Bardzo fajny filmik ;) Sam mam 600 cc i naprawdę nie sądziłem 2 lata temu że wydam takie pieniądze ,żeby ją dopieścić. Tutaj klamki akcesoryjne ,manetki, czarna szybka, sportowy wydech i już można z 1,5-2 tys wydać. Co ważne dla osób kupujących pierwszy sprzęt to sam serwis jest bardzo kosztowny. Jeżeli ktoś ma odrobinę pojęcia, samozaparcia i serwisówkę może zaoszczędzić naprawdę sporo.Głupia wymiana oleju z uszczelniaczami to koszt u mnie w mieście około 100zl nie mówie o wymianie łożyska główki ramy czy np rozrządu.Większość tych czynności jest naprawdę tylko na pozór tak skomplikowana ;) A nie ma nic przyjemniejszego niż satysfakcja z udanego grzebania . Pozdrawiam i Szerokości ;)
@escarfangorn9 жыл бұрын
Michał Ko Dokladnie. ^^
@sebastiankw50248 жыл бұрын
Witam, świetny poradnik , no wiadomo tego typu zabawa kosztuje, kto chce oszczędzać to długo sie nie pobawi jazdą motocyklem.
@escarfangorn8 жыл бұрын
Tu jest prosta zasada - z małych problemów robią się duże problemy. Kto przesadza z oszczędzaniem i chałupniczymi naprawami, w końcu mierzy się z bardziej poważną awarią. Producent nie wymyślił sobie przeglądów serwisowych i różnych akcji opisanych w serwisówce. To nie są dane z kapelusza, tylko z ich praktyki jako firma od lat produkująca motocykle. I tak już podnosili 2x do góry dla FZS600 różne okresy, gdy się przekonali, że maszyna bez problemu to znosi, bo jednostka napędowa nie jest tak obciążona jak w Thundercat'cie, z którego ten silnik pochodzi. :] W moim odczuciu, po zakupie i wstępnym wyremontowaniu, trzeba liczyć jakiś 1000 zł rocznie poza benzyną, przeglądem i ubezpieczeniem na utrzymanie maszyny w tym wieku i tej klasy garażowanej, a nie stojącej pod chmurką. Ale to na serio 1000 zł niezależnie od tego czy coś jest, czy nie. Najwyżej trzeba odłożyć. No i to przyjmując przebieg circa 3000-6000 km rocznie. Jak ktoś okazjonalnie 1000 km przejeździ, albo robi 10 000, to się to zmienia.
@sebastiankw50248 жыл бұрын
Całkowita racja.
@motograt9 жыл бұрын
Witam. Posiadam praktycznie identyczną Yamahę FZS 600 2000 rocznik. Motorek zakupiony w wakacje 2013 roku. Wymieniałem do tej pory: Olej, filtry, płyn chłodniczy i hamulcowy. 2 nowe opony (przy tej mocy nie polecam używek), do tego napęd (łańcuch DID z zębatkami) i klocki tył. Do tego akumulator i to by było na tyle. W tym czasie przejechałem ponad 10 tysięcy kilometrów. Sprzęt był zadbany, a ciekawostką jest, że jeszcze nie robiłem synchronizacji gaźników i pracuje nadal prawidłowo.
@janpytlasinski85899 жыл бұрын
Świetny film, nakreśla całkowity realizm sytuacji. Niestety nie jest on zachęcający do zostania motocyklistą. Mimo wszystko dzięki.
@escarfangorn9 жыл бұрын
JAN Pytlasiński Hmm... czuję po tym komentarzu, że powinienem teraz nakręcić filmik trochę rehabilitujący posiadanie motocykla, ale może już dwa moje filmy ten image poprawiają, tzn. ten "Takie tam... z motocyklem" i najnowszy z toru w Bydgoszczy. :] Ale, niestety, myślę, że żaden film nie jest w stanie prawdziwie oddać frajdy z posiadania motocykla, a już w szczególności z dorastania z różnymi złomami i potem wejścia w wieku dojrzałym w posiadanie jakiejś maszyny, w której się człowiek zakochuje. Bo, po prawdzie i wchodzimy tutaj w wyznania intymne, jak człowiek jakąś machiną jeździ dłużej, a do tego mocno się zaangażował osobiście w jej remontowanie, to wkłada w nią trochę swojej duszy i przestaje traktować jak rzecz. Generalnie lepiej się nie przywiązywać do samochodów czy innych maszyn, bo potem się ciężko z nimi rozstać, przez taką antropomorfizację, ale bywa, że trudno tego uniknąć. Ten klimat trochę oddaje film "Why we ride", polski tytuł "Co nas kręci". Ale jeśli już się nie czuje tego klimatu, to nie wiem na ile ten film go przekazuje. Ja byłem na seansie z motocyklistami i to było dla nie... dla nas jak msza... a jestem ateistą. Nigdy nie byłem przywiązany do aut służbowych czy do samochodów i innych pojazdów, które tylko mi mignęły w życiorysie lub nigdy przy nich nie pracowałem. Ale do dzisiaj z rozrzewnieniem wspominam 20 letniego wtedy Fiata 125p, którego doprowadzenie do stanu używalności zajęło mi bodaj dwa lata. Na starcie miał Vmax 40 km/h i palił dosłownie 40l na 100 km. Po dwóch latach, w dobre dni, palił 10 l na 100 km i rozpędzał się ponad 140 km/h. Chyba jedyny samochód w moim życiu, w którym miałem miejsce na nogi, przynajmniej do momentu zakupu vana. Jeśli chodzi o 4suwy, ciągle miałem swój wianek, a ten prosty silnik mnie niemal wszystkiego nauczył, niczym pierwsza, dużo bardziej doświadczona kochanka. Jeśli człowiek w środku jesieni, w egipskich ciemnościach z powodu awarii prądu musiał na pych odpalać samochód drogę we mgle wyznaczając rzędami świeczek, to takie auto się pamięta do końca życia. :D Ale z kolei vana mam już kilka lat i jest dalej tylko rzeczą. Służy do przemieszczania się z A do B i spełnia swoją zaplanowaną funkcję, tj. dzieciowozu. Bo był kupiony nowy, nic się w nim nie psuje i chociaż jest diablo wygodny i robi co trzeba, to... nie ma tego charakteru. Może jak się zacznie sypać?.... Eee... odpukać! Mam też 18letniego Lanosa, który jest "w rodzinie" od salonowej nowości, chociaż miał już trzech właścicieli. Po prostu auto, z którym się trudno rozstać i w efekcie po kolei trafia w kolejne ręce. De facto, nie jest już mój, bo nie chcąc go sprzedać, wcisnąłem go własnej matce. Ale bez obaw, mimo wieku, dalej jest w najlepszym porządku, lepszym niż wiele aut 10 letnich, co po części wynika z faktu, że kiedyś samochody robiono lepiej, a także z tego, że jest on po prostu zadbany i wszystkie naprawy oraz remonty robione są samemu. Od 10 lat jego eksploatacja spoczywa na mojej głowie i rękach i wątpię, by uzbierało się rachunków na więcej niż 2000 zł wydatków. Oficjalna wycena wg. EuroTaxu pewnie poniżej 3000 zł. Co pokazuje jak absurdalny jest ten system wycen. Auta po prostu nie ma co sprzedawać i też trudno, choćby jak się przypomina, że obu moich synów tym autem odbierałem ze szpitala po narodzinach. Jaka "śmierć" jest odpowiednia dla takiego auta? Jak dla mnie ideał, to gdyby mój brat wrócił z emigracji, zaczął budować dom wykorzystując Lanosa jako woła roboczego i by ten padł w trakcie jakoś dramatycznie, np. na pęknięcie korbowodu. I wtedy z czystym sumieniem, można by stanąć nad nim i rzec "To był jego czas. Odszedł jako dobra maszyna.". I nie, to nie jest kompletnie oderwane od rzeczywistości ani skutek nadmiernego oglądania "Tommy, The Tank Engine" z dzieciakami, ponieważ mój brat miał swego czasu ukochanego Fiata 126p, też remontowanego non stop samemu i nawet samemu pomalowanego a'la Krowa Milka (tyle, że czarno-pomarańczowo) i pewnie by miał go do dzisiaj, z powodu sentymentu, gdyby nie... pęknięcie korbowodu. I też pochyleni nad nim, pożegnaliśmy go z żalem, ale z uczuciem, że zasłużył biedaczek na swoje zezłomowanie. Odszedł robiąc to co uwielbiał, zapier... wiejską drogą z otwartą klapą. Swoją drogą, moja wina, brat do dzisiaj mi wypomina... Ja prowadziłem. Każdy ma takie historie o samochodach, motocykliści dodatkowo mają o motocyklach i są to zwykle opowieści o uczuciach do maszyn do kwadratu, bo o ile samochody to jednak przedmioty bardzo użytkowe, to motocykle są czymś więcej. Wyjątkiem pewnie są auta wyścigowe, do których najpewniej ich kierowcy też mają "niezdrowy" stosunek, ale prawdziwie mocne auto to wydatek 100 tysięcy, pół miliona? A swój pierwszy motocykl/motorower kiedyś można było dostać za flaszkę, a dzisiaj sprzęty teoretycznie ciągnące do 300 km/h można dorwać za równowartość kilku średnich pensji, a nie dwóch nerek i płata wątroby... Ale motocykl ma coś więcej niż samą "użytkowość". Ma "miodność", ma zapach romantyzmu i przygody. Dla mnie po dziś dzień zapach benzyny to automatycznie same przyjemne skojarzenia. W głowie mam wyidealizowane wspomnienie swojej pierwszej 50tki, tak jak "pierwszego razu". Nieco zatarte i pewnie w dużej mierze niezgodne z rzeczywistością, ale tkwiące głęboko w serduchu. I tak, po kawałku, dochodzi każdy do swojego aktualnego moto. Jeśli ktoś wcześniej miał te ścieżkę coraz większych pojemności, to gdy dotrze do czegoś powyżej pół litra, przychodzi moment, gdy stwierdza, że to jest to... to moto. To, które sprzedać będzie trzeba z żalem i na zawsze pozostanie tęsknota, albo to, które z uporem osła i lepszej sprawy, będzie się trzymać "na zawsze" w garażu, "na pamiątkę". Jeśli się wcześniej nie miało ścieżki niższych pojemności, tylko od razu weszło w coś większego, potencjalnie "ten motocykl" to będzie dopiero drugi, trzeci, może czwarty, jak się w końcu wybierze to, co najmocniej pasuje. Nie doceniamy tego, co łatwo przyszło, więc nieodzownym składnikiem "tego" motocykla musi być wysiłek z nim związany. Wysiłek w przekonanie rodziny, w uzbieranie pieniędzy włożony, a potem samodzielna praca przy naprawianiu go i indywidualizacja egzemplarza pod nasze potrzeby. Aż do momentu, gdy się staje przed garażem, łapie się błysk słońca na baku i jest ta myśl... "mój Ci on!". :P Tego nie oddam w żadnym tekście. Czy może właśnie oddałem? Nie wiem. Myślę, że jeśli w przyszłości kupię moto nowe, prosto z salonu, to minie wiele lat, zanim zacznę darzyć je takim samym sentymentem, jak aktualną kupę złomu. Bo maszyny, statki, jachty, itp. kochamy w sumie nie za ich zalety, tylko za wady. Nie wbrew im, a za nie. Bo nadają charakteru i indywidualności. Trzeba coś czuć, przypłacić potem lub bólem, aby miało znaczenie. Nie pamiętam żadnego swojego rejsu dobrze, na których nic się nie wydarzyło. Ale rejs z 1999, kiedy na Morzu Północnym w sztormie 8-9B rozwaliło nam windę na maszcie i trzeba było przy falach wielkości katedr iść na dziób i zmieniać ręcznie foka sztormowego, na foka armagedonowego, ten rejs pamiętam i do dzisiaj zanudzam o nim po piwie. Kosztowało mnie to przepuklinę i artroskopię obu kolan, a w trakcie w głowie miałem wielki neon "CO JA TU K... ROBIĘ!!?!", ale po latach... najlepsze niedźwiedzie mięsko. Om, nom, nom. I tak samo z motocyklem. Dopóki się nie nasączy metalu własną krwawicą, to tylko rzecz. A jak oddamy mu swoją krew i pot, to bydle nabiera duszy i charakteru... Jeśli zniechęciłem tym filmem do posiadania motocykla, to proszę wziąć pod uwagę dwie bardzo istotne kwestie: 1. To jest film o 16letniej maszynie, która ma silnik sportowo-szosowy, tzn. ma pewne tendencje wyczynowe, chociaż jej konstruktorzy celowali w uniwersalność oraz przedłużenie żywotności jednostki napędowej. Jednak ta "wyczynowość" ma swoje odbicie w fakcie, że silnik kręci się do 12 000 obrotów, a maszyna rozpędza się do 240 km/h, co wymaga odpowiednio wytrzymałych podzespołów, co z kolei przekłada się na ich cenę i następne koszty eksploatacji. Chociaż moto jest stare, to części są nowe i w cenach potencjalnie porównywalnych do dnia premiery, chyba że się dorwie idealną używkę. Tak czy siak, jest to sprzęt już z latami i kupiony w stanie wyeksploatowanym, więc z początku wymagał inwestycji. Teraz, gdy nareszcie skończyłem poprawiać wszystko wg. swojego uznania (A mój mechanik nie raz twierdził, że przeginam z tym poprawianiem i tracę kasę), wydatki roczne mocno zmaleją. Może za mało to podkreślam w filmie. Nie mniej jednak, jeśli się kupi 15letni samochód, to raczej nie oczekuje się 5 lat bezawaryjnej eksploatacji. Coś za coś, albo bierzemy nówkę z salonu i płacimy za nią cenę z metki, ale potem przez 3-4 lata nic się nie dzieje, albo kupujemy o wiele taniej używkę i ... trochę zawierzamy szczęściu, co do przyszłych wydatków. Ale maszyna maszynie nie równa i właściciel właścicielowi nierówny. Jeden kupi i będzie tylko brał, a potem opchnie w stanie gorszym niż zastał, ale za to bez dziur w portfelu. Inny kupi, ale nic nie weźmie, bo się od razu rozleci. A jeszcze inny kupi i będzie dopieszczał, dogłaskiwał, a potem... nie sprzeda, bo nikt nie da ceny odpowiadającej faktycznemu stanowi maszyny. U każdej z tych osób profil wydatków będzie wyglądał zupełnie inaczej, ale w tym filmie tutaj nie owijałem w bawełnę i pokazywałem jakie potrafią być ceny. Mniej więcej. 2. To jest sportowo-szosowa 600tka. Co za tym idzie w kwestii zalecanych przebiegów w serwisówce, kosztów eksploatacji i cen części, mieści się gdzieś w połowie "stawki", może lekko w kierunku 3/4. Ale motocykl motocyklowi nierówny i jeśli przy zakupie chcemy się kierować tylko walorami użytkowymi i ew. oszczędnością w zestawieniu motocykl vs. samochód, to OCZYWIŚCIE, że da się znaleźć sprzęt, który wyjdzie o wiele taniej niż zakup i eksploatacja JAKIEGOKOLWIEK używanego samochodu, nawet kupionego w podobnej cenie. Im szybsza maszyna, im bardziej sportowa maszyna o większej pojemności, tym większe koszty. Im bardziej turystyczna maszyna, tym bardziej te koszty maleją, a potem to już zależy dużo od marki, przeznaczenia, modelu. W pewnych przypadkach płaci się koszmarną kasę za samo logo, jakie dany motocykl nosi ( Harley Harley ;) ), w innych logo oznacza automatycznie obniżkę cen, ale ewentualnie problemy z jakością lub traktowanie z pewnym pobłażaniem przez niektórych (Romet, Hyosung). Ale tak samo jak nie kupujemy ciągnika siodłowego na wyjazdy na ryneczek, a Fiata 126p do przewożenia frachtu, tak samo nie kupujemy 1200cc supersporta na dojazdy przez miasto do pracy (TAAAK, wiem, że niektórzy kupują. Jak muszą, niech se kupują... ich kasa, ich problem. :P ), ani 125cc Rometa na wakacyjny objazd Europy długości 10 000 km. Chociaż ta druga opcja to materiał na zajebistą przygodę i jakby wypaliło, to dar z niebios dla działu marketingu Romet. :D Ale tak... jeśli ktoś jest posiadaczem prawa kategorii B, mieszka w dużym mieście, gdzie parkowanie w centrum jest mocno kosztowne i ma kilkuletni samochód, który pali może 6l w cyklu miejskim, a sieciówka na miesiąc kosztuje koło 100 zł i w takim układzie myśli nad 125cc wg. ustawy jako zastępstwie dla samochodu/MPK, to nie musi przecież kupować supersporta nowego za ponad 50 tyś lub używki za 10 tyś (w którą trzeba będzie włożyć 2-3x tyle). Tylko patrzy na 125cc, a te zaczynają się (NOWE!) od 3500 zł, a kończą koło 20 000 zł za super wypasione modele KTM czy Honda. Ale jak chce się nówkę i z japońską jakością, to za 10700 zł można mieć bardzo fajną Yamahę i Hondę. I przez pierwsze 3-4 lata na przeglądy wydać mniej niż 500 zł, a na benę wydawać 2l/100 km i jeszcze mieć parking za darmo. A moc jest na miasto wystarczająca. Cztery dni temu gnałem do centrum do pracy i obok mnie zasuwał gimbazjalista na Kymco. Na każdych światłach był najdalej 10 sekund za mną. A na swoją machinę pewnie wydał 1/10 tego co ja na moją. 250 cc też nie wyjdzie wcale tak drożej od 125cc. Praktycznie porównywalnie. Koło pół litra może być już różnie, a 600tki to coraz więcej kasy do wydania, ale też zależnie od rocznika i przeznaczenia. Więc dla każdego coś dobrego, a moim zestawieniem cen nie trzeba się załamywać. Trzeba się zastanowić do czego się tak na serio potrzebuje moto, wybrać kilka przykładów z takiej kategorii i przejrzeć ich serwisówki, spojrzeć na Allegro ile wychodzą opony, tarcze, klocki. Może się okazać, że to na serio śmieszne pieniądze. Chyba... że na to pierwsze moto ktoś wybiera tego przysłowiowego "litra". No ale wtedy... widziały gały co brały. :P Na pewno nie można przeliczyć na złotówki, w żaden sposób wycenić, przyjemności z jazdy i wygody jaką motocykl daje w mieście. Na mnie to moto ma nawet efekt leczniczy... ;PP Budzę się rano połamany, z bolącym łbem, coś mi kapie z nosa, oczy zaczerwienione, ledwo się ruszam i mam wszystko gdzieś. Szczególnie jak to poniedziałek. Zero energii. A potem schodzę do garażu. Sprawdzam maszynę przed wyjazdem. A potem zakładam kask. I nagle, jestem w innej czaso-przestrzeni. Moim małym mikrokosmosie rozmiaru mojego kasku, z którego jednak rozpościera się widok na świat na zewnątrz. I nagle przestaje cokolwiek boleć, z nosa już nic nie leci, oczy patrzą bystro... I tak jest do momentu aż nie dojadę na miejsce i zgaszę silnik. Romantycznie można by powiedzieć, że przenika człowieka energia i siła z pieca motocykla. I jest coś, przynajmniej psychicznie, w tym na rzeczy. :] Realnie, najprawdopodobniej, zmienia się poziom hormonów, szczególnie adrenaliny, gdy się przerzuca nogę przez siodło. Ale po co rozbijać miłość romantyczną na związki chemii mózgu, czy "magiczny" efekt leczniczy motocykla sprowadzać do adrenaliny. Najważniejsze, że od najmłodszych lat, jadąc na moto miałem ochotę drzeć się ile sił w płucach, czując jak przez całe ciało przechodzi mi energia z pieca między nogami. Nawet, jeśli ten piecyk to była tylko 50tka. I ta, można z tego odczytywać różne freudowskie głodne kawałki. :P Ale w żadnym samochodzie, nawet sportowym, nigdy nie miałem takiego odczucia mocy jak trzymając się ciasno nogami motocykla i mając pod palcami wszystkie jego konie mechaniczne pod delikatną kontrolą roll-gazu... Psychicznie, moto potrafi mocno naładować akumulatory. Polecam gorąco jazdę na motocyklu. Jak mówi stare meme, nie ma motocykli pod gabinetami psychoanalityków... ;) Jest w tym olbrzymia, niemierzalna głębina przyjemności. Ale, jak to tłumaczyłem w piątek dwóm chłopakom na parkingu przed Biedroną, trzeba mieć wyobraźnię. Trochę strachu. I łeb na karku. Inaczej, lepiej nie podchodzić. Ale jak się ma te trzy rzeczy, tak aby się nie zabić z miejsca, to potem... zaczyna się "latać". Gdybym miał wydać takie pieniądze na 15 letni samochód, jakie wydałem na mój 16 letni motocykl, to bym pewnie sprzedał samochód na złomowisko i kupił sobie inny, pewnie połowę młodszy. Ale motocykl, to nie samochód. A mój motocykl, z pewnością nie nadaje się na złom. Gdyby go ktoś zarąbał i teraz rozmontował na części, dla mnie byłoby to zbrodnią. Dla kogoś z boku, pewnie nie. Ale to nie oni myślą codziennie, po powrocie z pracy, "Do zobaczenia jutro...", gdy przymykane drzwi garażu gaszą ostatni promień wchodzącego do środka słońca. Fuksem... drzwi od garażu mam od zachodniej strony. Rano więc wypryskuję z ciemności w pełen blasku świat, a wieczorem, zamykając drzwi, mam śliczną iluminację wnętrza. Każdemu wg. potrzeb. Da się bardzo tanio jeździć motocyklem. Za grosze. Da się na moto wydać więcej niż na dom. Jak ze wszystkim w życiu...
@janpytlasinski85899 жыл бұрын
escarfangorn Poczęści wiem o czym piszesz sam mam jeszcze Simsona w którego ,,wdepnąłem,, i całego remontowałem, dowiadując się przy okazji co to jest nadsterowność i podsterowność w przypadku skrzywionej ramy :) Przymieżam się do zakupu Yamahy xj6 następszyni xj600. Ceny części są bardzo podobne do tych które opisywałeś. Wydaje mi się, że koszty niestanowią większego problemu do puki są na to pieniądze. A co do zestawienia frajdy i kosztów to trzeba powiedzieć, że np: 10000km po których jest parę żeczy do zrobienia to naprawdę kawał dystansu.
@Morgtus9 жыл бұрын
Bardzo przydatny filmik, teraz napewno już wiem, że jeszcze poczekam na większe moto, musi mi wystarczyć CBR 125. Ale nawet tutaj koszty potrafią zaskoczyć, choć faktycznie są znacznie mniejsze niż u Ciebie. Swoją maszynę mam od września 2014, na dzień dobry nowe opony komplet 500zl, wymiana 100, nowe klocki hamulcowe 100 za oba + wymiana 60zl za komplet, wymiana plynu hamulcowego 100zl, akumulator 100zł, naprawa odpowietrzenia 50zł i tym sposobem praktycznie po zakupie wydałem 1000zł. Trochę pojeździłem skończył się sezon (jeszcze miałem mały ślizg - lagi do wymiany ), więc początek tego sezonu - lagi 600zł za obie , wymiana lag (+uszczelniacze, olej itd)+ regulacja i czyszczenie gaźnika+filtr powietrza+naprawa kabli stacyjki+żarówka (ciężko się dostać za owiewke w małym moto, tam wszystko mocno upchane, wiec przy wymianie lag zleciłem :-) ) w sumie 450zł, olej 25zł (z baniaka 4litrowego), wymiana oleju 30zł (konieczność ściągania kolektora bo akurat wypadał pod śrubą spustową), linka sprzęgła i wymiana 100zł, jeszcze wyszła przednia oś do wymiany 106zł (tutaj chciałem nową, bo te używane na allegro mają według opisu stan jak na zdjeciu, a jak mam stwierdzić po zdjęciu czy jest prosta, no i wybrałem nową i już 3 tydzień mi ściągają tą część) Więc na początku sezonu wydałem kolejne 1300zł Sumarycznie na moto wydałem po zakupie dodatkowo 2300zł, z czego większość to różne pierdółki, tu 50, tam 100 i się zbiera, ale mam nadzieję, że na rok, dwa starczy. Akurat zdążę zrobić pełne prawko A i wtedy pewnie 500tka Jedyne co ratuje to spalanie na poziomie poniżej 3litrów, przy jeździe miejskiej, raczej dynamicznej jak na tą pojemność ;-) Taka 125tka to typowo miejskie moto, tam czuje się świetnie, lekko się prowadzi, mało pali, wszędzie się wciśnie. Ale trasy, to masakra, w mieście prędkości przelotowe to 70-90km/h i się przyjemnie jedzie, natomiast za miastem uprzykrza życie mała waga pojazdu, przez którą moto jest podatne na boczne wiatry na otwartych przestrzeniach i powyżej 80km/h komfort jest znikomy, a przecież za miastem można jechać te 90km/h a i tak ludzie jadą szybciej. Ostatnio wybrałem się na zlot i dołączyłem do kolumny większych moto (500, 600, litry itd), cóż to była wieczna gonitwa za nimi, gdy oni jechali sobie spokojnie te 90-100, co dla większego moto na trasie jest raczej spokojnym tempem. Wniosek taki, że taka 125tka na miasto, a trasy to samemu, albo z innymi 125tkami, wtedy nie trzeba ciągle gonić ogona
@escarfangorn9 жыл бұрын
***** Po takich inwestycjach ja bym tej 125cc już nie sprzedawał, tylko zachował do zajechania na miasto i "wypady do sklepu po bułki". Nikt za nią nie da tyle, ile w nią włożyłeś. To jest związek na wieki albo do padnięcia skrzyni lub wyjścia bokiem korbowodu. ;) Odpukać. A jak zrobisz prawko na większe pojemności, to bym kupił większe moto i je oszczędzał na wypady poza miasto, zarzynając w ruchu ulicznym 125tkę. Tzn. jeśli masz opcje garażowania dwóch. To jest moje marzenie teraz, aby mieć dwa i w ten sposób ograniczyć sobie koszta eksploatacyjne 600tki, trzymać ją na wypady turystyczne, a na miasto kupić coś mniejszego, ale żonka się nie zgadza na takie fanaberie. :] Niestety, najfajniejsza byłaby własnie 125tka, bo bym też żonę zaczął wciągać, ale przy mojej masie 125cc .... eh... dodatkowa motywacja do pozbycia się brzucha. :D Bardzo fajny post i dzięki za jego dodanie. Stanowi świetne uzupełnienie mojego blubrania w filmie, dodając perspektywę 125cc do kosztorysu 600tki. :] Thx.
@escarfangorn8 жыл бұрын
Taki suplement w komentarzach do tego filmu. W zimie 2014/2015 miałem poważne wydatki z uwagi na kapitalny przegląd silnika, ale patrząc w moje zapiski na dzień dzisiejszy to od października 2015 do października 2016 nie mam żadnych zapisków o jakimś inwestowaniu czy naprawianiu moto. Tylko wpisy o średnim zużyciu paliwa i inne pierdołki, ale przez rok po prostu miałem sytuację "Panie, tylko lać i jeździć". Ostatnie poważne wydatki, nie licząc wymiany napędu, były w zimie 2014/2015 no i teraz zakup opon. Więc posiadanie motocykla niekoniecznie oznacza z automatu bankructwo. Nowy napęd kosztował mnie około 500 zł, a teraz wymieniałem opony za circa 800 zł z montażem (dorwane dość okazyjnie Z8). W tę zimę szykuje mi się znowu trochę większy przegląd i ponownie zaglądanie w lagi, czy od mojej wagi oraz intensywnej jazdy w mieście nie strzeliły w końcu panewki. W wersji lajt przegląd w tę zimę wyjdzie 500-600 zł, w wersji hard (panewki i sprężyny) jakieś półtora tysiąca. Przy czym w tych 500-600 zł się mieści wymiana filtrów, świec, olejów, płynu, klocków, itd. Po prostu przy maszynie klasy 600cc trzeba rocznie odkładać tak 1000 zł, nawet jeśli się nic nie robi i wtedy ma się budżet na prawie wszystko, nie licząc jakichś tragicznych niespodzianek (mówię o maszynie jeżdżonej, a nie wyciąganej z garażu w niedzielę na laski). 1000 zł na rok to nie jest kolosalny haracz za plusy, jakie daje jazda motocyklem. Traktuję to jak podatek od niejeżdżenia tramwajem. Oczywiście, trzeba jeszcze doliczyć koszt benzyny, ale w moim przypadku na trasie praca-dom bena wychodzi mniej niż liniówka. Owszem, beny de facto leję więcej, ale nie jeżdżę tylko na trasie jednej linii... tylko wszędzie.
@mmmmmmmmmmmmmmmmmmmm-o2j5 жыл бұрын
Bardzo fajny, przydatny, super filmik ! Teraz wiem, że prawko to jedno a motor to w zasadzie wierzchołek góry lodowej. Myślę, że za dwa lata jakoś się do tego przygotuje i jakoś wytrzymam bez moto xd
@karoolloo19 жыл бұрын
Ja po zakupię swego ZX6R Od razu robiłem Lagi 350 zł Gaźniki 300 zł Olej 150 zł filtr 25 zł Świece 120 zł Środki do czyszczenia Filtra K&N 40 ZŁ Płyn hamulcowy 35 zł Crash pady CSP 100 ZŁ Przewody hamulcowe w stalowym oplocie 400 zł Więc na starcie wydałem 1520 zł a dodam że motocykl był zadbany Po prostu przeszedł przyzwoity serwis przed sezonem, Z małymi modyfikacjami
@jacaczarny9 жыл бұрын
Chłopaki najlepsze - pozdrawiam.
@DarkNinja05575 жыл бұрын
Bardzo polecam fazery z tych następnych generacji, czyli już na wtryskach. Obecnie są nieznacznie droższe, a są to nowocześniejsze konstrukcje i odpada cały koszt zabawy z gaźnikami. Osobiście w przypadku mojej fz6, którą mam już piąty rok mieszczę się w około 1500-2000 rocznie już z opłatami i wszystkim. Czasem nawet mniej, ale to dlatego że trafiłem dobry egzemplarz i raczej mało jeżdżę, może okolo 4-6 tys rocznie. Nigdy też nie trafiła się żadna awaria. Gdybym robił wszystko sam może by było jeszcze troszkę taniej, ale jestem z tych ludzi co wolą dać komuś co się lepiej zna ;)
@escarfangorn5 жыл бұрын
FZS600 po liftingu też dobry wybór, a FZ6S2 również. Natomiast w przypadku mojej wersji to nie gaźniki są bolączką, a słabe oświetlenie. Poza tym gaźniki mają swoje problemy, ale wtryski też. Nie mniej jednak, jeśli ktoś może dorwać FZ6S2 i do tego z ABSem, to na pewno nie będzie żałował. :)
@Rychu886 ай бұрын
O gustach się nie dyskutuje ale jeśli o wygląd chodzi to bardziej podoba mi się fzs po liftingu niż fz6s2
@AchillesKFD9 жыл бұрын
Suzuki Bandit 600S 2001r przebieg 82tys na chwile obecną po zimie wymieniony olej filtr oleju przedmuchany filtr powietrza - koszt własnoreczny przeglad zrobiony własnorecznie nic nie jest do roboty wiec koszt 250zł ot wszystko nawet ghazników nie synchronizowałem nie czysciłem zaworów sie nie tykam od 3 lat bo nie ma potrzeby pali dobrze chodzi równo :) nie wolno popadać w tendencje i szukanie czegos do zrobienia w moto bo zawsze sie coś znajdzie. PS: Fajny Fazio miałem takiego brać :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
GhastRider90 Myślałem nad Banditem i też mogłem brać, ale zaniepokoiły mnie opisy zamarzających zimą gaźników i kilka innych rzeczy. Ostatecznie, jestem zadowolony z wyboru. :] Mam nadzieję, że Ty też. Ja mam popadam w tendencję do szukania cały czas czegoś do zrobienia. :]
@AchillesKFD9 жыл бұрын
Z tymi gaznikami to jakaś bujda nigdy mi sie tak nie zdażyło mam garaż w ktorym jest w zimie temperatura na minusie zalewam gazniki normalnie pali nic sie nie dzieje akumulatora nie wyciagam z moto jedynie podładowuje w zimie i na wiosne także:) hehe tendencja to zły nawyk miałem tak z pierwszym moto topiąc niepotrzebnie w niego kase:P Fazer miałbyc moim drugim motongiem świetny sprzęt ;)
@escarfangorn9 жыл бұрын
Nie chodziło w tamtych opisach o zamarzanie w garażu, tylko o zamarzanie zimą przy jeździe na dużym minusie, tzn. trafiłem na opisy ludzi, którym w trakcie jazdy zimą ponoć osiadało tyle lodu na wlotach, że moto stawało. Nie wiem, nie testowałem, wolałem nie ryzykować, bo sam jeżdżę cały rok praktycznie bez względu na pogodę. Najniższa temperatura przy jakiej jeździłem to -16C i układ ogrzewania gaźników w moim Fazerku ze spokojem dał radę, co najwyżej czasem po dojechaniu na miejsce i wrzuceniu maszynki na centralny ona "robi pod siebie" trochę, tzn. z airboxa wylatuje jakaś większa ilość skroplin przez dren. A tak, zero problemów w zimie. Może ktoś przesadzał z tym opisem odkładania się lodu na wlotach w Banditach zimą, a może to dotyczyło jakiejś konkretnej wersji, już nie pamiętam. Ale nie tylko to decydowało. Chociaż w którymś momencie byłem o włos od zakupu ślicznie przerobionego Bandita, który wręcz był do obejrzenia w Poznaniu, ale jednak stanęło na Fazerku i bardzo się cieszę, bo jak na razie Fazer spełnia wszystkie oczekiwania. :] Co do aku, to ja zasuwam codziennie, więc nie ładuję w tygodniu, ale w weekendy siedzę w domu z dziećmi (dlatego leję z obrazków na profilach fejsbukowych o tematyce motocyklowej "piąteczek"... weekendowi motocykliści... ;PPP ), więc na weekend podpinam zwykle moto do cyfrowej ładowarki, tak pro forma. I w zimie tak samo. Aku mam względnie nowe i żelowe, więc żadnych problemów nie ma. Co do topienia kasy, to ja na początku przewidywałem, że może po 2 latach sprzedam FZS 600 i kupię FZ6 S2 z ABS albo coś podobnego, ale teraz już dawno te dwa lata minęły, a ja nie mam ochoty się z moim FZS 600 rozstawać. Już za dużo nas łączy. :D Jeśli w życiu mnie nie spotka żadna katastrofa i będzie jakoś mi się powodziło, to dopuszczam możliwość jazdy nim jeszcze długi czas i potencjalnie może dokupienia innych moto bardziej wyspecjalizowanych do konkretnych celów (250cc na miasto nakeda i jakieś 1200cc cruiser na wakacje). Ale... to odległe gdybania. I wbrew ultimatum żony. :D
@юркоскишляк9 жыл бұрын
escarfangorn
@kamilkoodziejczak55168 жыл бұрын
wczoraj kupiłem Fazerke 600 z 2000 roku i przy ogledzinach zdziwiłem sie gdy zobaczyłem błotnik na tylnej oponie. Chodzi ladnie rozrządu nie słychać naped, wszystki plyny z filtrami nowe, mam na wszystko rachunki :) P.S udalo mi sie kupić Fazerke na a2 z pełną mocą. Pozdrawiam
@escarfangorn8 жыл бұрын
Błotnik na tylną oponę można było kupić akcesoryjnie, ale była też seria sprzedawana z błotnikami. Osobno do pomalowania sam plastik teraz kosztuje chyba około 200-250 zł. Co jakiś czas nachodzi mnie chęć żeby kupić, ale żal mi kasy. :] PS'a skomentuję tak... w razie dzwona, jeśli Policja i ubezpieczyciel sprawdzą, że silnik nie był odpowiedni do posiadanego prawka oraz wykupionego OC, to OC przestaje działać, czyli wszystko trzeba zapłacić z własnej kieszeni, a do tego jeszcze fundusz może nałożyć ładne kilka tysiaków kary. Przez wszystko rozumie się nie tylko szkody w mieniu, ale też np wypłacanie ew ofierze do końca życia renty z własnej kieszeni. Do tego nawet jeśli dzwona nie będzie, a po prostu Policja stwierdzi, że moto ma pełen wygar, to też fundusz może dowalić karę i poza zwykłym mandatem zabuli się kilka grubych tysiaków. Kiedyś był mandacik za jazdę bez uprawnień, potem miała być kara 3000 pln ale chyba nie przeszło. AFAIK teraz Policjant kieruje sprawę do sądu i sąd daje grzywnę od 20-5000 zł, ale nie jestem pewien czy faktycznie teraz tak jest, bo się tym aspektem nie interesowałem, bo mam uprawnienia. Tak czy siak, ja bym nie ryzykował. Szkoda życia na spłacanie takich "kredytów".
@kamilkoodziejczak55168 жыл бұрын
escarfangorn zawsze mogę moc zmniejszyć i zastanawiam się czy na początku tak nie zrobić bo jednak 95 KM przy pierwszym takim duzym motocyklu budzi pewien respekt :)
@escarfangorn8 жыл бұрын
Kamil Kołodziejczak Abstrahując od kwestii przepisów, jeśli chodzi o FZS600 to nadaje się on na pierwsze moto w pełnej mocy pod tym względem, że do 6000 rpm oddaje moc bardzo kulturalnie i liniowo. Jest udomowiony. Więc jeśli tylko ktoś ma olej w głowie i zdrowy zapas strachu, to powinno być ok. Natomiast powyżej 6000 rpm to co daje FZS 600 zaczyna rosnąć dość gwałtownie i tu może zaskoczyć niedoświadczoną osobę. Drugą kwestią jest waga. W pełni zalane gołe moto waży jakieś 215 kg.. Z siodłem upakowanym pierdołami, dodatkami, stelażami, itp. waga docykuje gdzieś do 230 kg jak jest zalany pod koreczek. To nie jest moto, które da się podrzucić i przestawić jak rower. Jak się wygnie na "słabą stronę", to leci. Jak jedzie, to się prowadzi jak ptaszek i to potrafi być zwodnicze w sytuacjach parkingowych lub wolnego myszkowania w korku, albo na lodzie/śniegu. To jest bardzo uniwersalne moto, ale trzeba z głową do niego podchodzić. Niby to "tylko" 600tka, ale prawda jest prosta - jak się chce, to można się na nim bardzo łatwo zabić. Mając ~3 sek do setki da się na tym moto, w sprzyjających okolicznościach, zabić w 1,5 sekundy. Albo można latami jeździć bez problemu czerpiąc przyjemność z jazdy. Wszystko zależy głównie od "kierownika" i nie mam tu na myśli bliżej nieokreślonego stwórcy. ;)
@kamilkoodziejczak55168 жыл бұрын
Jestem jednak osobą która musi oswoic sie z moto i szczerze jak kolega kupił taką samą rok temu to wydawalo mi się ze nie będzie źle ale jak wczoraj stanąłem przed decyzją zakupu i zacząłem sie przemierzać siadac i krotki objazd na podwórku to stwierdziłem ze to długa droga przed nami żeby małymi krokami udoskonalić swoje umiejętności :) Nie sztuką jest się rozpędzić na prostej, ważne żeby bez problemu wrócić do domu całym i zdrowym :)
@escarfangorn8 жыл бұрын
Mmmm... ten mój kanał tutaj, to kompletny przypadek. Nie miałem jak bratu przesłać filmu o nowym moto i nagle się okazało, że ludzie to oglądają i jeszcze do mnie piszą. Jak sam widzisz, trochę się już to kręci i z jednego filmu zrobiło się kilkadziesiąt oraz mija już kilka lat. W tym czasie wiele osób będących w sytuacji identycznej z Twoją pisało do mnie z podobnymi rozterkami i praktycznie zawsze daję im mniej więcej taki sam zestaw "porad". Zobacz, co Ci się z tego przyda... 1. Wejdź na YT i zacznij oglądać kompilacje z moto wypadków. Cokolwiek wpiszesz "motorcycle crash compilation", itp. na pewno coś znajdziesz, a potem w sugestiach od YT będzie więcej. Poważne ryzyko przy tym jest takie, że po obejrzeniu kilku kraks, szczególnie jeśli będzie pokazany stan motocyklisty po kraksie, możesz zrezygnować z motocyklizmu. Trzeba też pamiętać o tym, że nie ogląda się tego dla gore czy dla jakiejś zboczonej, chorej satysfakcji, tylko szkoleniowo. Jeśli jesteś w stanie to zrobić, to nie mając własnego doświadczenia, z oglądania takich filmów możesz sobie w głowie zakodować pewne określone sytuacje, które później będziesz podświadomie wyłapywać na drodze. 3/4 kraks w tych kompilacjach nic Ci nie da, bo to będą tak durne wybryki. Ale może 1/4 pokaże autentyczne nieprzewidziane sytuacje na drodze, które potem Ci podpowiedzą, że w miejscu X warto zwolnić... bo już to gdzieś widziałeś. Jak ja wróciłem do moto po przerwie włączyłem sobie kompilację kraks własnie w celach szkoleniowych. Wytrzymałem jakieś 4 minuty. Potem przez 2 tygodnie do tego filmu nie wróciłem i bardzo poważnie zwątpiłem, czy chcę znowu jeździć na moto. Potem obejrzałem do końca. Od tego czasu obejrzałem setki kraks motocyklowych na YT. Teraz jak czasem siądę oglądać, to 90% filmików przewijam, bo to są rzeczy, które już widziałem. Ale dalej czasem patrzę. Nie dla perwersji. Dla wiedzy. Wielokrotnie już na drodze uruchamiał mi się "pajęczy zmysł" na podstawie danych pozyskanych z tych filmików. 2. Przeczytaj coś na temat jazdy na motocyklu. Ja zawsze polecam "Twist of The Wrist II" Keith Code. Polska nazwa "Przyspieszenie". Koniecznie cz II, a nie I. Jest też film. Aktorstwo wypala oczy i powoduje umieranie neuronów, ale jakby co jest, ale i tak warto książkę przeczytać. Jak nie czytałeś niczego jeszcze z literatury o moto, to chociaż to obowiązkowo przeczytaj. Cała książka jest o technice jazdy i o tym, że w zakręcie trzeba przyspieszać i że aby skręcić w prawo, trzeba skręcić w lewo (i nie chodzi tu o żużel). Jeśli ktoś Ci powie, że Keith Code jest dla sportowców, to go olej. Tu chodzi o zrozumienie fizyki motocykla, która przeczy małpiej intuicji. 3. Kiedy tylko zrobi się lepsza pogoda i będziesz mieć wolną sobotę, wybierz się na tor, ale z instruktorami. W każdym mieście są szkoły doskonalenia. Niektóre robią manewrówkę na dużych parkingach z przeszkodami, inne robią doskonalenie na torach, np. Kulikowiska. Koszt za cały dzień szkolenia to 300-600 zł zwykle. To nie są wielkie pieniądze, jak się weźmie pod uwagę, że jedno popołudnie na Torze Poznań to ~ 500 zł samego jeżdżenia, oraz ile może kosztować leczenie w razie kraksy wynikającej z braku umiejętności. Fajnie jest się wybrać z kumplami. Jeszcze fajniej jest mieć przyczepę (w razie gleby nie ma problemu z odwiezieniem moto). 4. Ubierz się. 600tka to nie jest zabawka. Zastanów się do czego planujesz wykorzystywać moto i w jaką pogodę planujesz jeździć i względem tego kup sprzęt. Jeśli planujesz jeździć tylko w sezonie i tylko w dobrą pogodę i tylko na małe dystanse, to nie ma sensu kupować turystycznej kurtki full wypas. Jeśli z kolei planujesz turystykę lub jazdę w każdą pogodę, to warto od razu kupić coś lepszego. Ja polecam, z własnego doświadczenia i ze względu na stosunek jakości do ceny, Modeka i Buse. Też z powodu szerokiej rozmiarówki. Przy czym ja tu mówię o tekstyliach. Ponieważ ja jeżdżę głównie szosowo,czasem turystycznie, a na tor jeżdżę bardzo rzadko i nie po wyczynowe jakieś ściganie się, tylko dla nauki i przyjemności. Dlatego wolę tekstylia. Dyskusje o "tekstylia vs. skóra" zajmują dużą część forów. Jednak jeśli nie planujesz intensywnego uczęszczania na tor, to proponuję tekstylia, a nie skórę. 5. Przeczytaj instrukcję obsługi i serwisówkę do moto. Od A-Z. Wypisz sobie co trzeba w moto sprawdzać i kiedy robić przeglądy czego. Pooglądaj w necie filmiki jak robić różne rzeczy przy moto. To darmowa szkoła, a bardzo przydatna. W moto nie masz klatki, poduszek i pasów. Dobry stan techniczny Twojego moto to podstawowy warunek bezpiecznej jazdy. Ja staram się co sobotę, nawet w zimie, pomacać w moim moto to co trzeba. Przynajmniej raz w miesiącu poświęcam na to więcej niż godzinę i szukam dziury w całym. Od tego zależy moje życie. Twoje też, jeśli zaczniesz jeździć. W motocyklu kolosalną różnicę w prowadzeniu robi już 0,3BAR różnicy ciśnienia w przednim kole. To nie jest samochód. 6. Jeździj z dwoma palcami (wskazujący i środkowy) na klamce co najmniej hamulca. Ja jeżdżę z całą łapą, ale to dlatego, że przez zimowe rękawice mam złe nawyki. Na nowym moto w pierwszej kolejności na prostej, równej drodze przećwicz skok klamek i sprawdź hamulce. Moto trzymaj udami, nigdy nie obciążaj kiery, dwa palce zawsze na klamce to czasem różnica kilkadziesiąt metrów drogi hamowania. BTW, złe ułożenie stóp na pegach = zła postawa na moto. Jazda z płetwą zawsze na nożnym "dla bezpieczeństwa" jest bez sensu. Trzymanie sztywno kiery = zgon lub potrzeba masażu profesjonalnego po 100 km. 7. Jeśli nie widzisz końca zakrętu - nie zapierdalaj. Moto w zakręcie hamuje do dupy. W ogóle w zakręcie hamowanie na moto to koszmar. W zakręcie trzeba przyspieszać. 9. Dużo moto do pewnego % obrotów jest grzeczne, potem im odwala. Jak nie znasz moto, to uważaj na trasie dopóki go nie poznasz, aby wiedzieć kiedy dostaje jobla. To jest potrzebne i do sprawnego wyprzedzania i do nie spadnięcia z moto tak sobie. Moje moto do 6000 rpm jest dla emerytów. Od 6000 rpm do 11500 rpm jest dla początkującego tak przewidywalne jak koń Ed, któremu wsadzono marchew w zad. 10. Jeśli myślisz, że ktoś Cię widzi, bo Ty ich widzisz, to jest to błędne założenie. Zakładaj, że nikt Cię nie widzi i że wszyscy chcą Cię zabić. Na widok samochodu z naklejką "PATRZ W LUSTERKA..." nie zakładaj, że jesteś bezpieczny. Czasem wręcz przeciwnie. Moja matka jeździ moim starym samochodem z naklejką "PATRZ W LUSTERKA...". 11. Wyprzedzając zawsze sprawdzaj też pobocze po lewej. Jeśli jest tam brama wjazdowa do gospodarstwa, a przed TIRem jedzie Maluch na czarnych blachach, to własnie zginąłeś, bo Zdzisio w tę bramę będzie Maluchem bez kierunku skręcał "Bo on tu zawsze skręca i wszyscy wiedzą". 12. Wszelki sprzęt rolniczy należy traktować jak deklarację próby zabójstwa. Traktory wpierdalają się na drogę z pola przyjmując, że każdy porusza się maksymalnie 30 km/h. Jak będziesz miał 300, to zginiesz. Kierunki na C360 są tylko dla ozdoby. Nic tak nie poprawia samopoczucia jak wypadnięcie w złożeniu z zakrętu ponad 100 km/h, gdy za zakrętem zapierdala sobie Bizon z rozłożonym hederem zajmującym 3/4 całej jezdni. 13. CDN
@Marcingool9 жыл бұрын
Kupiłem fazjego z 2001r. Przez pierwszy sezon tylko jeździłem. W drugim: filtr powietrza, klocki przód i napęd +oczywiście olej. W tym sezonie teraz filtr powietrza i guma na tył +olej. Czyli niezbyt duże koszta.
@escarfangorn9 жыл бұрын
Marcingool Taki jest mój plan na przyszły rok i częściowo na ten rok. W tym roku nie jadę w wakacje nigdzie, więc potencjalnie odpuszczę sobie w zimie jakiś poważny przegląd i tylko się skupię na wymianie opon i napędu. W przyszłym roku/zimie pewnie normalny przegląd i jeśli tuleje w lagach dalej będą ok, to też minimalne koszty już od teraz. Jeśli tylko nic się nie rozleci, odpukać, to zaczynam lajtową kosztowo eksploatację. Inna kwestia, ile będę dokładał nie z potrzeby, a ... z pasji. Nawet teraz myślę o przewodach HEL na tył moto. W zasadzie nie ma potrzeby wymiany, ale... no to jest moje moto... nie? No. :)
@Marcingool9 жыл бұрын
escarfangorn Phi, większość wydatków na motocykl to są właśnie takie z pasji a nie potrzeby :) A to jakieś manetki, a to klameczki, a to szybka itp itd. Jak tak sobie podliczyłem ile poszło na takie pierdoły to z krzesła spadłem :P
@escarfangorn9 жыл бұрын
Marcingool No, niestety. Jeśli się lubi swoje moto i dobrze się na nim jeździ, to z czasem człowiek przestaje mieć do niego obiektywny stosunek i zaczyna się upiększanie. :) Ja teraz jestem już na tym etapie, że to co faktycznie trzeba było zrobić i to co warto było zrobić mam za sobą, więc za bardzo wydatków nie powinienem mieć, pominąwszy eksploatację. A jednak czasem wchodzę na Allegro i tak sobie skaczę po akcesoriach w moto, szukając co by tu jeszcze fajnego dodać. :D Albo nie dodać, a zmienić. Potem się sam "ochładzam" z takich zapędów, ale na pewno przyjdzie moment, gdy nie wytrzymam i coś dokupię. Jakiś czas będę "syty" i... od nowa. :P
@icesailing9 жыл бұрын
escarfangorn dokup jeszcze ten błotnik i pozbędziesz się wielu kłopotliwych syfów pod "spodem", zobaczysz nie pożałujesz
@escarfangorn9 жыл бұрын
Robert P Nie zapominam o tym błotniku, ale na razie mam na głowie inne wydatki, a ten błotniczek tani nie jest. :]
@krzysztofstanisawski47556 жыл бұрын
Powiem tak - Kupiłem Yamahe fz6 Fazer i oddałem ja do serwisu poniewaz miałą juz 45 tys na liczniku. Wymieniono płyny (hamlucowy, olej plus filtr, filtr powietrza, płyn chłodniczy), zostały wyregulowane zawory, został wyczyszczony , napiety i nasmarowany łańcuch. Koszt 1250zł!!! Jeśłi za takie prace mechanicy kroją jak za zboże to ja ich pierd..le. Od tamtego czasu sam nauczyłem sie wymieniać płyny oraz filtry, klocki hamulcowe a takze tarcze hamulcowe. W dobie internetu ponad 70% kosztów można uniknąc ucząc sie samemu obsługiwać swój motocykl. Jeśłi mielibyśmy opierac się tylko na mechanikach czasem też partaczach mechanikach lub serwisach to by nas w samych gaciach puścili. Jak pracuje większosć z nich nie trzeba nawet mówić. Pozdrawiam LWG i uczmy sie jak najwięcej robić samodzielnie!
@escarfangorn6 жыл бұрын
Mam podobne podejście, przy tym to szczęście, że mam bliskiego kumpla-mechanika, który nie zdziera, jedyny minus taki, że ma warsztat kilkadziesiąt km od mojego miejsca zamieszkania, ale i tak wolę jemu dawać maszynę, niż komukolwiek innemu, do kogo nie mam zaufania. Ceny warsztatów w Poznaniu są kosmiczne, szczególnie gdy dotyczą czynności, które bez problemu można wykonać samemu w wolny weekend. :)
@krzysztofstanisawski47556 жыл бұрын
@@escarfangorn W Wawie również ceny są absurdalnie wysokie. Jakość usług już nie jest tak wysoka. Kompletnie nie idzie to w parze z kwotami jakie sie ponosi u mechaników. Oczywiscie nie wykonam sam wielu prac mechanicznych zwiazanych z obsługa silnika gdyż nie posiadam ani odpowiedniego miejsca do takich prac ani narzedzi wiec wtedy juz odddaje moto do mechanika choć z bólem serca :D. Natomiast płyny, klocki, obsługę łańcucha i ogólnie napędu można spokojnie wykonać samemu. Dodatkowo nawet synchronizace przepustnicy również można wykonać samemu pod warunkiem posiadania wakuometru. Ta czynność jest naprawde banalnie prosta a w serwisie jej koszt to jakaś pomyłka :). Ogólnie mechanicy motocyklowi zdzieraja, okrutnie zdzierają. Koszty niektórych napraw spokojnie przekraczają koszty napraw w wielu autach :D. Rozumiem, ze motocykli jest mniej , a i tylko sezonowa hulają no ale nie dajmy się zwariować. Trzeba się uczyć i w miarę możliwosći samemu serwisować swoje moto a i wtedy człowiek ma pewność co zrobił i jak zrobił.
@g0t0sleeq9 жыл бұрын
Bardzo ciekawy film. Mozna sie wiele dowiedziec. Szkoda ze tak rzadko nagrywasz. Mam zamiar w przyszłości kupic fazera. Pozdrawiam i bezpiecznej jazdy :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
Dziękuję. :) Cieszę się, że to komuś coś pomaga. Bardzo mi miło. Moto to mój środek transportu, tępione przez żonę, a filmowanie to jeszcze hobby na temat hobby, z którym się przed żoną ukrywam. Dodaj do tego dwójkę chłopaków w wieku przedszkolnym, pracę na półtora etatu i jeszcze robienie dodatkowych zleceń i ... rybki. To powoduje, że moje możliwości filmowe są ograniczone. ^^ A skąd ten wysyp filmów teraz? Ehh... rozłożył mnie na półtora tygodnia wirus grypy. :D Pominąwszy dwa dni, gdy widziałem Marsjan, reszta pozwoliła na dokończenie kilku filmików i ich wrzucenie. ^^
@g0t0sleeq9 жыл бұрын
escarfangorn Heh Ty mówisz że ukrywasz przed żoną, moja dziewczyna się dziś obraziła na mnie że zamiast ją przytulać oglądałem Twój film :D nawet nie wiesz ile zajęło mi udobruchanie jej :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
g0t0sleeq Poczekaj aż zaczniesz jeździć. Wtedy się zacznie. Kobiety wykrywają, kiedy mają rywalkę. A Yamaha w garażu to dla nich równoznaczne z posiadaniem kochanki. Najgorzej było jak mnie żona nakryła na czułym przemawianiu do mojego moto w trakcie wykonywania drobnej naprawy. Ale czy ja komentuję to, że ona ma w szafie metr sześcienny pudełek z butami i drugie tyle torebek? :> Nie! :> Jeden tip na przyszłość, w kłótni wyłożenie pokera w postaci: "Ona przynajmniej mi nie marudzi, jest gorąca w 15 minut i krzyczy za dotknięciem paluszka" nie jest, powtarzam, nie jest drogą do zwycięstwa, a jedynie dodatkowego pogrążenia się. Nie wiedzieć czemu. ;PPPPPP
@escarfangorn9 жыл бұрын
g0t0sleeq Nie działa też "Przynajmniej u niej, jak jest coś nie tak, mam instrukcję i wiem jak ją naprawić. Do Ciebie nie ma instrukcji!". ;PP
@g0t0sleeq9 жыл бұрын
escarfangorn dużo w tym racji :D mój tata jest fanem motoryzacji i wiem ile bojów stoczył aby wkońcu wyremontować Junaka :D
@krzysztofpetruuu84784 жыл бұрын
Uszczelki pod pokrywą zaworów nie wymienia się zawsze przy regulacji zaworów. Jeśli nie jest twarda i rozsypuje się w rękach wystarczy odtłuścić i posmarować masa półksiężyce i można założyć ponownie. Raczej mało prawdopodobne jest tez wymiana wszystkich płytek zaworowych. Zmień mechanika może ktoś cię oszukuje.
@escarfangorn4 жыл бұрын
Ten film jest już dość stary, więc nie pamiętam jak się dokładnie w nim wyraziłem, ale opisując koszt płytek, nawet jeśli mówiłem o ewentualnym koszcie wszystkich płytek, na pewno miałem w planach wspomnieć, że zwykle robi się pomiar luzów, potem przekłada dostępne płytki, a następnie dokupuje tylko te, które brakują. Jak jest dobrze to wystarczy kilka aby dopasować się do wszystkich luzów i jest git. Co do uszczelki, to w przypadku mojego moto była to regulacja po ~40 000 km i uszczelka już swoje lata miała, a ja wolę mieć święty spokój, niż potem jakieś zacieki czy przedmuchy. :) Mechanika od moto nie muszę zmieniać. :)
@krzysztofpetruuu84784 жыл бұрын
escarfangorn i tak trzymać.
@przemyslawpatralski30399 жыл бұрын
Możesz jeszcze dodać konserwację zbiornika paliwa ( jak ktoś nie zaleje do pełna w zimę ;). W tedy ratuje tylko zestaw - odrdzewiacz Fedox - 100zł i epoksyd Tapox - 150 zł.
@escarfangorn9 жыл бұрын
Przemyslaw Patralski Tego typu problemu jeszcze z aktualnym moto nie przerabiałem. To moto jest użytku 12 miesięcy w roku, z przerwami tylko na ciężkie śniegi i remonty, więc nie ma mowy o jakimś rdzewieniu pustego baku czy zapiekaniu się cylindrów. Owszem, dawno, dawno, dawno temu stosowałem takie patenty jak napełnianie cylindra olejem Lux 10 i zatykanie różnych tam otworów pakułami nasączonymi oliwą, itp. wynalazki, ale to było... w innej epoce. Zasadniczo i po prawdzie, w innym stuleciu. :D
@andrieyPL9 жыл бұрын
Panie to ktory rok ta ruina ze pol czesci do wymiany?
@escarfangorn9 жыл бұрын
andrieyPL Ten motocykl składa się z circa 1500 części (75 stron części, średnio 20 części na stronę). Jakby nawet bardzo uważnie liczyć, wątpię by wymienionych przeze mnie części uzbierałoby się chociaż 50 sztuk. Nie miałem w nim okazji wymieniać/naprawiać jeszcze niczego, co by mnie przyprawiło o faktyczny ból głowy. Raz... raz było blisko. Jak spadła nakrętka kółka zdawczego. Wtedy otarło się o połowienie silnika i to byłby ciężki orzech do zgryzienia. Ale udało się tego uniknąć. Przy czym nie była to awaria per se, tylko skutek otępienia osoby, która wymieniała napęd i nie założyła wymaganej instrukcją podkładki, a nam nie przyszło do głowy tego sprawdzać, bo nie wzięliśmy pod uwagę nieskończoności ludzkiej głupoty. ^^ I daleko mu do ruiny. Wątpię, bym znalazł kupującego, który byłby gotów zapłacić za moje moto tyle, ile jest faktycznie warte, biorąc pod uwagę jego aktualny stan. Przy czym z góry zaznaczam, że nie myślę o sprzedaży. :D Do zakupu aktualnego moto przymierzałem się pół roku, a na ostateczne oględziny jeździłem z mechanikiem i kumplem-motocyklistą ze sporym doświadczeniem. Mechanik analizował moto organoleptycznie na postoju, a kumpel-motocyklista, który swoim motongiem krzesze iskry centralką na zakrętach, brał moto na rundkę i sprawdzał czy w ogóle jeździ. De facto nie planowałem zakupu tej wersji FZS600, wolałem "Foxeye" czyli wersję drugą w górę, ale zdrowy motocykl jest w Polsce trudniej trafić niż igłę w stogu siana, więc jak w końcu trafiliśmy na ten, zdrowy, ale wyeksploatowany, kupiłem. Wolałem mieć na głowie szereg małych poprawek i pewne czynności eksploatacyjne, które wykonać ponownie będę musiał najwcześniej za 6, a może nawet 10 lat, niż brać inne trupy, które oglądaliśmy. Ja w tym samym momencie kupowałem nowy motocykl i nowe auto. W obu przypadkach spędziłem dużo czasu na wytypowaniu co chcę kupić i jazdach na oględziny używek. Ostatecznie auto kupiłem salonowe, bo mi cierpliwości zabrakło. W przypadku motocykla zabrakło budżetu na moto z salonu, więc szukałem używki do skutku. Ale cierpliwość też była na wykończeniu. Postanowiłem sobie, że następne moto albo kupię nowe salonowe, albo pojadę do Francji lub Anglii sprowadzić sobie coś bezpośrednio, bo szkoda mi czasu na walkę z wiatrakami w Polsce. Jeśli przez miesiąc jeździłem po Wielkopolsce szukając 2letniego vana, wydałem ~1000 zł na benzynę i zużyłem 2 tygodnie urlopu, a przez ten miesiąc trafiłem tylko na 1 (JEDEN!) nie bity samochód, to jest źle (w ogłoszeniach było, że wszystkie nie bite). A z motocyklami jest tylko gorzej. Proszę wierzyć, że ten, który kupiłem, był naprawdę w zadowalającym stanie w stosunku do wieku i wynegocjowanej ceny. I w porównaniu do reszty. Motocykl jest z 1999, czyli aktualnie ma 16 lat. Poprzedni właściciel oszczędzał na naprawach wykonując je samemu nieumiejętnie lub używając niedobrych części (np. odpowietrznik hamulca od innego motocykla, za słaby akumulator, bolec owiewki dorobiony z wkrętu do nida-gips, etc.). I motocykl sprzedawał oczywiście na progu zużycia pewnych podzespołów. To wszystko dało się stwierdzić przy zakupie, za wyjątkiem regulacji zaworów. Twierdził że była, myśmy byli pewni że kłamie. Wskazywał na to choćby stan króćców przy gaźnikach. Trzeba być totalnym głąbem aby zrobić zawory i nie zrobić króćców, a króćce były spękane. Ale nie wszystko było wyjechane. Przykładowo, dopiero w tym roku wymieniam opony, które mam od zakupu. Były nowiutkie. Zrobiłem szereg rzeczy, które trzeba było zrobić, ale też wiele, które robiłem dla własnej przyjemności i potrzeby doprowadzenia moto do fajnego stanu. Prawdopodobnie 2/3 mój kumpel-mechanik, jeżdżący crossem, uznałby za fanaberie. Ale ja tak chciałem i tak jest. Jak twierdzi moja żona, motocykl to moja kochanka i jest coś w tym na rzeczy. Co zresztą potwierdzi każdy motocyklista i za nic nie przyzna się przed swoim partnerem/partnerką, ile kasy wydaje na części i gadżety do moto w porównaniu do tego ile idzie na prezenty urodzinowe/rocznicowe/walentynkowe dla partnera/partnerki... Przy wydatkach na motocykl lub przy wyborze motocykla trzeba sobie uzmysłowić pewną istotną krzywą - im bardziej motocykl idzie w kierunku sporta i im wyższe ma osiągi, tym wyższe ceny. I to nie jest prosta linia, tylko bardzo wygięta krzywa, która po prawej stronie wykresu pnie się niemal do nieskończoności. Moje moto jest sportowo-szosowe lub szosowo-turystyczne (zdecydowanie szosowo-turystyczne gdy mu kupuję ubezpieczenie...). Buja się do 230-240km/h, co może nie wygląda imponująco na tle wielu samochodów, ale trzeba pamiętać, iż: 1. Robi to maszyna za 6000-7000 zł, a nie kilkadziesiąt tysięcy. 2. Robi to wchodząc na circa 12 000 rpm. 3. Robi to do 100 km/h dobijając w circa 3 sekundy. Dodając do ceny zakupu raptem 4000-7000 zł można mieć moto, które się będzie bujać do 270 a może i 300 km/h. Problem w tym, że te używane moto w momencie premiery nie kosztowały między 7000-15000 zł, tylko dużo więcej i o ile teraz stoją za mniej na aukcjach, to części do nich i robocizna są dalej w cenie z dnia ich premiery, chyba że się dostanie tanio używki. Jeśli więc ktoś planuje sobie wydatki na moto, to nawet kupując starszą używkę za śmieszne pieniądze, musi eksploatację liczyć w ramach o wiele grubszego portfela. I trzeba się z tym liczyć. Znam zbyt wiele osób, które kupiły potężne maszyny, nie stać ich na ich utrzymanie i teraz strach się bać koło nich jechać, bo te maszyny to tykające bomby. Motocykl, to nie samochód. Im potężniejsze moto, tym bardziej niebezpieczne, tym bardziej ma wyżyłowany silnik, tym większej troski wymaga, po to aby bezpiecznie jeździć. Jeśli serwisówka zakłada wymianę tarcz przy 3,5mm grubości, to oczywiście da się jeździć na nich aż zejdą do 2,5mm, chociaż nominał to 4mm. I jest opcja, że nic się nie stanie. "Zaoszczędzimy" 20 000 km przejechane na starych tarczach. Ale jest opcja, że poniżej 3,5mm te tarcze nam dadzą ciała i zamiast 20 000 km wrzuconych na stare tarcze, wrzucimy 6 miesięcy na NFZ i ZUS tkwiąc w szpitalu w wyciągu. I to się ma identycznie to innych rzeczy. Można latami nie wymieniać filtrów, świeć, jeździć na tym samym oleju i papciach, a łańcuch mieć tak wyciągnięty, że będzie szorował po ziemi... Albo można dbać o moto i mieć wydatki, ale też kupę frajdy i tę świadomość, że maszyna jest sprawna i w trudnej sytuacji nas nie zawiedzie... Równocześnie, jeśli ktoś po prostu planuje zacząć przygodę z moto czy po prostu chce mieć dwa kółka, aby sobie pośmigać w korkach do pracy, to nie musi się tym załamywać i złorzeczyć w zakresie "A MYŚLAŁEM, ŻE MOTO JEST TAŃSZE OD SAMOCHODU!", bo kupując odpowiednio tańsze, mniejsze i bezpieczniejsze moto, pakuje się też w o wiele niższy pułap cenowy licząc od zakupu po eksploatację. Bo jeśli tani chińczyk w dniu zakupu kosztuje 4600 zł, to części do niego wyjdą też odpowiednio taniej w porównaniu do markowego japończyka za 10600 zł, czy 17000 lub 19000 zł, a w takim rozrzucie cenowym występują aktualnie różne modele 125tek na kategorię "B" licząc od Rometa, Junaka, KYMCO, Hyosunga przez tanie Yamahy i Hondy, bo drogie, pseudo-sportowe Yamahy i Hondy oraz KTM'y, itd. Prosta tabelka: Nowy mały chińczyk - 5000 zł, 2 lata gwarancji, wydatki pierwsze dwa lata ~50 zł na nowy olej - 2 lata = 5050 zł. Nowy japończyk tani - 10700 zł, 2 lata gwarancji, wydatki pierwsze dwa lata ~100 zł przegląd - 2 lata =10800 zł. Nowy japończyk circa 600 średnia półka - 34 000 zł, 2 lata gw., wydatki pierwsze dwa lata - 500 zł przeglądy - 2 lata 35000 zł. Nowy supersport 1000-1200 cc marka dowolna lepsiejsza - 70 000-90 000 zł, 2 lata gwarancji, wydatki dwa lata ~1000-1500 zł przeglądy - razem średnio te 85 000 zł Taki rozrzut wychodzi. I jeśli porównać to np. do rynku 600-750 cc używek w cenach od 5000 do 20 000 zł z przetestowanymi rynkowo silnikami (czyt. te co się nie sypią i ponoć są w stanie nabić 200 000 km przed dezintegracją), to nawet jeśli w ramach remontów po zakupie wyłożymy 10 000 zł, to i tak jesteśmy poniżej ceny zakupu równorzędnej nówki lub mocniejszego sprzęta. Taniej wychodzą tylko mniejsze pojemności lub o wiele tańsze marki. Chociaż z tym też bywa różnie, bo np. Hyosung wypuścił teraz swoją "wersję" SV650 i nie dość, że toto wygląda dość podobnie, to jeszcze cenę ma na tyle zbliżoną, że aż pada pytanie czemu nie dołożyć kilku stów i nie wziąć Suzuki, ale to jest temat na insza dyskusję. Moto ma 16 lat. Dopieszczam je ponad przeciętną, czy też średnią krajową. Są koszty, ale są też plusy. Mogę być mocno chory, katar, kaszel, gorączka, źle się czuć, czy po prostu mieć zły dzień, wypranie po robocie. Wsiadam na moto i jak tylko zamknę kask... No, to trudno wyjaśnić. Pewnie się zmienia jakiś poziom hormonów i na chwilę organizm zapomina o zmęczeniu. Takie medyczne wyjaśnienie. A metafizyczne takie, że odkąd byłem małym brzdącem, jak wsiadałem na jakiekolwiek pierdzitko i przytulałem się do baku, to od bijącego pod bakiem serducha przejmowałem energię. I do dzisiaj mi to zostało. Jak siedzę na moto, to latam. Tak więc, póki mnie stać, to będę swoje moto dopieszczał. Bo mi ładuje akumulatory. I tak było od pierwszej Pony i Komara. To jest chyba mój najdłuższy komentarz na KZbin kiedykolwiek napisany... :O
@escarfangorn9 жыл бұрын
andrieyPL ps: Jeszcze tylko dodatek odnośnie kosztów moto vs. samochód, czas też się liczy i moto w czasie daje spore oszczędności: www.scigacz.pl/Korki,na,drogach,smiertelna,strata,czasu,12704.html :)
@wroclawturn9 жыл бұрын
A ja sądziłem, że motocykl to tańsza alternatywa dla auta żeby nie stać w korku. Najbardziej rozbawiła mnie cena uszczelki pokrywy zaworów (140zł). Koszt tarcz przednich też jakiś kosmos. Ile pali średnio przy normalnej jeździe silnik 125cc?
@escarfangorn9 жыл бұрын
wroclawturn Hehe, nie popadajmy w panike, sa tansza alternatywa, tylko trzeba jeszcze dobrac motocykl do potrzeb. :) Wiadomo, ze supersport 1litrowy tanszy nie bedzie. Moja maszynka to tez tak nie za bardzo jest dobra na miasto do dojazdow, bo ma silnik odchudzony po sportowej maszynie i przez to eksploatacja potrafi byc drozsza. 125cc jezdzona wzglednie normalnie powinna palic 2-3l/100 km. Cena eksploatacji tez moze byc bardzo niska, jesli sie dobrze kupi albo kupi nowe. Czesci zamienne tez sa zalezne od marki. Przykladowo, jesli za jakies 4000 zl mozna miec nowego Rometa 125cc z 24mies gwarancja, to przez dwa lata ma sie praktycznie spokoj z niespodziankami, a kupilo sie sprzeta za 4000 zl, ktory bedzie smigal 110 km/h maks i bedzie przyspieszal szybciej niz wiekszosc samochodow. Za 10700 zl mozna miec nowa, salonowa Yamahe czy Honde 125cc. Znowu przez dwa lata sie praktycznie tylko leje i jezdzi, bo raczej w miescie nie przekroczy sie serwisowego przebiegu. Porownujac to do kosztu zakupu jakiegokolwiek samochodu, nawet uzywanego, wychodzi taniej. Tak samo taniej wychodzi OC i zuzycie benzyny. Trzeba dodac circa 3000-4000 zl wydane na ubior, co podnosi koszt, ale ubior sie ma na kilka lat, wiec to sie amortyzuje. Jesli do tego dodac fakt, ze np. w Poznaniu parkowanie w centrum w strefie czerwonej kosztuje 16,20 zl za 5h, a motocykle parkuja wszedzie za darmo... Przy aktualnych cenach benzyny, nie liczac eksploatacyjnych wydatkow, nawet moj motocykl wychodzi taniej niz przejazd komunikacja miejska na 40min bilecie czasowym w Pozku. Nie przebije cenowo liniowki rocznej, ale za to nawet tramwaj nie przebije mojego czasu dojazdu do pracy, czyli 10-20 min vs 50-60 min, a jak jest awaria tramwaju to czasem 2,5h do... lazenia na piechote. Moja 600tka nie jest idealna na miasto, bo jest to moto klasyfikowane jako sportowo-szosowy lub szosowo-turystyczny. Czyli juz tego wychodzi nacisk bardziej na jazde w dluzsze trasy lub jakas zabawe na torze. I faktycznie, tak jest ustawiony silnik. To jest machina z zakresu sredniego i bardzo uniewrsalna, urocza 600tka, ale w starciu w miescie z np. jakims 250CC KTMem ta uniwersalnosc jej szkodzi, bo KTM nie dosc ze dojedzie wszedzie taniej, to jeszcze praktycznie w tym samym czasie albo nawet szybciej, bo latwiej jest w korku przeciskac sie maszyna wazaca jakies 150 kg albo mniej niz moja, ktora wazy circa 220 kg. A 125cc jest jeszcze lzejsze. Oczywiscie, ze na dlugich prostych moja machina zostawi je w tyle, tak jak moja zostawi 1000-1200cc supersport, ale miasto to glownie zakrety, skrzyzowania i korki i w takim ukladzie nawet skuterek nie zostaje daleko w tyle. Najprostsza moja obserwacja w Poznaniu. Na odcinku od przedmiescia do granicy dawnego, przedwojennego miasta, ja zostawiam w tyle rowerzystow. Od dawnej granicy, przedwojennej, miasta, na kolejnych skrzyzowaniach rowerzysci ida ze mna rowno. A w scislym centrum rowerzysci zostawiaja mnie w tyle, chociaz mam te moje 3 sek do 100 i vmax 230km/h, ale to nic nie znaczy w korku, w ktorym ja nie mam gdzie po lewej ominac aut, a oni sobie jada dalej przy krawezniku, a potem... no coz... przejezdzaja na czerwonym. :D W kazdym razie moto na serio moze byc tansza alternatywa dla samochodu w miescie, ale jesli sie kupi moto konkretnie pod ten cel, czyli cos 125-250cc i albo mega tanie, aby naprawy byly tanie (bo ile moga kosztowac czesci zamienne do machiny, ktora na starcie kosztuje 4000 zl), albo wzglednie niezawodne chociaz drozsze, jak chocby jakas 125cc Honda. W kwietniowym motocyklu jest chocby test KTM 125cc Duke, ktorego rozebrali po 25 000 km jazdy miejskiej. Jedyne co tak na serio mial powaznie uszodzone, to zeby VI biegu. A to i tak sie IMO ktos musial postarac, aby to urabac. Gdyby tylko teraz udalo sie moja zone namowic do samodzielnego prowadzenia moto, to ja bym bez wachania kupil jakas 125cc jej do smigania, moze nawet Rometa, tak do zajechania w dwa lata do konca gwarancji, a potem moze by sie przesiadla na 250cc. 250 cc na miasto jest absolutnie wystarczajaca pojemnoscia, nawet dla mnie. Jezdzilem sobie troche po miesce 250cc i nawet przy mojej masie zasadniczo bylem przed samochodami, pomijajac jakichs demonow szybkosci. 125cc przy mojej masie to troche gorzej, ale tez styknie. A dla kogos, kto na razie ma B i jeszcze nie wie, czy chce wydawac 2000 zl na kurs i egzamin, 125cc to idealny start teraz w swiat motocykli. Jak sie nie lyknie bakcyla, to spoko, mala strata, a jak sie lyknie... :] Odnosnie ciuchow, jesli zaczniesz jezdzic, goraco polecam sie dobrze ubrac. Rekawice letnie dostaniesz za 100 zl dobre i na tym nie warto oszczedzac. Pierwszy kask, a kask byc musi, mozesz tez zaoszczezdic, ale potem wymienisz na mocniejszy. Oszczedzic mozna na butach, na start wystarcza glany albo cokolwiek z wysoka cholewa, chociaz to glanom najblizej do prawdziwych butow na moto. Spodnie. Od biedy, biedy, jeansy. Co najmniej. Jeansy tak do 40 km/h potrafia na niezbyt chropawym asfalcie uratowac skore. Nie jakies designerskie cienkie, tylko takie fest. Powyzej za 500 zl mozna kupic kilku firm jeansy z protektorami i wkladkami z kevlaru. To na poczatek przygody na miasto starczy i jest ok na wakacyjna pogode. Zostaje kurtka. To jest ten element, na ktorym bym nie oszczedzal, bo i tako kosztuje troche i jak zostanie z nami to na dluzej, a poza tym chroni najwazniejsze po mozgu fragmenty. Za 700-1200 zl mozna dostac dobre tekstylia, chocby takie jak moje Modeka, ale sa tez inne firmy. Jesli sie chwyci bakcyla z czasem mozna wymienic kask na lepszy, dokupic dodatkowe komplety rekawic na inna pogode, spodnie do kompletu z kurtka na gorsza pogode i bezpieczniejsze no i buty motocyklowe, bo na deszczu to tak na serio tylko motocyklowe buty nie przemokna. Na start da sie ubrac oszczedzajac nawet za 2000-2500 zl, idac po wszystko do 4000 zl. A jak sie ma kase wieksza, to oczywiscie mozna isc na gorna polke, ale tam to mozna na jeden element odziezy wydac 5000 zl, a niekoniecznie poczatkujacemu na 125cc potrzebny jest kompletny kombik skorzany torowy Alpine czy Dainese.
@juru97988 жыл бұрын
Czesc ! Sluchaj powiedz mi czy warto robic teraz synchonizacje gaznikow z czysczeniem i ustawieniem luzow zaworowych (moto pracje calkiem poprawnie tylko na niskich obrotach delikatnie szarpie ) czy moze juz na koniec sezonu czy najlepiej na poczatku nastepnego ? Jak Ty robisz? Pozdro !
@escarfangorn8 жыл бұрын
FZS600 na niskich obrotach (1250) ma delikatnie nierówną pracę. Ale nie wiem czy o tym mówisz pisząc "delikatnie szarpie". Luzy zaworowe ustawia się raz na 40 000 km i przy okazji zwykle wymienia się łańcuszek. Tak samo jeśli łańcuszek wymienia się wcześniej, to zwykle przy okazji się robi luzy. Po prostu pewne rzeczy jest wygodniej robić przy okazji, aby dwa razy wszystkiego nie rozkręcać. Synchro gaźników ja zwykle robię przy wymianie filtra powietrza&oleju&filtra oleju., czyli w trakcie corocznego przeglądu. Jeśli w danym roku zrobię około 6000 km to na pewno filtry i olej idą do wymiany. Jeśli zrobiłbym dużo mniej, np. 1500 km, to pewnie bym odpuścił. Ale przy okazji tych wymian synchro gaźników zawsze idzie. Co dwa lata wymiana świec i przepłukiwanie układu hamulcowego. Ty masz dopiero kupione moto, więc o ile nie dostałeś od poprzedniego właściciela jakiegoś potwierdzenia robionych rzeczy, to tak na serio nie masz pojęcia kiedy co było wymieniane, kiedy była regulacja zaworów, itd. Spora szansa, że sprzedający kłamał. Na Twoim miejscu, przed rozpoczęciem jazdy moto, bym w pierwszej kolejności wymienił płyn hamulcowy (bo to grosze), sprawdził w jakim stanie są świece i filtr w airboxie i posłuchał uważnie łańcuszka na zimnym silniku. Jeśli łańcuszek dzwoni wyraźnie (na YT są o tym filmiki), to nie ma się co certolić i trzeba robić. Jeśli filtr powietrza byłby zasyfiony, to wymieniać i przy okazji najpewniej olej i filtr oleju też. No a po stanie świec możesz ocenić czy silnik dostaje dobrą mieszankę i czy świece nie są już do wymiany.
@juru97988 жыл бұрын
Dzis mam wlasnie zamiar na spokojnie przejrzec i zmienic plyn hamulcowy ...Co do tego poszarpywania przy 1200rpm to wiem ale nie o to mi chodzi tylko o ruszanie albo powolno jazde w zakresie 1500-2500 rpm delikatnie poszarpuje ...Olej zmieniony przed sezonem co widac po filtrze i czystosci oleju , swiece niby tez ale srawdze dla pewnosci .Co do lancuszka musze posluchac dokladnie ....dzis sie nim zajme i nagram filmik .Zastanawiam sie co do plynu hamulcowego bo mam plyn dobry noweczke zamknieta nigdy nie otwierana ale lezy juz z 3 lata ...heh :) ciekawe czy sie nadaje...
@escarfangorn8 жыл бұрын
Juru Pytanie podstawowe czy DOT3 czy DOT4. :P Przy takich obrotach poszarypwać będzie. Tak od 2000 się może uspokajać. Niestety, te maszyny nie lubią korków. Przy normalnej jeździe lepiej je trzymać powyżej 2500. Zresztą po co mieć mniej? Ekojazda? :D
@juru97988 жыл бұрын
Nie no DOT 4 :) ale nie bede robil komedyjnych oszczednosci i kupie nowy chyba jutro i wymienie bo na prawde czuje ze sa za slabe ...Te duze sroby w zaciskach przednich torxowe to okienka jakies wizyjne czy jak ? :P Narazie zmienieplyn odpowietrze i zobacze jak bedzie to chodzilo i wtedy ew wymiana na oplot oraz ingerencja w tloczki czysczenie czy tez regeneracja pompki ...kurde nagralbym filmik z jazdy jak sie moto zachowuje ale nie mam za bardzo jak ...Nagralem dzis filmik z maych ogledzin moto wraz z praca silnika i klepaniem kosza sprzeglowego ktore mnie wkurwia solidnie heh ...Chce to zrobic bo wiem ze przeciez jak wyjezdzal z fabryki to nic nie klepalo i nikt mi nie wmowi ze to urok yamaszek z tego rocznika ...ale wiem tez ze koszta roboty takiego sprzegla sa ogromne ...no i zastanawiam sie nad regulacja zaworow wra z synchro ale to juz chyba zostawie na poczatek przyszlego sezonu ...co do lancuszka to nie slysze niepokojacych dzwiekow ...bardziej denerwuje mnie te poszarpywanie na obrotach tak do 2000 -2500 tys ale tak mysle ze to chyba po prostu za wolne obroty dla takiego silnika :)Filmik postaram sie dodac jutro to bede dzwieczny jak dorzucisz swoja opinie ;)
@sebastiankw50248 жыл бұрын
Też mam motocykl marki Yamaha Virago 125 , niektóre części są bardzo drogie, ale wkońcu to solidna marka, dlatego warto sobie odłożyć kasy na takie naprawy eksploatacyjne niż odrazu się szarpnąć z jednej wypłaty.
@escarfangorn8 жыл бұрын
Z Virago 125 nie powinieneś mieć problemu z dostępem do części używanych. To czego nie możesz dorwać używane na Allegro, spróbuj znaleźć na aukcjach niemieckich albo brytyjskim eBay'u. Zwykle wysyłają do Polski. Z mojego doświadczenia z jakością części z Włoch i Francji bywa różnie. Przysłane z UK są prawie zawsze solidne, z Niemcami raczej też, ale trzeba wyniuchać czy sprzedawca nie jest Polakiem. Z przykrością to stwierdzam, ale jak już się naciąłem, to zwykle po drugiej stronie się okazywało, że siedzi swojak-emigrant. :( Jeśli na aukcjach nie trafisz, to spróbuj w sklepach z dobrymi zamiennikami, np. Larsson. Ostatecznie zostaje oficjalny kanał dystrybucyjny Yamaha, bo pewnych części się po prostu inaczej nie dostanie. Ale wtedy to części są na serio drogie. :]
@sebastiankw50248 жыл бұрын
Dziękuję za wskazówki, będą dla mnie bardzo pomocne.
@smutek129 жыл бұрын
Serwisowanie i utrzymanie samego motocykla faktycznie nie jest tanie. Ale , z drugiej strony nie ma co przesadzać i aż "nad" inwestować w motocykl. Fakt jeżeli kupujesz motocykl z myślą, że będzie z Tobą przez długi czas - nie sezon dwa, to sprawa ma się inaczej. Niestety wiele kosztów związanych z ciągłym kosztami to nie serwisowanie motocykla przez poprzedniego właściciela. Jakby nie patrzeć , nie wiem już kto jest tu winny, sam zastanawiam się czy do F3 w tym sezonie doinwestować w łożyska,świece,przewody,opony,napęd,kolektory,regulacje zaworów synchronizacje itd, żeby na koniec wziąć za nią maksymalnie 5-6 tyś złotych , bo tak stoją te motocykle ... A po podliczeniu wszystkich kosztów, na koniec wychodzi ,że mógłbym kupić za to dużo nowszy,lepszy motocykl w dodatku z wieloma akcesoryjnymi dodatkami. Pozdrawiam :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
+smutek12 W moim odczuciu najważniejszy jest początek, tzn. na co się trafi. Im lepiej się dokona zakupu, tym mniejsze koszty potem. Potem faktycznie drugą decydującą kwestią jest to, jak długo się chce jeździć, w jakim charakterze i z jakim wyposażeniem. Na moim przykładzie, kupiłem moto bez wielkich problemów, ale z szeregiem mniejszych usterek wynikających ze złego utrzymania. Z tego wynikały pewne rzeczy do zrobienia konieczne dla bezpiecznej jazdy. Ale potem była decyzja, czy zostaję przy tym moto, czy jeżdżę nim tylko dwa lata, a potem przesiadam się np na FZ6 S2. Gdybym zdecydował się na eksploatację i sprzedaż, to pewnie bym doinwestował moto za raptem 2000 zł po zakupie i teraz bym miał już coś innego. Postanowiłem zostać przy tym, więc poza dalszymi wydatkami stricte serwisówkowymi, doszedł koszt zakupu fury dodatkowego wyposażenia z myślą o turystyce i wygodzie. I owszem, te wszystkie wydatki się składają na całkiem pokaźną sumkę, której wolę żonie nie pokazywać. :] Ale z drugiej strony, po oficjalnym odfajkowaniu końca remontu w maju 2015, pominąwszy zakup przewodu HEL na tył, na moto nie wydaję nic poza benzyną. I planuję tę passę utrzymać do lutego 2017, kiedy przewiduję wpakować w moto jakieś 1000 zł na wymianę płynów, filtrów, świec i panewek w lagach. Po drodze jeszcze może się trafi wymiana opon, ale to jest już normalna eksploatacja. Jeśli tylko nic nie trzaśnie, to z większymi wydatkami mam spokój na następne 40 000 km. Czyli jakieś 5-6 lat spokoju. Tak więc, po posprzątaniu "stajni Augiasza", potem eksploatacja moto nie wykańcza, ale tylko pod warunkiem, że na starcie się nie wdepnęło w minę. A z tym, zgadzam się w 100%, jest problem. Wystarczy rzucić okiem na ogłoszenia w zimie i zobaczyć jaki jest obrót określonymi maszynami w starszych rocznikach i dziwnych cenach. A ruch w tych ogłoszeniach jest. I to spory. Co roku na wiosnę zaczyna się ten sam spektakl. Jak tylko robi się "pogoda" widzę jak w mieście pojawiają się chłopaki na lekko antycznych litrówkach, ubrani w kask i... t-shirt, trampki, jakieś ortaliony. Czasem po pracy silnika słychać, jak bardzo te maszyny proszą o litość. Jest po prostu pewna grupa ludków, którzy kupują maszyny w zimie, ujeżdżają je przez lato w weekendy, a potem opylają naiwnym, którzy później inwestują fortunę w doprowadzenie ich do stanu używalności lub poddają się w trakcie i oddają trupa na części. Generalnie, pominąwszy takich katów maszyn, dla typowego motonity kwestia sprowadza się do prostego rachunku opłacalności - A) jeśli planuję się pozbyć maszyny w 2-3 lata, to inwestuję niezbędne minimum serwisowe dla bezpiecznej eksploatacji, a jeśli trafiłem na bombę, to klops, B) jeśli zainwestowałem w maszynę cokolwiek więcej ponad minimum, to jesteśmy sobie poślubieni na wieki wieków, do śmierci maszyny albo mojej. Jeśli gołą maszynę w wieku mojej da się dostać w miarę dobrym stanie za 5000-6000 zł, a z dodatkami ludzie wystawiają swoje za 6000-7000 zł, to ja nie mam najmniejszej szansy odzyskać tego, co zainwestowałem w moją maszynę licząc koszt zakupu+dodatkowe wyposażenie+cały zrobiony serwis. Dlatego na dzień dzisiejszy zakładam, że moją Fazerką będę jeździł tak długo, dopóki jej korbowód bokiem nie wyjdzie lub dopóki prawo nie zakaże jazdy spalinowym motocyklem po mieście. Chyba, że w moje ręce nagle wpadnie jakaś dodatkowa gotówka, ale nawet wtedy raczej Fazerka by została jako drugi motocykl-pamiątka, bo wątpię by znalazła się osoba chętna dać za nią chociaż cenę "bazową" plus jakieś choćby 50% tego co w nią włożyłem. Problem jest w naszym, Polaków, podejściu do kupowania używanych samochodów i motocykli. Dwa lata temu sprzedawałem 10letnie auto. Pierwszy właściciel. Zero wypadków. Dwa otarcia. Wszystko serwisowane w ASO. Garażowane. Kompletna dokumentacja, razem ze zdjęciami wszelkich usterek i otarć. Przebieg jak na 10latka mały. Tuż przed sprzedażą, siłą rzeczy, zrobione jeszcze różne pierdoły, łącznie z nowymi przegubami. Pies z kulawą nogą się nie zainteresował ogłoszeniem, gdy miało pełny opis i cenę o 20% wyższą od średniej dla rocznika. Z pełnym opisem i obniżoną ceną, dalej zero zainteresowania. Dopiero gdy cena była średnia dla rocznika, posypały się telefony. Telefony od komisów. W PL ludzie wolą być przy zakupie wkręcani i kupią niejedną bujdę, byle tylko cena była niższa, ale jak cena jest wyższa, a pojazd dopieszczony, to się zaczynają... schody. :] Jak się jest za bardzo szczerym, to każdy węszy podstęp. Ludzie wolą kupić auto z komisu, bo jak kupują z placu, to się większości wydaje, że to jest jakoś lepsze, niż jako komuś z podwórza. Komisy polują na rodzynki w ogłoszeniach netowych, dorywają to taniej, jak już jest ktoś zniechęcony czekaniem ileś czasu na odzew, a potem to samo auto pojawia się z wyższą ceną, ale odpowiednio "odpicowanie". Taki mamy klimat... :]
@smutek129 жыл бұрын
+escarfangorn Bardzo dobrze to napisałeś, zgadzam się , ludzie niestety kupują oczami, jak się świecą opony, plastiki wyplakowanę , że aż wszystko jest tłuste, to sobie wyobrażają ,że motocykl jest w stanie idealnym , a prawda jest taka,że doprowadzenie na wygląd do ideału , to parę godzin poświęcenia , trochę spreya no i plaka :) I wtedy faktycznie idą takie igiełki za cenę wyższą niż rynkową,ale jeżeli sytuacja będzie na odwrót - zrobisz pełny serwis , każdy szczegół będzie w tym motocyklu sprawny i dopieszczony - nawet ten którego nie widać, i którego nie odczuwasz w codziennej eksploatacji , to każdy ma to głęboko w dupie , bo nie ma polerki,bo nie świeci się jak psu jaja , bo tu ryska a tu pęknięcie na plastiku :) I ja się tu właśnie nie dziwie ludzią handlującym samochodami / motocyklami po prostu w inny sposób jest naprawdę ciężko coś sprzedać. Kupiłem CB 500 z 98 roku za 2,500złotych było po szlifie,wgięty bak,poniszczone stało pare lat w szopie, nikt ale to nikt nie interesował się nim 2 lata. Kupiłem pojeździłem sezon, zaniedbałem serwis , moja inwestycja zakończyła się na wymianie opon i oleju. Pomalowałem sprayem boczki, dałem nowe lusterka,manetki cięzarki , kierunkowskazy paski na koła,do tego wyczyściłem praktycznie większość zaśniedziałych elementów,wyczyściłem . Motocykl poszedł za 4,000 złotych,prawdopodobnie wziąłbym nawet parę groszy więcej wystarczyło skorygować przebieg z 80 tyś km na 40 i tak by nikt nie uwierzył,bo silnik chodził jak zegareczek. Druga taka sytuacja znajomy sprzedawał 929 rr z przebiegiem 90 tyś km - silnik naprawdę nie brał oleju,pracował dobrze i nie było nic do zarzucenia. Ani jednego telefonu,nawet nikt nie przyjechał obejrzeć , przejechać się zobaczyć jak ten motocykl pracuję, wystarczyła korekta do 30 000 , naglę wszyscy się obudzili i został sprzedany parę dni później :) . Prawda jest taka,że każdy chcę tanio i dobrze, jednak dzisiejszy rynek jest tak zalany szmelcami, że według mnie przebieg to jest ostatni kryterium brane pod uwagę przy przeglądaniu chociażby ogłoszeń na internecie. Może ludzie po prostu lubią być oszukiwaniu, lubią mieć coś ładnego z wyjątkowo małym przebiegiem i święcącego, nie koniecznie sprawnego technicznie, do tego do układają sobie w głowie,że motocyklem jeździł Niemiec tylko w ciepłe weekendy i nawet przebieg 30 000 w 20 stu letnim motocyklu się zgadzał. Prawda jest niestety inna , ale nikt jej nie chcę widzieć. Wystarczy po oglądać na zagranicznych stronach aukcje z motocyklami / samochodami z danego roku i popatrzeć na przebieg, następnie wejść na olx'a czy allegro i porównać :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
smutek12 Dokładnie jest jak mówisz. :/
@smutek129 жыл бұрын
+smutek12 Jeszcze tylko do tego wszystkiego trzeba mieć odpowiedniego mechanika,bo na moim przykładzie przy synchronizacji gazników , plastiki poskładał na odpier*ol , musiałem składać jeszcze raz, i nawet nie byłbym zły gdyby nie to,że po urywał parę zatrzasków. Tak więc na grubszą metę to chyba pewnego ładnego dnia z warsztatu wyjechałbym w postaci streeta :))
@escarfangorn9 жыл бұрын
smutek12 No z tym też jest problem. Dopóki nie poznałem mojej żony to co się dało przy autach robiłem sam, a to co nie to dawałem do mechaników w okolicy i jakoś dziwnym trafem zawsze jak wracały od niektórych, to niedługo potem coś padało. Ostatecznie ograniczyłem się do jednego, bardziej zaufanego mechanika, od którego auto wracało bez nagle wyskakujących nowych usterek, ale koleś jest chyba po 4-6 zawałach już i dalej pali, więc nie zawsze miał siły pomagać. Po poznaniu mojej żony i odkryciu, że jej tata jest byłym pancerniakiem, mechanikiem, magistrem inżynierem wszystkie swoje auta zacząłem robić na zasadzie, co mogę sam to sam, co potrzebuje kanału, to w te pędy do teścia. W piątek popołudniu auto na podnośnik i lista części, skok do hurtowni, w sobotę od rana dłubanie i powrót do chaty na gotowy obiad. Jak coś na serio grubszego, to zostawienie autka u teścia na tydzień. Teściu jest z gatunku tych starych fachur, co to niebieski kitel, czapka I co? Auta magicznie przestały mieć usterki. Jak już coś było, to ewidentnie z powodu tego, że za mocno autko dostało łupnia od kierowcy. Raz matka na szybko podrzuciła auto mechanikom w okolicy, to w ciągu miesiąca wyskoczyły 3 usterki, z których każda mogła powstać sama, ale można je było "wywołać". Odkąd auta serwisuje z teściem, na naprawy i przeglądy wydałem mniej niż 1000 zł w ciągu circa 10 lat na trzy samochody 18, 10 i 4 letni. Dla teścia naprawy aut to jest generalnie dowcip, w porównaniu do tego jak się czołgi naprawia. :P Jak kupiłem moto, to zasadniczo wybieranie co chcę kupić i inne takie pierdoły, to była przyjemność, ale miałem strasznego pietra przed zakupem miny i jeszcze gorszego, kto mi pomoże z naprawami, jak mnie temat przerośnie. Tu miałem mega fuksa. Matka wpadła w panikę na wieść, że wracam do "zboczenia" z dzieciństwa zaczęła gadać z przyjaciółkami i przypadkiem wyszło na jaw, że wnuczek jednej z nich jest mechanikiem motocyklowym. Całkiem przypadkiem ten wnuczek to mój kumpel z dzieciństwa i facet, który mi pożyczył "na rypa" pierwszy motorower jakiego w życiu dosiadłem (i wpakowałem w żywopłot... więcej mi nie pożyczył). Nie widzieliśmy się jakieś 17 lat, a tu taka niespodzianka. Z nim jechałem kupić motonga i on do dzisiaj mi go pomaga remontować, jak coś przerasta moje umiejętności lub dostępny czas. A do tego jest inszy bonus. Teściu nie lubi siedzieć bezczynnie i w ciągu ostatnich lat zrobił uprawnienia na elektryka, a w ciągu ostatnich dwóch zrobił kurs na mechanika motocyklowego. Być może po części przez to, że zacząłem jeździć motocyklem. Więc od tej strony osobiście jestem nieźle zabezpieczony i ostatnie kilka lat żyje w stanie błogosławionym, rajskim pod względem serwisowania pojazdów - po prostu mam z tym święty spokój. Ale pamiętam jak było wcześniej i wiem jaki to problem. :/ A teraz to jeszcze mam zagwozdkę, bo w vanie mam szybę przednią do wymiany, a na myśl o zostawieniu auta w serwisie, nawet autoryzowanym, mnie ciarki przechodzą. Najchętniej bym podjechał umówiony na konkretną godzinę i wymienił tak, żebym mógł patrzeć na to co robią. I jeszcze bym napchał gumy do żucia do złącza OBDII, żeby nie mogli się po cichu podłączyć i coś spartolić. ;P Zanim się oburzy ktoś z autoryzowanych serwisów... sorka. Przez 10 lat się bujałem z serwisem FIAT w Poznaniu. Stopień bezczelności tego, co się wyprawiało w tym serwisie, po prostu powala. Ale to temat na osobą, bardzo długą dyskusję. :>
@vasylpoz7 жыл бұрын
Fajnie filmy robisz, ale w tym powiało grozą... :) Miałem fazę jako pierwszy moto i był mega, fakt że jeździłem nim tylko 2 sezony i przez ten czas kupiłem opony, klocki, filtry, olej i regulacja gaznikow. Następnym trampkiem zjechalem całe Bałkany 2 razy i serwis polegał że względu na większe dystanse na oleju,filtrach, sprzęgle,łożysko główki ramy,świece, uszczelniaczach lag+olej, napęd. Potem Harrym i tylko olej. Motocykle jak samochody, kup dobrze to pojedziesz bez problemu, kup szrota, to kasa leci. Śmiało można kupić moto za 7-8k i jak się dobrze trafi, a nie jest to aż tak trudne, to wymiana oleju, filtrów, ewentualnie opon i napęd jak się trafi. Dobrze ze uswiadamiasz, ale nie straszmy, jak by moto więcej w warsztacie stało i kasę zabierało, niz na trasie uśmiech dawało :) pozdro
@escarfangorn7 жыл бұрын
Dokładnie. Lepiej czasem wydać 2000 zł więcej przy zakupie, tzn. na starcie i kupić dopieszczone i doposażone moto, niż potem remontować i wyposażać samemu. Prosta sprawa, stelaże + kufry to już jest jakieś 1500 zł albo 2000 zł, więc jeśli mamy do wyboru golca za 2000 zł mniej, a w pełni wyposażone moto za 2000 więcej, lepiej brać to wyposażone, bo raz że właściciel potencjalnie bardziej je dopieszczał, a dwa, że nie tracimy potem czasu na samodzielne dopasowywanie stelaży, itd. :] A co do cen i kosztów tutaj podanych, to po prostu były rzeczywiste, choć część wywołana moją pedantycznością. Ale z kolei po nakręceniu tego filmiku dwa lata jeździłem moto zaliczając wtedy tylko wymianę napędu i opon, co owszem jest trochę kosztowne, ale po prostu wynika ze standardowej eksploatacji. I dopiero po dwóch latach, w te wakacje, znowu musiałem trochę sypnąć groszem, bo robiłem większy przegląd przed sezonem, mając w planach wypad w góry i dwie szkoły doskonalenia jazdy. :] Dalej podtrzymuję, że przy takim Fazerku, o ile tylko nie bomba, trzeba sobie każdego roku odłożyć 1000 zł, nawet jeśli się nic nie robi, a w tych 1000 zł odkładanym co roku powinno się wszystko zmieścić, jeśli tylko nie katujemy zbytnio maszyny. Przez te dwa lata kupiłem opony za 7 stów i kompletny napęd za 5 stów, czyli nawet mi z tego odkładania 8 stów zostało. W tym roku na przegląd też nie poszło aż tak wiele, a jeszcze miałem tę niby "górkę" z poprzedniego roku. W sumie to ją teraz przeputałem, tę górkę znaczy się, na dwa wypady na doskonalenie jazdy i wypad w góry. Czyli aż tak tragicznie z tymi kosztami motocyklowania nie jest. :]
@michazdanowicz64219 жыл бұрын
załamujecie mnie... w nast roku mam zamiar kupić Yamahę FZ6 Fazer S2 w wersji naked od 2007 w górę, polecicie coś na co zwrócić uwagę?
@escarfangorn9 жыл бұрын
+Michał Zdanowicz W telegraficznym skrócie: 1. Przeczytać na portalach motocyklowych teksty o kupowaniu używanego motocykla i jak się wystrzegać min i bomb. (Na samym Ścigacz.pl jest minimum 6 tekstów na ten temat, pewnie więcej - niektóre nawet z fotami pomocniczymi. 2. Wybrać moto i rocznik na podstawie poważnej lektury forów, szczególnie sekcji dotyczącej naprawiania samemu (pozwala poznać na ile łatwo jest moto utrzymywać i wykazuje pewne usterki, typu jak u mnie spadająca nakrętka zębatki zdawczej, które są natywne tylko dla danego modelu). Napisać indywidualnie e-maile do posiadaczy poszukiwanego modelu z pytaniami o eksploatacje. Motocykliści w 99% przypadków odpiszą obszernie chętnie pomagając. 3. Nie wierzyć w okazje i nie kupować pierwszego moto, które się obejrzy, tylko najpierw obejrzeć nawet z 10. Robić check-listę wg porad z portali motocyklowych. Domagać się kompletu dokumentacji i nie chodzi tu tylko o papiery samego moto, ale też cokolwiek co udowodni historię regularnych przeglądów. Jeśli sprzedawca nie ma nic takiego, albo wręcz twierdzi, że nie wie ile czego się leje i jak często, to SPIER...Ć od takiego sprzedawcy. Jeśli sprzedawca to komis albo widać, że ma na sprzedaż więcej niż jedną maszynę, to +200% do czujności, bo komis wie jak zamaskować braki maszyny. Prywatnie na taki detailing trzeba wydać kilkaset zł, jak się nie robi samemu, a mało kto sprzedając moto chce inwestować w taki sposób. Jeśli właściciel dalej jeździ tym moto, lub się pochwali dopiero co kupionym innym moto, to potencjalnie na plus, ale ostrożnie. Po numerze telefonu, adresie itp z ogłoszenia sprawdzić przez Google, czy przypadkiem sprzedający nie jest jednak po cichu komisem. 4. Po wytypowaniu może "Top 3" albo "Top 5" na ostatni wyjazd "zakupowy" udać się w towarzystwie bardziej doświadczonego kumpla, który zrobi objazd maszyny/maszyn oraz w towarzystwie mechanika motocyklowego, który sprawdzi stan techniczny i poda wstępną wycenę napraw tego co jest do zrobienia. 5. Decyzji o zakupie nie podejmować samemu, tylko pozostawić ją osobom towarzyszącym. Jeśli one mówią, że jest ok, to wtedy negocjować cenę. Tu jest jak z lusterkiem, lusterko nie mówi tak. Ty, jako kupujący, nigdy nie mówisz tak. Możesz powiedzieć nie, ale tak mają powiedzieć osoby zabrane jako eksperci, bo oni nie są emocjonalnie zaangażowani w zakup moto. Jeśli oni mówią nie, to nie dyskutować. 6. Negocjując cenę ostateczną należy wykorzystać wszystkie usterki, które wykryli towarzyszący przy zakupie eksperci. Jeśli sprzedawca ma większe opory z zejściem z ceną, zapytać się czy ma do wydania jakieś części zamienne, uszczelki, smary, opony, itp. Ich sprzedaż dla niego to potencjalnie kłopot. Może będzie bardziej chętny na barter w postaci dorzucenia części, niż na obniżanie ceny w gotówce, szczególnie jeśli np. tyle gotówki mu brakuje do zakupu nowszego moto. 7. Po zakupie jechać moto prosto do warsztatu zaufanego mechanika, najlepiej niech jedzie kumpel, a nie osobiście. W warsztacie zrobić motocyklowi kompletny przegląd od A-Z, ze szczególnym uwzględnieniem hamulców i zawieszenia. 8. Być przygotowanym psychicznie i finansowo na to, że w trakcie pierwszych dwóch lat od zakupu wyjdzie fura różnych usterek i niespodzianek. Zależnie od tego jak czujni byliśmy przy zakupie, koszt ich usunięcia będzie się zmieniał od kilku stów do czasem równowartości motocykla. :P
@michazdanowicz64219 жыл бұрын
+escarfangorn Jak to dobrze kogoś mądrego posłuchać ;) dzięki wielkie :D
@elfuturo10949 жыл бұрын
kolego fajny filmik ale ręce mi opadły na koszta wybieram się na prawko i teraz się zastanawiam, masakra czuje ze kupie kibel 125 i tyle z tym
@escarfangorn9 жыл бұрын
+elfuturo Nawet jeśli zdecydujesz się na nie zdawanie i jazdę na 125cc na prawku kategorii B, to zastanów się jednak nad zakupem 125cc w formacie motocykla. Stoją za tym, jak dla mnie, dwie przesłanki: 1. Skoro wstępnie myślisz o moto, to pewnie jednak do tego dojdzie, a jeżdżąc od razu w konfiguracji moto zdobędziesz doświadczenie, które się przełoży na mocniejsze maszyny. 2. Skuter jest w skręcie mniej stabilny od motocykla i lekkim motocyklem jest łatwiej manewrować w korku, niż skuterem. Dla mnie przewaga skutera w postaci osłony na nogi i miejsca na powieszenie siatki jest dyskusyjna, bo na moto można przyczepić kufer, a do jazdy i tak się powinno ubierać odpowiednio, chyba że planujesz jazdę z gołymi nogami. :]
@MegaFafa919 жыл бұрын
+escarfangorn w PL to jest tak: paaanie nówka sztuka- niemiec płakał jak sprzedawał ,bo u nas w pl to same okazje ;] no 10 letnie diesle po 200 tys maja nawet :) i moto turystyczne 12 letnie po 20 tys kilometrów :) , przekonałem sie kupując 2 moto u nas w pl... (cb 500 oraz enduro dr 350) fakt faktem ze wkoncu trafilem ladne no i samochody heh, tak jak napisales u nas większości z motocyklami jest tak że kupi taki jegomość potężna maszynę 1000cc lub wiecej po pewnie potężnniejszyn wcześniej dzwonie i nagle jeździ miesiąc a tu zonk ! trzeba lancuch wymienic ,oponki itd - to własnie są tykające bomby ,co do tematu 125-250 taka prawda na miasto styka w zupełności (na zachodzie) jakoś ludzie rozumieją to że mniejsza poj. na miasto jest lepsza ale u nas jest ułańska fantazja że bez lytra nie ma jazdy ! (oczywiście nie wszyscy tacy są ) , Ja osobiście jeżdżac motocyklem o poj.350 mialem wiecej frajdy niż z 500 ;) teraz szukam ladniej fazerki takiej z 2002 r. (foxeyes) coś czuje że trochę zejdzie ;) hehe pozdro !!!
@escarfangorn9 жыл бұрын
Tomasz Tylikowski No to już opisałem chyba pod innym Twoim komentarzem przed chwilą, ale dokładnie tak. :] I akurat też było coś w temacie diesli, hahaha. :] Powiem tak, ja wiem, że 10 letni diesel potrafi mieć mniej niż 100k nakulane. Bo widziałem takiego i wiem, że nie był kręcony. I ja wiem, że da się kupić FZS600 z 99 z przebiegiem 5000 km bez ryski. Bo mi istnienie takowego udowadniano skutecznie. Teraz knyf polega na tym, że trafienie na takie to przekracza zakres przysłowia igła w stogu siana. Bo nie dość, że "siana" jest za dużo, to to siano nie udaje igły, a w przypadku rynku moto połowa stogu by była z podrobionych igieł, a połowa z siana i szukanie tej jednej prawdziwej igły... ehh... :D Jak już pisałem wcześniej, ja zaczynałem od 50tek typowo PRLowskich tankując to w centrali zaopatrzenia rolnego, czy jak to się tam nazywało płacąc cieciowi flachą, bo łatwiej było o alkohol niż o kartki. Wchodząc w klimaty narracji Tolkiena pamiętam wielki strach '86 jak 78 zastąpiono 86 ("NIE ODPALI!"), a potem powtórkę z 94 i wielkie dyskusje jak zapłon pod to przestawiać jak 86 zabrali. Potem były różne inne pojemności z demoludów i nie tylko i wielki wstrząs psychiczny jakim była okazja do pobujania się potworem 1200cc. Moje pierwsze ponad 200km/h w życiu i pierwsze uświadomienie sobie, że nie jestem nieśmiertelny. Teraz mam 600cc i pominąwszy gigantyczną frajdę jaką ona daje, ciągle nie wyciągam z niej maks możliwości, ergo nie czuję w sobie najmniejszej potrzeby sięgania ponownie po większy litraż, chyba że mowa w jakiejś perspektywie o rasowym turystyku. Ale to jest ponoć droga, którą wiele osób przechodzi, od kielonka po litra i z powrotem do połówki, bo po kielonku to tak za mało, po litrze łeb boli, a po połówce najlepszy klimat. ;) Zresztą w mieście nie ma jak z 600tki wyciągnąć maksa, a o pewnym maksie w mocy można mówić względnie co dopiero na trasie, ale to na prostej, bo nie w zakrętach, gdzie jeszcze mamy dalej trochę do zrobienia. Ergo, literek? Nie czuję. A już na pewno nie w mieście. Tak więc, jak już też pisałem, ja najchętniej bym miał dwa albo trzy motocykle w garażu... (pewnie mając trzy bym zaczął mówić, że mi jeszcze tylko X brakuje, itd...). 250cc - na miasto, 125 dla mnie za małe z uwagi na mój wzrost i masę, ale to mykania po mieście nie pogardziłbym np. CBF250. 600cc - moja fazerka aktualna, miasto, poza miastem, wypady do rodzinki na grilla, uniwersalność. VFRka alb FJRka - obiekt mentalnego onanizmu, pucowania, chuchania osobiście i nienawiści małżonki, używana tylko na dojazdy na przeglądy, do mechanika, otwarcie sezonu, zamknięcie sezonu i raz do roku na 2 tyg. wypady wakacyjne. Póki co to uzupełniam nie maszyny, a odzież. Brakuje mi tylko jeszcze jednej kurtki do chociaż w odzieży posiadania kompletu na każdą okazję, bo chociaż mam pełne zestawy na trasę i jesień/zimę/wiosnę, to w zakresie lata na wieszaku przydałaby się jakaś dodatkowa lżejsza kurteczka. Powodzenia w szukaniu, na pewno masz szanse, ale też musisz być mega czujny. ps: Apropos trzech w garażu, kumple mi cały czas mędzą, że kto raz spróbuje crossa, ten nigdy nie zapomni, a ja nigdy nie próbowałem, więc potencjalnie do tych trzech by kiedyś jakiś cross dołączył. A potem chopper z chromami, tak żeby z szykiem mamę na zakupy wozić. A potem.... I dlatego mi żona nie pozwala więcej motongów kupić, bo się nie skończy i dlatego ja sobie litra nie kupuję, bo i tak każdy odwija. Proste. ^^
@Gulgozaur8 жыл бұрын
Dobra ale w jaki sposób się rozkładają te koszty i jak wygląda serwis. Pilnujesz sam żeby np rozrząd co roku itd czy zawozisz do mechanika 2 w roku i ci go sprawdza? Czy może jedziesz jak się coś spieprzy.
@escarfangorn8 жыл бұрын
Tak jak chyba w tym filmiku mówiłem, wstępne koszty masakrycznie zależą od tego, co się kupiło. Jeśli się kupiło o 2000 zł taniej niż średnia danego modelu egzemplarz kompletnie wyeksploatowany, to lekko wydamy 2000 zł i więcej na doprowadzenie go do zadowalającego stanu do jazdy. Ale jeśli chodzi o zwykłe koszty i serwis, to potem jest już spokojniej i pominąwszy awarie można to sobie zaplanować. Przydaje się trochę doświadczenia z mechaniką i umiejętność wyłapywania usterek po dźwięku, wibracji, itp., ale największym przyjacielem właściciela jest serwisówka, w której są podane orientacyjne przebiegi oraz okresy kiedy trzeba coś konkretnego zrobić... Ja to mam rozwiązane tak, że wziąłem dawno temu na biurko podręcznik użytkownika, serwisówkę oraz podręcznik Hayensa dla FZS 600 i następnie wypisałem sobie z tego wszystkie zalecenia co do przeglądów, smarowań, wymian, regulacji, itp. Potem wrzuciłem to do arkusza Excel. W dokumencie mam dwie tabele. Jedna to "Tabela przeglądów okresowych" i w niej są rubryki "Czynnosć", "Co ile?" i to jest z kolei dzielone na "wymiana/sprawdzenie", a ostatnia kolumna to w trzech kolorach "sprawdzenie/wymiana/pilne" gdzie mam zapisane przy ilu kilometrach muszę coś zrobić, albo po jakiej dacie. Przykładowo jedna z linijek wygląda tak: Świece-> 12000/6000 -> 62994/styczeń 2017/35414 (gdzie 62994 to km, a 35414 to mile, bo mam licznik w milach). No i to już jest spora podpowiedź, bo jak w tabeli widzę ileś pozycji z adnotacją "styczeń 2017" to wiem na co się muszę wtedy finansowo i w częściach szykować. Oczywiście niektóre pozycje mają opis nie w km czy dacie, tylko "wymiana jak pierdyknie", czy "nie dotyczy" lub "cały czas" albo "wg. potrzeb". ^^ Druga część tego pliku to tabela ze spisem wszystkich wykonanych rzeczy i w niej są rubryki "stan licznika", "data obsługi" oraz "zakres obsługi". Przykładowy wpis "X mile/ X km -> 23 października 2014 -> Wymiana przednich klocków hamulcowych na 2x komplet EBC miękkie. Lekkie czyszczenie zacisków bez rozbierania.". I tak dalej. Siadam raz na jakiś czas i poprawiam tabelę z info co kiedy trzeba zrobić na podstawie tabeli co kiedy było robione i z tego mam listę rzeczy do zrobienia wynikających stricte z serwisówki i na podstawie przebiegu oraz upływu czasu. Do tego wszystkiego od momentu zakupu dochodziły rzeczy, które wiadomo już było w momencie zakupu, że trzeba będzie zrobić, albo że warto byłoby zrobić, bo albo usterkę lub potencjalną usterkę od razu było widać, albo po prostu dlatego, że w pewnych kwestiach nie zawsze można ufać słowom osoby sprzedającej. :> A jeszcze do tego dochodzą rzeczy po prostu wynikające z eksploatacji moto samemu, bo przecież to nie jest egzemplarz muzealny, tylko coś co codziennie jeździ i jest narażone na różne usterki od używania czy innych rzeczy. Sam pług to już chyba trzy razy spawałem, bo wiadomo jakie są wertepy w naszych miastach i co jakiś czas staję pod domem i widzę, że pług dostał tak w zadek, że już nie ma co go próbować kleić, tylko trzeba zespawać i pociągnąć korektorem.
@escarfangorn8 жыл бұрын
A jak to wychodzi kosztowo? Taka regulacja zaworów z czyszczeniem gaźników i wymianą króćców oraz innych zużytych elementów, a potem zmontowanie tego i synchro to wyjdzie ponad 1000 zł lekko. Tylko trzeba brać pod uwagę, że regulację się robi raz na 40 000 km. A większość ludzi motongami rocznie nie wyrabia nawet średniej serwisowej, czyli w przypadku FZS 600 to jest 6000 km na rok. Czyli jak ktoś pyka powiedzmy 3000 km rocznie, to minie dekada, zanim będzie musiał robić regulację zaworów. Dlatego jest tak ważne co się kupuje i na jak długo. Z kolei sama synchronizacja gaźników, którą warto robić na początku sezonu, to już nie są jakieś kolosalne kwoty. Tyle, że dochodzi do tego przegląd i serwis coroczny, czyli trzeba się przyjrzeć filtrom, olejowi, świecom i płynowi hamulcowemu. Wg serwisówki świece i płyn się wymienia co dwa lata, filtry i olej co roku powinno się wymienić. Ale znowu, jeśli ktoś jeździ tylko od lipca do sierpnia i robi 1000 km, to to jest trochę inaczej niż gdy ktoś jeździ, tak jak ja, cały rok i nabija te 6000 km. Też jest różnica gdy ktoś jeździ taką 600tką i waży 60 kg i gdy waży 120 kg, bo tu sobie można zadać pytanie choćby o częstotliwość wymiany oleju w lagach. Przy mojej masie i jeździe miejskiej ja zmieniam olej co dwa lata i mam srebrzankę i teraz się przymierzam do wymiany panewek. Z kolei kobieta jeżdżąca moją maszyną po 2 latach pewnie by miała dalej czysty olej. Przykładowy koszt przeglądu corocznego serwisowego może wyjść np. tak: Świece - 124 Olej - 176 Olej do lag - 50 Filtr oleju - 25 Filtr powietrza - 46 Filtr paliwa - 50 Nowe węże do baku - 10 + robocizna, jak się nie robi samemu. Ale koszt przeglądu może wyjść dużo mniej lub może wyjść zero. Może wyjść mniej, bo np. w danym roku się nie wymienia świec, oleju do lag czy płynu hamulcowego. Może wyjść mniej, bo zamiast kupić droższy olej się weźmie tańszy (ja kupuję Silkolene, drogi w ch... ). A może wynieść zero, jeśli się w poprzednim roku prawie nie jeździło i postanawia się... zaoszczędzić. :P Przykładowo, ja od stycznia 2014 do stycznia 2015 przejeździłem sporo. I wymieniałem eksploatacyjne rzeczy jak leci, a potem jeszcze napęd, co mi dodatkowo dało po kieszeni jakieś 600 zł. Ale od stycznia 2015 do stycznia 2016 jeździłem mało. Miałem różne problemy zdrowotne i inne zawirowania i przez to mój przebieg w zeszłym roku był minimalny. Więc zimą nie zrobiłem wymian i całego przeglądu serwisowego, tylko po prostu sobie posprawdzałem tylko to co uznałem za słuszne czy nie opada i czy jest pełne, itd., tym bardziej, że w tym roku nigdzie w trasę nie jadę. W styczniu 2017 czeka mnie pewnie full serwis i do tego dojdzie jeszcze wymiana panewek, uszczelniaczy. Czyli będzie pewnie jakieś 500 zł za eskploatacyjne rzeczy + jakieś 1000 zł za renowację przedniego zawieszenia. Wspomniałem napęd. Przy okazji napędu warto też wspomnieć opony. Dobry napęd to circa 600 zł. Komplet opon to jakieś 800-1000 zł jak się kupuje bez szaleństw i względnie nowe. Jedno i drugie, jak się nie odwala jakiś głupot, starcza tak do 20 000 km. Jak się szaleje, to można zjechać nawet poniżej 10 000 km. A przy takiej jeździe miejskiej 15 000 km to chyba spoko. Co 4-5 lat warto wymienić akumulator, to jest jakieś 130 zł...
@escarfangorn8 жыл бұрын
Generalnie, tak na moje oko, pominąwszy po zakupie usuwanie usterek po poprzednim właścicielu, jak już się wejdzie w zwykłą eksploatację, to nie licząc benzyny, ubezpieczeń, itp., zwykła eksploatacja 600tki w cyklu mieszanym to wymaga co roku przeznaczania na moto tak 1000-1250 zł, przy czym będzie rok, że wyda się 0 zł, a w następnym roku pójdzie 1500 zł na sam napęd i opony. A kiedy indziej coś innego wyjdzie i jak się tego tysiaka co roku wrzuci do świnki-skarbonki, to powinno styknąć bez łapania się potem po kieszeniach "jezu, zabrakło mi forsy". No i warto sobie planować różne rzeczy. Bo w sezonie ceny idą do góry, a używane części wyparowują z aukcji, natomiast zimą warsztaty są puste, a na aukcjach zatrzęsienie części i to często tanio. Jedynego czego się nie da przewidzieć, to jakieś nagłe awarie, które nie dały o sobie niczym znać wcześniej oraz ew. szkody wynikające z kraks i parkingówek. No ale tego to nikt nie przewidzi. Ale jak się będzie do tej świnki odkładać co roku sumkę i jeździć nie katując maszyny, tylko ją szanując, to po kilku latach w tej śwince może powstać zapas pozwalający może nawet na zakup całego silnika, jeśli ten nasz zarżniemy. Naturalnie eksploatacja mniejszej pojemności wychodzi taniej. 250cc czy 125cc jest o wiele tańsza niż 600tka, szczególnie szosowo-sportowa. I często im mniejsze pierdzitko, tym łatwiej naprawić samemu. Wstępnie teoretycznie taniej wyjdzie też eksploatacja nówki z salonu, ale tutaj trzeba wziąć pod uwagę dwa aspekty: - jak się chce utrzymać gwarancję, to przez pierwsze kilka lat trzeba bulić dość słono za przeglądy w ASO, - moto kupione w salonie w ciągu pierwszych 5 lat eksploatacji zaliczy taki zjazd wartości, że w takim zjeździe wartości ze spokojem by się zmieścił przynajmniej jeden remont kapitalny 10-15 letniej używki. Czyli wszędzie i zawsze są plusy dodatnie i plusy ujemne. :] W mojej osobistej i nie popartej żadnym autorytetem opinii, sweet spotami, czyli best bang for buck byłoby: - jakbym miał kupić żonie 125tkę, to bym wziął bardziej markowego chińczyka z salonu w cenie do 5 klocków i z 2letnią gwarancją, - jakbym miał dla siebie na miasto kupić 250tkę, to bym ściągnął coś sam bezpośrednio z Niemiec/Francji w cenie do 10 000 zł i wieku do 10 lat, - jakbym wymieniał moją 600tkę na coś nowszego, to bym pewnie szukał czegoś w przedziale 600-1200 cc (nie sporta, tylko ew. bardziej pod turystykę) i dla 600tki bym wziął pułap 12 000 zł i maks 15 lat, najlepiej bliżej 10, a dla koło litra pod turystykę tak 15 000 - 16 000 zł i maks 15 lat, zawsze z dużym ciśnieniem na fabryczny ABS. Bo to mi się wydaje najbardziej opłacalne, biorąc pod uwagę straty wartości, koszty eksploatacji, itp. Oczywiście zakładając, że na zakup używek jadę z zaufanymi fachowcami i nie pakuję się w bombę. Bo kupienie miny rozwala wszelkie kosztorysy. Jeśli bym wygrał w totka, to był wziął FJRę z salonu nową i nią jeździł do rozpadu i jeszcze się dał z nią pochować. Jedną rzecz trzeba sobie na starcie uzmysłowić (poza unikaniem min). Jeśli ktoś nie czuje bakcyla i po prostu szuka alternatywy do miasta dla samochodu czy miejskiej komunikacji, to niech zacznie od 125cc albo 250cc. I w mojej opinii zawsze lepiej pojazd w konfiguracji motocyklowej, a nie skuterowej, bo jest fizycznie bardziej stabilny motocykl niż skuter. Jak bakcyl nie chwyci, to na 125cc się dużo nie straci, a zyska się na pewno bardzo zwinny środek transportu w mieście. Taki rower na turbodoładowaniu. Jeśli bakcyl chwyci, albo już chwcił, to nawet na pierwsze moto, przy posiadaniu zdrowego rozsądku i strachu, może brać 500-600cc na pierwsze moto (ale nie sportowe konfiguracje) i jak się to kocha, to kwestia czysto ekonomicznego przeliczania wszystkiego moto vs samochód spada na daleką pozycję. Bo to jest coś, co jak się kocha, to się kocha bez ograniczeń. To jest coś więcej niż hobby. Ja lubię moje rybki, ale jakby mi ktoś zarąbał akwaria, to byłbym co najwyżej poirytowany, ale bez żądzy mordu. Gdyby ktoś mi próbował ukraść motocykl, to bym wyrywał bijące serca z klatek piersiowych i pożerał na surowo. :P 125tka + nawet pierwszy zakup ciuchów w ciągu 2-3 lat wyjdzie na pewno taniej niż samochód, a pozwoli się przemieszczać po mieście o niebo lepiej. Więc tu dla mnie jest sprawa jasna. 250tka też. Ale potem 500-600 cc i wyżej, to już zaczyna być kwestia szczegółowej analizy każdego przypadku z osobna. 600tka może nie wyjść taniej niż samochód, ale jak już się jeździ 600tką, to do samochodu za bardzo się nie chce wracać.
@escarfangorn8 жыл бұрын
Odpowiedź poszła w 3 komentarzach plus ten tutaj. :) Jakbyś miał dalsze konkretne pytania, z jakimiś konkretnymi scenariuszami, to wal śmiało. :) TL;DR Jak moto działa i się jeździ, to mechanika się widuje raz w roku. Jak się mało jeździ, to raz na dwa lata. Jak moto nie działa, to mechanika się widzi od zaraz i dzwoni do niego i płacze i ofiaruje krwawe ofiary różnym bóstwom, złorzeczy kurierom, itd., szczególnie jak moto nie działa w sezonie...
@Gulgozaur8 жыл бұрын
Dzięki wszystkim za odpowiedź. Escarfangorn o to mi chodziło. Ten arkusz spoko pomysł. Nie znam się na moto. Kupilem trupa i nie mogę z nim wyjść na prosto a co dopiero serwisować regularnie już wylądowałem 2k w motocykl za który dałem 4.5. A jeszcze spokojnie by drugie tyle żeby go wyprowadzić. Ale zrobię prawko to sobie jakąś 600 kupuje. Może sv650 albo fazerka lub bandita. Myślałem też nad nowiutką mt 07. Problem odpadł by z władowaniem się na bombę dodatkowo gwarancja. I tu mam jeszcze pytanie. Co obejmuje gwarancja? Strzeli coś zatrze się skrzynia się spieprzy czy coś to uwzględnia?
@BULAvfr7509 жыл бұрын
Ja przy VFR zakładałem Nisiiny czarne lub jakoś tak się pisze,fajne klocki i nie zjadają tarczy.Ogólnie Fazer fajne moto,miałem okazje trochę pośmigać bo miało byc to moje pierwsze moto ale wybór padł na VFR.
@escarfangorn9 жыл бұрын
BULAvfr750 Nissin. Na wielu motocyklach znajdziesz ich zaciski, więc nie dziwota, że robią też resztę wyposażenia jak klocki i tarcze. Tanie nie są. Jak były czarne to całkiem możliwe, że organiczne, a takie najmocniej się same zużywają, a najmniej tarcza idzie. Poza tym w typowo ulicznej jeździe dobrze hamują, bo nie muszą się rozgrzewać jak spieki metaliczne czy ceramiczne, szczególnie te do zastosowań torowych. Czasami niektórzy montują torowe klocki na motocykl szosowy, ale spuśćmy na to zasłonę milczenia. :] VFRkę dużą to mógłbym mieć na turystykę. Nie powiem. :)
@PRZEMO729 жыл бұрын
????? przesadziles z kosztami kolego i to grubo. Co roku nie robi się tego wszystkiego. A tym bardziej nie kupuje się na szrocie części do moto.
@escarfangorn9 жыл бұрын
+PRZEMO EL Wszystkie ceny są realne, omawiane elementy przeglądu zgodne z serwisówką, szroty motocyklowe niczym się nie różnią od takiego choćby Motobazaru, w obu przypadkach trzeba po prostu wiedzieć co się kupuje i na co zwracać uwagę, przy czym ponosi się wtedy mniejsze ryzyko niż przy zakupach przez Allegro. Bezpieczniej już jest kupować części na zagranicznych aukcjach, ale nie każdy zna język, poza tym za granicą też coraz łatwiej trafić na cwaniaka z, niestety, rodzimym rodowodem, który z radością natnie rodaka. Powyższe zestawienia omówione są w filmie dokładnie i jest wspomniane, iż dotyczy to wszystko bodaj trzech lat inwestowania w moto, a także planów na kilka miesięcy naprzód, a nie coroczne wydatki. Coroczne wydatki są wskazane dość ściśle i łatwo jest sobie wypisać, co wg producenta trzeba robić tak często, przy czym warto jeszcze brać poprawkę na to ile się jeździ. Jeśli ktoś jest "niedzielnym motocyklistą", tzn. jara się memami na FB stronach motocyklowych o treściach typu "BOŻE JAK DOBRZE ŻE JUŻ PIĄTECZEK" i rocznie nabija swoim moto 500 km, to raczej może odpuścić coroczną wymianę oleju i ją zrobić raz na dwa lata. Co innego jak ktoś co roku tłucze po +6000 km. I to po naszych wertepach. Zapewniam, że choćby wymiana oleju w lagach co dwa lata przy takich przebiegach to nie jest zabieg pro-forma, ale coś, co daje odczuwalny efekt w prowadzeniu motocykla. Wiem, bo przerabiałem na sobie. Jak skomentował kumpel podczas zlewania zużytego oleju "Fiu fiu... ale srebrzanka!". A lagi przecież to nie tylko olej, ale też sprężyny, uszczelniacze i po jakimś czasie panewki. To wszystko trzeba sobie brać pod uwagę, sprawdzać i wymieniać jak trzeba, jeśli się chce być pewnym maszyny w zakręcie. Co do szrotów jeszcze, to powiedziałbym, że pewnie niemal 100% części używanych na Allegro to jest szrot, to są elementy demontowane albo z motocykli powypadkowych albo z takich, które zaliczyły jakąś krytyczną awarię, typu pęknięcie ramy lub brzęk i zgon korbowodu, od biedy sprasowanie przedniego zawieszenia, po którym właścicielowi się nie chciało wydawać szmalu na remont i opchnął trupa w komis. Inna bajka to nieliczne motocykle z AC, gdzie dziwnym trafem zawsze koszt naprawy w wycenie po pewnym roku wychodzi akurat 100 zł powyżej wartości moto i jest kasacja, gdzie właściciel nie dostaje nawet dość, aby kupić inną maszynę i ją doprowadzić do porządku, natomiast ubezpieczyciel wrzuca trupa na giełdę trupów, skąd jest taki trup odkupywany i idzie na części. Nie kupuje się części ze szrotu? HA! A jak lecisz gdzieś samolotem, to wg Ciebie taki samolot się składa w 100% z nowych części? Gdzie tam. Masz całkiem sporą szansę, że w takim samolocie będą elementy odzyskane z innego samolotu, który wręcz uległ kasacji w wyniku katastrofy. Swego czasu nawet w Air Force One znaleziono części z kraks, a wręcz podróby oryginalnych części i to nawet takie nie spełniające norm. A rynkowi motocyklowemu daleko do rynku lotniczego. Mając do wyboru oryginalne źródło, szrot (czyli też Allegro czy Motobazar), renomowanego OEM'a i no-name, ja swoją listę priorytetów ustawiam szrot->renomowany OEM->oryginalne źródło... koniec. No-name nie kupię. Ale jeśli mogę dorwać np tylną tarczę i zacisk z motocykla, który ma sprasowany przód, to nie będę kwękać. Co najwyżej mógłbym zmówić modlitwę za poprzedniego właściciela, gdybym był wierzący. :P Zwykle swoje poszukiwania części zaczynam od aukcji zagranicznych i Allegro, a potem sobie kalkuluję co mi się najmocniej opłaca, przy okazji sprawdzam np. Larssona i też sobie kalkuluję, a jak nie jestem zadowolony z tych wyników, to piszę list do oficjalnego dystrybutora Yamaha w Poznaniu z zapytaniem o części i ewentualnie gryzę blat biurka odbierając mejla z cenami z kanału oficjalnej dystrybucji. A warto pokombinować, szczególnie jeśli się porówna cenę np kolektora oryginalnego w oficjalnym kanale dystrybucji do roczników mojego moto 98-99, z ceną za OEM nierdzewkę z Anglii. Tia, od razu mówię, jak mi aktualny kolektor strzeli, to bez chwili wahania pakuję kasę w OEM nierdzewkę z Anglii. Tymczasem aktualny kolektor mam już drugi rok. Ze szrotu. Tzn. ściągnięty z FZS600 ze sprasowanym przodem, sprowadzonego z Francji jako złom. Trzyma się dobrze. Farba żaro, mimo piaskowania, zlazła z niego po kilku miechach, ale po eksperymentalnym zakonserwowaniu czymś innym chwilowo go rdza dalej nie bierze. Jak weźmie... OEM nierdzewka. I tyle. :]
@escarfangorn9 жыл бұрын
+PRZEMO EL ps: Nie znam wśród swoich znajomych motocyklistów ani jednej sztuki z motocyklem w wieku +10 lat, który by miał w moto same oryginalne części lub który by nie miał chociaż czegoś dorwanego z używek przez Allegro/Motobazar/lokalne złomowisko. Jeśli Twoje moto ma tylko części zamienne z oryginalnego kanału dystrybucji Yamaha, to jesteś rodzynkiem. TBH mnie bardziej martwią chińskie podróbki w motocyklach, niż rzeczy ze szrotu, ale każdemu wg potrzeb... :)
@radosawkuak22848 жыл бұрын
+PRZEMO EL moja honda vfr ma 23 lata O_O za moto zaplacilem 4000 tyski. Tarcze kończyły się już po sezonie, nowe tarcze wyceniono mi na ~1000 zł więc spróbowałem szrotu :P efekt? pierwszy zestaw jaki mi podesłano mimo że wizualnie był ok to bił więc trzeba było sciagać i próbować ponownie, drugi zestawik miał 4,6 mm (nowe 5 a minimum to 4) i zadnego problemu z nimi nie było - turlam się z nimi już drugi sezon ;) jak masz opcje zaplacic 100 lub 200 zł za komplet używek a 1000 zł za nówki to czasem warto spróbować czy się uda taniej, nie uda się to nic, zwracasz i albo szukasz dalej albo karnie idziesz po nowe :) Zresztą to nie tylko o tarcze chodzi, do wielu starszych maszyn niektóre części albo już nie występują albo mają ceny zaporowe więc jak ktoś chce się pobawić maszyną a nie stać go na nówkę salon to niech kombinuje :P
@escarfangorn8 жыл бұрын
+Radosław Kułak Dokładnie. Nigdy nie jest tak, że po jakimś wypadku 100% moto jest zdewastowane. A czasami kwestie ubezpieczeniowe prowadzą wręcz do absurdów i kasacji sprawnych maszyn. Ja się teraz bujam np. z ubezpieczeniem na moje moto, po tym jak w zimie mi pochlapano kilka elementów farbą i muszę lawirować pomiędzy kompletnym brakiem wypłaty odszkodowania, a taką wyceną, która skończy się kasacją moto (bo jeśli policzyć wg oryginalnych części i wartości moto wg EuroTaxu, to się dochodzi do absurdu typu kasacja sprawnego moto, bo ma plastiki do wyczyszczenia, a wycena opiewa na plastików wymianę). Więc na szrotach można czasem trafić na niemal kompletne, sprawne moto, ale trzeba kupować z rozwagą, aby nie kupić uszkodzonego elementu. Ja najczęściej ciągnę części używane zamienne z UK i się tylko upewniam, czy sprzedawca jest Anglikiem, a nie Polakem. Przykre to, ale przy zakupach od Anglików jeszcze się nigdy nie naciąłem. Przychodzi to co opisane w aukcji. I tyle. :]
@sebastianskrzypczak90768 жыл бұрын
Czesc kolego ile kosztowały stelaze boczne na kufry ciekawie zrobione.Pozdrawiam
@escarfangorn8 жыл бұрын
Auć... to gdzieś miałem w jakimś filmiku podane... Ej... to w tym filmie mam podane, pod koniec są plansze z cenami. :PP Stelaże pod trzy kufry z półkami na sakwy kosztowały ~400 zł. Półki są demontowalne, w ich miejsce wkręciłem noski do systemu Monokey i w trasy jeżdżę z Kappa 48 i Kappa 21N bocznymi. Robił mi je ten człowiek: Robert Bartkowiak motostel.pl 612918750 889485060 robert@motostel.pl
@sohpol9 жыл бұрын
Koszta jeszcze kolosalnie zależą od tego ile się rocznie lata. Ja w zeszłym roku zrobiłem prawie 18kkm, czyli 3 serwisy rocznie. Motocykl to studnia, nawet jak się nic nie psuje :D
@escarfangorn9 жыл бұрын
sohpol Ano. Ja w Twoim przypadku chyba bym sobie "na własną rękę" wydłużył cykl serwisowy z 6000 na 10 000 km w moim moto, gdybym robił takie roczne przebiegi. Zakładając jazdę turystyczną. Moja jest głównie po mieście co daje motongowi łupnia, więc się trzymam 6000 km. Poza tym i tak mój roczny przebieg oscyluje koło tego. :) A czy się ciągle psuje? Cóż... :D Haha. Może sobie kiedyś kupię moto prosto z salonu i zobaczę jak to jest jeździć 2-3 lata w trybie "tylko lać i jechać". ;)
@JamPanJest9 жыл бұрын
fazer i tak jest tanim w eksploatacji motocyklem
@escarfangorn9 жыл бұрын
Mc kradziej Ano, bywają gorsze. :D Ale też są tańsze, ale z reguły z mniejszą pojemnością. Jak na swoją klasę Fazer jest cenowo faktycznie całkiem przyzwoity. Duży wpływ na to ma popularność. Im maszyna bardziej była/jest popularna, tym łatwiej o części. A Fazer był swego czasu diablo popularny. :] Wystarczy zresztą spojrzeć na Allegro. Cały rok na okrągło jakieś są sprzedawane na części. :)
@BULAvfr7509 жыл бұрын
Takie pytanie mam,ile ma najechane ten Fazer że tarcze musiałeś zmieniać.
@escarfangorn9 жыл бұрын
BULAvfr750 Teraz ma ponad 50 tysięcy kilometrów wg licznika. Tzn. jeśli wierzyć licznikom. Ale generalnie ogólny stan maszyny z dnia zakupu i aktualnie, nie daje podstaw do przypuszczeń, by był jakoś specjalnie mocno kręcony. Gdy go kupowałem tarcze miały circa 3,7mm. Pasowałoby to do koło 40 000 przebiegu. Zjechałem je do jakieś 3,2mm zanim udało mi się dorwać zamienniki w dobrej jakości i cenie. Trzeba przy tym wziąć pod uwagę to, iż moje moto jest intensywnie użytkowane w mieście cały rok bez przerwy, a tylko 2-3 tygodnie w roku na trasie, a to mocno zjada tarcze. Dlatego przerzuciłem się na miękkie czarne klocki EBC. Komplet wystarcza mi na 1-1,5 roku jazdy. Ostatni planuję mieć dłużej, bo z uwagi na różnice w cenach klocków i tarcz, po prostu najtaniej jest ile się da hamować tyłem i ostatnimi czasy z uporem wariata uskuteczniam hamowanie silnikiem oraz zadkiem, przód starając się oszczędzać. Uprawiam mieszany styl jazdy, tzn. agresywno-lajtowy. To może tłumaczyć też szybkość zjadania klocków. Jak mam czas, to się wlokę "krajoznawczo", ale czasami czas mnie goni. Posuwam się do stwierdzenia, że 90% zużycia opon i układu hamulcowego u mnie to są hamowania awaryjne wywołane zaskakującymi manewrami innych uczestników ruchu. Wymuszenia przestałem liczyć tak dawno temu, że już nawet nie pamiętam, kiedy przestałem je liczyć. :]
@romekatomek21596 жыл бұрын
koszt utrzymania motocykla jest duży. wtedy, kiedy wszystko chcesz robić na tiptop. ciezko czegoś nie robić na tiptop - co lata 300 i na ziemi leży oparte 2 kołami z których hamujesz de facto jednym. mi dużo szło kasy na wszystko .. od kash shoeia przez kombi po buty .. głupie dobre rekawiczki ( zdarłem 2 komplety to przeszło 450 pln pln'a ) .. jak masz mocne moto - nie kupujesz słabego łańcucha i zębów - leci DID wzmocniony .. i można tak wymieniać .. inaczej - pierdziawka .. ważąca 100kg co ją adidasem zatrzymasz .. a inaczej na prawdę sporo mocowe sporty .. gdzie komplet gum leci w sezon .. i da się to wszystko taniej - ale kosztem ? bezpieczeństwa ? ... no to chyba wariat by ryzykował.. mnie się ryzykować nie chciało .. pozdro ps. 8 lat temu za sportowe kapcie trzeba było dać 1600 pln - dziś - to exploatacja jest TANIA - photos.app.goo.gl/c6B3grUibaiWYZem8
@escarfangorn6 жыл бұрын
No i ja mam do tego podobne podejście, tzn. na bezpieczeństwie swoim na maszynie nie oszczędzam i robię wszystko jak należy, żeby nie wylądować w rowie. Ale wiele osób komentując mój film mówiło, że podane przeze mnie koszta są zawyżone i nierealne. Są jak najbardziej realne. Tyle wydałem na doprowadzenie moto do stanu zadowalającego dla mnie. Teraz myślę średnio mi leci 1000 zł na rok na utrzymanie nie licząc bieżącej eksploatacji, ale to dlatego, że to 600tka. Za litra lekko powinno się liczyć 2x tyle, natomiast 250cc albo 125cc też odpowiednio mniej kosztuje. Pytanie też oczywiście o skalę eksploatacji i jak moto jest traktowane i czy garażowane, bo to też się przekłada na dalsze koszty. :)
@romekatomek21596 жыл бұрын
FYI - może Ci się przyda ;) - polerka tłoczków była : dużo rzeczy robiłem sam .. photos.app.goo.gl/FFwo4QULDvaPavZc2
@kinio1307 жыл бұрын
Mogę prosić o numer katalogowy filtra paliwa od HifloFiltro? Nigdzie nie mogę znaleźć.
@escarfangorn7 жыл бұрын
1FK-24566-00-00 filter assy z katalogu Yamaha. Blok diagramów 27, część fuel tank. Strona 29 z 49 części dla rocznika 98. Jako zamiennik powinien pasować: 7240708 - 3300063 Filtr paliwa - na przewód paliwowy 8 mm Kawasaki/Yamaha . www.larsson.pl/index.php?c=r&no=NzI0MDcwOA==&bid=10317 Hiflofiltro na pewno robi filtry oleju i powietrza. Nigdy nie trafiłem na żadne filtry paliwowe marki Hiflofiltro.
@kinio1307 жыл бұрын
W filmie mówi Pan o filtrze paliwa od HifloFiltro, dlatego o ten zapytałem. Dziękuję.
@escarfangorn7 жыл бұрын
Nawet nie wiem, w którym miejscu filmiku to może być. Pewnie lapsus językowy. W planszach na końcu przy filtrze nie podaję jakiej jest marki, bo nawet nie wiem. Kupowany był w Larssonie.
@kinio1307 жыл бұрын
Mogę prosić, żeby odpisał Pan w prywatnej wiadomości na youtube?
@escarfangorn7 жыл бұрын
Hmm? ... Rzucę okiem. Nie miałem żadnego powiadomienia, że jest nowa wiadomość. KZbin jest straszny pod tym względem. Ciekaw jestem, czy też przypadkiem nie przegapiam jakiś komentarzy pod filmami. Czasami powiadomienia potrafią przyjść kilka tygodni po tym jak ktoś da komentarz. :/
@jankes887 жыл бұрын
Na moim przykładzie: Mam dwa motocykle GSXR 1000 Bandit 600 Po kolei GSXR 1000 Zakup 25000 Dobrze zakupiony po serwisie- zero dodatkowych kosztów. Kolejny sezon wymiana oleju z filtrem 115 zł wymiana płyny hamulcowego i chłodniczego 80 zł- wymieniam sam wszystko, nowe opony 1000 zł. to wszsytko. Bandit Koszt 7000 serwis na wiosnę 300 zł- to wszystko. Jak się dobrze kupi i się dba to kosztów sobie nie narobimy. LAĆ JEŹDZIĆ JEST WYKONALNE- TRZEBA DOBRZE TAFIĆ Wszystkie serwisy robię sam. Pozdro.
@escarfangorn7 жыл бұрын
Robiłem właśnie teraz przegląd moto wiosenny po dwóch latach od ostatniego takiego przeglądu i nie licząc lagów, przy których jeszcze nie wiem czy coś będę grzebał, koszty przeglądowe wychodzą podobnie. Po drodze jednak była też wymiana napędu i opon, ale to jest normalna eksploatacja. :] Nie mam czasu tych filmików obrobić i wrzucić, ale generalnie jak znajdzie się wolny dzień to będzie cały sezonowy przegląd moto. :]
@karoolloo16 жыл бұрын
No tak moto za 25 k a rzepak do silnika za 115 zł nic tylko pogratulować :)
@MegaFafa919 жыл бұрын
jeśli większość posiadaczy motocykli miała by taka kulturę techniczną jak wlasicicel tej fazerki to kupno motocykla używanego nie było by u nas w kraju aż takim wyzwaniem ! to mi sie podoba, andrieyPL - autor filmu dba o motocykl i jego prawidłowa eksploatacje a nie jeździ do końca póki sie cos nie rozleci , w nowszych motocyklach też trzeba wymieniać części eksploatacyjne itd.- wlasnie takie myslenie że nowe to nic nie trzeba jest u nas w kraju najgorsze , pozniej kupuje sie moto czy auto używane i są koszty , ale cóż lewa w górze szerokosci ! ;]
@escarfangorn9 жыл бұрын
Tomasz Tylikowski Dokładnie. :) Dzięki, za ten komentarz i dziękuję za poparcie takiego podejścia do moto. Niestety, trafienie u nas na dobry używany motocykl to po prostu gra w totka. Albo raczej rosyjska ruletka. Ludzie często nie zdają sobie sprawy z kosztów eksploatacji i potem na tym oszczędzają z fatalnym skutkiem. Ja tutaj nie próbowałem straszyć, tylko dać jakiś realny obraz. I cały czas podkreślam, że motocykl jest tańszą alternatywą dla samochodu, bo: 1. Do jazdy po mieście wystarczy 125-250cc i ich eksploatacja jest niebotycznie tańsza od 600cc w górę. 2. Używany motocykl wyjdzie taniej od używanego samochodu, dając przy tym kolosalnie ciekawsze osiągi, a ew. różnicę w cenie można zainwestować w dopieszczenie motocykla. Ale z kosztów eksploatacji mocniejszej maszyny trzeba sobie zdawać sprawę. W tej klasie maszyny jak moja opony są na trzy lata. Nowy zestaw to circa 800 zł. Napęd jest na 10-20 tyś km zależnie gdzie i jak się jeździ. Nowy napęd to 500-600 zł. Dobry. Tarcze stykają na 40-60 tyś. Nowe to 1600 zł za najtańsze EBC. Klocki miękkie na może 5 tyś, twarde na dwa razy tyle albo więcej, ale za to mocniej wtedy tarcze lecą. Cena od circa 80 zł za komplet po kilkaset. Olej co 6 tyś lub co sezon, razem z olejem filtr oleju. To już jest jakieś 200 zł. Akumulator 3-5 lat, zwykły jakieś 80 zł, żelowy do 150 zł. Nawet tłumiki trzeba czasem wybebeszyć i zrobić, starsze tylko z wełną mineralną co 2 lata. Nowsze, z wełną stalową i mineralną, tak z 5 lat powinny styknąć. Fabryczne, z przegrodami, starczają na najdłużej. Ale na nie też przychodzi czas. Spaliny są mocno korozyjne. Żarówki, linki, siodła, podnóżki, okładziny sprzęgła, etc. To wszystko się zużywa. Trzeba to mieć na uwadze i mieć coroczny fundusz remontowy. Niestety, wiele osób stosuje podejście minimum, tzn. jadą dopóki się coś nie rozsypie i wtedy płacz i zgrzytanie zębów, albo jadą motocyklem do niemal pełnego wyeksploatowania elementów eksploatacyjnych, sprzedają i kupują coś w nieco lepszym stanie. Robi tak jednak pewna porcja motocyklistów. W każdym mieście da się zaobserwować w weekendy wakacyjne ludzi na motocyklach klasy supersport (1l i więcej), którzy mkną przez miasto ubrani w trampki, shorty jeansowe, t-shirty białe + kask, ale już bez rękawic i którzy tną swoje maszyny do odcięcia od świateł do świateł. Na prostych. Ale jak dojadą do ronda czy zakrętu, to ... oh, spuśćmy kurtynę milczenia. Robią przy tym dużo hałasu i jeśli się ma okazję wtedy stać na przystanku w otoczeniu emerytów, to człowiek słyszy na temat motocyklistów takie rzeczy, że uszy więdną. :( Wiozą oni czasem na zadupku panie, które w razie wypadku wydadzą na chirurgię plastyczną więcej niż kosztuje nowa R1. Te maszyny na jesieni trafiają do różnych warsztatów na "odpicowanie", a później trafiają na aukcje. Znam takie warsztaty, byłem świadkiem takiego odpicowywania i czułem autentyczne przerażenie na myśl, że ktoś to kupi i będzie próbował się tym rozpędzić powyżej 200 km/h. Nota bene, nie korzystam z usług tego warsztatu. W ten sposób można się stać posiadaczem rzeczonej R1 za jedyne 14tyś zł. I potem się albo na niej zabić, albo wpompować 20-30 tyś w doprowadzenie jej z powrotem do jakiegoś stanu używalności, po tym jak pan w białym t-shirtcie przez kilka weekendów w lipcu i sierpniu nią sobie gazował przez miasto i kilka razy popalił gumę pod lokalnym marketem. Trzeba mieć na uwadze koszty eksploatacji i to, że nie ma czegoś takiego jak "okazje" i że na każdy zakup trzeba jechać z kimś, kto dokona oględzin i jeszcze się motocyklem przejedzie. Bo część rzeczy widać na postoju, a część wychodzi w trakcie jazdy. I tyle. :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
Tomasz Tylikowski ps: O kurczakoś, byłem w błędzie z tym 14 tyś za R1. Zeszły już niżej. Wiszą ogłoszenia za 9000 zł i mniej. No cóż. Nie siedziałem na supersporcie już dawno, ale zapewniam, że to nie to byłoby moją główną obawą przed przejażdżką jedną z tych maszyn. o_O Na pewno wszystkie są super sprawne i to same okazje...
@kwcustoms9 жыл бұрын
moj brat mial fazera i nie wychodzilo go tak jakby duzo także ludzie on mowi jak moze byc nie musi luzowac ps pisze bo czasem czytam bzdury o tym ze motocykle sa strasznie drogie i otrzymanie tez cena z nieba. a i w ogóle pozdrawiam i masz bardzo fajne filmy :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
Koniu MTB Dzięki. :) Jak tutaj opisuję, najczęściej to kwestia tego, jak skrupulatnie się sprawdzi maszynę przy zakupie. Zaraz potem jest to, jaką maszynę się kupuje i do czego. Jeśli ktoś na turystyka kupuje sportowego litra albo miastową 125tkę, to musi mieć sporo samozaparcia, itd. Trzeba też pamiętać, że koszta rosną z pojemnością oraz tym, im bardziej sportowa jest maszyna. Dlatego ja teraz każdemu odpowiem, że jak bym miał możliwość wynegocjowania z żoną drugiego moto, to bym zatrzymał Fazę na wakacyjne wyjazdy, a do miasta bym sobie kupił 250tkę to zajeżdżenia. :]
@sebastianputz29258 жыл бұрын
Mam nadzieje ze mój skuter coliber kingway czy opłaca czy mac skuter
@escarfangorn8 жыл бұрын
Ja nie panimaju szto ty gawarisz.
@andrzejandrzej31952 жыл бұрын
Mam 2 tanie ponad 20 letnie olejaki 750 i 900. Za ok 6 tysi. Sam dbam serwisuje i po za materiałami eksploatacyjnymi nic się nie dzieje. OC to koszt 150zł. Kupujcie na co macie kasę i nie panikujcie. To jest tak łatwe w serwisowaniu jak rower.
@escarfangorn5 ай бұрын
FZS 600 się zgodzę, za wyjątkiem może czyszczenia gaźników i regulowania zaworów. Co do VFR 800 to wiem na bank, że nie będę nic grzebał sam przy zaworach czy VTECu. Ale co do reszty, to samo jeździ i nic nie dłubię, bo nie muszę.
@MegaFafa919 жыл бұрын
co do r1 to kiedyś widziałem na allegro prawdziwa okazje :D R1 za 4,500zł jedzoną po torze ,z torowymi owiewkami połamanymi a typ aukcje opisał ze to prawdziwa okazja i motorwyscigowy! ze wzmocnionym silnikiem odpornym na katowanie :D szkoda że tej aukcji już nie ma . prawdziwa okazja,
@escarfangorn9 жыл бұрын
Tomasz Tylikowski Mnie to wkurza niemiłosiernie. Z jednej strony można powiedzieć, że ktoś, kto się na to da nabrać jest idiotą i dobrze mu tak, ale trzeba zawsze wziąć poprawkę na to, że każdy innych swoją miarką mierzy i gdzieś tam może być jakiś chłopak, który trzy sezony ziemniaki kopał odkładając kasiorę na pierwsze moto, ma upatrzoną jakąś XJtę i nagle widzi na Allegro R1 w swoim zasięgu i ... reszta jest grecką tragedią. I dochodzi do tego jeszcze aspekt odpowiedzialności. Ja wiem, że ci sprzedawcy mają to kompletnie gdzieś, skoro takie coś wystawiają, ale gdybym ja wystawił coś z jakąś tragiczną wadą ukrytą to bym potem spać nie mógł wyobrażając sobie albo zgon kupującego albo jak ginie jakieś dziecko, w które trafia rozpędzona fura złomu. Ergo... nie wystawiam takich rzeczy. Ale też trzeba spojrzeć jaka już jest wynaturzona specyfika naszego rynku... Półtora roku temu z okładem sprzedawałem 10letnie auto i w ogłoszenie wrzuciłem wszelkie możliwe info o nim. Pierwszy właściciel i wszystkie obsługi i naprawy robione jak trzeba. Opis wszystkich napraw, poprawek, inwestycji i nawet info o świeżo zrobionych uszczelniaczach. Pół roku wisiało. W końcu zmieniłem opis na "X, rocznik X, przebieg X, nie bite, garażowane" i podniosłem cenę odrobinę. Momentalnie telefony. Ale przy wizytach znowu niewiara, bo wszystko wyglądało na zasadzie "too good to be true". W końcu na kilka dni przed końcem przeglądu i OC dałem spokój z próbą sprzedaży w jakikolwiek normalny sposób i opchnąłem samochód handlarzowi za równowartość kompletu opon zimowych z trochę wyższej półki. Przy czym handlarz się w ogóle nie przyznał, że jest handlarzem, tylko się podawał za zwykłego klienta. Ale to na kilometr widać no i jest jeszcze wujek google. Koleś pewnie nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, na części auto było warte co najmniej 3x wartość sprzedaży, ale trudno. Ile czasu można mieć zagracone podwórko? Podobny problem miał teraz ze sprzedażą Tojki i Hondy mój kumpel. Mieli jedno auto do zarżnięcia i to poszło na złom, ale Toyka i Honda były na wyjazdy wakacyjne i od święta. Oba diesle. W którymś momencie zaczął się zastanawiać jak przekręcić licznik do przodu. Do przodu!! Bo ludzie go traktowali jak złodzieja widząc de facto faktyczny przebieg. Ja będę miał ten sam knyf za jakieś 3-4 lata jak będę swojego diesla sprzedawał, bo najwięcej kilometrów wrzucam na benzynę, którą planuję zezłomować albo ile się da śmigam motongiem, więc już się boję jakie będą reakcje ludzi podczas sprzedaży diesla za kilka lat. Generalnie jak 4-5 letni diesel nie ma minimu 100k nakulane, to ludzie robią wielkie oczy, standard to jest 2 lata i prawie 100k, a 10letni bez 200k to oczywista ściema. To do mnie chyba zaczną strzelać. Albo dla świętego spokoju, zamiast sprzedawać auto gdzieś dalej, sprzedam komuś z rodziny.... tylko to czasem jeszcze większy problem potrafi się z takiego czegoś zrobić... Wracając do motongów, dla mnie w trakcie poszukiwań moto największą niespodzianką, w sensie to przy czym musiałem zbierać szczenę z podłogi, było moto wystawione jako "od niemca", stan igła, przebieg trochę niski, ale bez tragedii, nie bite, lać i jechać, itd. Problem był taki, że foty były nieziemsko niewyraźne. Po długim mędzeniu o lepsze foty wyszło szydło z wora - motocykl był składany z dwóch innych motocykli, a żeby było bardziej pikantnie, z dwóch wersji i różnych roczników. W innym przypadku, po dostrzeżeniu czegoś podejrzanego i dwóch podejściach o lepsze foty, z których kolejne przysłane wcale nie były lepsze, w końcu sprzedawca odpisał "spierda....". A chodziło o to, że na focie przy główce ramy grały na fotkach dziwne cienie, sugerujące spawanie. Zapewne spawane było. Ale nawet najbardziej uważne sprawdzanie czasem nie daje pełnego obrazu. Moto kupione z mózgiem, a nie na impuls, sprawdzane od A-Z. Potem dopieszczane całą zimę. W połowie sezonu kumpel miał lekkiego dzwona (bus mu wymusił), ubezpieczyciel chciał go porobić na kasację, przedstawiając dodatkowe faktury udało się porobić ubezpieczyciela, bo musiał na remont wypłacić praktycznie równowartość motonga. No to motonga rozebraliśmy. "Tema rencami" wiozłem z kumplem ramę na laserowe testowanie i ogólnie moto zostało odbudowane na stan igła przez zaufanego kumpla-mechanika. Ale jak już się moto rozkręca na ostatnie śrubki, to wtedy wszystko wyłazi. I u niego wyszło, że ktoś kiedyś na tym moto zaliczył wywrotkę na dupę w trakcie robienia wheelie. Ale dopóki się nie rozkręciło, to tak było zrobione, że nikt by się nie domyślił. Jak to się mówi... taki mamy klimat. Dlatego ew. następne moto bym wolał albo z salonu albo samemu z zagranicy. Jak byłem młody, to jeszcze miałem czas na poważne dłubanie. Zresztą wtedy nawet nie było alternatyw. Kto nie dłubał, ten nie jechał. Ale teraz na ciężkie dłubanie jestem zdziebko za stary. Chcę jeździć. I dłubać lekko. Podłubać ciężko to ja mogę w crossie Młodego, jeśli kiedyś jakieś kupimy. :> Niech się Młody nauczy jak to działa, zanim mi wsiądzie na coś mocniejszego. O ile będzie zainteresowany.
@escarfangorn9 жыл бұрын
Tomasz Tylikowski Ale za to są teraz takie ogłoszenia: allegro.pl/yamaha-yzf-r6-2168km-powod-sprzedazy-na-zdjeciu-i5248384917.html Niezłe? :D
@MegaFafa919 жыл бұрын
hehe no tak tutaj powód jest oczywisty heheh ! pozdro !
@PixelShaderPl6 жыл бұрын
Już zaczynam kochać swoją Chińską 125, i po co ja sobie A robiłem :(
@rafallozinski10399 жыл бұрын
Super film kolego
@escarfangorn9 жыл бұрын
Uhm. Dziękuję. I nawet nie wiesz jak bardzo proroczy się okazał. :D Tzn. mówię tutaj, aby mieć żelazny zapas na remonty. I trzymałem kciuki, aby tylko lać i jeździć. Bwhawahahaha. Wracam dzisiaj do domu, śliczne +10C cały dzień, wieczorkiem 8,5C. Poczułem wiosnę. Wcześniej cały czas lód i ślisko, opona traci przyczepność przy byle czym. Ale dzisiaj? Wiosna. No to odwijam. I tu zonk. Przy circa 7000 obrotów jakiś cyrk. Mówię do Yasi: "Co mi tu odwalasz, Kochanie?". Long story short, zasłabła mi Maleńka. Właśnie wróciłem z garażu i skończyłem wisieć na telefonie z kumplem mechanikiem i na 90% padł termostat (na szczęście jeśli to to, to w pozycji otwartej). Jeśli nie termostat, to drugim podejrzanym jest TPS. A jeśli nie termostat i nie TPS... to ... eeeh... to wolę nie myśleć, bo w takim układzie by trzeba od nowa gaźniki rozkręcić i znowu złożyć do kupy. Normalnie moje moto ma Vmax 230kmh zegar/210kmh gps bez deflektora i bez kufra i 240kmh zegar z deflektorem i bez kufra (mierzone w Niemczech :P) przy obrotach circa 11500-12000, a dzisiaj biedaczysko kaprysiła w zakresie 7-9krpm. Czeka mnie weekend ze śrubokrętem i gotowanie zupy z termostatu. Żona się ucieszy. ^^ Motocykl używany to nieustające źródło uciech wszelakich. :> Szczególnie dla sąsiadów, jak ją przed chwilą kręciłem na podwórku do 3500 obrotów, aby sprawdzić kiedy się chłodnica nagrzewa, a kiedy się wentylator załączy. Taki mamy klimat. :) Jutro będę zadawał szyk na mieście z tekturką przywiązaną do 2/3 chłodnicy. Wszystkie laski na to lecą. Powiadam. ;)
@krisalamagordo15278 жыл бұрын
A ja chciałem sprzedac swoja TDR-kę 125 ......koszt zakupu mojego moto to zakup dwóch klaksonów od TTwojej maszyny.......... LWG.!
@escarfangorn8 жыл бұрын
:D
@marcinl43967 жыл бұрын
ze względu na hałas nie interesuje mnie motor w ogóle to ja robie na hamowni a jakość tłumików nie powala jakoscią
@escarfangorn7 жыл бұрын
Ja nie kupuję akcesoryjnych z powodu braku homologacji i świętego spokoju z Policją, mam oryginalny tłumik do mojego moto, zmierzony na lokalnej zajezdni MPK i brzmienie jak dla mnie spoko. :]
@Robert.N8 жыл бұрын
Co ile kilometrów wymieniamy świece w motocyklu?
@escarfangorn8 жыл бұрын
Zależy w jakim motocyklu. Dla FZS600 wypisałem sobie kiedyś do osobistej ściągawki sprawdzenie co 6000 km, wymianę co 12000 km lub co 2 lata. Najpewniej ściągałem to z serwisówki, ale teraz już nie pamiętam, bo to kilka lat temu tę ściągawkę pisałem. Ale to jest do mojej maszyny. Co motocykl to potrafi mieć inne zalecenia odnośnie takich rzeczy, już nie wspominając o różnicach między dwusuwami a czterosuwami, a jeszcze do tego są offroad, gdzie zasadniczo nie liczysz przebiegu w km tylko w godzinach. Trzeba zawsze sprawdzić w serwisówce do swojego własnego moto, a jak tam nie ma informacji, to zadzwonić do serwisu i niech podadzą, co mają na kompie od producenta.
@escarfangorn8 жыл бұрын
BTW, serwisówka i zalecenia są sprzed prawie 20 lat. Trzeba brać poprawkę na to, jak się od tego czasu zmieniały normy w kwestii świec. Teraz są w sprzedaży egzemplarze, co wytrzymują niby 30kkm, a widziałem raz do samochodu "wieczne świece" z "gwarancją" 120 kkm na jednym komplecie. Więc cholera wie. Ja tam wymieniam świece co dwa lata niezależnie od przejechanych kilometrów. Ostatnio 15 stycznia 2015 wymieniałem na komplet NGK, więc jak się zrobi cieplej pewnie wymienię na nowy komplet. Nie kupuję żadnych wypasionych świec, zwyczajne NGK i co dwa lata wymiana niezależnie czy przekulałem circa 12kkm czy raptem 6kkm w te dwa lata. Koszt to 120-130 zł, a za to mam święty spokój. Zawsze po wykręceniu stare sobie oglądam, żeby sprawdzić czy silnik dobrze chodzi i jak na mój gust, tak organoleptycznie, to nie wyglądają źle i pewnie by się dalej dało na nich jeździć. Ale ja lubię mieć zawsze wszystko idealnie. Takie mam skrzywienie. :P
@Robert.N8 жыл бұрын
wielkie dzięki za info mam przejechane 8100 km. ale moto ma 10 lat w sezonie robię 500 km i nie wiem czy czas ma wpływ na świece . YAMAHA FZ6N POZDRAWIAM.
@escarfangorn8 жыл бұрын
TBH gdybym miał roczne przebiegi 500 km to bym się zastanawiał, czy nie wymieniać rzadziej nawet niż co 4 lata. Może co 6 lat? Pewnie bym co drugi rok odkręcał i oglądał uważnie elektrody, ale jak bym nie widział jakichś śladów korozji, to ... 500 km na rok daje 3000 km przez 6 lat. Nieeep... raczej bym nie wymieniał wtedy co 2 lata. Ale dla mnie to tylko teoretyzowanie. Dla mnie 3000 km zrobione przez rok to jest bardzo lajtowy sezon. Mi teoretycznie wychodzi ponad 3000 km z samych tylko dojazdów do roboty. Oczywiście są święta, urlopy, chorobowe, itd., ale przecież nie do samej roboty człowiek jeździ, więc u mnie to jest tak minimum 3kkm na rok, maks gdzieś koło 6kkm. Jak ta FZ6N ma 10 lat i nabite 8100 km to przy sprzedaży będziesz miał ciekawe jazdy. :) W naszych warunkach nikt w ten przebieg nie będzie chciał uwierzyć. :) Chociaż teraz przy przeglądach niby jest to spisywanie przebiegów rocznych, to może uwierzą. :D
@modywojciech61709 жыл бұрын
Kupię hondę CBR 600 f4i, 2002 lub młodszą do około 9500zł, woj. podlaskie.
@escarfangorn9 жыл бұрын
Młody Wojciech Nie mam na sprzedaż, a podlaski to jadam ser, chociaż preferuję Goudę. Pozdrawiam śliczne podlaskie, ze szczególnym uwzględnieniem malowniczych asfaltów koło Augustowa, ale z tym ogłoszeniem to chyba nie tutaj. Hej. :)
@modywojciech61709 жыл бұрын
Witam. Tak myślałem że nie tutaj:P ale jednak wielu motocyklistów zagląda tu na kanał więc jest szansa że coś trafię:) Pozdrawiam
@SPatryk939 жыл бұрын
tarcze jak już to się kupuje używki... Pełno rozbitków na części z małym przebiegiem
@escarfangorn9 жыл бұрын
Wheelie Man Sprawdzałem Allegro przez dwa lata czekając na używki w dobrym stanie za rozsądną cenę. Miałem w przeglądarce nawet gotowy string wyszukiwawczy, aby szybko sprawdzać. Klops. Dużo tarcz, ale wszystko w fatalnym stanie. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka ok, to po zadaniu pytań w mejlu wychodziła tragedia. Albo poniżej jakiejś rozsądnej grubości, albo bite albo skorodowane albo żłobione. Szukałem pilnie, bo u mnie na końcu tarcze były poniżej 3,5mm i bliżej 3mm, chociaż dalej proste i bez wyżłobień. Ostatecznie trafiłem na dwie grubości niemal 4mm na eBay.co.uk . Dopóki nie dojechały, nie wierzyłem że będą w dobrym stanie. 80 funtów kosztowały, co uważam za cenę okazyjną biorąc pod uwagę ich grubość i stan. Na końcu filmu zresztą podaję 3 warianty zakupu tarcz. Nówki, chińczyki i dobre używki.
@SPatryk939 жыл бұрын
escarfangorn szczerze naprawdę mi w to uwierzyć gdyż takimi częściami handluję
@escarfangorn9 жыл бұрын
Wheelie Man Zakładki Chrome: MOTO-ZAKUPY-TARCZE. W podkatalogu zakładek tarcze nie dość że string na Allegro do tarcz FZS600, ale też wszystko co pasuje wg. wykazu, czyli od rst 1000 przez Ducati 907 po TDM. W sumie 11 stringów do szukania na szybko. Sprawdzałem też niemieckie i angielskie aukcje. Owszem, zawsze coś jest, ale nie takie, żeby mnie zadowoliło. Ponad to od czerwca 2014 do grudnia 2014 w zaznajomionych składach padak miałem uczulonych właścicieli, że poluję na komplet tarcz na przód do mojego FZS 600. Niby jeden miał sprowadzić z Francji jakiegoś rozbitego Fazerka z idealnymi tarczami, ale jakoś do tego nie doszło. Raz mnie wołali, że mają, ale rozstaw był nie ten, co zaskoczeniem aż takim nie było, bo moto-dawca nie miałem na żadnym wykazie kompatybilnych z moim i byłem sceptyczny. Ja szukałem minimum 3,8mm, nie bite, bez rowów, bez korozji i nie chińskie. Wiadomo, że chińskie startują od 5mm grubości vs. fabryczne i markowe 4mm, więc dorwanie chinoli z 4mm materiału to żadna rewelka. Po prostu to co jest na aukcjach to jest często taki szmelc, że nie wart kasy. Trzeba ostrożnie przebierać. Jak mi strzelił kolektor tuż przed wyjazdem, to szybki przegląd oferty na Allegro spowodował u mnie walnięcie łbem o biurko z krwawym siniakiem. Szczęśliwie jeden szrot pod Poznaniem miał zdrowy kolektor. Kolejnego ze zwykłej stali nie kupię. Raczej się szarpnę na nowy ze stali nierdzewnej. Wiem, że drogi, ale spokój na zaś. Tzn. o ile tak długo będę miał to moto. Patrzyłem też swego czasu na puchy, bo moja jest wypalona. Z tego co teraz wisi na Allegro raptem może jedną bym zaakceptował. Jak w końcu coś biorę z Allegro i transakcja pójdzie ok, a przesłany towar jest zgodny z opisem, to taki sprzedawca ląduje u mnie w zakładkach i potem w pierwszej kolejności przeglądam tych już sprawdzonych, jak czegoś szukam. Pod tym względem kupowanie na eBay.co.uk ma ten plus, że jak u brytyjczyków jest coś wystawione i się to zamówi, to się dostaje dokładnie to co było na aukcji, bez ściemy, a nie tak jak czasami u nas. Szukałem kufrów 3x na moto i chciałem Givi używane, szczególnie Maxia, ostatecznie, po miesiącu korespondowania i wyciskania dokładnych zdjęć, w końcu się poddałem i kupiłem nowe kufry Kappa. Pewnie jestem wybredny i przesadnie ostrożny, ale mój budżet na moto jest ograniczony i jak już coś kupuję, to lubię mieć 100% pewności, że dorwałem coś ekstra. Tak było z tarczami i tak było choćby z tylnym zaciskiem. Tylny zacisk mogłem od ręki dorwać w dniu, w którym odkryłem w nim usterkę. A w sumie półtora roku szukałem zamiennika, a tera się mocno cieszę, że nie poszedłem na łatwiznę, bo dorwany ostatecznie zacisk od Fazera 1000 to jest absolutny hit. :) Wolę dmuchać na zimne, bo u nas w kraju ludzie mają łeb do kombinowania. Najlepszy dowód jakim polem minowym jest kupowanie używanego samochodu. Z myślą o przybyciu pierworodnego postanowiłem kupić 2 letniego vana w dobrym stanie, nie bitego. Pół roku wybierałem interesujące mnie modele, kolejne kilka miechów obstawiałem różnych wystawiających na aukcjach, a potem poświęciłem circa miesiąc na jeżdżenie i oglądanie aut. Sam grzebię w motosmrodach hobbystycznie. Teść jest inżynierem mechanikiem, pancerniakiem-czołgistą i grzebie zawodowo. Dla pewności dokoptowaliśmy jeszcze kumpla teścia, co ma miernik lakieru w oczach. Zużyte 2,5 tygodnia urlopu. Poszedł jakiś 1000 zł na benzynę na dojazdy. Obejrzane dziesiątki vanów. 1. Słownie: JEDEN. Jeden van był nie bity. Ale za to w środku kompletnie rozwalony, jeździła nim 6 osobowa rodzinka. Albo stado małp, sądząc z wnętrza. Prawie się nabrałem na Peugeota 5008. Dałem nawet zaliczkę. Zrobiony był super. Po telefonie do Francji zażądałem zwrotu zaliczki. Jeśli jakieś auto w lutym danego roku jest kupione z salonu za 130 tyś. zł (w przeliczeniu), a po pół roku zmienia właściciela za cenę 40 tyś. zł, a w Polsce stoi wycenione na 70-80 tyś. zł jako niecały dwulatek, niebity, jeszcze na gwarancji, panie!... to mnie nawet idealnie wyglądająca książeczka gwarancyjna nie przekonuje do zakupu. :P No i po powtórnych oględzinach wyniuchaliśmy ślady, ale był zrobiony.... eh, trzeba powiedzieć, fachowo. Kupiłem auto z salonu. Stwierdziłem, że szkoda mi nerwów. Po prostu będę nim jeździł 7-10 lat, aż się nie zamortyzuje. 4 latka mu teraz stuknęły, a lista usterek wynosi... 0. Czekam, kiedy będę musiał wymienić jakąś żarówkę chociaż. Odpukać. Więc może jestem wybredny i tarcz do moto szukałem zbyt długo, ale mam teraz za śmieszną cenę idealne tarcze, które powinny mi styknąć na 40 tyś. km. Minimum. Nie narzekam. :)
@rebelsoul7779 жыл бұрын
Eee tam panie nie strasz, bo ludziska pouciekają :) To tak jak w samochodach, jeden tylko siedzi w garażu i naprawia, bo cosik mu stuka, drugi robi tylko co potrzeba i cieszy się jazdą. Ja należę do tych drugich. Prawda też jest taka, że jak więcej wydasz na lepsze i nowsze moto, to mniej będzie napraw. Co do akcesoriów to wolę kupować bez, bo większość właścicieli powiększa kwotę moto o pełną wartość tych dodatków, co jest idiotyzmem.
@escarfangorn9 жыл бұрын
rebelsoul777 Ale kupując samemu i tak płacisz pełną wartość dodatków albo pełną wartość używek, więc dobrze jest upolować moto w rozsądnej cenie z dodatkami już zainstalowanymi. :] A nie straszę, jeno prawdę prawię. :D Natomiast fakt, podejścia są różne. Najlepiej obrazuje to różnica między mną, a moim kumplem-mechanikiem, który niedawno ostatecznie pozbył się swojej VFRki i ma teraz tylko crossa. Ja na każdą ryskę chucham i poleruję, a on... jak coś się urąbało, ale jakoś dynda, to oderwać i do kosza... bo jeszcze się w coś wkręci. :> To oczywiście przerysowana wersja rzeczywistości, ale jest trochę na rzeczy. Nie powiem, że udaje mi się utrzymywać moto wypieszczone na maksa, bo jak się jeździ codziennie to się tak nie da i o ile w poniedziałek o 6 rano wygląda fajnie, to w piątek popołudniu wygląda czasem jak po pracy w polu, ale jak mi coś w nim nie styka, to jest jak gorzka piguła zatruwająca przyjemność z jazdy. Wiem, że niektórym to nie przeszkadza, mi tak. Jak śmigam moim moto wszystko musi grać. Tak samo z samochodem. Jeden dźwięk odbiegający od normy albo jakaś nowa wibracja i od razu węszę co się zrąbało. :] Dlatego dla mnie zabawnie wyglądają te wklejki na różnych profilach motocyklowych na FB. "Już piąteczek". I co z tego? Weekendowi oblatywacze. ;) Piąteczek to koniec latania, bo jutro sobota. Czas rozłożenia pasów z narzędziami przed garażem i dłubania cały weekend, albo dopóki żona nie pogoni. :P
@Pi00rek8 жыл бұрын
Za dobre moto trzeba zapłacić (zresztą tak jak za samochód). Handluje motocyklami i częściami więc trochę wiedzy w temacie mam. Powiem tak: 95% klientów w branży używanych motocykli chce tanio. Reszta jest sprawą drugorzędną. Jest to nawet zrozumiałe bo motocykl to przyjemność na którą wielu ludzi nie stać. Życie jest drogie, trzeba utrzymać rodzinę, samochód, jest masa wydatków i taki motocykl to generalnie duże obciążenie finansowe. Więc jak mam do wyboru kupić na handel porządną maszynę w super stanie za większe pieniądze albo przerysowane moto które stało gdzieś 3 lata to wybiorę to drugie. Większość ludzi szukając maszyny ustawia w wyszukiwarce opcje ''od najtańszego do najdroższego' i leci z tematem. Tak więc jak jest moto do wyboru za 6000zł i drugie za 10 000zł to warto się zastanowić dlaczego jest taka różnica w cenie. Prawdziwe okazje rozchodzą się po znajomych, a te drugie 'okazje' wiszą na necie. Jedną CBR 600 F4 sprzedałem za niewiele ponad 5000zł, a inna za ponad 8000zł. Nie ma cudów na świecie i na prawdę przestrzegam przed okazjami z tablicy. Bo później jest płacz że moto miało być bez wkładu finansowego a trzeba ładować pieniądze. Ostatnio miałem telefon od klienta w sprawie Kawy EN500. Facet przez telefon pierwsze pytanie zadał jaka cena ostateczna a drugie pytanie to czy na motocykl można wsiadać i lać paliwo i tylko jeździć nic nie robiąc. Jak mówisz że wypadałoby olej wymienić i tłumaczysz że moto używane i sprowadzone, że coś zawsze może wyjść to cisza po drugiej stronie bo właśnie legły w gruzach marzenia o motocyklu bez wkładu finansowego. Więc jak ktoś wmawia przez telefon że ścigacz za 5000zł jest w idealnym stanie (a moto ma 17 lat) to powodzenia życzę. Poza tym to nie przypadek że dobre motocykle w Niemczech są o kilkaset złotych (a nawet o kilka tysięcy) droższe.
@escarfangorn8 жыл бұрын
+Max Mil Święte słowa. Ale zwykle ludzie, jeśli już i o ile w ogóle, zaczynają to rozumieć dopiero za którymś razem i jeśli choć trochę ogarniają temat i próbują coś sami dłubać. Generalnie wszystkie zapewnienia takie, że coś jest tanio i w stanie idealnym, to powinny lampkę zapalać. Ja tylko raz w życiu kupiłem sprzęta bez sprawdzania przez mechanika. Auto. Od teścia. Który jest inżynierem mechanikiem. :P Hehe. A tak poza tym, to zawsze tylko z mechanikiem. Chyba, że nówka z salonu. Chociaż z tym też miałem przygodę, bo auto nowe z salonu po staniu na parkingu przed dealerem stało się obiektem ataku jakiejś kuny i musiało wrócić do dealera na wymianę przewodów w silniku i wymianę rurek do spryskiwaczy oraz maty tłumiącej. :>
@escarfangorn8 жыл бұрын
+Max Mil ps: Są sytuacje, gdzie ktoś wystawia egzemplarz w idealnym stanie i w wyższej cenie i nie ma żadnych ofert zakupu. Powód jest prosty. Cena wypada poza widełki, które ludzie wpisują.
@Pi00rek8 жыл бұрын
+escarfangorn ogólnie to polecam poszukać sobie moto w Niemczech. Tam jak motocykl jest zarejestrowany i posiada TUV (niemiecki przegląd) to na 99% jest w super kondycji. Generalnie motocykle powypadkowe zazwyczaj się wyrejestrowywane (wymeldowywane) w Niemczech, stoją jakiś czas i później idą na sprzedaż - nie musi być nawet powypadkowy, ale jak jest wymeldowany to na pewno wymaga wstępnego serwisu (oleje, gaźniki, zawory, klocki, ogólnie płyny). Pozdro
@escarfangorn8 жыл бұрын
+Max Mil Popieram. W razie zakupu kolejnego motocykla generalnie mam taki plan, że albo uzbieram na nówkę sztukę i będę ją na 40 łańcuchów w garażu zamykał w towarzystwie dobermana, albo zapytam rodziny w Niemczech, czy mogę się u nich na tydzień zameldować i obskoczę interesujące mnie ogłoszenia w jakimś akceptowalnym promieniu od miejsca ich zamieszkania. Samochód z hakiem i przyczepkę mam, więc to nie problem. :]
@kabantrans43165 жыл бұрын
Ja przy moim honda varadero 125,synchronizacja gaźników,regulacja zaworów,filtr powietrza,wymiana oleju,płynu chłodniczego,hamulcowego,świece,1010zł.
@escarfangorn4 жыл бұрын
Cena mniej więcej koło średniej w Poznaniu.
@alialigator94324 жыл бұрын
to się zniechęciłem i to bardzo przed zakupem takiej Halinki jestem za biedny
@escarfangorn4 жыл бұрын
Po latach oceniam roczny koszt utrzymania takiej maszyny na ~1000 zł/rok jeśli się nią faktycznie jeździ, użytkuje ciągle i też śmiga na tor co jakiś czas. Wtedy 1000 zł to takie spokojne założenie. Nawet jeśli się tego nie wyda w danym roku, to na następny rok przechodzi. Gdy moto jest bardziej sporadycznie używane, to koszty spadają i to znacznie. Natomiast pozostaje pewien poziom kosztów stałych, jeśli mimo niskiego przebiegu dalej się chce wymieniać płyny zgodnie z zaleceniami producenta. Gdybym kupował teraz nową maszynę, a może do tego dojdzie, to na pewno kupowałbym w pełni doinwestowany egzemplarz, bo dokupywanie potem samemu wszystkich akcesoriów wychodzi zawsze drożej niż zakup tego w kupie od kogoś, kto dbał o moto i je doinwestował.
@sh4dowman5343 жыл бұрын
Cześć powiem Ci ze jeździłem xmaxem Kawasaki 650 i teraz kupiłem z 800 i koszty rosną proporcjonalnie do ilości cylindrów. I faktycznie jeśli nie kupiłeś maszyny nowej z salonu to na bank będziesz musiał zaraz po zakupie coś robić żeby nie narobić większych kosztów w przyszłości. A popłynąć można jak autor słusznie zauważył gdy kupisz moto z niepewna historią
@rafallozinski10399 жыл бұрын
Hah super ja latam yamaha thundercat i wiem jak to jest wiecznie xos sie chce wymienic ciagle mi malo hahaha
@escarfangorn9 жыл бұрын
Rafal L No ja dzisiaj 2h dłubałem w moim moto i zamawiałem dzisiaj nowy wkład do termostatu i mam nadzieję, że się na tym skończy. Wymieniałem też ostatnio zaworki iglicowe i chociaż zamawiane były dedykowane do FZS600 z Larssona, to były minimalnie inne. Potencjalnie one też mogą być źródłem problemu. Mam jeszcze stare. Jak wymiana termostatu nie pomoże, to wracają stare zaworki iglicowe, jak to nic nie da to jeszcze podejrzanym jest nowy filtr, ustawienie TPS i szereg innych rzeczy. A o jednym wolę nie myśleć, tj. robiona była regulacja zaworów i w sumie objawy nie pasują do źle ustawionych zaworów, ale jak wszystko inne nie przywróci osiągów, to trzeba będzie znowu dekiel rozebrać i jeszcze raz sprawdzić prześwity. Gah... wkurzające. W wersji optymistycznej nie będę miał moto może dwa dni. W pesymistycznej... cholera wie. Szukanie igły w stogu siana. A do tego rodzinka nie może pojąć o co się czepiam. Przecież więcej jak 140 km/h i tak w Polsce nie wolno jeździć, więc co się denerwuję. Nie jedzie 230 km/h, tylko 190 km/h? Przecież i tak masz zapas. Pffft. :P Brak zrozumienia. :>
@tomashwozniak41049 жыл бұрын
escarfangorn 190 km/h ? img.wiocha.pl/images/4/2/42805cee023948813205b4c19ee80cc4.jpg
@escarfangorn9 жыл бұрын
Tomash Woźniak To samo pytanie pada teraz w Pozku pod kątem Toru Poznań. Szlag trafia, jak to się czyta. Przez ostatnie 30 lat nikt ślepy nie był, wiedzieli, że się budują przy lotnisku i torze, a teraz "Ojejku, hałas panie!". :P No, rodzinka nie kuma o co chodzi z tym, że "tylko" 190 km/h ciągnie. Ale to nie chodzi o Vmax, tylko o precyzyjną kontrolę mocy, a jak się idzie w złożeniu po dobrej trajektorii zakrętem robiąc powolny rollon na gaz i nagle przy 7,5krpm silnik dostaje czkawki, to powodzenia z utrzymaniem tej trajektorii i wyjściem w pasie z zakrętu. Ja się nieźle spociłem, szczególnie że po zewnętrznej miałem białego Golfa IVkę i bardzo mocno nie chciałem mieć w nekrologu info, że zginął rozjechany przez taką fest maszynę. ;P Moto od tygodnia stoi rozebrane i nawet w ramach testów dostało części kanibalizowane z Kawy ZX6R, aby wykluczyć pewne źródła usterki. Udało się osiągnąć pełną moc, ale nie w sposób na tyle płynny jak trzeba, więc... gaźniki idą do powtórnej rozbiórki... Ja ich nie rozbieram, tylko kolega, bo to są puzzle nie na moje nerwy i wiedzę, poza tym on ma wakuometr. Zobaczymy co następne dni przyniosą. Mam nadzieję, że moto wróci do formy, bo za dwa miechy mam w planach kurs doszkalający na torze i nie chciałbym go robić na rowerze. :P Jeśli w poniedziałek znowu będę musiał "śmigać" tramwajem, to zacznę wyżerać uszczelki z okien... ps: Na Twojego mejla odpiszę w weekend. Młynek jak zwykle. :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
Tomash Woźniak Silkolene dobrze się sprawdzi. Bez obaw. :] Ze stacyjkami w Fazerach to chyba już tak jest. Rozmawiałem z innymi właścicielami i każdy twierdzi, że nikt ich moto nie odpali, bo trzeba umieć "stacyjkę obsłużyć". :> U mnie też jest taki knyf.... aaaa... nie powiem. :P Ale mogę powiedzieć tyle, że u siebie nie mam już oryginalnej stacyjki i jeżdżę z dwoma kluczykami przez to. :] Jeśli chodzi o wskaźnik luzu, to kiedyś planowałem się do niego dobrać i kupić tańszy wskaźnik biegów, ale ostatecznie kupiłem GiPro i nie rozbierałem czujnika luzu. O ile dobrze pamiętam, to nie trzeba rozbierać silnika aby się do niego dostać, tylko on powinien być dostępny po lewej stronie pod klapą zębatki zdawczej dalej pod taką białą klapką pod spodem. Albo jakoś gdzieś w tej okolicy. Tam jest taki plastikowy pierścień z metalowym wykończeniem i w pozycji neutralnej to powinno zamykać obwód. Jeśli się tam jakiś syf dostał, to może przerywać. Ale na 100% głowy nie daję, bo nie musiałem tego rozkręcać, tylko tak mi świta z czytania serwisówki i instrukcji montażu tego tańszego wskaźnika biegów (tam trzeba było dorobić w czujniku ekstra styki z mosiężnych gwoździków). Potencjalnie gadam tu pierdoły. Co do czyszczenia i smarowania linek, to wszystko zależy od tego, jakie się ma zainstalowane. To co jest na tym filmiku to jedna z metod, ale nie dla każdej linki. Najbardziej oczywisty przypadek, jeśli masz linki wymienione na modele z otuliną teflonową, to ja bym nie smarował. Jak dasz smar to nawciąga się syfu i po lince. Co do reszty, to metoda smarowania zależy od konstrukcji. Jak są "otwarte" to można tak jak na filmiku z lejkiem. Ale przy swoim moto będziesz miał raczej linki z zamkniętą końcówką. W takim wypadku metoda "na głupiego" to strzykawka z igłą, ale wtedy się mocno upaprzesz. Alternatywa to maszynka do smarowania, którą zakładasz na końcówkę linki i potem wstrzykujesz choćby zwykły WD-40 przez rurkę do maszynki. W sumie na upartego z lejkiem to się da każdą linkę zrobić, jeśli dorwiesz lejek z odpowiednio cienkim końcem i uszczelnisz go na lince. Wystarczy wtedy zalać lejek i podwiesić linkę na noc z jakąś miską pod spodem i grawitacyjnie się przesmaruje. Czym smarować, to jest znowu zależy od szkoły filozoficznej. ;P WD-40, olej maszynowy (taki do maszyn do szycia), itd. Z kolei ktoś mi kiedyś udowadniał, że skoro największym zagrożeniem dla linek jest korozja od wody z deszczu, to najlepiej podgrzać smar silikonowy hydrofobowy i tak nasmarować. Akurat do tego patentu nie byłbym aż tak przekonany, bo smar silikonowy jest masakrycznie wiskozowaty w niskich temperaturach i jak dla mnie użycie silikonu skończy się w zimie zablokowaniem linki w pancerzu... ale jak ktoś musi... ;) Od biedy do smarowania linki wystarczy zwykły olej silnikowy. Jak chcesz iść na pełen overkill to najpierw przepłucz linkę płynem do czyszczenia hamulców, a potem na nowo nasmaruj.
@dawidzgg498 жыл бұрын
Witaj pług. miałeś czy dokupiłes?
@escarfangorn8 жыл бұрын
Miałem, ale są dostępne czasem na Allegro, a prawie non stop na eBay.co.uk. Trzeba wpisać "belly pan" albo "lower fairing". Koszt circa 250 zł, ale trzeba sobie jeszcze pomalować. W Pozku i okolicach jeden element to circa 250 zł u dobrego lakiernika z wliczonym materiałem, więc za przyjemność w postaci pługa trzeba sporo zapłacić. Mnie czasem korci na błotnik na tylne koło, ale koszty są podobne i szkoda mi kasy. :P
@przemysawk8874 жыл бұрын
Kolega chyba za bardzo kocha swój motocykl 😐 Ciekawe czy wszyscy tak sie pierdzielą z własnym sprzentem Podstawa opony chamulce zawieszenie olej filtry napęd Nie chce myslec co z ałtem robi 😐
@escarfangorn4 жыл бұрын
Maszyny to narzędzia. Narzędzia służą tak dobrze, jak dobrze się o nie dba. To narzędzie potrafi mnie rozpędzić do 100 km/h w 3 sekundy i maksymalnie do 240km/h. Od tego czy jest sprawne, czy nie, zależy moje życie. Szczególnie w trakcie treningów torowych. Nie mam zamiaru oszczędzać na moim życiu. Swoje auta remontuję sam albo z pomocą teścia, choć właściwiej by było powiedzieć, że auta mi remontuje teść, a ja czasami coś w nich dłubię. Moim samochodom nie przytrafiają się niespodziewane usterki. Jeżdżę bez lęku w trasy ponad tysiąc kilometrów od domu. Czasami wożę tymi autami moje dzieci, najdroższy ładunek ze wszystkich. Dlatego w tych autach olej jest zmieniany szybciej niż zaleca producent, opony jak tylko dostrzegam znaki utraty właściwości gum, a nie wg grubości bieżnika, itd. Jeżdżę samochodami już kilka dekad i jeszcze nie miałem sytuacji, żeby mi moje auto stanęło gdzieś po drodze i wymagało holowania. Bo dbam. Większość ludzi nie dba i potem wystawia padaki na sprzedaż. Ja swoje maszyny amortyzuję minimum 15 lat, czasami 20 i potem sprzedaję. A ludzie jeszcze nimi dalej jeżdżą, bo dostają sprawny sprzęt. Więcej ludzi by mogło tak robić.
@przemysawk8874 жыл бұрын
Tez lubie dłubać z wykształcenia mechanik Wiec jakąs wiedze tam mam Autem zajmuje sie sam Przeglady przechodzi i tez mam dzieci Znajomosci to niestety nie mam w przegladach wiec musze sie starac 🙂 Motocyklistą jestem od niedawna motocykle sa dla mnie czyms nowym Może poniosło mnie Tez jestem zwolennikiem jak jade to sprawnym i bezpiecznie Przepraszam za taki komentarz Chyba jeszcze nie dotarło do mnie ze moto trzeba bardziej piescić Pozdrawiam 👍
@slawasii5 жыл бұрын
Mechanik co podpisze umowę na branie odpowiedzialności za diagnostykę złomu?1 He, he... dobre!
@escarfangorn5 жыл бұрын
Time index proszę do konkretnego miejsca wypowiedzi, film jest sprzed 4 lat i nie wiem do którego fragmentu się ten tekst odnosi, a nie mam teraz czasu przeglądać całych 22 minut.
@krzywy-vr7sv10 ай бұрын
Ubral bys mlodemu czapke 😊
@escarfangorn5 ай бұрын
Eee... ma czapkę?
@szumas25779 жыл бұрын
Hehe no ja dopiero zaczynam kupilem yamahe tzr i zrobila mi się dziura w chlodnicy , zaczalem odkręcać i az doszło do cylindra patrze a tam na tloku mocne rysy i tak pomyslalem skoro juz pewnie ledwo co się trzyma t otrzeba kupic cylka + tlok noi wydalem 650zl na ( cylinder malinka 90ccm + tlok meteor 299zł , Gaźnik dellorto 21mm 250zl i jakies pierdoly ) odrazu mówie ze poprzedni cylinder to tez chinol z chinskim tłokiem na ktorym jezdzilem 107km/h teraz czekam az mi przyślą częsci noi tak piszą na internecie ze z gaznikiem 21mm cylkiem 90ccm bedzie smigac 117-120 km/h noi nie moge się doczekać aż mi przyjdą zamówione rzeczy ;D bede docierał a potem chwile pośmigam i pewnie bedzie trzeba jakies malossi założyć albo sprzedac ;x
@escarfangorn9 жыл бұрын
Szuma S No, chłopie, to Ty już wsiąkłeś. To jest nałóg na tym etapie. Przepadło. :D Mam tylko nadzieję, że nie jeździsz na 90cc na nielegalu, bo w świetle przepisów aktualnie obowiązujących, pomijając wszelkie inne nieprzyjemności, taka zabawa się może skończyć wydatkiem circa nawet 5000 zł, jak UFG dowali maksymalne kary za nieważne OC. Warto to wziąć pod uwagę. :) Hej.
@Stunter9999999 жыл бұрын
+escarfangorn Ale jak UFG sprawdzi pojemność motocykla? Pytam z ciekawości. Nie sądzę, że będą ingerować w silnik celem weryfikacji, chyba, że przy jakimś poważnym wypadku itp. Pzdr
@escarfangorn9 жыл бұрын
Stunter999999 W każdym momencie policjant ma prawo zatrzymać dowód rejestracyjny i skierować pojazd na dodatkowe badania jeśli ma uzasadnione podejrzenie, że coś się nie zgadza. Podobnie w razie jakiejkolwiek stłuczki, wcale nie musi być poważny wypadek, rzeczoznawczy ubezpieczycieli rzucają się jak muchy na g... na każdą podstawę do odmowy wypłaty odszkodowania/regresu. UFG niczego nie sprawdza. Sprawdzić może policjant podczas zwykłej kontroli albo ubezpieczyciel w ramach normalnej procedury i w obu przypadkach do UFG pójdzie notka. W tym roku zdaje się wchodzą w życie kolejne przepisy jeszcze zwiększające sankcje za jazdę pojazdem bez ważnego OC, a przez brak ważnego OC rozumie się też jazda pojazdem, na który się nie ma uprawnień. Uprzedzając stwierdzenie, że przecież trzeba mieć pecha, itd., to niekoniecznie. Chyba, że za pecha się uznaje samo zatrzymanie do kontroli. Natomiast podczas samego przebiegu kontroli drogowej nie wolno zakładać, że się trafia na głąba-krawężnika. Wielu policjantów drogówki jeździ na moto i bez trudu ogarniają fakt, że trzeba solidnych modyfikacji, aby z 50cc wyciągnąć 90km/h więc jeśli pojadą za jakimś pierdzitem z taką prędkością, zatrzymają do kontroli, a w dowodzie będzie 50cc, to padną pytania. :D Mnie już nie raz na moto zatrzymywano do rutynowej kontroli. Nie raz rozmowa o maszynie była bardzo szczegółowa, bo policjant sam był motonitą i był ciekaw tego czym jeżdżę. Ale przede wszystkim dawało się odczuć, że motocykliści zatrzymywani są rutynowo częściej... bo częściej zdarzają się osoby bez OC czy uprawnień. Ja tam bym nie ryzykował dodatkowej kary od UFG. :)
@emsonemersoniarz13603 жыл бұрын
Kto kupuje Ac na moto 20 letnie🤣 a oc 200-300 zł na rok strój od 3-5 to chyba jakiś naprawdę konkretny razem z kaskiem za 2koła. A z tym co rocznym do 1000 zł to fakt bo sobie kupiłeś YAMAHE 🤣 A co do reszty to już dużo masz racji.
@escarfangorn3 жыл бұрын
Film ma 5 lat, jak był kręcony moto miało mniej lat, a AC było w ciągniętym pakiecie przez lata. Zrezygnowałem z AC w momencie gdy nie zapewniało już pełnej ochrony. O rok za późno w sumie, bo agent mnie nie poinformował, że z uwagi na wiek OWU się zmieniają i AC nie daje pełnej ochrony. OC aktualnie 193 zł. Co do ubioru, to z tym bywa różnie. Moje spodnie i kurtka oryginalnie to było ponad 2000 zł, ale używam ich do dziś i jest to kombi 3x warstwowe więc jest i na lato i na zimę. Duża amortyzacja. Co do reszty gratów to z wyceną teraz coraz gorzej, bo się wymienia po drodze. Mój poprzedni kask kupiłem za jakieś 600 zł chyba, aktualny kosztował ponad 2 koła. Rękawic na motocykl mam teraz więcej niż na narty/zimę. Butów też chyba z 4 komplety już. Trudno więc to policzyć. Co do utrzymania moto to 1000 zł dalej wydaje się rozsądnym poziomem rocznym odkładania kasy lub inwestowania. O ile moto jest zdrowe. :)
@emsonemersoniarz13603 жыл бұрын
@@escarfangorn Racja. Pozdrawiam
@krzysztofpazgan62656 жыл бұрын
Film fajnie nakrecony. Ale wg mnie to z kosztami troche przesadziles. A tak na marginesie to co Ty zonie mowisz jak dokladasz tyle kasy do sprzeta😀😀😀???
@escarfangorn6 жыл бұрын
Koszty są realne i oparte na moich doświadczeniach, przy czym, o ile dobrze pamiętam, omawiałem też różnice w cenach robocizny w samym Poznaniu vs. kilkanaście kilometrów od Poznania. Żeby zobaczyć jakie cenniki są w Pozku wystarczy wejść na strony warsztatów poznańskich, choćby takich jak Motorownia. 40 km od Poznania przynajmniej część tych usług można załatwić za 1/2 cen z Poznania. :) Poza tym warto nadmienić, że po zakończeniu tych trzech cykli remontowych aktualnie moto nie kosztuje mnie prawie nic. Aktualnie idzie tylko zwykła eksploatacja, czyli łańcuch i opony raz na 20 000 km, poza tym co około 6000 km olej i płyn hamulcowy, co jakieś 8000 km wymiana klocków, itd. Ale poza tym najgorsze inwestowanie się skończyło, chociaż nadal potrafią się zdarzyć pewne kwiatki. Np wczoraj kupiłem w Anglii nowy kolektor ze stali nierdzewnej. :D :D :D Żonie mówię, że wpływy z reklam z YT starczają na utrzymanie moto. ;) (Nieprawda, za mało klikacie! :P Hahaha ).
@transformers11368 жыл бұрын
trochę przesadziles z tymi kosztami, poza tym kto kupuje części układu hamulcowego ze złomu! !!
@escarfangorn8 жыл бұрын
Hej. Koszty są podane tak jak szły moje wydatki. Ale warto nadmienić, że od zimy 2014/2015 moje jedyne wydatki to nowy napęd i nowy komplet opon. A tak to tylko leję i jeżdżę. :] Co do "złomu"... Wiesz o tym, że nawet w przemyśle lotniczym się wykorzystuje ponownie części z rozbitych samolotów? Wizzair, którym lecisz w odwiedziny do rodziny może mieć np. kuchenki z samolotu, który rozleciał się w drzazgi, ale akurat kuchnie przetrwały. Myślisz, że cały samolot kpt. Wrony poszedł na żyletki? W motocyklach części też są drogie, nie na skalę lotniczą, ale drogie. Dlaczego nie wykorzystać ponownie idealnie sprawnego tylnego zacisku z motocykla, w którym kasacji uległ przód? A węży? A elektryki? Wiesz o tym, że na rynku ubezpieczeniowym funkcjonuje cała giełda rozbitych aut, w której ubezpieczyciele przekazują zakładom auta po kasacji do rozbiórki, w celu uzyskania z nich części do ponownej sprzedaży, w celu amortyzacji kosztów? Jak myślisz, na jakiej zasadzie funkcjonują różne tańsze warsztaty? :D Mój nieświętej pamięci były sąsiad (długa historia ^^) miał właśnie taki rozbiórkowy warsztat na zapleczu swojego podwórka (wzbudzający fantastyczne zainteresowanie Policji). Części z różnych aut są demontowane i układane w stosy i zapewniam, że znajdują nabywców. Jak dla moich chłopców montowałem sim-rig do PS3 to zamiast kupować fotel na Allegro, po prostu poszedłem do innego sąsiada i sobie wybrałem fotel z "zapasu". Zapasem było kilkadziesiąt foteli samochodowych w idealnym stanie. Ja nie widzę przeszkód w korzystaniu ze sprawnych części pozyskanych z demontażu. Chroni to moją kieszeń i środowisko. Sprawdzam dokładnie co biorę i biorę rzeczy sprawne. Dla różnych rzeczy są też różne standardy bezpieczeństwa. Przykładowo końcówkę mojego aktualnego kolektora musiałem prostować z łomem, młotem i palnikiem propanowym, bo "się wygła" u dawcy. Ale zacisku nie tykałem, wprost przeciwnie, z suwmiarką sprawdzałem i to jeszcze na ramie dawcy. Potem co prawda w ruch poszedł pilnik, ale to z pełną premedytacją, aby zacisk dostosować do FZS600. I to też nie było robione w ciemno, ludzie już to przede mną robili. Wiesz co teraz nawet lata na częściach pozyskanych z złomowanych samolotów? Air Force One. Jak prezydent USA może tak latać, to ja też mogę. :]
@transformers11368 жыл бұрын
escarfangorn Jak zwykle długi wywód..... zbyt długi. Mam wrażenie ze to lubisz. Co do do przemysłu lotniczego i wykorzystywaniu części z rozbitych maszyn to uważam, że to kolejna twoja bajka, ale chciałbym poruszyć temat twojej "januszowej" przeróbki układu hamulcowego w twoim motcyklu, sztab inżynierów pracował nad tym żeby dopracować układ hamulcowy do perfekcji, aby efektywnie hamowal i był bezpieczny - przede wszystkim!!!!!!, a ty zakładasz pilujesz dopasowujesz zacisk do tylu od mocniejszego motocykla, przecież ta przeróbka (prowizorka) zagraża bezpieczeństwu i nie jest homologowana. Starasz się w swoich filmikach pokazywać, doradzać innym w technicznych "tajnikach" związanych z obsługą moto, to powinieneś wiedzieć o tym, że zmiana zacisków jaka przeprowadziles czyli założenie zacisku na tył od fazera 1000 czyli moto o znacznie lepszych osiągach od twojego, moto które musi efektywniej, lepiej, szybciej hamować spowodowało zmiane rozłożenia sił hamowania między przodem, a tyłem w twoim motocyklu. Obecnie rozkład sił hamowania został przeniesiony na tylną oś, następstwa tego będą takie ze przy nagłym hamowaniu lub przy niesprzyjających warunkach (deszcz), przód jeszcze nie zacznie efektywnie hamować, a tył (tylni zacisk od fazera 1000) juz będzie blokował tylnie kolo. Efektem końcowym będzie gleba. Wiem, wiem.... (kolejny twój post....) nawet w moto sporcie podobne zmiany są wprowadzane w celu polepszenia osiągów itp itd... Ale to wszystko robi się eksperymentalne i przede wszystkim na zamkniętych torach, a nie w warunkach gdzie z publicznej drogi korzystaja inni ludzie.
@konbiex46849 жыл бұрын
nie przepraszaj za dzieci to są dzieci muszą się wybawić mnie tam nie przeszkadza jedyne co przeszkadza to że czasem ciężko jest zrozumieć co mówisz następnym razem jak nagrasz taki materiał z hałasem dzieci to dodaj na dole napisy co mówisz w momentach w których słabo cię słychać i tyle i będzie git dzięki za wyliczenie i dzieciaczki masz fajne ;)
@escarfangorn9 жыл бұрын
konbie x Dzięki. :) Niektórym dzieci strasznie przeszkadzają. Ostatnio mnie jedna znajoma ze studiów zaskoczyła tyradą na temat tego, jak bardzo ma dość dzieci w sklepie i jak to jej strasznie psuje przyjemność z zakupów. Musiałem zbierać szczękę z podłogi. Ktokolwiek ma dzieci ten wie, że pójdzie z dzieciakami na zakupy to jest ostateczność i wyrafinowany sposób torturowania samego siebie. Dodałem tak duże plansze na końcu filmu z kwotami, właśnie z obawy, że w filmiku za dużo pojawia się zakłóceń i ktoś mógłby czegoś nie wyłapać. W ogóle ten filmik jest w kilku miejscach pocięty, bo traciłem wątek i niepotrzebnie się powtarzałem. :] Sytuacja jednak wygląda tak, że ja mam dość duże obciążenie robotą, więc jak już mam chwilę wolnego, to żona momentalnie daje mi pod opiekę dzieci. Chociaż ją tutaj odmalowuję czasem trochę jako straszną Valkirię, to jest fajną babką i ja sam się czuję winny, że tyle czasu tkwię w robocie. Kto oglądał film "Hook" z Williamsem ten wie o co biega. Staram się jak mogę nie doprowadzić z moimi chłopakami do sytuacji jak z filmu, więc jak tylko jest okazja się razem pobawić to się bawimy, a że często to też jedyna okazja dla mnie, aby coś nakręcić, to .... :) Pominąwszy hałasy przy nagrywaniu, dla mnie to mega frajda. Co prawda dojrzałem w którymś momencie też do posiadania córki, czego się kiedyś obawiałem, ale jakoś tak wyszło, że mam dwóch synów i nie wiem jak dla innych, ale dla mnie, jako faceta, to jest mega frajda. Owszem, są minusy, jak choćby w zeszły weekend, kiedy z chłopakami przekładaliśmy koła w vanie i nagle jeden z nich walnął z całej siły kluczem w lakier, ale nad tym trzeba przejść jakoś z głową do góry i opanować naturalne instynkty mordu, zamiast tego wyjaśnić spokojnie, że autku nie wolno robić "ałka". Plusy przeważają. Kolejki, traktory, wspólne wypady na Poznań Motor Show, parady parowozów, Gwiezdne Wojny, itd. A z czasem niejeden minus staje się plusem. Przykład: Żona była z młodymi na kocu w ogrodzie na trawniku. Zajechaliśmy z kumplem na płytę przed domem (FZS600 i SV650). Postawiliśmy moto na biegach na kosy, rzuciliśmy kaski na ławkę i z kurtami dyndającymi na suwakach do kostek poszliśmy pogadać z moją żoną chwilę. Nie zwróciliśmy uwagi, co robi starszy. Starszy mi nie raz pomagał już czyścić moto (Młodszy teraz też już pomaga) i wiedział, że jak czyścimy, to na ławce zawsze leżą ręczniki papierowe, chemia i szmaty do pucowania. Tym razem ciepło było i żona częściowo rozebrała dzieci i ich ciuchy rzuciła na ławkę. Młody stoi, patrzy. Stoją dwa brudne moto, a na ławce jakieś szmaty... Czyszczenie zaczął od najbrudniejszej części - łańcuchów. :P Największy git będzie, jeśli kiedyś z synami pojadę w rajdzik po PLu. Tylko może być zgrzyt kto czym pojedzie. Co za moto ja lubię, to widać. Młody za to woli Harley'e. :P Młodszy... jeszcze nie wiadomo.
@konbiex46849 жыл бұрын
escarfangorn po przeczytaniu twojej wypowiedzi uznałem że muszę cię kiedyś poznać :P musisz być spoko gościem, może za sezon albo 2 jak kupie moto się spykniemy na przejażdżkę :) dzieci są super a w szczególności swoje własne i co by ludzie zawistni nie gadali zawsze to " tato tato"(zarówno jak wołają dzieci jak i żona) buduje na duchu i daje pałera do życia nawet w najtrudniejszych chwilach, 3m się ciepło i szerokiej drogi edit: sub już jest tak więc będę miał cie na oku ;)
@konbiex46849 жыл бұрын
escarfangorn nie wiem czego ci życzyć chyba tego żebyś miał w garażu zzr 1400 i cbr 250 rr to było by cudowne zestawienie cebra na miasto zygzak na trasę ;)
@escarfangorn9 жыл бұрын
konbie x CBR250 na miasto jak najbardziej by się przydało, bo szkoda mi Fazerka w ruchu ulicznym, dostaje ostro w kość. Ale w moim wieku i przy dzieciach ZX-14 chyba już sobie podaruję. W moto tak jest, że się zaczyna o 50cc i stopniowo idzie w górę aż dobija do ~litra, a potem człowiek dojrzewa do 600tki. Jeśli bym miał dwa moto, to jednym właśnie byłoby coś w stylu CBR250, a drugim raczej coś bardziej turystycznego. Silnik mógłby być jakieś ~1200cc ale bez wygaru po 299 km/h, tylko z solidnym "dołem" i wygodno&pakowne. Może coś typu FJRka? Nie mówię, że koniecznie FJR, ale taki klimat. VFR maybe? Póki co nie ma co ryzykować rozwodem pakując dwa moto do garażu, więc jakbym miał w tym momencie pusto w garażu i coś miał kupić, to chyba FZ6 S2 z ABS. Ale w garażu póki co stoi to co mam i wygląda na kosmicznie zadowoloną żrąc dzisiaj prąd z prostownika. :]
@dariuszleszczynski54438 жыл бұрын
"Dłużej niż 3 lata niedobrze jest jeździć,bo guma potrafi się różnie zachowywać" Człowieku,skąd Ty takie bzdury bierzesz...?
@escarfangorn8 жыл бұрын
Spróbuj pojeździć 3-4 lata na okrągło w temperaturach od ~+35C do -16C łącznie z piaskiem i solą, a potem przyglądnij się z bliska jak będzie wyglądał bieżnik takiej opony. Mój bieżnik nie wyglądał pięknie. Swoje stanowisko wywodzę więc z własnych doświadczeń + lektury + rozmów z przyjaciółmi. Podkreślam też, że mówię o oponach jeżdżonych. Nie mówiłem tutaj nigdy o oponach leżakowanych, bo odpowiednio składowane opony i zakonserwowane ponoć mogą leżeć i 5 lat bez utraty parametrów, chociaż sam nigdy nie kupuję opon starszych niż dwuletnie. Nie wdaję się w dyskusję na temat tego jak stara, leżakowana opona jest jeszcze dobra, bo na ten temat to już sporo pisano i nie widzę sensu się nad tym rozwodzić. Kupując opony nie starsze niż 24m jestem przekonany, że dostaję dobry towar i nie poświęcam temu czasu. Mnie chodzi o opony, które są w ciągłym, codziennym użyciu niezależnie od temperatur. Które dzień w dzień, choćby zimą, startują przy domu mając temperaturę otoczenia, czyli np. dzisiaj -6C, a po dojechaniu na miejsce są ciepłe w dotyku, jeśli tylko asfalt był suchy, a nie mokry. I drugi raz wieczorem. Albo nawet kilka razy dziennie, jeśli zachodzi taka potrzeba. A do tego jeszcze dodaj kwadratowienie, od jazdy po mieście. Mowa o oponach, które robią w roku te 3-6 tyś km, a nie weekendowe 6,5 km do kościoła i z powrotem, aby zabłysnąć. Moje Dunlopy miały DOT 2012, moto na nich jeździło zasadniczo od zimy 2012 do jesieni 2016, ale już zimą 2015/2016 kumple zaczynali mi sykać, że powinienem się rozglądać za nowymi papciami, bo moje nie wyglądają wesoło. De facto, w zimie 2015/2016 wpadłem do kumpla i jak mu zacząłem jojczyć, że coś mi ostatnio się gorzej moto prowadzi, to się przespacerowaliśmy do moto, aby obejrzał przód czy wszystko ok. Zapalił latarkę, rzucił okiem na opony i stwierdził, że mam wrócić na dobrych papciach, a potem pogadamy, czy trzeba sprawdzać coś jeszcze. Fakt, że na tych oponach dotarłem aż do jesieni 2016 wynikał tylko i wyłącznie z faktu, że w 2016 nie miałem w planach niczego większego i że przez pół roku nie mogłem się zdecydować co kupić. W sumie to powinienem był opony zmienić co najmniej przed wakacjami. Czułem ciśnienie na zmianę.. ale... wiadomo. Zawsze coś. Latem 2016 tylna opona już za sam tylko bieżnik się kwalifikowała do podmianki, ale to na przedniej oponie, która jeszcze bieżnik miała ok, widać było wyraźnie, że guma nie jest już takiej jakości jak po zakupie. Ale to zimą 2015/2016 najmocniej to czułem przy minusach i szronie lub wodzie. Czy da się jeździć na starszych oponach? A da się. Da się jeździć na 10letnich oponach. Mam kumpla, który w tym roku dopiero przymierza się do wymiany fabrycznych opon (przynajmniej twierdzi, że fabryczne), a moto ma ~10letnie. Ale on nie jeździ zimą, tylko w ciepłe miesiące i nie jeździ codziennie. Nie wiem jakie ma dzienne czy roczne przebiegi, ale jeśli w 10 lat nie zużył opon na łyso, to raczej nie gigantyczne. Moje opony od lutego 2013, czyli od chwili gdy zacząłem robić dokładne notatki, łyknęły ponad 15 tysięcy km. Dla samochodów zaleca się wymianę opon będących w użyciu po 6 latach. Pytanie jeszcze, co gdy ktoś regularnie robi podmianki zimówki/letnie? Nie wiem. Najstarsze u mnie w tej chwili papcie do samochodów to 16" Micheliny letnie do vana i to na bank będzie ich ostatni sezon. A do moto? 3-4 lat jak dla mnie maks. Mowa o czymś takim jak moje moto. Po prostu szkoda życia. Owszem, kiedyś sam się bujałem Simpsonem czy Komarem z oponami najpewniej mającymi lekko 20+ latek, ale to nie ta kategoria wagowo/mocowa i już nie te czasy. 3 lata jeździłem na moich i nie miałem zastrzeżeń. Jak weszły w czwarty rok, zacząłem czuć wyraźną różnicę. Taką, że aż podskoczyłem do kumpla ponarzekać, czy coś się złego nie dzieje z zawieszeniem. Przy plusach letnich i bez deszczu było znowu git, ale mowy nie było, abym w kolejną zimę, tj. 2016/2017, wszedł na tych samych oponach. Masz inne doświadczenia? Spoko. Ja jednak na moich 209D już nie chciałem jeździć i pewnie nie chciałbym jeździć na żadnej oponie motocyklowej do mojego moto powyżej 4 lat, choćby z tego powodu, że w ciągu 4 lat robię +15 tyś km i przy moim stylu jazdy po prostu zaczyna brakować bieżnika. Może na moje doświadczenia ma wpływ to, że jeżdżę cały rok na okrągło. Może ktoś kto jeździ od czerwca do września by to inaczej widział. Mi się to widzi tak jak napisałem/powiedziałem.
@Shamil_Kamilski9 жыл бұрын
Fajne moto, ale patrząc na koszt, to raczej nie oszczędzimy względem jazdy samochodem xD
@Marcingool9 жыл бұрын
Kamilski Nikt nie mówił że motocykl jest tańszy :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
Kamilski Da się oszczędzić, tylko nie na półsportowej 600tce. :) Jeśli ma się takie osiągi jakie ma moje moto, trzeba się liczyć z czymś ekstra w wydatkach. Ale też się sporo zyskuje w stosunku do 95% samochodów. Natomiast do zwykłej jazdy w mieście ze spokojem wystarczy 125-250cc, a ich koszty zakupu i utrzymania są minimalne. Najlepsze jest to, że w cenie identycznej z kosztem zakupu 10-12 letniego samochodu można mieć nówkę 125cc z 2-3 letnią gwarancją i śmigać nią długi czas z zerowymi inwestycjami, paląc 2l/100 km i nie płacąc nic za parking. Więc na pewno da się oszczędzić, tylko trzeba dobrać sprzęt pod określony cel. Jeśli to ma być zastępstwo dla samochodu i jazdy tramwajem, do szybkiego, przyjemnego i taniego przemieszczania się po mieście w korkach od marca do października... to 125cc-250cc styknie na bank i wyjdzie taniej. Jeśli to ma być coś bardziej uniwersalnego, to wyjdzie bliżej kosztów auta. Jeśli to ma być coś z zacięciem lekko sportowym, to wyjdzie eksploatacja drożej niż auto, ale niekoniecznie wiele drożej, za to osiągi dużo lepsze. No a jak to ma być sportówka, to się nie patrzy na portfel, tylko na osiągi i miodność. Poza tym, aby mieć osiągi chociaż zbliżone do sportówki, którą można kupić w dobrym stanie używaną za kilkadziesiąt tysięcy, to trzeba na auto wydać ponad sto tysięcy, a pewnie bliżej pół miliona. W takim kontekście ta sportówka i tak wyjdzie taniej. :] A aby odstawić w korku 90% aut, wystarczy ćwierć litra. Ze spokojem. Ostatnio mykałem do centrum i jechał za mną gimnazjalista na Kymco skuterku. Na wszystkich światłach startowaliśmy razem z pole position, nawet jeśli potem go odstawiałem. Ale zanim dostawałem zielone, to on już był obok. Na miasto starczy więc każde maleństwo. :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
Marcingool W porównaniu do samochodu, może być. :) A jak się zrobi szersze porównanie i weźmie pod uwagę osiągi vs. wydana kasa, to samochody po prostu odpadają. Są tylko dwie rzeczy, w którym auta wygrywają: odporność na pogodę i ... karoseria. ^^ Przy tym pierwszym na łeb nie pada, a przy tym drugim najpierw się łamie karoseria, a potem gnaty. No ale ... nie można mieć wszystkiego. :)
@Shamil_Kamilski9 жыл бұрын
escarfangorn Bardzo rzeczowo podszedłeś do sprawy. Zgadzam się w 100%. Ja jestem na etapie wyboru i zakupu 125, ostatnie 5 lat spędziłem na 50'tce Suzuki 2T (mimo że auto mam od 10 lat) i wiem że jednoślad to jest to, czym chcę się przemieszczać.
@escarfangorn9 жыл бұрын
Kamilski To szerokości. :) I udanego upgrejdu. :)
@lkrzysiek029 жыл бұрын
Do tych zabawek powinni montować jakieś kółka kauczukowe albo gumowe :-)
@escarfangorn9 жыл бұрын
lkrzysiek02 Do samochodzika Młodego? Myśmy z dziadkiem pocięli raz dętkę od traktora i z tego zrobiliśmy takie "kondomy" na koła napędowe w tym aucie i jeszcze w quadzie dzieciaków. Mało palców nie połamaliśmy naciągając. Wytrzymało pół roku, zanim się przetarło i powstały takie dziury na wylot w gumie, że po prostu prysnęła. Przypuszczalnie miękkie kółka by tak samo szybko szlag trafił. A te plastikowe są niemal nie do zdarcia. Niemal, bo w quadzie napędowe są zjechane na gładko, a kiedyś miały "bieżnik". :]
@lkrzysiek029 жыл бұрын
escarfangorn Tak. To duże przebiegi muszą robić te twoje dzieci. Żeby się nie okazało że wydasz więcej na to koła do zabawek niż do Yamahy:-) Może i by się tak samo szybko wytarły gdyby były ale byłby mniejszy hałas.
@escarfangorn9 жыл бұрын
Przebiegi robią olbrzymie. Sami sobie układają na podwórku slalomy z drewna z drewutni i kombinują jakieś dziwne stunty. Quad jest w sam raz dla młodszego, bo ma tylko 6V zasilania i jedzie spokojnie, ale autko można przestawić przełącznikiem na 12V i wtedy jedzie dość szybko, więc tych kółek potrafią trochę nakręcić. Były już też "wypadki" na torze, typu przejechanie braciszka. :]
@PaweEasyRider9 жыл бұрын
Dlatego moim zdaniem lepiej dołożyć i kupić motocykl za minimum 10 tyś zł i jeździć a nie inwestować w uszczelniacze , tarcze , klocki , opony , napęd etc .Oczywiste chyba że jak ktoś sprzedaje motocykl za 7 tyś zł to nie sprzeda ci z nowymi oponami i tyle co założonym napędem tylko wyjeździ wszystko do końca i wystawi na sprzedaż . Ja dałem za motocykl 13 tyś zł i przejechałem nim 10 tyś km . Do tej pory wymieniłem napęd , tylną oponę i olej z filtrem na wiosnę czyli podstawowe rzeczy . Dlatego nie rozumiem ludzi którzy kupują motocykle z rocznika 95-99 itp za np 5-7 tyś zł i potem ładują w niego kolejne 3-4 tyś zł żeby jeździł ...
@escarfangorn9 жыл бұрын
Paweł ForestRider Ja się zgadzam i generalnie ten film tę tezę zawiera. IMO też lepiej zapłacić 3-4 tyś. więcej za w pełni wyposażony sprzęt i potencjalnie nie z wszystkim wyeksploatowanym, ale też nie zawsze się na starcie taką kasę ma i niektórym łatwiej będzie po drodze mniejszymi transzami wszystko dołożyć. Na szczęście jest wybór. :) Ja u siebie nie szedłem w ciemno z zakupem, wybór tej maszyny wynikał z faktu presji czasu i braku na rynku egzemplarzy nie będących trupami. De facto, po wielu tygodniach szukania, stanęło na tym, że albo to albo wyjazd do Niemiec do rodziny i szukanie tam czegoś. Ponad to ja wstępnie nie planowałem aż tak wyposażać tego motocykla, raczej zakładałem jego sprzedaż po 2 latach i wymianę na FZ6 S2 lub coś podobnego. Stało się jednak inaczej, bo FZS 600 okazał się tak dobrze spełniać moje oczekiwania, że zarzuciłem plany o upgrejdzie i po prostu wyposażyłem moto w to wszystko co mi potrzebne. Ale gdybym miał kupować teraz kolejny motocykl z kategorii używanych, to na pewno bym wolał dodać 3-4 klocki do zakupu i brać coś tak zrobione jak moje aktualne moto, niż brać wyrąbany na maksa egzemplarz sprzedawany na końcówce wszystkich elementów eksploatacyjnych i bez wyposażenia. :)
@misterkoko-motorbike18818 жыл бұрын
+escarfangorn Czy można jechać z Tobą do Niemiec i kupić tam Hondę ST1100? :D Bo to w PL to szroty, a tam takie ładne stoją, tylko problem z komunikacją.
@escarfangorn8 жыл бұрын
misterkoko-motorbike Nie zajmuję się czymś takim ani profesjonalnie ani w zakresie prywatnym. Poza tym, że zwyczajnie nie mam czasu, ciągnąć minimum dwie roboty na raz, po prostu nie uważam się za osobę wystarczająco kompetentną. Mam przyjaciela-mechanika, który takie wypady robi odpłatnie, ogląda moto na miejscu i mówi, czy warto kupować. Zwykle warto sobie ustawić kilka na jeden dzień do oglądania w jakimś rozsądnym promieniu km od siebie i obejrzeć wszystkie. W razie czego mogę podać na niego namiary. :)
@misterkoko-motorbike18818 жыл бұрын
Myślałem raczej o tym, że jakbyś przypadkiem lub przy okazji odwiedzał rodzinę to podjechałbym....ale faktycznie to zawracanie ogona. Ta opcja z mechanikiem jest najlepsza, pod warunkiem, że jest dobry bo pewnie mało nie kosztuje. No właśnie, tak mniej wincej, ile to może kosztować (od 1 motocykla)?
@BurnFire78 жыл бұрын
Przestań człowieku nastraszać ludzi , co do przeglądu gadasz sensownie ale ceny które mówisz to kosmos xD
@escarfangorn8 жыл бұрын
Podałem wszędzie faktyczne ceny. Co się nie zgadza?
@stefaninseminator6 жыл бұрын
jeśli kupujesz w Larssonie to takie ceny są
@mateuszwasita1935 Жыл бұрын
Nie ten temat
@mariox42256 жыл бұрын
sam robie wszystko.... lacznie z lakiernictwem
@escarfangorn6 жыл бұрын
mario x Ja to na co mam czas. Jeśli nie mam czasu a coś wymaga zrobienia to daje kumplowi. Mam do niego pełne zaufanie. Poza tym on ma lepsze narzędzia niż ja i większe doświadczenie więc czasami to też przeważa. Nie robię rzeczy na siłę by być hardkorem. To mi musi sprawiać przyjemność. Biorąc pod uwagę moja stawkę godzinową jest to ewidentnie moje hobby a nie sposób na jakieś kolosalne oszczędności. Po prostu lubię dlubac. :)
@lewylew94858 жыл бұрын
Jak wejdzie podatek ekologiczny , to będą inne koszty ...
@escarfangorn8 жыл бұрын
Ja jestem ciekaw, jak niby wejdą te zakazy wjazdu do centrów miast pojazdów powyżej X wieku, czy to też obejmie motocykle, czy też ktoś się połapie w fakcie, że motocykl w trakcie przejazdu przez miasto zatruwa powietrze wielokrotnie mniej niż samochód, bo 1. W korku nie stoi. 2. Korek zmniejsza. Tak czy siak, moje moto kocham i pozbywać się go nie chcę, ale jeśli przejdzie zakaz wjazdu do centrum i do tego jeszcze jakiś podatek ekologiczny, to siłą rzeczy trzeba będzie poszukać nowszej machiny, tylko wtedy pewnie będę miał dylemat co do pojemności. :(
@screamy19948 жыл бұрын
Jest -3 a dzieciak bez czapki lata ? Nu nu nu
@escarfangorn8 жыл бұрын
W trakcie filmu czapka pojawia się i znika dzięki magii edytora wideo. ;) A tak na serio, to moje dzieci wychodząc z domu w niepogodę czy gdy jest zimno ZAWSZE mają czapki na głowie. W miarę możliwości nawet przywiązane. Niestety, nie są przyklejone ani przybite gwoździami i w trakcie jakiegokolwiek spaceru, w którym elementem wyposażenia są czapki, poprawianie czy wręcz zakładanie czapek z powrotem na głowę jest czynnością powtarzalną niemal tak często jak czyszczenie ich nochali chusteczkami. Zwykle nie kręcąc filmiku na brak czapki reaguję szybciej. Chociaż bywa też, nawet z żoną na spacerze, że po jakimś czasie się poddajemy - ile można poprawiać te czapki? :>
@escarfangorn8 жыл бұрын
Całe szczęście teraz są już wakacje. Nie trzeba pilnować wody w ogrodzie jak zarazy i można ich wypuszczać na dwór w samych koszulkach i slipkach. A potem... prosto pod prysznic. I co jakiś czas czyszczenie syfonu z piachu. :P
@lewylew94858 жыл бұрын
Hmm to się urywa to się wygina , nie kupię tego .
@escarfangorn8 жыл бұрын
+Lewy Lew Hahaha. :D Dobre. :) Ale tak na poważnie, jest to jeden z dwóch, trzech najlepszych motocykli w tej klasie z tamtych lat i jeszcze kilka lat naprzód. I wg mnie najbardziej uniwersalny z tej grupy. Dzięki temu, że Yamaha do jego konstrukcji skorzystała z wielu wcześniej użytych elementów, już pierwsza wersja (98-99) była niemal bez wad, a wersje po liftingu (00-04) po prostu świetne. O silniku wystarczy powiedzieć, że został podniesiony z bardziej sportowego motocykla i lekko osłabiony, co zmniejszyło osiągi, ale kolosalnie poprawiło żywotność jednostki, ponieważ reszta bebechów pozostała taka sama (przykładowo zagotowanie silnika w FZS600 wymagałoby kilkunastu minut piłowania go na maksa na postoju). Rama klasyczna, a na niej zamontowane choćby przednie zaciski przeniesione z R1. AFAIK nie ma w tej grupie motocykli czegoś, co by miało lepsze hamowanie niż FZS600. FZS600 ze spokojem dobijają 100 000 km przebiegu bez kapitalnego remontu silnika i czytałem o takich co mają nakulane 150 000 i dalej jeżdżą. Mój ma circa 60 000 teraz, więc jeszcze mam zapas do wymiany moto na inne. Wystarczy spojrzeć na aukcje, które motocykle pełnoletnie ;) jeszcze chodzą na rynku, a o których słuch zaginął i wiadomo co było dobrym sprzętem, a co chwilówką. A jeśli chodzi o ciągłą jazdę i eksploatację, to ja w zeszłym roku skończyłem w wakacje trzyletni "program" poprawiania moto po poprzednim właścicielu i od czasu wymiany napędu (rzecz czysto eksploatacyjna) jeżdżę do dzisiaj na zasadzie "leję i jadę". Następny wydatek jaki mnie czeka, to wymiana opon. Najpewniej stanie na Metzelerach Roadtec Z8, aktualnie były Dunlopy 209D. To też nie jest punkt przeciwko moto, tylko normalna eksploatacja. Dunlopy mi ślicznie wytrzymały i to jazdę w każdych warunkach, łącznie ze śniegiem. A dalej? Za rok robię lagi, czyli przednie zawieszenie. Olej i uszczelniacze wymienia się regularnie, ale panewki i sprężyny będą wymieniane najpewniej pierwszy raz, co przy przebiegu 60 000 km jest fajnym wynikiem. Sprężyny nadal są w normie, natomiast panewki wyjechane. Ale jak już się robi całość, to lepiej kompleksowo. Każda maszyna ma swoje kruczki i tajemnice (to się urywa to się wygina), które się poznaje zwykle dopiero po zakupie, pomimo wcześniejszego badania tematu. To normalne. Akurat FZS600 ma bardzo mało takich niespodzianek. To nie jest filigranowa baletnica do pucowania przed garażem i wystawienia na pokaz. To jest uczciwie, ciężko harujące moto, codziennie wożące mnie do roboty. TBH, od zakupu, jedyna FAKTYCZNA awaria dotyczyła zębatki zdawczej. Reszta dłubania była zaplanowana i zazwyczaj w spadku po poprzednim właścicielu lub ew. coś się (czyt: coś ja) rozwaliło przy robocie i trzeba było wymienić. Motocykl kosztuje, owszem, ale nie tragicznie, a w aktualnym klimacie można jeździć cały rok (od trzech lat już takie zimy, przynajmniej w Poznaniu). I nic nie przebije faktu, że zamiast w 1h jestem w pracy w ciągu circa 15 minut i to niezależnie od korków. TBH od czasu jak jeżdżę moto mam coraz większy problem z jazdą po mieście samochodem, bo po prostu jak jadę samochodem jestem jak przyjezdny - nie wiem gdzie się spodziewać korków, bo na moto przestały dla mnie istnieć. :] Hej.
@dominikdomi16609 жыл бұрын
y
@waldorm949 жыл бұрын
Stary Gmole.... Gmole... :)
@escarfangorn9 жыл бұрын
***** Niestety, ja po dziś dzień na "cache" mówię "kejcz" a nie "kesz", a na "gmole" chyba "dżimole". Czasami pamiętam, aby na "Locite" powiedzieć "Lok-tajt" (Lock Tight), ale częściej mówię "daj ten niebieski klej do gwintów". ;) Nie wspominając już o nazwie mojego moto... z powodu Star Trek czasem mam ochotę czytać "Fazer" jako "Fejzer" od "phasers", a czasami po prostu "Fazer". A z zaimkami nie zaczynajmy. Motocykl, to jest "on", ale moja "Yamaha" to moja "Yasia", czyli "ona". Myślałby ktoś, że z Suzuki nie ma takiego problemu, ale kumpel na swoją mówi "Zuzia" i też się gubi w zaimkach jak o niej rozmawiamy... o nim... tym... Ergh. ;) Grunt, że wszyscy wiedzą o co chodzi, a jakby były wątpliwości, to za kilkanaście dni, odpukać, powinienem przy moto już mieć te rury i jeśli Robert (mój kowal) się zgodzi, to może nagram jak je montuje. Bądź co bądź darmowa promocja dla niego. :]
@waldorm949 жыл бұрын
Hehe nie napisalen tego zeby Cie w zaden sposob urazic tylko tak mi rzucilo sie w "sluch" :) Szerokosci ;)
@escarfangorn9 жыл бұрын
***** Domyślam się. :] Wszystkie moje filmiki robię bez scenariusza czy powtórek, szczególnie że często leżą długo na dysku, zanim się za nie zabiorę. W efekcie, po kilku tygodniach, oglądam taki nagrany filmik i sobie robię kilka facepalmów z powodu różnych usterek. Potem dodaję adnotacje do filmiku, aby to wszystko naprostować. W tym filmiku chyba najgłupszą było omawianie "króćców" i powiedzenie "gaźników". W efekcie, bez korekty odpowiednią adnotacją tekstową, stwierdzam w filmie, że komplet nowych gaźników do FZS 600 można kupić za 400 zł. A chodziło o króćce, oczywiście. Które trzeba kupować nowe, bo używki to jest szajs. A gaźniki można dostać w sumie pewnie nawet za mniej niż 400 zł, tylko używane, to to się akurat nie psuje, a króćce co 40kkm są na szmelc. W filmie o zębatce kilka razy zamieniam nakrętkę z zębatką, w filmie o usprawnianiu świateł chyba mi się prawa z lewą myliły, itd. Dobrze, że są adnotacje. :D Więc spoko, ja się nie obrażam i słuszne uwagi. Jak pod filmem, gdzie w trybie "na szybko i brudno" wymieniałem klocki z przodu i ktoś zwrócił uwagę, że trzeba było tłoczki wyczyścić. Słuszna uwaga, ktoś oglądający taki filmik może o tym nie wiedzieć, a ja w filmie zapomniałem o tym wspomnieć i dopiero w opisie wyjaśniłem, że i tak hamulce miały mieć w zimie kompletny przegląd (miały). Kilka dni temu trafiłem na YT przypadkiem na filmik chłopaka, który pokazywał jak smarować łańcuch. Masakrycznie źle to robił i kilka osób mu w komentarzach zwróciło uwagę, że źle to zrobił. Reakcja była fatalna, odrzucenie kompletne dobrych porad. Nie ogarniam. Jak ja bym coś źle robił przy moto, to bym się ucieszył, gdyby ktoś mi coś dobrze podpowiedział. Bądź co bądź jest to sprzęt, którym się dość łatwo zabić przy najmniejszej usterce. Ergo, moje podejście to kierowanych do mnie uwag, jest "spoko, spoko'. :] Ja od prawie 30 lat żegluję, a ponad to uprawiałem różne inne ciekawostki no i z motocyklami moja przygoda też trwa już trochę, choć z przerwami. Generalnie uważam, że w żadnym hobby czy pasji nikt kto ma jakieś muchy w nosie za długo się nie utrzyma, bo wylatuje poza nawias społeczności. Chyba, że mówimy o online PVP... ;))
@MayySterr8 жыл бұрын
Jeśli szukasz gmoli, możesz zerknąć na motostel.pl/ ;)
@escarfangorn8 жыл бұрын
Dziękuję. :) Od półtora roku mam już gmole od Roberta: kzbin.info/www/bejne/jGOZcmmbnbKsatE . Bardzo gorąco go polecam i gmole są świetne.