-tu, które przytaczałeś. Dobrze, że nagłasniasz sprawę. Mobbing to przestępstwo.
@szalfszalwinski16712 жыл бұрын
pozdrawiam tutaj swoją byłą babę od teorii tłumaczenia na Lingwistycznej Szkole Wyzszej w Warszawie, której tak kompleksy wyjebały, że nagle w dniu egzaminu sobie ubzdurała, że mnie nie było na połowie jej zajęć (chociaż byłem na wszystkich) i stwierdziła, że z tej okazji muszę ten egzamin zaliczyć na ponad 100% by go w ogóle zdać. mam nadzieję, że regularnie sobie przypadkiem soli herbatę.
@zielona17422 жыл бұрын
Opiekun pracowni do której uczęszczam wielokrotnie komentował mój wygląd w sposób niejednoznaczny (Przestałam zakładać sukienki, spódniczki). Zdażało mu się złapać mnie za rękę, "żeby mi pomóc", pogładził mnie kiedyś po plecach, "żeby się przyjrzeć bliżej mojemu tatuażowi", pisał do mnie wiele wiadomości na prywatny numer (któy w trakcie pandemi zaczął funkcjonować, aby umawiać godziny), wyczerpujące życzenia na dzień kobiet, urodziny, czy tak po prostu bez okazji... Starałam się to ignorować i odpisywać bardzo rzeczowo i w sposób "profesjonalny". Wmawiałam sobie, że przesadzam. Gdy założyłam słuchawki w jego pracowni (co robi większość osób, bo jest to pracowania rzemieślnicza i przychodzi się do niej w wolnym czasie aby wykonywać projekty na uczelnię) i robiłam swoją pracę, napisał do mnie długą wiadomość, że nie wie o co chodzi i boi się o naszą relację. (relację której przecież nie mamy) Ostatni raz byłam w jego pracowni, gdy byliśmy tylko we dwoje i zaczął krzyczeć z bardzo błachego powodu, (chyba chciał się na mnie wyżyć, że starałam się zachować dystans). Niestety na skutek tego dostałam ataku paniki, a on podszedł od tyłu i zaczął mnie obejmować. Zaczęłam go prosić, żeby tego nie robił, a on znowu spróbował. Po chwili mojego proszenia i odpychania go wykrzyczał "przecież cię nie molestuję". Po czasie wydaje mi się dziwne, że użył tych słów, bo jedynie prosiłam, aby mnie przestał dotykać. O nic go nie ostarżałam, tym bardziej nie o molestowanie. Zaczęłam się go bać, miewałam ataki paniki przed pójściem na uczelnię . Do dziś paraliżuje mnie strach, gdy przechodzę obok jego pracowni. Czuję, że nie mogę nic zrobić (przecież nie przekroczył granicy, bo nie złapał mnie nigdy za miejsce intymne) Zwierzyłam się koleżance z kierunku. Powiedziała mi, że jest on bardzo miłą osobą i pewnie źle wszystko zinterpretowałam. Jest lubiany wśród wykładowców i studentów. Nie można oskarżyć takiej osoby. Rozumiem osoby, które boją się podpisywać pod komantarzami. Sama chyba nie przeżyłabym konfrontacji i dodatkowo bardzo bałabym się o obronę mojego dyplomu. Dziękuję za film i przepraszam za długi wywód, chyba nadal nie przepracowałam swoich doświadczeń.
@wowiktor7767 Жыл бұрын
Zawsze to doceniam że jako osoba po technikum i mająca kilka różnych zawodów które może wykonywać bez wyniki na studiach wiem że spłynie po mnie jak po kaczce powodzenie lub niepowodzenie na studiach, że nie postawiłem wszystkiego na jedną kartę, Moja osobista przygoda z takim dydaktyczną pomyłką wstąpiła dwa razy, Raz (Na początku kolokwium oznajmił że nie wolno, pozostawiać miejsca gdy uzna się, że lepiej rozpocząć rozwiązywać następne zadanie, tylko mamy w tym miejscu zakończyć pisanie tego zadania i nie pozostawiają miejsca, przejść do następnego zadania) Miałem to zalecenie gdzieś pod pierwszymi dwoma zadaniami pozostawiłem odstęp, prowadzący (i wykładowca zarazem) położył mi na stół czystą kartkę i kazał przepisać bo nie robię według ustaleń, na pytanie dwukrotne moje "Ale nie rozumiem w czym to przeszkadza?" zaczą bełkotać i zobaczył że nie ma łatwo Dwa Autobusu nie pogonię, i przez zakorkowane miasto spóźnienie moje wyniosło 7 min, na wykład o 7:30, wchodząc na salę (130-osobową) z jeszcze jedną osobą usłyszałem komentarz "że też się państwo jeszcze nie nauczyli", schodzę po schodach na sam dół bo trzeba się wpisać na listę obecności, gdyż 4 nieobecności są podstawą do oceny 2.0 z urzędu, z wykładu i z ćwiczeń ;) , Schodząc jedyne co obiłem za stosowne to totalną ignorancję próby prowokacji, przez prowadzącego, uznałem że to on się zbłaźni a nie ja, (bo 130 os ma to gdzieś czy przyszedłem 5min przed, 7 min po, czy pod koniec, to moja strata ) Dodajmy że pytaniem jakim mnie prowokował było: -A z kąd to pan do nas przyjeżdża? Co dla mnie było sprawą osobistą i prywatną to gdzie JA mieszkam i zamiaru nie mam mówić przy 130 osobach, A w głowie miałem myśli: A co P***le chcesz do mnie na kawę wpaść ? Oraz: Z terrorystami się nie dyskutuje elo, /////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////// P.S. Fajnie się ogląda Dla każdego coś przykrego ;)
@Melartis2 жыл бұрын
To co opisujesz idealnie odzwierciedla moją polonistkę w liceum która doprowadziła jedną z dziewcząt w mojej klasie do poważnej depresji i przez tę "nauczycielkę" musiała zrezygnować z uczenia się w tym jakże prestiżowym liceum. Dla mnie koszmarem były lekcje języka polskiego, ciągły strach że wywoła mnie do tablicy, pogardliwe spojrzenia jak na coś co pies wyrzygał na dywan.
@mikoajpuk13682 жыл бұрын
Jak ja się cieszę, że trafiłem na MIM UW, który z mojej perspektywy jest odporny na powyższe patologie. Trzymajcie się drodzy humanisci.
@vulpix37832 жыл бұрын
Jak ja się cieszę że lecę do Kanady wiec prawdopodobnie będę studiował w przyszłości w Toronto, Vancouver czy Montrealu. Tam podobno jest świetnie.
@souplover3000 Жыл бұрын
uj. kiedy 80% roku nie zdało egzaminu w pierwszym terminie i jako rok poprosiliśmy prowadzącego o materiały, które mogą nam pomóc, zostaliśmy "ładnie" nazwani dziećmi ze szkoły średniej i oskarżono nas, że chcemy być przez studia prowadzeni za rączkę. wprost.
@cyrylkowalczyk9392 Жыл бұрын
Kiedy na Politechnice Warszawskiej samorząd studencki wywalczył, żeby powtarzanie przedmiotów było darmowe, jeśli obleje ponad połowa, zdawalność niektórych przedmiotów wzrosła drastycznie z 20% do 51%...
@KrzysztofMMaj Жыл бұрын
Magia.
@hazel73212 жыл бұрын
Ja pierdole, aż się odechciewa iść na studia gdy na najlepszym Uniwersytecie w Polsce dochodzi do obrzydliwych patologii. Ale widocznie to polska edukacja dla nas.
@Carpenjoyer2 жыл бұрын
Widocznie tak to się kończy jak wszyscy w kraju mówią komuś że jest "najlepszy"
@piotrbogucki20392 жыл бұрын
@@Carpenjoyer No i są tego skutki które bardzo łatwo tam widać
@alicja39402 жыл бұрын
Dzięki za film. Takie sytuacje trzeba jak najbardziej nagłaśniać, dziękuję za twoją pracę.
@noipocosiepatrzysz12752 жыл бұрын
I ty sie dalas nabrac spolczuje
@Mikami_The_Bard2 жыл бұрын
Studiowałam na historii sztuki na uni we Wrocku - poza łaciną, gdzie za 3 błędy na 100 słów potrafiła oblać, polecam bardzo. Prowadzą kierunek pasjonaci, którzy chcą przekazywać wiedzę i pomagać studentów. Zrezygnowałam jednak, by zmienić kierunek też na univerku, ale matematyki, gdzie spotkałam się z obrzydliwym traktowaniem studentów. Jako, że w tym samym momencie zaczęłam też informatykę na studiach prywatnych, byłam traktowana jak pod student. Mimo obietnic, że przez studiowanie dwóch kierunków będę miała takie ulgi jak możliwość wcześniej od reszty studentów wyboru dni, w których mam zajęcia (tam trzeba było się zapisać) lub ulgi w nieobecnościach - zaniechali pomagania mi, gdy się zorientowali, że informatyki nie studiuję na uniwersytecie lub polibudzie. Dodatkowo mimo SZCZĘŚCIA , że udało się wszystkie ćwiczenia wcisnąć od wt do czw, gdzie na prywatnych miałam ćwiczenia w pn i pt, to prowadzący ćwiczenia ustalili sobie dodatkowy dzień na NIEOBOWIĄZKOWYCH WYKŁADACH w poniedziałki na cotygodniowe, niemożliwe do poprawienia lub napisania po nieobecnościach kolokwia. Gdy poszłam do dziekanatu mówiąc o mojej sytuacji po raz kolejny, panie uśmiechały się, że coś na to zaradzą, po czym po dopytaniu się o to czy na uni czy poli studiuję i po otrzymaniu odpowiedzi, że na Wyższej Szkole Bankowej, ich miny zrzedły i kazały mi wyjść mówiąc, że nic z tym nie zrobią. Profesorowie podobnie. Przed zajęciami nie mieli czasu na odpowiadanie, na zajęciach tym bardziej, a po zajęciach "trzeba było spytać wcześniej" itd itd..... I tak jak studiowanie i nauka matematyki dla mnie to czysta przyjemność, uciekłam po 4 miesiącach i kontynuowałam prywatną informatykę. Obecnie jestem po licencjacie, pracuję jako grafik uczący się do awansu do tworzenia gier komputerowych. Sam kierunek informatyki był właśnie związany z game designem i programowaniem w unity i AR/VR. Prywatne studia to najlepsze co mogłam zrobić! Luuuub bardzo niszowe kierunki. Przy okazji poza małymi wyjątkami profesorowie byli genialni, bo zawsze służyli pomocą na WSB, podpowiadali i mieli pasję. Moja praca była o tworzeniu aplikacji dla fanów papierowych RPG (przez wypalenie przestałam nad tym praacować po obronie, ale kto wie ^^") i mój promotor mega mi pomagał, bo sam był wieloletnim graczem, przez co był mocno zaangażowany w moją pracę co jeszcze bardziej mnie motywowało. POLECAM JESZCZE RAZ. EDIT: Właśnie dotarłam do fragmentu o UWr, potwierdzam słowa! Polecam jeszcze raz! (zrezygnowałam przez pasję do przedmiotów ścisłych ^^")
@aurorka7772 жыл бұрын
Jest Pan hot, Panie Krzysztofie. A do tego bardzo merytoryczny i wartościowy odcinek, jak zawsze
@WhiteRed-ni7js2 жыл бұрын
Ten moment, kiedy mam tak samo, ale na mojej uczelni się na takie rzeczy nie narzeka, tylko się cieszy, bo "inni mają gorzej".
@Alukin192 жыл бұрын
Nie stać było mojej rodziny na studia w dużym mieście. Chciałem studiować na ASP. Rodzice powiedzieli, że chcesz studiować to ok, ale na uczelni w twoim mieście. Dawna Politechnika Radomska, dziś Uniwersytet posada wydział sztuki. Trochę byłem zły na całą sytuację, ale okazało się że UTH w Radomiu to mega cudowne miejsce. Miałem masę czasu i mega wsparcie na rozwijanie się w wybranym kierunku. Kadra bardzo szybko stała się naszymi przyjaciółmi. Bardzo szybko wyleczyłem się z "prestiżowych" uczelni. Pozdrawiam.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Przyjaźń między kadrą a studentami to cenna rzadkość, a powinna być normą. Dobrze trafiłeś
@Alukin192 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj Też tak myślę. Studia skończyłem dawno, jakieś 10 lat będzie. Do tej pory jak jestem w pobliżu to wpadam na kawę do wykładowców. Zawsze mają na to czas. Naprawdę mega miejsce, jak ktoś z Radomia lub okolic to polecam. Zawód po studiach zdobyłem tez mega.
@magdalenas.zawadzka7661 Жыл бұрын
Cały odcinek chciało mi się płakać. Nie miałam tak źle. Skończyłam ASP w Gdańsku i było świetnie . Część kadry cudowna, część jak zawsze, trzeba było mieć sposób by ich obejść , ale wspominam ten czas bardzo pozytywnie . Odczułam ból i przerażenie słuchając tego odcinka, a jednocześnie zastanawiając się co ja bym zrobiła w takiej sytuacji. 🙈
@KrzysztofMMaj Жыл бұрын
Sam jako student bym nie wiedział, co zrobić. Teraz wiem, a i tak różne osoby wywierają naciski po tym filmie, tak jakby mówienie o cierpieniu studentów było czymś złym. Środowisko akademickie pilnie potrzebuje sanacji, przypadek Instytutu Historii Sztuki jest tylko jednym z wielu niestety...
@magdalenas.zawadzka7661 Жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj każdy taki kamyczek do koszyczka, jak Twój kanał, postrzegam jako kolejny kamień milowy, który pomaga zmienić rzeczywistość i walczyć z mentalnym/intelektualnym boomerstwem . Dziękuję za Twoją pracę i odwagę. 😊
@theonev21592 жыл бұрын
bardzo dziękuję za wrzucenie takich rzeczy, widzę co moja siostra może przeżywać na studiach w Krakowie, jest na ostatnim roku już ale to co mogła czuć,przeżywać,odczuwać. Tak czy siak mimo gdy mnie odrzucała i tak ją próbowałem pocieszyć, cieszę się mogę ją teraz przytulać i móc pocieszyć bo już rozumiem to wszystko tak samo. Nie życzę takich rzeczy żadnej osobie albo komuś kto ma rodzeństwo na studiach. Życzę każdemu zrozumienia i bycia miłym dla takich osób nie ważne w jakim jesteś wieku. Sam jestem młodszym bratem i robię wszystko co mogę by moja siostra czuła się chodź ciut lepiej.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Wsparcie na pewno jest potrzebne siostra mojej przyjaciółki miała takie załamanie nerwowe po obronie na polonistyce UJ, że do dzisiaj reaguje nerwowo na samo wspomnienie. Na szczęście też miała takie wsparcie, jakie Ty dajesz swojej siostrze
@theonev21592 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj Bardzo się cieszę że nie jestem jedyny który stwierdził wspierać swoje rodzeństwo mimo własnych problemów. Dziękuje za informacje.
@adric7702 жыл бұрын
Krzysztofie myślę, że dobrym pomysłem na odcinek z tej serii jest ten o profesorze korytarzowym jako promotorze. Mam nadzieję, że tego typu odcinek pojawi się w stosownym i niedługim czasie bo temat jest bardzo ciekawy i myślę, że pomógłby wielu przyszłym studentom.
@sanity94022 жыл бұрын
51:28 - Nie dotyczy to UJ, ale przyznam szczerze, że tak się trochę też czuję w stosunku do środowiska filmowego, gdy na studiach jestem besztany za to, że nie daję się klepać po głowie na zajęciach z aktorstwa albo oglądam filmy Marvela zamiast "prawdziwego kina"... Fajnie to tak pójść na studia żeby się rozwinąć w lubianym kierunku, a zamiast tego spotkać się z selekcją :) Na szczęście jestem jeszcze na tyle przywiązany do tego hobby, że nie zrezygnowałem z niego, ale nie świadczy to o danej społeczności najlepiej, gdy mam myśli o rezygnacji ze względu na snobizm i elitaryzm.
@kubilaj28532 жыл бұрын
O, a oglądałeś Shang-Chi? Dobry miks kina akcji z fantasy(pomijając nieco przydługie retrospekcje, to świat wykreowany został bardzo dobrze)
@sanity94022 жыл бұрын
@@kubilaj2853 Będę musiał nadrobić, dzięki za polecenie :)
@Lady_Sherin2 жыл бұрын
Oj taaaak, Uniwersytet Jagielloński jest cudowny xd. Mam przyjemność doświadczać zarówno UJ, jak i UR, i choć UR nie jest idealny - nie będę udawać, że nie widzę wad niektórych profesorów - to jest zdecydowanie przyjemniejszy w odbiorze. Wykładowcy przynajmniej PRÓBUJĄ wyjaśniać. Nie zawsze wychodzi, nie zawsze zrozumie się za pierwszym razem, ale obejrzysz wykład raz, drugi, poprosisz prowadzącego o zadania na przećwiczenie przed kolosem i jest git, daje radę. Tymczasem UJ... Uhuhu, tu zaczyna się zabawa. Moim ukochanym przedmiotem póki co jest biofizyka. Seminaria polegają na tym, że pan doktor każe studentowi wyjść na środek sali i odpowiadać jak w podstawówce przy tablicy xd. Oczywiście na punkciki, no bo jak inaczej? Żeby było śmieszniej - jako materiał na przygotowanie dostawaliśmy podręcznik DLA FIZYKÓW i ogólny zakres materiału (ogólny zakres materiału to hasła typu USG, EKG i tomograf, tyle). Przed tą pytanką nie ma oczywiście żadnego wykładu, bo po co, no masz przecież podręcznik. I domyśl się, co szanowny pan doktor uzna za ważne (bo podręcznik ma jakieś 500 stron). Dodam, że na mój kierunek rekrutowaliśmy się maturą z rozszerzonej biologii, chemii i podstawowej matematyki. Były co prawda inne opcje jeśli chodzi o 2 ostatnie, ale z tego, co wiem, to raczej nikt nie wybierał alternatyw. Także o ile nie interesujesz się fizyką osobiście, to ostatni raz miałeś kontakt z tym przedmiotem w gimnazjum. Astrofizyki w liceum nie liczę. A potem dostajesz podręcznik dla osób, którzy się na fizyce faktycznie znają i oczekuje się od ciebie, że po pierwsze zrozumiesz, co ta książka do ciebie mówi, a po drugie, że będziesz wiedzieć, co jest ważne. Bo surprise, surprise, ciężko zrozumieć np. USG bez solidnej podstawy w postaci wiedzy o falach. Zaliczyłam te seminaria, nawet na 7 punkcików za dziesięć, woow. Co wiem na ten temat? Absolutnie NIC, bo niezrozumienie treści nadrabiałam tępym kuciem wzorów. Żeby było zabawniej, jeśli masz jakąkolwiek nieobecność bez zwolnienia lekarskiego, to musisz automatycznie doliczyć do swojej średniej punkcików 0/10. Nie trudno się domyślić, że jeśli dostaniesz takie 0/10 punkcików, to trudno o nadrobienie do wymaganych 6/10. Jakimś cudem nawet na zajęciach z anatomii - najważniejszego przedmiotu, jak by nie było - mamy dopuszczalną 1 nieusprawiedliwioną obecność w semestrze. Można? Można. Jedyna pozytywna rzecz, którą mogę o tym przedmiocie powiedzieć, to że kiedy część grupy nie dostała tych 6 punkcików na 10, to prowadzący kombinował, jak ich przepchnąć bez konieczności robienia dodatkowego kolokwium, terminów, etc. Z drugiej strony bardzo sobie chwalę kursy histologii, bo wykłady i ćwiczenia są ze sobą cudownie zgrane i naprawdę nie mam się absolutnie do czego przyczepić. Wykłady udostępnione stale na stronie, które możesz sobie obejrzeć, kiedy chcesz i ile razy chcesz. No bajka. UJ, ucz się od swojej własnej Katedry Histologii. I mówiąc to, patrzę w szczególności na Katedrę Biochemii Lekarskiej, której też mam wiele do zarzucenia, a która znajduje się bezpośrednio na przeciwko Katedry Histologii. Dziękuję za uwagę.
@alapogoda83682 жыл бұрын
Jestem w wielkim szoku, studiuję zaraz obok w Instytucie Historii UJ i zupełnie nie mam takich sytuacji, promotorzy bardzo pomocny, seminarium jest od nauki pisania pracy, a dopiero na koniec jest czytanie prac
@czarnesoneczko79392 жыл бұрын
Jestem tegorocznym maturzystą. Marzyłam o UJ, miałam składać papiery na polonistykę, ale po tym filmie jakoś tak mi się odechciało. Dziękuję za ten materiał, ludzkie naprawdę nie mają, pojęcia co się tam dzieje i ta uczelnia jest ich snem, który jak widać może stać się życiowym koszmarem.
@usmiechnietadziewczynka19812 жыл бұрын
Zapraszam na UAM, kocham ten kierunek, jak chcesz, mogę więcej opowiedzieć :)
@slawek29282 жыл бұрын
Jeżeli nie będziesz miała ataków paniki na ustnych egzaminach , objawień na korytarzu typu że tak naprawdę to Ty wszystko umiałaś , nie zawalała obrony z powodu 'depresji" i tysiąca innych debilnych usprawiedliwień dla swojego nieuctwa -to spokojnie możesz składać papiery na UJ. :)
@PandaOOOO2 жыл бұрын
Jeden z chyba najtrudniejszych najważniejszych i chyba najbardziej personalnych odcinków dla każdego coś przykrego ale zdecydowanie potrzebny a już abstrahując od tego to jakkolwiek to brzmi wspaniałe ogląda się Krzysztofa aż tak kipiącego żalem złością i pogardę
@matijasz82 жыл бұрын
Ja mam historię z innej uczelni ale myślę że pasuję. Studiowałem swego czasu Fizykę na politechnice Warszawskiej, studentem specjalnie wybitnym nie byłem ale nie było aż tak źle. Z biegiem czasu zaczęło do mnie docierać że praca w środowisku naukowym nie jest dla mnie, nie znosiłem opracowywać badań, więc zapał do studiów bardzo mocno opadł. I wtedy, kiedy zaczynałem ostatni semestr pojawiło się światełko - dostałem się do projektu we współpracy z pewną zagraniczną uczelnią, mieliśmy poświęcić na niego 8 miesięcy pracy, w tym wyjazdy na rzeczony uniwersytet, projekt był bardzo mocno interdyscyplinarny i pierwszy raz na tych studiach miałem wrażenie że coś takiego chciałbym robić. Nie było problemu z początku, dostałem zgodę od pani dziekan mojego wydziału na pierwszy wyjazd, ruszyliśmy z kopyta z pracą, zawaliłem przez to ostatni semestr i musiałem zostać na dłużej, ale mi to nie przeszkadzało - i tak chciałem skończyć pracę w projekcie i powoli walczyć z zaległościami i inzynierką. Pierwsze schody zaczęły się przy zakończeniu tematu. W maju, mieliśmy jechać na zamknięcie projektu, dopracować nasz prototyp i przygotować otwartą dla każdego dwudniową galę z prezentacjami i możliwością dotknięcia wyników pracy. Wtedy dostałem od pani dziekan mokrą szmatą w pysk - dowiedziałem się że zgody na wyjazd i diety nie dostanę bo ona nie będzie mi finansowała wakacji w nagrodę za zaległości w nauce. Dramat, nie wiedziałem co zrobić, koordynatorzy pisali do pani dziekan maile, oficjalne pisma, wstawiła się za mną kadra i rektor uczelni z Helsinek, nic nie pomogło, nie to nie XD. ( Nie muszę mówić że jako studenta nie było mnie stać na wyjazd do Finlandii i przeżycie tam przez tydzień). Wtedy dostałem informację z zagranicy, że temat jest absurdalny i to oni - obca uczelnią - sfinansują moja podróż. Wszystko się udało, skończyliśmy z nagrodą za najlepszy projekt roku, nasze nazwiska i imię uczelni zawisły na ścianie - oczywiście egzaminy w czerwcu mi nie poszły - cały rok poświęciłem dla dobrego imienia uczelni. Miałem nadzieję że na następny semestr dostanę rezerwację albo że podobnie jak w wypadku mojej koleżanki - dostanę urlop dziekański na miniony rok ( był na to precedens nawet nie jeden ) żeby móc spokojnie zdać ostatnie 4 przedmioty i obronić pracę. Otóż nie - pani dziekan od progu powiedziała że żadnego warunku nie dostanę, w ogóle o urlopach mowy nie ma bo nie, bo jestem leser i nieuk, moje osiągnięcia nie mają znaczenia bo na uczelni się jest żeby się uczyć. Zdenerwowany zapytałem się wprost - czy celem studiów jest zdobycie dyplomu czy znalezienie swojego miejsca w świecie i rozwijanie się - odpowiedz zwaliła mnie z nóg: jak tak dobrze idzie panu rozwijanie się i znalazł pan pracę ( notabene dzięki tamtemu projektowi ) to może panu tytuł z fizyki potrzebny nie jest... Wyszedlem i już nigdy tam nie wróciłem 4 lata studiów - poszły w cholerę, zastanawiałem się czy nie próbować się wznowić ale do tej pory panicznie boję się czy nawet jakbym się wznowił to moja ulubiona pani dziekan, nie dopilnuje osobiście żebym zmarnował kolejny rok. Zacząłem studia zaoczne i 5 lat na pierwszym roku przestało być żartem. Razem z koleżankami mieliśmy złożyć na panią dziekan skargę ale obrzydzenie wydziałem sprawiło że nigdy się za to nie zabraliśmy...
@LienSmoczyca Жыл бұрын
Wiem, że film sprzed roku, ale przytoczę pewną anegdotę z czasów moich studiów (nie na UJ). Na drugim roku miałam bardzo dramatyczne zapalenie płuc, wiążące się z tygodniową hospitalizacją i niemożnością uczęszczania na zajęcia przez miesiąc. Generalnie wykładowcy byli przychylni, pozwalali mi pisać prace we własnym tempie i wysyłać im wszystko za pomocą maila. Wyjątkiem była jedna Pani Profesur, dobijająca lekko dwustu lat, nienawidząca każdej żywej istoty. Mimo dostarczenia jej zaświadczeń lekarskich, a nawet WYNIKÓW BADAŃ (co prawnie nie powinno jej w ogóle interesować), nie pozwoliła mi podejść do egzaminów końcowych ze względu na brak obecności na zajęciach. Jako przykładny student padłam na kolana i wybłagałam jeszcze jedną szansę. Pani Profesur, w ramach pokuty, zadała mi napisanie recenzji jej książki. Dała mi na to trzy dni. Po pierwsze, książka ta nie była nigdzie dostępna, więc zajęło mi aż dwa dni wygrzebanie skądś jakiegoś uszkodzonego pliku PDF. Po drugie - treść tego dzieła była przestarzała o jakieś pięćdziesiąt lat. Nikt o zdrowych zmysłach nie używał już technik w niej zawartych. Ba, niektóre z nich, w obecnych czasach, uważane są za OKRUCIEŃSTWO WOBEC ZWIERZĄT. Oczywiście moja recenzja była bardzo przychylna, pełna ukłonów i pochwał w stronę Pani Profesur. Chciałam po prostu podejść do egzaminu i mieć to z głowy. Studia, które wybrałam, były zgodne z moimi zainteresowaniami. Niestety po latach tyrania straciłam zapał, a w bonusie dostałam jeszcze stany depresyjno-lękowe i fobię społeczną, z którą walczę do tej pory, a minęło prawie 10 lat od tamtego czasu.
@ziomalkav2 жыл бұрын
Studiowałem filologię rosyjską na UG. Już dość dawno. Studia raczej przyjemne, kadra w większości fajna, przyjazna człowiekowi, otwarta, ale też intelektualnie wymagająca. Ze zdawaniem egzaminów nie było problemu. Większość dawała 3 za chodzenie na wykłady albo za samo przyjście na egzamin (w większości ci starsi wiekiem). Jak się nie zdało w pierwszym terminie, to robili lipnego września, którego nigdzie nie rejestrowali i dopiero jak się tego nie zdało, to trzeba było prawdziwego września zdawać. Bo po co studentowi miałaby stać się krzywda? Oczywiście było parę mend, które z sadystycznej przyjemności uwalało ludzi. Pośród nich był pan profesor, który dawał wszystkim paniom 5 za fakt przybycia na egzamin w krótkiej spódniczce i dekoltem. Jak byłeś facetem, to nie ważne, ile umiałeś, najwięcej mogłeś liczyć na 3. I tak na seksizmie pana profesora tracili wszyscy - ogarnięte i inteligentne laski były sprowadzane do cycków, a faceci byli gnębieni za tych cycków brak. Był to irytujący, ale jednak odchył od normy na moim kierunku. Frustrujące było za to słuchanie pogardliwych podśmiechujków studentów z innych kierunków czy uczelni, którzy twierdzili, że moje studia to "wydział gier i zabaw", że ja życia nie znam i co to ma być dawanie ocen za obecność?! Co to, przedszkole? (Btw. prowadziłem zajęcia w przedszkolu gościnnie jako rodzic i chciałbym, żeby przedszkolami sobie ludzi gębę przestali wycierać, bo to bardzo grzeczna, pracowita i uważna grupa ludzi! i z nikim mi się tam dobrze nie pracowało jak z przedszkolakami czy klasami 1-3). Tak więc moi dobrzy znajomi podczas sesji zamieniali się w latające małpy gotowe bronić systemu, który ich dymał, doprowadzał do płaczu albo kompulsywnego chlania. Dla większości ludzi, niestety, jedynym miernikiem wartości jest ilość zeszmacenia, którą są w stanie wytrzymać. Miałeś łatwe życie? Spier.... Ja to miałem ciężko, bo do szkoły chodziłem 11 kilometrów, a pan profesor na zaliczenie podrzucał kolokwia i zaliczał tym, których prace wylądowały na stole.
@arbuz_kawon Жыл бұрын
Pięknie Ci dziękuję za ten materiał! Bardzo ze mną zarezonował, bo sam próbuję sobie poukładać analogiczny bagaż. Kończę teraz doktorat na wydziale filozoficznym tejże pradawnej i szlachetnej wszechnicy, którą tak pięknie i celnie grillowałeś. Dostałem się, podobnie jak Ty wspominałeś, przez olimpiadę; całe studia przeszedłem jako ten "zdolny" (co to w ogóle znaczy?!), szczęśliwie tracąc niedużo czasu na naukę, opierając się na tym, co czytałem w wolnym czasie. Pełnię tego chorego absurdu poczułem dopiero, jak dostałem się na studia doktoranckie (tfu, przepraszam, szkoły doktorskiej - pierwszy rocznik, ten system to jest swoją drogą osobna minipatologia do omówienia). Absurdalne wręcz fetyszyzowanie tytułów, historii, hierarchii, poklepywanie się po pleckach - i absolutne zero meritum. Naprawdę, idealnym mottem byłoby Nadzorować i Karać - zero pomocy, zero seminariów, wyłączny mój kontakt z nimi polega(ł) na regularnym wysrywaniu coraz to kolejnych i kolejnych esejów i raportów; zdawaniu kolejnych egzaminów, z których w szczególności te na studiach doktorskich nie miały wiele wspólnego z meritum. Naprawdę, przerażająco ciężko jest uświadomić sobie, że działając mniej więcej w zgodzie z wyznaczonymi regułami - i ba więcej, regularnie wygrywając w tej patologicznej grze różne nagrody, stypendia itd. - jedyne z czym wychodzę to potężne wgniecenie na mózgu. Ludzie, jak Was coś szczerze interesuje, to zgłębiajcie to wszelkimi dostępnymi środkami, nawet za pośrednictwem uniwersytetów, ale błagam, nie dajcie sobie sprzedać tej ideologii. Nie stańcie się częścią tego skamieniałego koralu spierdolenia, jakim jest szkolnictwo wyższe, tej piramidy finansowej zrealizowanej w walucie wiedzy i prestiżu. Nie warto.
@KrzysztofMMaj Жыл бұрын
Podpisuję się w pełni pod tym apelem. I bardzo współczuję. Wiem dobrze, o czym mówisz. I jest szczególnie ironiczne to, że humanistyka na tej uczelni - zawsze pierwszej do cytowania ponowoczesności I stawiania się po progresywnej części historii - jest do zrekonstruowania jako promującą postawy opresywne, przemoc symboliczną i instytucje nadzoru z mikrofizyką władzy (zachęcony Twoją wzmianką, pojechałem trochę Foucaultem )
@CiotkaOgg2 жыл бұрын
Też zaczynałam swoje żakowskie życie od polonistyki na UJ w 2008 roku. Szybko jednak zrezygnowałam po tym jak co zajęcia byłam gnębiona albo za swoją "hiperpoprawność językową" albo za to, że mówię zbyt "śląsko", w sumie całkiem zabawne było to kiedy profesor fonetyki udawał, że nie rozumie co do niego mówię albo kiedy wypowiedziane przeze mnie zdanie było katalizatorem do kilkudziesięciominutowego wykładu o tym jak ważne jest n welarne. Podkreślanie na każdym kroku "prestiżu, wagi i powagi", nie wspominając już o komentowaniu nie tyle wiedzy mojej czy mojej ówczesnej partnerki ale właśnie relacji między nami. Przestało mi się chcieć udowadniać na każdym kroku, że jestem godna przebywania w jednym pomieszczeniu z prowadzącymi zajęcia ale bardzo źle to odchorowywałam. Przez rok nie wychodziłam praktycznie z domu i pomimo tego, że miałam zajebiste wyniki matury postanowiłam ją poprawić żeby udowodnić (komu?), że coś umiem. Dla mnie pobyt na UJ to jedno z gorszych doświadczeń w życiu (a mieszkałam we Francji więc c'mon). Mam nadzieję, że takich akcji będzie więcej, że ludzie nie będą bali się mówić, że coś jest nie tak i nauczymy się w końcu, że jeżeli coś trwa latami to wcale nie znaczy, że to jest normalne. Przede wszystkim dlatego, że wiem, że można inaczej, dla mnie Instytut Kultur i Literatur Anglojęzycznych był bezpieczną przystanią (całuję doktora Jędrzejkę!) i choć jasne, że trafiały się tam betony albo rok w rok czytanie tych samych notatek na wykładach to nikt z nas tam nie robił debili. I chodziliśmy razem na piwo. Z ładnych anegdot mam jedną, kiedy stałam na patio odpalając papierosa od papierosa przed egzaminem ustnym z literaturoznawstwa podszedł do mnie jeden z profesorów i zapytał czym się tak martwię. Powiedziałam mu wtedy, że jestem strasznie neurotyczna, przerażona i naprawdę nie wiem czy zdam. Na co on stwierdził, że sam do literaturoznawstwa podchodził trzy razy więc to się zdarza. Można być po prostu ludzkim, naprawdę, to nie umniejsza.
@KrzysztofMMaj2 жыл бұрын
Nawet wiem, kto to mógł być od tej fonetyki. Uwielbiam też to, że Wydział PoLOLnistyki UJ pozuje na lewicowy, a bardziej homo- trans- i w ogólności ksenofobicznego miejsca ze świeca szukać. Do dziś pamiętam, jak jeden gość od romantyzmu wrzeszczał na nas, że jesteśmy "pokoleniem III RP", czyli rozumiesz, dziadkowie z Wehrmachtu i te sprawy. Potem został wiceministrem edukacji, idealny wybór. A wystarczy, jak piszesz, być ludzkim. I również propsuję Jędrzejko!
@CiotkaOgg2 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj Pamiętam jak kiedyś żaliłam się jednemu z profesorów na anglistyce na moje doświadczenia z UJ, naprawdę było mi przykro i trudno było mi się pogodzić z porażką zwłaszcza, że wtedy jeszcze miałam przekonanie, że bycie wybitnym to ważna sprawa w życiu. Profesor patrzył na mnie przez minutę w ciszy po czym stwierdził "Ach, bo oni tam wszyscy mają kija w dupie, to blokuje wyobraźnię. Nic nie rozumieją." I w tym chyba tkwi problem, tak długo kiszą się w swoim własnym sosie, że nie dostrzegają świata, który przecież ciągle się zmienia. I świetnie, niech ich dogoni i niech dostaną prawdą w łeb. Wybór idealny, chciałoby się rzec, że właściwy człowiek na właściwym miejscu. W zasadzie bardzo chętnie wysłałabym wspomnianemu Panu pamiętniki kuzyna mojej babci, który faktycznie był nieślubnym dzieckiem żołnierza Wehrmachtu i oprócz tego, że dwadzieścia lat próbował znaleźć ojca przez czerwony krzyż, to całe życie borykał się z traumą bo przypuszczał, że jest dzieckiem z gwałtu. Czy ludzie mogą się nauczyć, ze słowa, zwłaszcza te najgłupiej, najbardziej bezmyślnie powiedziane niosą za sobą konsekwencje? Fajnie by było. Nic to (cytuję powołując się na moją rozległą wiedzę z zakresu polskiej literatury) o ważnych rzeczach mówisz. I chwała Ci za to, że ogląda Twój kanał bardzo dużo młodych osób, które dopiero zaczynają przygodę (bo to ma być przygoda!) ze studiami, niech wiedzą, że zostanie studentem nie wiąże się z pozbawieniem praw człowieka. Nawet w tak dziwnym kraju jak ten.
@CiotkaOgg2 жыл бұрын
@@KrzysztofMMaj A, profesora Dunaja nie pozdrawiam. I nadal uważam, że mój żart, po tym jak zapytał "Kiedy w języku polskim mówimy "przeze", jest tylko jeden taki przykład" i ja odpowiedziałam, że no jasne, że przeze drzwi, był żartem najwyższych lotów.
@weroandronika2 жыл бұрын
Nie pojmuję takiego podejścia niektórych polonistów do regionalnych odmienności. Dlaczego mamy się wypierać swoich lokalnych kultur i uniformizować język w imię nie wiadomo czego? Osobiście mam nadzieję, że różne odmiany polszczyzny, a także inne języki używane przez mieszkańców Polski przetrwają wbrew tego typu profesorom, którzy próbują wcisnąć rzeczywistość języka do swoich ciasnych ram.
@CiotkaOgg2 жыл бұрын
@@weroandronika Wiesz, na UŚ na wydziale neofilologii było zupełnie inaczej, wspomniany przeze mnie doktor Jędrzejko podczas jednych ćwiczeń płynnie przeszedł na Śląski i zapytał czy wartość merytoryczna zajęć spadła, co było kochane. Profesor Sławek, którego bardzo kocham choć on moja nieumiejętność do stawiania przecinków trochę mniej, też Śląska i śląskości bronił i domagał się dla niej miejsca. I takie postawy na uniwersytetach są super. Natomiast UJ to był totalny koszmar, najśmieszniejsze jest to, że ja nawet nie potrafię godać - moja rodzina pochodzi ze Lwowa, nie ma wśród nas Ślązaków więc tak naprawdę mówię po prostu bardziej twardo i częściej rzucam kurwami niż w innych regionach Polski uważa się za "w dobrym tonie". Osobiście uważam, że gwary i języki regionalne tylko dodają i uwielbiam te różnorodność obserwować, nie tylko w Polsce ale też na Wyspach na przykład. Mam ogromną nadzieję, że skończymy kiedyś z unifikacją języka, heh, trzymam za nas kciuki. Zwłaszcza, że Warszawa z Krakowem dalej nie wiedzą, które z nich ma rację i jak ta polszczyzna miałaby brzmiećxD
@carmeniwon71202 жыл бұрын
Przypomniało mi się jak profesor przy omawianiu przypisów, przy mojej pracy powiedział że 'nie będę ukrywał, uwziąłem się na panią' - podobno tak piętnuje problemy i naucza a ja bałam się oddawać kolejne etapy pracy :') Dziękuję Ci za ten materiał, już któryś raz mam wrażenie że chciałabym aby wszyscy profesorzy i doktorzy i inne magnificencje miały taki stosunek do studenta jak Ty 🎉❤
@lagistapanda32052 жыл бұрын
To ja chętnie podzielę się swoją historią studiowania, nie na (ch)UJ`ocie, bo jestem z Gdańska, ale na PJATK. Od razu zaznaczę że uczelnia prywatna, ale zależało mi na niej bo, po pierwsze kierunek grafiki mnie kręcił, po drugie ASP było dla mnie nieosiągalne z powodu nieprzystosowania dla niepełnosprawnych w wielu budynkach (brak chociaż poręczy przy zawijanych schodach to problem). Wykładowcy bardzo w porządku, wszyscy traktowali mnie i współ-studentów jak dorosłych ludzi i odnosili się do nas z szacunkiem. Jedli i pili w tej samej kafeterii co my, jedyne co to szatnię mieliśmy osobna. W wielu przykładach jak było się na wszystkich wykładach to nawet jak egzaminy semestralne nie poszły najlepiej to potrafili po zajęciach dopytać z paru pierduł i wstawić ocenę wyżej, bo zakładali że skoro chodziłeś i byłeś zaangażowany (a nie tylko słuchałeś) to wiedze masz. Pamiętam jednego profesora który prowadził liternictwo, mimo że przed zajęciami wszyscy trzęśli spodniami, a on sam na zajęciach nie przebierał w słowach żeby nas krytykować to nigdy ta krytyka nie wychodziła poza naszą pracę, nigdy nie były to personalne odzywki. Może wszystko to było przykryte tym że płaciłam uczelni, ale to był dobrze spędzony czas.
@ewuszka48912 жыл бұрын
Ale fantastyczny film! Bardzo przykro słyszeć te wspomnienia studentów, ale doskonale ich rozumiem. Łatwiej jest wziąć wszystko do siebie i umierać w środku niż walczyć z „autorytetem”. Oby to się zmieniło!
@tenet9232 жыл бұрын
Dziękuję za ten film. Widać jak dużo cię to kosztowało Jeszcze raz dzięki Krzysztof ❤️