Z uwagą wysłuchałam (i zgadzam się z refleksjami) ale tak jak nie rozumiem ruchu do agresywnego usuwania tego co bolesne, tak samo nie rozumiem dlaczego prawda ma być zgodą na trud i cierpienie ? dla mnie prawda jest raczej widzeniem tego co jest, zrozumieniem tego co jest i tworzeniem własnego życia na swoich warunkach, na swojej prawdzie
@mysleniejednakboli28092 жыл бұрын
Dziękuję za to ważne pytanie. Uściślijmy. Mówimy o prawdzie między ludźmi, a więc tej komunikowanej, uzgadnianej, tej, która zakłada jakąś głębszą relację, a więc wymaga jakiejś wymiany i kompromisu z drugim człowiekiem. Prawda staje się wtedy czymś z zewnątrz, przestaje być czymś tylko "moim", staje się czymś co w jakiejś części przychodzi od drugiego i wymaga przezwyciężenia tego mojego "ja". A to boli. Dążenie zaś do prawdy to droga, która zaczyna się w chwili doświadczenia, jakim może być zwątpienie co do, jak Pani pisze "mojej prawdy" (skrajne: scio me nihil scire - wiem, że nic nie wiem Sokratesa), czasem zaczyna się od zachwytu, czy zdumienia (jak to możliwe?), itp.
@eldoradose2 жыл бұрын
Ruchy tego typu nie mają swojej logiki w narracji, tu mają tylko retorykę. Uznanie, że wszystko jest jedynie narracją jest właśnie uznawaniem wyłącznie retoryki i odrzucaniem logiki. Źródło tych zjawisk jest w działalności myślicieli ze Wschodu którzy mieli silny wpływ na pokolenie "dzieci kwiatów" które to wychowało swoje dzieci które teraz są dorosłe i rządzą na Zachodzie. Wystarczy poczytać Osho który jest bardzo popularny, otwarcie nawołuje do zniszczenia społeczeństwa i wszelkich form organizacji, również rodziny - to są wszystko źródła opresji, lewicowi intelektualiści od "Dialektyki Oświecenia" też tak przedstawiają sprawy. Dla Amerykanina jak i młodzieży, leniwej i rozkojarzonej, mądrości joginów czy buddyzmu są bardzo kuszące, brak przemocy, stresów i problemów, brak nacisku i przymusu, a taki stan społeczny jest możliwy wtedy kiedy wszystko wolno i nic nie trzeba, kiedy społeczeństwo żyje chwilą, jest uczuciowe, wrażliwe ale już niekoniecznie logiczne. Prawda tutaj będzie największym wrogiem, gdyż logika często idzie wbrew uczuciu i nakazuje czynić coś o zabarwieniu negatywnym z perspektywy uczuć, np karać, zabraniać, wymagać itd zgodnie z logiką prawa. Buddyzm w swej istocie, podobnie jak myśli joginów mają za cel pozbycie się ciała uczuć (ciała astralnego, duszy odczuwającej) gdyż jest to źródło pragnień. Ludzie na Zachodzie jednak tego nie rozumieją, tworzą z tego kulturę popularną i tworzą jeszcze silniejsze pragnienia zbudowane na uczuciach, a tam etyka jest rządzona nie przez logikę ale przez estetykę. Dobre jest to co się jawi jako dobre a nie to co jest tym istotnie. Najlepiej to widać na przykładzie ekologii, CO2 jest zły ale jest też i potrzebny dla roślin, próba pozbycia się tego gazu jest śmiercią dla planety, zamienia ją w pustynie i tu ekologia nie jest zbudowana na logice ale na estetyce, czyli na krystalicznie czystym dymie z komina, co on robi w szerokiej perspektywie już nikogo nie interesuje, tak samo jak nikogo nie interesuje wpływ 5G na klimat i planetę. W myśli Wchodu zabicie lub uciszenie ciała uczuć jest konieczne aby dostąpić nirwany, pustki. Chrześcijaństwo nie chce tak postąpić, chce zbawiać, czyli transformować to ciało w Miłość, w ogólnoludzkie braterstwo. W myśli wschodu nie ma troski o wszystkich ludzi, jest indywidualne zbawienie i ludzie będąc egoistami wolą się kierować bardziej tym co czują że jest dobre z ich perspektywy a nie z perspektywy całościowej i ponadczasowej. Pojawia się więc pytanie, czy jak zlikwidujemy kulturę, to wszyscy transformują swoje ciało pragnień w miłość i będą każdego kochać jak brata i siostrę, czy też pozostawią pragnienia egoistycznymi jakie są obecnie, nie mając przy tym już kultury ani organizacji, a więc powrócą do stanu zwierząt? Raczej ani jedno ani drugie, zachowa się narracje estetyczna, każdy będzie pragnął być pięknym i zdrowym, eko a sferę prawdy przejmie sztuczna inteligencja. Komputer zaczną traktować jak wyrocznie lub boga a sami będą żyć tylko estetyką. Komputer nie będzie przecież prześladowcą, nie można go obarczać winą, tak jak bóstwa nie można, jedyne co to otrzyma się łaskę czyli bezbłędny wynik, lub error, brak łaski. Jedno i drugie będzie musiało być zaakceptowane z pokorą niczym boski wyrok. Cancle culture to zwodnicze hasło. Kultury nie da się skasować skoro ludzie mają wolność tworzenia i wyrażania się, można za to skasować cywilizacje czyli zdolność do organizowania się i porządkowania. Jak cywilizacja pada to kultura nie ma paliwa i też wymiera, wtedy pojawia się prośba o ratunek i przyniesie go nie ten kto przyniesie kulturę a ten kto da cywilizacje i tutaj wkroczy maszyna, bo zaufanie do człowieka i autorytetu zostało wcześniej zniszczone. Maszyna będzie naszym "Wielkim Inkwizytorem".
@mysleniejednakboli28092 жыл бұрын
Dziękuję za ten komentarz. Nasza przyszłość w tej interpretacji nie wygląda dobrze. Maszyna jako "wielki inkwizytor"? Cywilizacja, którą de facto zacznie budować sztuczna inteligencja a więc maszyna? Czy maszyna-sztuczna inteligencja stworzy też kulturę opartą na estetyce - a więc tym, co się podoba jak największej masie ludzi, by zyskać nad nimi władzę? Trudno przejść obok takich tez. I gdzie tu umieścić tak nam swojskie pragnienie miłości, bliskości drugiego człowieka? Czy sztucznej inteligencji uda się i to pragnienie oszukać? Zachęcam do przemyśleń i komentarzy.
@eldoradose2 жыл бұрын
@@mysleniejednakboli2809 Nasza przyszłość nie wygląda dobrze od czasów Oświecenia :) Ludzie przyjmując samych siebie za centralne kryterium właściwie wrócili do geocentryzmu. Jeśli nie ma prawdy obiektywnej i koniecznej a są tylko nasze względne punkty widzenia i narracje, to nie ma i Opatrzności ani żadnego kosmicznego obiektywnego sensu i planu dziejowego. Jest tylko nasza perspektywa, jesteśmy centrum Wszechświata. Oznacza to, że jesteśmy rybami które muszą zarządzać oceanem. Komputer stanie się obrońcą "dobra ogólnego", opatrznością i będzie dla tego dobra poświęcał wiele, gdyż dzięki zdolności do analizy ogromnej ilości danych będzie się jawił jako omnipotencja. Już teraz przy pandemii poświęcono zdrowie i życie wielu ludzi w imię matematycznych modeli wyliczonych przez komputer, to już się dzieje do tego stopnia, że ludzie porzucają zdrowy rozsądek a nawet instynkty i wierzą bardziej w wyliczenia maszyny, czyli w tzw "naukę" która od dawna nic nie odkrywa tylko pisze nowe algorytmy a "odkryciem" zajmuje się komputer. Nie uznają błędów maszyny, uznają, że sami popełnili gdzieś błąd; gdyby nie to i tamto, wyniki by się sprawdziły - tak myślą (co należy tłumaczyć - gdybyśmy się zachowali jak automaty a nie jak ludzie, to wyniki by się sprawdziły, więc trzeba zmienić człowieka aby się w przyszłości systemy i modele sprawdzały). Najgorsza antyteza Opatrzności jaką sobie można wyobrazić, "Bóg" który mówi - powiem ci co będzie jutro, jeśli wpierw zrobisz co rozkażę:) Człowiek który szuka prawdy o sobie, rozumie, że jest procesem stawania się i 50% to zawsze niewiadoma, nieukończona i dzięki temu życie nie jest tylko wibracją i kopiowaniem a jest twórcze i nowe i jego poszukiwania są samym życiem. Wiara, miłość, nadzieja to jego latarnia. Ludzie którzy uznają tylko wiedzę mają jedynie lustro a nie latarnie, myślą, że są w 99% ukończeni i pozostało im tylko kosmetycznie poprawiać oraz delektować się życiem, dlatego najwyżej stawiają estetykę. Taki człowiek nie tworzy, on chce tylko to co już stworzone ułożyć estetycznie i myśli, że pokonał dzięki temu chaos. Precyzja maszyny wydaje się mu bardziej estetyczna, dlatego technikę wykonania stawia wyżej od treści i formy (F.Schiller). Nie zapyta czy to mądre i czy ma głębie, bo jak zapyta to z 99% wiedzy zrobi mu się szybko 1% i dostanie ataku paniki. Będzie wymagał od maszyny co raz to nowszych sztuczek bo pokarmem są tu pozory i bańki mydlane, a to długo nie żyje.
@eldoradose2 жыл бұрын
Jeszcze taka uwaga przyszła na myśl: Można zauważyć, że do Oświecenia ludzkie tragedie były wynikiem starć pomiędzy ludźmi, konfliktem interesów i poglądów, religii itd. Od Oświecenia ludzkie tragedie są wynikiem utraty kontroli nad tym co się robi, są niechciane, niezamierzone a zarazem totalne i absurdalne w skali i skutkach. Człowiek nie zauważa nawet jaka jest różnica w egzystencji od czasu kiedy porzucił Opatrzność. Wcześniej człowiek wiedział, czego nie wie, stąd wiara i metafizyka. Dziś człowiek "wie" czego nie wie, stąd zaślepienie.
@mysleniejednakboli28092 жыл бұрын
Dziękuję za komentarz. Pańskie przemyślenia wymagają zastanowienia. Mogę tylko dodać, że wiedza zawsze równa się jakiejś wierze. Niewiele rzeczy jesteśmy w stanie sprawdzić osobiście. Wierzymy w to, co głosi autorytet. Upadek autorytetów (wymagają podporządkowania i wysiłku) jest upadkiem wiary w nauce i równocześnie samej nauki. Skoro każdy stał się autorytetem dla siebie samego (słynne: ja tak to widzę) - wiara w płaską ziemię jest uzasadniona tym, że jest moja.
@mysleniejednakboli28092 жыл бұрын
Zgadzam się z myślą, że żyjemy w czasach królowania estetyki a nie etyki. Dobre staje się coraz częściej to, co piękne. A równocześnie stajemy się coraz bardziej wrażliwi, coraz bardziej wyczuleni na krzywdę. Czy ta wciąż powtarzające się wołanie o "danie głosu skrzywdzonym" jest z horyzontu tego, co piękne, czy z tego, co dobre? Nie można zamykać oczu na rzeczywiste krzywdy, które domagają się sprawiedliwości. Jednak coraz częstsza uzurpacja "bycia skrzywdzonym" budzi mój niepokój, bo staje się nowym sposobem manipulacji i dążenia do władzy.