Рет қаралды 211,163
Czegoś takiego nigdy wcześniej w życiu nie przeżyłem a także chyba nigdy nie widziałem aż tak dużej ilości śniegu. Trasę mającą ok. 50 km, którą pociąg TLK zwykle pokonuje w ok. 1 godzinę a nawet i mniej, tym razem pokonał ją w ponad 7 godzin... Dlaczego? Otóż 16.02.2012 roku na Małopolsce spadło dużo śniegu. Kiedy pociąg, którym jechałem, stanął w miejscowości Jordanów, zaczął mieć opóźnienia, ponieważ tory zostały zasypane przez śnieg i trzeba było je odśnieżyć. Opóźnienie miało ok. 47 minut. Jednak kiedy pociąg dotarł do Chabówki, problemy zaczęły być jeszcze większe. Tory zostały tak zasypane, że pociąg stał tam ponad 4 godziny! Nikt z konduktorów pociągu w tym czasie nie przeszedł się po wagonach i nie powiadomił pasażerów o zaistniałej sytuacji i jak dalej będzie przebiegała podróż. Pasażerowie byli tym oburzeni i niektórzy z nich nie zamierzali siedzieć i marznąć w stojącym pociągu tylko szukali innych środków transportu (min. busy) które i tak były przepełnione. Jedynym plusem było to, że w wagonach za darmo roznoszono ciepłą herbatę. Kiedy pociąg ruszył, wydawało się, że wszystko jest już w porządku. Niestety, gdy pociąg wjeżdżał na "Zakopiankę", zaczął zwalniać (na filmie jest tylko pokazana jedna próba wjazdu i zjazdu z Zakopianki gdyż tylko jedną nagrałem, ale pociąg wjeżdżał i zjeżdżał kilkukrotnie chyba z 3 razy) i musiał zjechać czyli cofnąć się do miniętej wcześniej stacji Sieniawa na boczny tor, gdyż torem głównym podążał pociąg EXPRESS "Tatry" rel. Warszawa Wschodnia - Zakopane. Pociąg ten puszczono przed nasz TLK aby spróbował on podjechać a przy okazji "oczyścić" nam tor ze śniegu by nasz Podhalanin nie miał problemu z podjazdem. Kiedy oczekiwano na sygnał odjazdu ku zdziwieniu wszystkich, Express, który miał Podhalaninowi oczyścić tor ze śniegu i sam spróbować podjechać, nie dał rady i tak jak nasz TLK cofnął się do Sieniawy. Kiedy Express wjeżdżał do Sieniawy, z głośników na stacji podano komunikat, że pasażerowie TLK Podhalanin proszeni są o przesiadanie się do wagonów pociągu Express "Tatry". Dodatkowo do lokomotywy, która kierowała Expressem, podłączyła się lokomotywa, która prowadziła TLK i wspólnymi siłami spróbowano podjechać na "Zakopiankę" i to na szczęście się udało. W Nowym Targu lokomotywa z Podhalanina się odłączyła a Express, który wiózł swoich i z pociągu Szczecin-Zakopane pasażerów, dojechał spokojnie do celu. Planowany przyjazd TLK Podhalanin do Zakopanego miał być o godzinie 9:28, pociąg ten do Zakopanego nie dojechał zaś pasażerowie z pokładu tego pociągu dojechali na miejsce o 15:52. Łączny czas przejazdu 50 km po opóźnieniach: 7 godzin 35 minut. Z naturą człowiek nie wygra, jednak co się wtedy wydarzyło to był obłęd i paranoja bo kto by się spodziewał, że tego dnia "Zakopianka" przez pociąg prowadzony przez jedną lokomotywę będzie nie możliwa do pokonania. Ale cóż, to nie wina PKP, że napadało tyle śniegu, musieli coś zrobić aby pociąg mógł podjechać i albo odśnieżyć oraz poprowadzić pociąg przez dwie lokomotywy. Lecz minus taki, że żaden konduktor nie powiadomił pasażerów o tej sytuacji i jak dalej będzie przebiegała podróż do celu... istny "czeski film".