W moim mieście w psychiatryku jedynym dostępnym sztućcem jest łyżka, zabierają Ci dowód osobisty i kartę od bankomatu, każą chodzić w szpitalnej piżamie, śpisz pod zdezelowanym kocem, zabierają Ci dowód osobisty i kartę od bankomatu, śpisz pod zdezelowanym kocem, nie ma pralki automatycznej. Leki w niczym nie pomagają, np. halucynujący dalej halucynują. Do tego co umięśnieni sanitariusze na oddziale ostrym. Ordynator chciał mnie zmusić do elektrowstrząsów sądownie, a ja miałam już takowe i efektem ubocznym jest częściowa utrata pamięci dotykająca każdego, kogo poddano elektrowstrząsom. Ja akurat nigdy nie halucynowałam, ale po lekach czuję się gorzej jak bez leków.