Рет қаралды 169,671
Podcast, notatki do tego odcinka, wszystkie linki oraz transkrypt rozmowy ► jakoszczedzacpi...
Blog "Jak oszczędzać pieniądze" ► jakoszczedzacpi...
Książka "Finansowy ninja" ► fin.ninja
Czy klient ma zawsze rację? Czy prowadzenie firmy polega na ładowaniu się w koszty? Mam swoje zdanie i inną strategię. Firma jest dla mnie a nie ja dla firmy.
Wkrótce miną cztery lata od czasu, gdy rozpocząłem prowadzenie działalności gospodarczej wykorzystującej potencjał internetu. Pamiętam, że świat zaszczepił mi w głowie sporo przekonań jak powinienem prowadzić swój biznes. Masę błędnych. Systematycznie wykorzeniam kolejne z nich.
“Musisz rosnąć”, “Musisz zatrudniać i delegować”, “Klient ma zawsze rację”, “Musisz być dyspozycyjny”, “Napieraj, bo biznes ci ucieknie” - już w to nie wierzę. Okazało się, że istnieją inne sposoby na rozwijanie firmy, bardziej spójne z moim zestawem wartości, ograniczeniami oraz preferencjami.
Z wyboru jestem tzw. solopreneurem i prowadzę firmę, które celem jest pozostanie jednoosobową. Udowadniam - przede wszystkim sobie - że technologia pozwala dzisiaj skalować przychody bez konieczności ładowania się w olbrzymie koszty. A jednocześnie nie muszę mieć ambicji na to, by być największym i najlepszym przedsiębiorcą na świecie. Nie muszę się z nikim ścigać, żeby realizować swoje plany. Firma jest środkiem a nie celem. Istnieje dla mnie, a nie ja dla niej. Zbyt banalne? Za mało misji? Dziękuję. Mam swoje zdanie.
Zapraszam serdecznie do wysłuchania - nawet jeśli jesteś daleko od pomysłu na otwieranie własnej firmy.
Slowpreneurship - czyli takie wyluzowane, powolne “przedsiębiorzenie” to jest to co aktualnie realizuję. Świadomie eliminuję kolejne zobowiązania. Na pewno tracę sporo możliwości, ale nie jest moim celem zapracowywanie się lub martwienie, np. o los pracowników firmy. Robiąc wszystko po swojemu, polegając tylko na sobie i wykorzystując automatyzację mogę w dowolnym momencie powiedzieć “pauza” lub “stop”. Nikt nie ucierpi, świat się nie zawali. Dla mnie to dużo bardziej cenne niż “dmuchanie” przychodów.
Czy to dobra droga? Nie wiem. Wydaje mi się w tej chwili najlepsza. Wyścig szczurów został gdzieś obok, a ja powoli się z niego uwalniam. Pracuję, bo mogę i lubię. Gdy jest ciężko - cisnę lub odpuszczam, ale w zgodzie ze sobą, a nie pod czyjekolwiek dyktando. Bez kamieni na szyi, które wieszałbym na własne żądanie biorąc na siebie kolejne zobowiązania.